Forum Zawsze po stronie Narodu! Strona Główna
A Naród śpi
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zawsze po stronie Narodu! Strona Główna -> KSIĄŻKI / Biblioteka
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:31, 31 Sty 2012    Temat postu: A Naród śpi

Henryk Pająk -A Naród śpi



Tym narodem pogrążonym w chocholim śnie są Polacy, znarkotyzowani totalnym praniem mozgów przez polskojęzyczne żydo-media i kolejne ekipy zdrajców okupujących Sejm, rząd, administrację.

Naród śpi.

Przed kolejnymi wyborami budzi się, otwiera jedno oko, głosuje na szubrawców i znów zasypia.

Grochem o ścianę są wołania, apele, książki o grozie sytuacji Polski, o prawdzie, rejtanowskie wołania nielicznych patriotycznych posłów, nie "zekumenizowanych" księży.

Wszystkich okrzyknięto "faszystami", "nacjonalistami", "ksenofobami", "antysemitami", osobnikami "kontrowersyjnymi".

Bo to dla zdrajców, dla wszelkiej maści szubrawców, a także dla kilku milionów politycznie ociemniałych Polaków - prawda jest zawsze "kontrowersyjna", a tym samym "kontrowersyjni" są jej obrońcy i głosiciele.






A NARÓD SPI - Henryk Pajak



EURO-FOLKSDOJCZE


W czasach okupacji hitlerowskiej istniala w Polsce liczna grupa osób, które podpisaly tzw. folksliste - nazywanych folksdojczami. Podpisywali dla koniunktury, lepszego zaopatrzenia, wlasnego bezpieczenstwa oraz tacy, którzy przekonani ze III Rzesza zaistniala na cale Tysiaclecie, skwapliwie dolaczali do „narodu panów".

Niezaleznie od motywacji, Polacy traktowali ich jako zdrajców polskosci, slugusów okupanta, których nalezalo sie bezwzglednie wystrzegac, stanowili bowiem gwardie cywilnych denuncjatorów.

Posierpniowa Polske zniewalaja osobnicy mieniacy sie Polakami, ale o mentalnosci neo-folksdojczy. Scislej, sa to „euro-folksdojcze".

„Euro-folksdojcz" wysluguje sie swym euro-mocodawcom i czyni to swiadomie lub nieswiadomie - na szkode Polski i Polaków. Nacyjna identyfikacja z niemieckoscia motywuje wielu z nich, lecz czolówke eurofolksdojczy stanowi niezniszczalna „socjaldemokracja" polskiej zydokomuny - stara i nowa gwardia.

Od pierwszych miesiecy po tzw. Okraglym Stole (1989) miejscowi „eurofolksdojcze" pod nadzorem zachodnich gaulajterów globalizmu rozpoczeli formowanie struktur rzadowych oraz organizacji i stowarzyszen „pozarzadowych", których dzialania mialy doprowadzic do obecnej zapasci gospodarczej oraz odizolowac naród od wszelkiego wplywu na jego tak ksztaltowane losy, aby w pierwszych latach nowego wieku Polska przestala istniec jako samodzielny byt panstwowy. Ma zostac wessana w „czarna dziure" Unii Europejskiej zydomasonerii, zapowiadanej juz w glebi XIX wieku. Utworzenie przestrzeni europejskiej - pisal przed laty Jacques Ploncard d'Assac jest dla masonów tylko zapowiedzia przestrzeni uniwersalnej, Ziemi-Ojczyzny.

W tym samym czasie, kiedy zadania te realizowaly kolejne ekipy sejmowo-rzadowe Mazowieckiego, K. Bieleckiego, Cimoszewicza, Suchockiej, Oleksego, Pawlaka, Buzka - Balcerowicza, trwalo montowanie „pozarzadowych" struktur wladzy oficjalnej. Wchodzili do nich w roli glównych „dzialaczy" takze czolowi prominenci wladzy. Tak powstala gesta siec polskojezycznych euro-gaulaj terów, paralizujacych odruchy samoobrony ubezwlasnowolnionego narodu, jak tez jego nielicznych przedstawicieli w rzadach i „Kne-Sejmie", zdecydowanie sprzeciwiajacych sie piatemu rozbiorowi Polski.


Wszystkie kolejne „polskie" ekipy rzadowo-sejmowe wyróznialy sie i wyrózniaja w polityce wewnetrznej i zewnetrznej trzema stalymi cechami:

- bezkrytyczna, nadgorliwa prounijnoscia

- fanatycznym filosemityzmem

- kontynuacja wspólpracy z komunistami jawnymi, czyli zgodnym dzieleniem sie z nimi wladza.



Ten trzeci czynnik przyniósl Polsce straty najdotkliwsze.

Jego istote streszcza uniwersalne slowo: zydokomuna.

Tkwiac po obydwu stronach zmistyfikowanej barykady politycznej, zydokomuna z SLD i UW zgodnie dzialala i dziala na zgube suwerennosci Polski.

Szczególnie cynicznie ta ciaglosc zydokomuny ujawniala sie w polityce zagranicznej, zwlaszcza w obsadzie stanowisk ministerstwa spraw zagranicznych: Skubiszewskiego, Bartoszewskiego, Olechowskiego, Rosatiego, Geremka i ponownie Bartoszewskiego.

Kazdy z nich obsadzal wazne stanowiska w ambasadach i konsulatach ludzmi z klucza zydokomuny7.

Rzady i ekipy sejmowe przemijaly ustepujac nastepnym, ideowo i nacyjnie tym samym, ale nie zmienialy sie struktury nieformalne - „pozarzadowe". Przybywalo nowych. To one sprawuja wladze w Polsce od 1989 roku. To ludzie z tych struktur rozdaja nominacje oficjalne. Jest to wierne powielanie metody sprawowania wladzy w innych krajach, w calej Unii Europejskiej: metody budowania Rzadu Swiatowego. Polskich eurofolksdojczy wyróznia jedynie pospiech i sluzalcza nadgorliwosc.


Oto niektóre z tych nieformalnych struktur i organizacji „pozarzadowych".


Fundacja im. Batorego

Pancerna piescia imperium Sorosa w Polsce, rozbijajaca nasza jednosc narodowa, siejaca destrukcje w umyslach i postawach, zwlaszcza mlodego pokolenia, jest wspomniana Fundacja Batorego zalozona w 1988 roku, a wiec jeszcze przed polskim „Round Table". Soros jest tak pewny bezkarnosci, koncowego sukcesu w kasacji Polski, ze najzupelniej szczerze wypowiedzial sie o swych metodach i kierunkach uderzen w ksiazce: Sponsorowanie demokracji (Underwriting Democracy).

Zaczynal tak:

Przygotowalem obszerny szkic spójnego programu gospodarczego. Mial on trzy skladniki: stabilizacje monetarna, zmiany strukturalne i reorganizacje dlugu (...). Zaproponowalem swego rodzaju wymiane dlugu na majatek (...). Pokazalem ten plan Geremkowi i prof. Trzeciakowskiemu2, który przewodniczyl rozmowom Okraglego Stolu na temat gospodarki, poprzedzajacym przekazanie wladzy - obydwaj odniesli sie do planu z entuzjazmem (! - H.P.). Polaczylem swe wysilki z Jeffrey Sachsem 3 z uniwersytetu Harvarda, który proponowal podobny program. Doprowa­dzil on do zagorzalej debaty i stal sie kontrowersyjna postacia, ale zdolal skoncentrowac rozmowy na odpowiednich tematach. Pracowalem równiez scisle z prof. Stanislawem Gomulka, który zostal doradca nowego ministra finansów, Leszka Balcerowicza i w efekcie osiagnal szersze wplywy niz Sachs 7.

1. Zydokomunistyczna okupacja oficjalnych struktur wladzy w Polsce po 1989 roku, zostala przeze mnie omówiona w ksiazkach: Piaty rozbiór Polski 1990-2000 oraz: Dwa wieki polskiej Golgoty 1999.

2. Jednemu z glównych szulerów polskiego „Round Table".

3. Dyrygent Balcerowicza w jego burzeniu gospodarki Polski.



Przejdzmy do roli Balcerowicza, przydzielonej mu przez Sorosa: Balcerowicz zaangazowal sie w realizacje radykalnego programu, ale przytlaczal go ogrom zadania. Przedstawil program stabilizacji Miedzynarodowemu Funduszowi Walutowemu na spotkaniu w Waszyngtonie. MFW zaaprobowal program i jego realizacja rozpoczela sie w styczniu 1990 r. (...) Inflacja zostala zredukowana, produkcja spadla o 30 proc. Ale zatrudnienie tylko o 3 proc.

Nalezy teraz zastosowac dyscypline rynku w stosunku do przedsiebiorstw panstwowych.

Bankructwa jak dotad sa niespotykane... Istota tej dywersji gospodarczej:

Jesli przynoszace straty przedsiebiorstwa przeznaczono by do likwidacji, zarówno sila robocza jak i inne zasoby stalyby sie powszechnie dostepne. Zachodnie firmy moglyby wtedy przyjechac tu i wykorzystac tania sile robocza oraz inne zasoby w celu zasilenia rynku zachodniego2.

Oto cala strategia mafiosów spod znaku „polskiego" i brytyjskiego Round Table:

Sorosa, Sachsa, koszernych zjadaczy polskiego chleba: Balcerowicza, S. „Gomulki", „Geremka", „Kaczmarka", Trzeciakowskiego i pozostalych:

- zniszczyc, zamienic w mase upadlosciowa przemysl, gospodarke;

- wyprodukowac armie bezrobotnych- taniej sily roboczej;

- jej praca i zasobami kraju „zasilic zachodnie rynki".


W marcu 1992 roku Balcerowicz polecial do Waszyngtonu, aby zlozyc tam kolejne sprawozdanie ze swej niszczycielskiej misji oraz otrzymac nowe instrukcje. Dopadl go tam autor ksiazki3 Mathis Bortner:

Cytowalem mu oficjalne statystyki, w wiekszosci wziete z Glównego Urzedu Statystycznego. Chcialem poprawic jego idylliczny obraz jako ministra zbawiciela Polski. Odmówil dyskusji i zadowolil sie tym, ze nie zgodzil sie z moimi danymi. Niestety, po mnie wszyscy dyskutanci wrócili do tego samego tematu, ilustrujac w mych wypowiedziach przyklady indywidualne. Wybierajac ucieczke zamiast dialogu przypomnial nagle, ze ma wnet samolot (...).

Czyzby to nie on przypadkiem zapewnial, ze wedlug jego planu bedzie nie wiecej niz 400.000 bezrobotnych?

Komentujac i sumujac ówczesny „dorobek" Balcerowicza, Bortner dodaje:

Jego technika bylo sztuczne utrzymanie waluty poprzez nowe pozyczki, które pozwalaly przede wszystkim bogacic sie bankierom i ich alfonsom zamiast tym, którzy produkuja dobra czyli producentom, bez zadnej widocznej perspektywy na lepsze. To, co nazywalo sie planem Balcerowicza, nie ma nic wspólnego z planem, jest to najwyzej radykalna metoda wypracowana przez bande szarlatanów, którzy wypelniaja sobie kieszenie.


1. S. Gomulka jest wykladowca Londynskiej Szkoly Ekonomii i doradca L. Balcerowicza oraz prezesa NBP Hanny Gronkiewicz-Waltz.

2. „Nowa Solidarnosc", 12/1996.

3. Mathis Bortn er. Jak dobija sie gospodarke Polski od 1989 roku. Nicea- Francja, 1995, s. 227.



Zamienianie gospodarek panstw w mase upadlosciowa przez machinacje takich „alfonsów" jak Sachs, Balcerowicz, Soros, jest planem globalnym. Denis Smali - jeden z uczciwych znawców problemu cytowany przez Bortnera, tak oto recenzuje niszczycielski „globalizm" tej zydo-mafii:

Narody euroazjatyckie, które ostatnio uwolnily sie od komunizmu, sa dzis zagrozone przez nowa forme perwersji i niewolnictwa.


Establishment anglo-amerykanski zapowiedzial im, ze jesli chca wybrnac z problemów ekonomicznych, musza sie one stac czescia wolnorynkowego systemu ekonomicznego zachodniego, a to oznacza, ze musza przyjac warunki MFW (Miedzynarodowy Fundusz Walutowy) i ze reformy wolnego rynku sa zwiazane z L'enfant terrible uniwersytetu Harvarda, ekonomista Jefrey'em Sachsem1.

W tym samym czasie, kiedy Balcerowicz zamienial polska gospodarke w mase upadlosciowa, a ministrowie znieksztalcen wlasnosciowych - Lewandowski i Kaczmarek zajmowali sie rozdawnictwem najlepszych kesów tej masy hienom zagranicznym, Fundacja Batorego trudzila sie zamienianiem polskiego systemu edukacji w zbiorowego apologeta wolnego rynku, „otwarcia na zachód" - na MFW, Unie Europejska.


Tzw. Rada czy raczej sanhedryn Fundacji Batorego sklada sie z nastepujacych osobników - by wymienic najwazniejszych:

Geremek; J. Turowicz(f); byly premier J.K. Bielecki; byla premier H. Suchocka; A. Smolar; filozof super-stalinowski L. Kolakowski; B. Lindberg; Marcin Król (z „Res Publica Nowa"); Andrzej Olechowski; byla wiceminister edukacji narodowej Anna Radziwill 2; A. Szczypiorski (-f-); B. Borusewicz; ks. J. Tischner (f).


Z wymienionych szczególnie ciekawa postacia jest Aleksander Smolar - czlonek wladz Unii Demo-Wolnosci. Syn Grzegorza, do 1968 roku (czystkowego Marca 6Cool redaktora naczelnego „Folk-Sztyme" - zydowskiego organu Towarzystwa Spoleczno-Kulturalnego Zydów w Polsce. Matka A. Smolara trudzila sie praca w KC PZPR.

W tym kontekscie wypada wyjasnic, ze sekretarzem Fundacji byl do 1997 r. Józef Chajn - syn Leona Chajna, który w latach 1945 - 49 pelnil funkcje wiceministra (nie - sprawiedliwosci. Potem do 1961 r. byl partyjnym nadzorca Stronnictwa Demokratycznego.)

Fundacja kazdego roku udziela stypendiów setkom naukowców, profesorów uczelni, szkól, osrodkom kulturalnym a takze pismom „otwartym" na ich preferencje. Wybrancy regularnie udaja sie do Oxfordu, Brukseli lub USA, gdzie „laduja akumulatory" w zakresie nauk spolecznych3, zas arkana destrukcji w zakresie filozofii politycznej poznaja na uniwersytecie York.

Szerokim frontem atakuje sie szkoly srednie poprzez forsowanie takich programów jak: „Przedsiebiorczosc", „Mlodzi Przedsiebiorcy". Zajecia maja przygotowac mlodziez do pracy w warunkach gospodarki rynkowej i kontaktów z instytucjami finansowymi. Na Uniwersytecie Warszawskim dzialaj a aktywnie: „Klub Polityczny Studentów Uniwersytetu Warszawskiego" oraz „Fundacja Wspierania Inicjatyw Proeuropejskich Pro-Europa".

Ich celem jest przyspieszanie integracji Polski ze wspólnota Europejska, przygotowanie mlodego pokolenia Polaków do gospodarki rynkowej, czyli do roli sily roboczej zachodnich firm.

1.Tamze, s. 190.

2.Córka ksiecia Krzysztofa Radziwilla, kolaboranta z rezimem Bieruta.

3.Dotyczy glównie przedstawicieli instytucji rzadowych i parlamentarnych.


Ta ostatnia „Fundacja" byla w 1995 r. organizatorem szkolenia pod haslem Mlodziez na drodze do Zjednoczonej Europy, a takze konferencji Polska piec lat po Okraglym Stole. Tam tez wystapili z wykladami L. Balcerowicz oraz Kazimierz Ujazdowski z tzw. Grupy Windsor7 bedacej jednoznaczna agentura tego syndromu inwazyjnego brytyjskich kolonizatorów. Grupa Windsor utrzymuje kontakty z tzw. Miedzynarodowym Funduszem Republikanskim i Heritage Foundation, które reprezentuja zatwardziale tradycje „konserwatywnych rewolucji" -jakby te dwa slowa nie wykluczaly sie wzajemnie! Kierownik Heritage Foundation - Edwin Feulner przebywal w Pultusku w 1994 roku na zaproszenie polskich „windsorowców", gdzie wielbil wolny rynek oraz nowy porzadek swiata w wydaniu George'a Busha oraz ponadnarodowe korporacje z GATT na czele. Tenze Feulner awansowal na przewod­niczacego Towarzystwa Mont Pelerin, które reprezentuje interesy starych rodzin arystokratycznych Europy. Stowarzyszenie Mont Pelerin powstalo w 1947 r. w Mont Pelerin, stad nazwa.

Na zebraniu organizacyjnych debatowano nad sposobami oslabienia wiezi narodowych w panstwach Europy Slowianskiej. Byli tam równiez przedstawiciele Unii Pan-Europejskiej zalozonej w 1920 roku przez mieszanca niemiecko-zydowsko-japonskiego - Richarda Coudenhoye-Kalergi, twórce idei tworzenia regionów etnicznych na bazie likwidowanych panstw narodowych2.


W 1980 roku na zebraniu Towarzystwa Mont Pelerin pouczano ekonomistów, ze najlepszym sposobem gospodarki jest brak wszelkich zasad, „szara strefa", dowolne zatrudnianie i wyrzucanie z pracy robotników, brak zobowiazan w zakresie placy minimalnej, ochrony socjalnej pracowników, itp.

Ta zgraja euro-lgarzy wyprutych z tego co nazywamy szacunkiem do pracy, do drugiego czlowieka, jest jeszcze jedna narosla w konstelacjach imperium Sorosa, choc pozornie nie wykazuje z nia wiezi organizacyjnych. Nieformalne przynaleznosci do zydomasonskich konfraterni nie stanowia dobrego klucza rozpoznawczego. Dzialaja jednak wspólnie, bo na jeden wspólny rozkaz i rachunek.

Taki np. A. Arendarski to potentat biznesu, zarzadzajacy w radach róznych holdingów. Jest kumplem Kwasniewskiego.

Stale towarzyszy mu w pielgrzymkach do mocodawców zachodnich. To samo odnosi sie do W. Gadomskiego.

CUE ma swoja intelektualna i personalna ostoje w Instytucie Filozofii i Socjologii PAN. To stara, jeszcze komunistyczna wylegarnia zydomasonskich elit, które wówczas ukrywaly sie pod szyldami marksizmu-leninizmu, ale zrzucily maski kiedy sposobiono polski „Round Table". Socjolodzy z Instytutu gesto obsiedli Okragly Stól w roli ekspertów do wszystkiego.


Uniwersytet Europy Srodkowej ma dwa zadania w dziedzinie prania mózgów:

- wychowanie bezkrytycznych apologetów liberalizmu gospodarczego w stylu slynnego Adama Smitha;


1. Ta kryptoagentura brytyjskiej masonerii kieruja m.in. Aleksander Hali, Andrzej Arendarski, K. Ujazdowski, Tomasz Szyszko, Krzysztof Pawlowski, 'Jerzy Nowakowski, Witold Gadomski, Bronistaw Komorowski. Grupa powstala malpujac jej odpowiednik angielski, a przewodniczacy brytyjskiej Partii Konserwatywnej Gcoftrcy Pattie, uznal powstanie tego polskiemu duplikatu za najlepsza wiadomosc, jaka nadeszla z bylych panstw komunistycznych Europy Srodkowej od czasu upadku komunizmu — co dumnie cytowano w oficjalnej broszurce Grupy.

2. Zob. m.in.: H. Pajak: Retinger mason i agent syjonizmu, Wyd. Retro 1996.


- wychowanie w moralnym relatywizmie, który lekkim krokiem przechodzi nad aborcja, eutanazja, narkotykami, zboczeniami seksualnymi, nad „kodem" moralnym chrzescijanstwa.


Caly ten sataniczny program nazywa sie uczenie zmiana paradygmatów myslenia.

W bukaresztanskim CUE wyklady prowadzil L. Balcerowicz - z ekonomii. Przewodniczacym wydzialu jest tam (byl?) Jacek Rostowski, postac na gruncie polskim malo znana, bardziej w Anglii, gdzie przez 20 lat prowadzil wyklady na tamtejszych uczelniach, aby w 1989 roku zostac doradca Balcerowicza w dziedzinie makroekonomii. W radzie wydzialu CUE w Bukareszcie dziala pracownik MFW niejaki Mario Blejer1.

Wyklady z „etnicznosci", to ulubiony konik CUE. Preferuje sie pojecie grupy etnicznej w miejsce narodu, tozsamego z panstwem narodowym. Grupa etniczna a nie przynaleznosc do narodu-jak twierdza-okresla tozsamosc jednostki ludzkiej. Twórca tej koncepcji, zreszta nie nowej od kiedy pojawily sie teorie wojny z narodami jako synonimami wszelkiego zla i wstecznictwa, jest zmarly w 1995 roku prof. uniwersytetu w Cambridge - Ernest Gellner, który kierowal Instytutem Nacjonalizmu i Wolnosci (!) w CUE. Juz samo istnienie,tej instytucjonalnej formy walki z pojeciem narodu, posrednio daje wykladnie kierunków inwazji owego „uniwersytetu Europy Centralnej". Instytut Gellnera dyskredytowal „nacjonalizm", czyli poczucie wiezi narodowej jako historyczny przezytek. W jednej z ankiet pytano otwarcie:

Jak lokalne interesy narodowe stwarzaja opozycje przeciwko homogenizacji? Tak wiec przenosnia: „homogeniza­cja" nie jest autorstwa jej przeciwników, tylko kryterium badawczym i celem jej apologetów.

Dla formalnosci dodajmy, ze ta opcja jest wykladnia programu Sorosa. Twierdzi on z powaga, ze pojecie narodu jest niebezpieczne, poniewaz prowadzi do dyktatur, do przesladowan grup etnicznych. Takie samo zadanie powierzono komunizmowi - zniesienie pojecia narodu. Nic sie w tej wojnie z narodami nie zmienilo poza wycofaniem z obiegu slowa „komunizm".

Nic wiec dziwnego, ze Fundacja Batorego wrecz agenturalnie matkuje mniejszosciom etnicznym w Polsce. Ma na tym polu wielkie zaslugi. Wpisuja sie one w szeroki program Fundacji w zakresie dezintegracji narodowej i politycznej naszego kraju. Dzielnie holubi mniejszosci narodowe: ukrainska, niemiecka, bialoruska, litewska, a nade wszystko - zydowska. Przesledzmy jej sukcesy na tym polu.

Zwiazek Ukrainców w Polsce, tylko w 1996 roku otrzymal od „batorowców" 14,6 tys. nowych zlotych, a w 1997 - 37,6 tys. zl. „Nasze Slowo" - pismo tego zwiazku, otrzymalo w 1996 r. 4 tys. zl2; Zwiazek Niezaleznej Mlodziezy Ukrainskiej oraz Kolo Naukowe Studentów UJ - 4,5 tys. zl na organizacje Dni Kultury Ukrainskiej w Krakowie, gdzie na seminarium pt: Akcja Wisla mówiono o „ludobójczym" wysiedlaniu Ukrainców z pasa ziem wschodnich.

Zwiazek Ukrainców stale wybiela natomiast prawdziwe ludobójstwo w wykonaniu OUN-UPA na Wolyniu i Ukrainie Zachodniej, w której wymordowano, wedlug róznych szacunków od 300 do 400 tysiecy ludnosci polskiej, a 350 tys. zdolalo uciec spod nozy i siekier rizunów. Dodajmy, ze czlonek wladz Zwiazku Ukrainców to niejaki Miroslaw Czech - jednoczesnie sekretarz generalny Unii Wolnosci.


1. „Nowa Solidarnosc", 12/1996.

2. „Nasza Polska", 30 VII 1997 i passim.


10.

Fundacja wspiera Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie (w 1996 r. - 32 tys. zl); Zwiazek Bialoruski - 4,5 tys. zl; Bractwo Mlodziezy Prawoslawnej z Bielska Podlaskiego - 5,5 tys. zl; Centrum Sztuki (ukrainskiej) w Legnicy - 12 tys. zl na organizacje Miedzynarodowego Festiwalu Mniejszosci Narodowych i Grup Etnicznych: Europa Bez Granic; Dom Kultury Litewskiej w Punsku - 15 tys. zl na organizacje II Spotkan Mniejszosci Polski Pólnocno-Wschodniej i Wschodnich Terenów Przygranicznych', Muzeum Kultury Ludowej w Wegorzewie - 5,9 tys. na organizacje Ogólnopolskiego Festiwalu Dzieciecych Zespolów Folklorystycznych Mniejszosci Narodowych, Osrodek Kultury „Arsus" z „Ursusa" – 10 tys. zl na V Przeglad Dorobku Artystycznego Mniejszosci Narodowych. To tylko niektóre z wybranych przykladów7.


Wymienione tu kwoty sa niemal groszowe w porównaniu z poteznym wsparciem udzielanym organizacjom zydowskim. Dysproporcja kwot staje sie szczególnie razaca, gdy porównamy szacunkowe proporcje liczebnosci tych dwóch mniejszosci:

okolo 200 tys. Ukrainców i tylko okolo (oficjalnie) 12 tysiecy Zydów2!


Wsparcie dla diaspory zydowskiej w Polsce okaze sie wtedy niczym innym, jak czescia frontalnej krucjaty liderów swiatowego zydostwa przeciwko Polsce.


Finansowa szczodrosc i solidarnosc Fundacji ze swoja nacja, jest rzeczywiscie imponujaca. Oto przyklady:

- Fundacja Centrum Kultury w Krakowie otrzymala w 1996 roku 170 tys. zlotych

- tyle co „zrzutki" Fundacji na wszystkie pozostale mniejszosci;

- Pismo mlodziezy zydowskiej „Jidele" - 6 tys. zl; Centrum Kultury w Lublinie na organizacje warsztatu izraelskiej rezyserki Navy Zukerman - 3,4 tys. zl;

- Teatr NN w Lublinie - 4,4 tys. zl na projekt: Brama Pamieci - Miasto Zydowskie (no wlasnie - miasto zydowskie!);

- Muzeum Auschwitz - 7 tys. zl na szkolenie pracowników w Instytucie Pamieci Yad Yashenr5;

- Festiwal Kultury Zydowskiej w Krakowie-10 tys. zl w 1996 r. i 12 tys. w 1997;

- Zydowski Instytut Historyczny - 12 tys. zl;

- Fundacja Lauder Morasha School Fundation - na projekt Nasza Polska - 21 tys. zl (zbieznosc z nazwa tygodnika „Nasza Polska" - zupelnie przypadkowa);

- Kolo Naukowe Studentów Archeologii UJ na wyjazd do Izraela - 1,2 tys. zl;

- Kolo Naukowe Historyków Uniwersytetu im. M. Kopernika w Toruniu na organizacje seminarium Dialog chrzescijansko-zydowski - 2 tys. zl;

- Studenckie Kolo Naukowe Hebraistyki UW na wyjazd do kibucu w Izraelu - 4 tys. zl;

- Towarzystwo Przyjazni Polsko-Izraelskiej - 2,8 tys. zl;

- Instytut Sztuki PAN - 2 tys. zl na organizacje konferencji Jerozolima w kulturze europejskiej;


„Nasza Polska", 30 VII 1997 i passim.

1. Ibidem,

2. W rzeczywistosci, w Polsce mieszka okolo pól miliona Zydów o róznym stopniu asymilacji i poczucia swego „lokatorstwa".

3. Podobne „ladowanie akumulatorów" przeszlo w Izraelu kilku pracowników Muzeum na Majdanku. Zob. H. Pajak:

„Strach byc Polakiem”. Wyd. Retro 1995.



11.

- Amerykansko-Polsko-Izraelska Fundacja Skalom - na bilet lotniczy dla laureata ogólnopolskiego konkursu: Historia i kultura Zydów polskich - 8 tys. zl;

- dla kwartalnika „Fraza" (numer o kulturze Izraela) - 3 tys. zl;
- fundowanie stypendiów dla studentów hebraistyki i pracowników Zydowskiego Instytutu Historycznego.

Fundacja Sorosa jest posrednim zródlem finansowania Unii Demo-Wolnosci. Dzieje sie to nie bezposrednio, lecz w formie dotacji dla inicjatyw kierowanych przez udeków. Dotacje otrzymuje Instytut Spraw Publicznych, zalozony w 1995 roku. W jego radzie programowej znajdziemy taki maly warszawski „sanhedryn". Kierownikami dzialów sa tam Michal Boni i Jan Maria Rokita, który pracuje tam nawet po oficjalnym wystapieniu z UW.

Towarzystwo Demokratyczno-Spoleczne zalozone przez Zbigniewa Bujaka - wiceprzewodniczacego skrajnie lewackiej Unii Pracy, dostalo od Fundacji Batorego 1, 6 tys. zl na organizacje konkursu im. Jana Józefa Lipskiego - zmarlego przed kilku laty masona i socjalisty.

W 1997 roku Towarzystwo to otrzymalo 6 tys. zl na konferencje jakze „sluszna" i aktualna lecz jednostronnie apologetyczna: Spoleczne i ekonomiczne skutki integracji z Unia Europejska.

Posrednim wsparciem dla Unii bylo 7,8 tys. zl z okazji jubileuszu 40-lecia Klubów Inteligencji Katolickiej, powolanych w czasach stalinowskich do reprezentowania „jedynie slusznego" nurtu katolickiego w Polsce.

Podobne intencje przyswiecaly przyznaniu 4,2 tys. zl na udzial mlodziezy w popularyzacji zydowskiego KOR w seminarium pt.: KOR w najnowszej historii Polski. Tylko znawcy tych niezbyt zamierzchlych czasów orientuja sie, ze KIK i KOR, to dwa korzenie Unii Wolnosci - ideowe, czesto nacyjne, a nawet personalne.

Unia Wolnosci posiada swoje agendy w srodowiskach mlodziezy. Jedna z nich jest Stowarzyszenie Mlodzi Demokraci7, totez z Fundacji sypnieto mu 15,4 tys. zl w 1996 r.

Potezne wsparcie otrzymuje Instytut Wydawniczy Znak, wydajacy miesiecznik o tej samej nazwie, calkowicie opanowany przez „naszych". Otrzymal od Fundacji Sorosa 116,4 tys. nowych zl w 1996 roku jako dotacje do róznych wydawnictw, a w 1997 roku na to samo 30,5 tys. zl.

Fundacja wspiera tez „Tygodnik Powszechny", zlosliwie nazwany przez znawców problemu „Zydownikiem Powszechnym". Kierowal nim mason2 Jerzy Turowicz, zarazem przewodniczacy Fundacji Sorosa. W 1996 roku dziennikarze tygodnika otrzymali tylko na podróze 7,2 tys. zl, a w roku nastepnym 11,5 tys. zl na wydanie dodatku Apokryf.

Inna przybudówka „naszych" jest pismo „Res Publica Nowa", redagowane przez Marcina Króla - czlonka Rady Fundacji Batorego: 34 tys. zl w 1996 r. i w 1997 r.

- 68 tys. zl. Ten sam nurt reprezentuje „Przeglad Polityczny" z Gdanska: 6 tys. zl wsparcia z Fundacji w 1997 r.

W Bydgoszczy istnieje prowokacyjne pismo „antynazistowskie" pod nazwa „Nigdy wiecej". Fundacja wsparla „antynazistów" z tego pisma kwota 3 tys. zlotych.


1. Trudnia sie glównie tropieniem „antysemityzmu" i „faszyzmu", „ksenofobii", „nacjonalizmu", „nietolerancji"

2. Zob. tzw. „Lista Piecucha" w ksiazce H. Piecucha: Imperializm sluzb specjalnych, 1997.



12

Podobnie zakamuflowany charakter ma pismo dla mlodziezy pod wymownym tytulem „Bez granic - Grenzenios". Kieruje nim byly rzecznik prasowy Solidarnosci i „góral" Piotr Zak.

Finansuje je (dobry papier, kolorowe okladki) Stowarzyszenie Rozwoju Europejskiego TRANS-EUROPA, Komisja Krajowa NSZZ „Solidarnosc" daje lokal i sprzet na polska redakcje, a redakcja niemiecko-jezyczna miesci sie we Frankfurcie nad Odra. Lapidarna wykladnie pisma dal prezes Stowarzyszenia TRANS EUROPA Józef Neuman.


Zapytany o swoja tozsamosc odpowiedzial na lamach „Bez granic": Swojsko czuje sie tam, gdzie mi dobrze. A „nasz" Piotr Zak: jest wazne, by mlodzi Polacy budowali Europe bez granic. Takich to mamy rzeczników „S" i taka to mamy „S"...

Maja swój niezbyt chlubny kacik w kiesach Fundacji Batorego srodowiska koscielne. Katolickie Stowarzyszenie Mlodziezy w Plocku otrzymalo 3 tys. zlotych na kolonie dla dzieci; Salezjanska Organizacja Sportowa „Salos" - 6 tys. zlotych na obóz sportowy; Caritas diecezji lubelskiej 20 tys. zl dla kobiet niepelnosprawnych; jezuicki „Przeglad Powszechny" - 4,2 tys. zl; dominikanskie, wyjatkowo szeroko „otwarte" pismo „W drodze" - 6 tys. zlotych. Fundacja wspiera takze rózne formy dzialalnosci naukowej i kulturalnej na KUL, ale ta uczelnia jest dla niej i dla diaspory „starszych braci" szczególnym oczkiem w glowie.

Te w sumie nikle kwoty pozoruja szeroki diapazon akcji charytatywnych Fundacji Batorego.

„Pieniadz nie smierdzi" - dawno juz odkryta prawda z dziedziny powonienia, pozwala niektórym hierarchom koscielnym otwarcie wychwalac Fundacje, która - o czym dobrze wiedza, wydaje ogromne sumy na dzialalnosc sprzeczna z fundamentalnymi zasadami nauki Kosciola.

Oto w 1996 roku Federacja Na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny otrzymala z kasy sorosowskich konkwistadorów kwote 263 tys. zlotych (!), a tzw. Centrum Praw Kobiet - 282 tys. zlotych. Aktywistka tej Federacji to Wanda Nowicka, „królowa prawa do aborcji"; swego czasu skandalicznie popisala sie wypowiedzia przeciwko papiezowi.

To wszystko nie przeszkodzilo obecnemu metropolicie diecezji lubelskiej Józefowi Zycinskiemu oznajmic, iz atakowanie Fundacji Batorego jest emocjonalne i nieodpowiedzialne', a wtórujacy mu ówczesny sekretarz Konferencji Episkopatu bp Tadeusz Pieronek, zwolennik „Kosciola otwartego" na Unie Europejska, w specjalnym liscie stwierdzil z ubolewaniem:

Bardzo mi przykro, ze niektóre katolickie media podejmuja walke z Fundacja, która wspiera wiele szlachetnych dziel prowadzonych równiez przez Kosciól katolicki.

Jakie to „dziela" wspieraja pieniadze „alfonsa" Sorosa? Wymienmy niektóre: Franciszkanski Ruch Ekologiczny; Rada Diecezjalna Mlodziezy przy Diecezji Bialostocko-Gdanskiej, dominikanskie wydawnictwo „W drodze", jezuickie Wydawnictwo Apostolstwa Modlitwy „Znak", „Tygodnik Powszechny" (dzielo stworzone przez zydo­wskiego dygnitarza UB-NKWD Borejsze), KIK, Katolickie Stowarzyszenie Mlodziezy w Przemyslu i Plocku, Stowarzyszenie Rodzin Katolickich Diecezji Pelplinskiej; Stowarzyszenie Salezjanskie Organizacji Sportowej „Radosc"; Caritas Diecezji Opolskiej;


1. W „Gaz. Wyb." (30 VI 1997) bp Zycinski oznajmil: Moja modlitwa i zarliwa mysla polecal bede Bogu wszystkie dzialania i plany, poprzez które Fundacja im. Stefana Batorego wnosi wklad w rozwój kultury polskiej.


13.

Fundacja Akademii Teologii Katolickiej; jezuicki „Przeglad Powszechny".

Z pieniedzy „alfonsa" Sorosa korzystalo wiele znanych osób, jak Wieslaw Chrzanowski, Elzbieta Halas, Agnieszka Kijewska z KUL, Aleksander Bobko z Papieskiej ATK w Krakowie, Czeslaw Cukiera i inni7.

Ulubionym kierunkiem krzataniny Sorosa w ramach CUE, jest indoktrynacja umyslów w socjologii. Wydzial socjologii dziala w Warszawie. Skupia sie na miedleniu cytowanych juz paradygmatów myslenia na tle panoramicznego przegladu idei, które ksztaltuja wspólczesna socjologie. Tym kierunkiem zawiaduje prof. Slawomir Kapralski. Ogólnie, jest to kierunek pacyfikacji tradycyjnej socjologii na rzecz teorii konfliktów, strukturalizmu, itp. izmów. Przez wiele lat indoktrynowal tam sluchaczy w ateistycznym stylu profesor Jan Szczepanski. Wizytówka jego koncepcji czlowieka jest jego nastepujaca zlota mysl:

Dlatego nalegalbym, iz kazda osoba moze rozwinac okreslone zasady w swoim zyciu poprzez szukanie i tworzenie swojego wlasnego wewnetrznego swiata, który nie odzwierciedla ani zewnetrznego swiata czy idei, ani tez Boga.

Prof. J. Szczepanski juz przeniósl sie do swego wewnetrznego swiata. Kogo tam zastal? Juz wiemy: Lwa Trockiego, z jego: uwzniosleniem swoich instynktów do wyzwan swiadomosci!

W klebowisku nihilistycznych zmij zwanym CUE, wyróznia sie William Wallace - absolwent Cambridge University, byly dyrektor badan Królewskiego Instytutu Spraw Miedzynarodowych - wykladowca Londynskiej Szkoly Ekonomii. Z kolei niejaka Anne Lonsdale, piastujaca funkcje dyrektora generalnego CUE, jest absolwentka Oxfordu i tamze wyklada. Juz tylko te dwie postacie ilustruja misterna siec wzajemnych powiazan brytyjskiego swiatka i pólswiatka polityki, nauki, masonerii, zydomasonerii, slowem - organizacyjna i personalna strukture globalnego neo-kolonializmu.

Znawcy problemu sa zgodni co do tego, ze centrum masonerii nadal miesci sie w Anglii: tam sie zrodzila w nowoczesnym ksztalcie; tam paczkowala w filialne hybrydy europejskie; z tego bastionu bronila i nadal broni swej dominacji.



Jak długo będzie się to wszystko tolerować?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:33, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy



Doswiadczamy tego na wlasnej skórze.

Za pieniadze Fundacji Batorego czyli „alfonsa" Sorosa forsuje sie w Polsce program budowania „spoleczenstwa otwartego" na wszystkie zboczenia i perwersje liberalizmu, te doslowne i przenosne. Dotyczy to eutanazji, narkomanii, aborcji, zboczen seksualnych. Najwazniejszym jednak kierunkiem uderzen dolarowych „dywizji" Sorosa jest demontaz panstw narodowych, ze szczególna pasja - panstwa niedoszlej „Judeo-polonii", czyli Panstwa Polskiego.

Z klasyki zydokomuny sorosowska Fundacja zaczerpnela oszustwo „tolerancji". Oni sa tolerancyjni tylko w stosunku do tego i do tych, których oni toleruja. Aleksander Malachowski, jadowity wróg Kosciola i wyznawca tolerancji dla nietolerancji powiedzial: Nie ma tolerancji dla nietolerancji. Nie wolno wiec czegos nie tolerowac, bo tak zadekretowali sorosowscy nihilisci.

l. „Nasz Dziennik", 31 XII 1999.


14.

Rada Polityki Pienieznej

Byla to w zamysle i jest nia w rzeczywistosci - polska miniatura amerykanskiego trustu mózgów amerykanskiej zydomasonerii, przez cale dziesieciolecia rozdajacego nominacje rzadowe i kongresowe.


Sklad personalny „polskiej" Rady Polityki Pienieznej mozna bez przesady nazwac nieformalnym nadrzadem nierzadem stojacej Polski:

- Krzysztof Skubiszewski - przewodniczacy Rady, byly minister spraw zagranicznych;

- Bronislaw Geremek - wówczas tylko przewodniczacy Komisji Spraw Zagranicznych w „Kne-Sejmie", potem minister spraw zagranicznych;

- Tadeusz Mazowiecki - byly premier, ten od „grubej kreski",

- Krzysztof Bielecki - byly premier;

- Wieslaw Chrzanowski - byly marszalek Kne-Sejmu;

- Hanna Suchocka - byla premier, minister sprawiedliwosci;

- Wladyslaw Bartoszewski, dwukrotny minister spraw zagranicznych, antypolski filosemita;

- Kazimierz Dziewanowski - byly ambasador w USA;

- Andrzej Olechowski - byly minister spraw zagranicznych, czlonek Bilderberg Group;

- Andrzej Milczanowski - byly minister spraw wewnetrznych, w 1999 roku oskarzony przez prawice o jej inwigilowanie przez UOP;

- Krzysztof Kozlowski, byly minister spraw wewnetrznych, pozorujacy w tej funkcji „weryfikacje" ubeków i esbeków;

- Janusz Reiter - byly ambasador Polski w Niemczech;

- Janusz Onyszkiewicz - minister Obrony Narodowej;

- Przemyslaw Grudzinski - byly wiceminister obrony;

- Janusz Ziólkowski - „walesiarz";

- Andrzej Ananicz - sekretarz Zarzadu Rady;

- Piotr Nowina-Konopka;

- Zbigniew Bujak - po wielu funkcjach, szef GUC;

- Aleksander Hall - „obrotowy" UW-ol;

- senatorowie: Jerzy Makarczyk, Michal Radlicki i August Chelkowski 1.


l. Zmarl w 1999 r.


Wszyscy byli i sa czlonkami lub krypto-czlonkami UW, czyli „eurofolksdojczami".

Wszyscy razem tworza sitwe rzadzaca w calosci polskim systemem finansowym, tym samym budzetem panstwa.

Takie Rady Polityki Pienieznej powstaly w wielu krajach zachodnich, sa tez powielane w krajach bedacych „do wziecia", czyli w niedawnych pólkoloniach sowieckich. „Rady" rozmnazaja sie przez paczkowanie wszedzie tam, gdzie trzeba podporzadkowac system finansowy kraju bankom zachodnim.



15.

Rada Polityki Zagranicznej

Wierna kopia amerykanskiej Rady Polityki Zagranicznej (CFR). Powstala w 1996 roku, dlatego tylko w roli czlonka pojawil sie w jej skladzie wszechwladny wkrótce B. Geremek.

Oto sklad tego nieustajacego ministerium spraw bezgranicznych:

Andrzej Ananicz, Wladyslaw Bartoszewski, Jan Krzysztof Bielecki, Zbigniew Bujak, August Chelkowski, Wieslaw Chrzanowski, Kazimierz Dziewanowski, B. Geremek, Przemyslaw Grudzinski, Aleksander Hall, Krzysztof Kozlowski, Jerzy Makarczyk, T. Mazowiecki, A. Milczanowski, Piotr Nowina-Konopka, A. Olechowski, J. Onyszkiewicz, Michal Redlicki, Janusz Reiter, K. Skubiszewski (przewodniczacy), H. Suchocka, A. Ziolkowski.

Sledzac te liste, czytelnik moze w pewnym momencie uznac, ze autor pomylil ja z lista czlonków Rady Polityki Pienieznej i skladem kilku innych agend, ale ta katarynka tych samych nazwisk obraca sie monotonnie wokól wielu innych agend i agentur europejskiej zydomasonerii w rozszarpywanej Polsce.



16.

Klub Rotary

Ta kryptomasonska organizacja gromadzi równiez nieformalnych poslanców zydomasonerii europejskiej. Znów mamy tam Olechowskiego, K. Bieleckiego, B. Geremka, A. Halla, a dalej: mega-biznesmena Niemczyckiego, Waldorffa1, A. Celinskiego, A. Brauna, Zasade, profesorów: Langnera, Melanowicza, Kretschmera, Kwiatkowskiego, Jesiorowskiego, A. Relige. To z wazniejszych. W ogniwach krajowych zawsze znajduja sie ludzie reprezentujacy glówne lokalne organizacje, zawody. Dzieki temu Klub Rotary spelnia role dyskretnej agentury wplywu dla masonerii. Wymownym przykladem tego schematu jest sklad Klubu Rotary Centrum Lublin:

- Dyr. Naczelny Panstwowego Szpitala Klinicznego Adam Borowicz; dyrektor Urzedu Ochrony Konkurencji i Konsumenta - Krzysztof Daszynski; wiceprezydent Miasta Lublina - Jacek Gallant; literat, pracownik TV Lublin - Jacek Dabala; dyr. Sanatorium Uzdrowiskowego Naleczów - Stanislaw Gil; zastepca dyrektora wydzialu w Urzedzie Miejskim Lublin - Andrzej Grykalowski; kierownik Kliniki Terako-chirurgii -prof. Stanislaw Jablonka; -


1. Tego, który w latach 50. pastwil sie w prasie nad uwiezionym biskupem kieleckim Cz. Kaczmaridem. Zmarl w styczniu 2000 r.


dyr. hotelu „Unia" - Wojciech Przybylko; prof. Akademii Rolniczej w Lublinie - Stanislaw Radwan; dyr. PKO S.A. w Lublinie - Tomasz Rzechowski; dyr. ZUS Lublin - Marek Sacharuk; dyr. POLMOS Lublin - Jan Schodzinski; kier. katedry Politechniki Lubelskiej - prof. Wlodzimierz Sitko; pracownik Kliniki Onkologii - dr med. Andrzej Stanislawek; prezes i dyr. Montex S.A. Tadeusz Streciwilk; wykladowca Politechniki Lubelskiej - Andrzej Wasilewski; prezes Radia Lublin - Janusz Winiarski; profesor Akademii Medycznej - Tadeusz Wolski; prezes Zarzadu Cukrowni Lublin S.A. - Stanislaw Kalinowski; dyr. hotelu Lublinianka Hotel Company - Mieczyslaw Kaczmarczuk; kier. Kliniki Chirurgii Urazowej PSK l - prof. Jerzy Karski (prezydent Rotary Club); ordynator Oddzialu Dzieciecego w Szpitalu w Swidniku - Wojciech Mach; prof. Akademii Rolniczej w Lublinie - Tadeusz Majewski; dyr. PKO BP Lublin - Stanislaw Matys; dziennikarz „Dziennika Wschodniego" - Zbigniew Miazga; dyr. Zarzadu PCK Lublin - Stanislaw Pedrycz; dyr. Juventur In-tertur - Miroslaw Orlowski; dyr. firmy RICHLABD - Ryszard Piatek; red. „Kuriera Lubelskiego" - Grzegorz Wójcikowski; wlasciciel firmy WALMAR (sieci energetyczne) - Waldemar Szyszko1.


Taka sitwa penetruje swoimi specjalnosciami i funkcjami wszystkie ogniwa wladzy i administracji w Lublinie niezaleznie od tego, jaka opcja polityczna ja sprawuje. Ten sam uklad obowiazuje we wszystkich klubach Rotary w kraju i na swiecie.

Pierwsze kluby Rotary w Polsce zostaly reaktywowane w 1989 roku. Na posiedzenie inauguracyjne przybyli m.n.: B. Geremek, Z. Kuratowska i A. Gieysztor.



17.

Centrum Analiz Spoleczno-Ekonomicznych – CASE

Ten samozwanczy polip jest emanacja Fundacji im. St. Batorego poprzez ich tozsamosc personalna i programowa. CASE wystepuje oczywiscie jako „Fundacja Naukowa". Jej czlonkowie opanowali wszystkie decyzyjne ogniwa wladzy, polityki i bankowosci.


CASE powstalo w styczniu 1992 roku, w Polsce firmowane od poczatku przez malzenstwo Balcerowiczów. Firma prowadzi „badania i doradztwo ekonomiczne" w wielu zniewalanych panstwach swiata. Wdraza tam liberalne czyli pirackie doktryny zydowskich szarlatanów ekonomii - Sorosa i Sachsa. Wprowadzaja te „badania" do firm „doradczych". Tymi matactwami objeto dotychczas Rosje, Ukraine, roponosny Kazachstan, Mongolie, Rumunie, Bulgarie.


W internetowym wpisie CASE czytamy m.in., ze CASE i jego „zespoly doradcze" angazuja sie w dzialalnosc doradcza na rzecz Sejmu RP i instytucji rzadowych. Te szlachetne uslugi dla ciemnych Polaków niezdolnych do samodzielnego gospodarowania wlasnym podwórkiem, posiadaja jednak zdecydowanie ciemna strone.

l. Zob.: „Nasz Dziennik", 6-7 listopada 1999. Gubernatorem dystryktu lubelskiego w latach 1998-1999 byl Alojzy Leszek Gzella, absolwent KUL, dziennikarz (1957-1981) „Kuriera Lubelskiego", wspólzalozyciel Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy w Lublinie. W 1999 r. awansowal do europejskich wladz Rotary.



Polega ona natym, ze „euro-folksdojcze" z CASE calkowicie przejeli wladze i kontrole nad strukturami panstwa, zwlaszcza bankowosci, a tym samym doradzaja sami sobie.

Przewodniczacym Rady Naukowej CASE jest Leszek Balcerowicz (1999) - zarazem wicepremier i minister finansów, faktyczny wladca i ekonomiczny ekonom Polski7 z nadania mafii Sorosa-Sachsa. Wiceprzewodniczacym Rady Fundacji jest Marek Dabrowski - czlonek Rady Polityki Pienieznej i Unii Wolnosci - przedtem (1971-1981) czlonek PZPR, a przy Balcerowiczu jako ministrze finansów i wicepremierze - sekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.

Tenze Marek Dabrowski jest (1999) doradca ekonomicznym rzadów Rosji i Ukrainy, co dowodzi, ze nie tylko Polska rzekomo nie zdolala wyksztalcic wlasnych ekonomistów, lecz równiez Rosja i Ukraina.

W sklad Rady wchodzi równiez zona L. Balcerowicza - Ewa Balcerowicz, trudzaca sie ponadto funkcja wiceprezesa zarzadu Fundacji CASE, co w pelni wyczerpuje tresc slowa nepotyzm, czyli sitwe rodzinna nakladajaca sie na sitwe nacyjna.

W skladzie Rady Fundacji widzi sie takze Anne Fornalczyk - byla prezes Urzedu Antymonopolowego z 1990 roku2, a takze prof. Jacka Rostowskiego - zarazem czlonka Rady Makroekonomicznej przy ministrze finansów.


Tenze „Urzad Antymonopolowy" zasluguje na osobna wzmianke.

Calkowicie mylnie kojarzy sie Polakom z instytucja chroniaca ich przed samowola przedsiebiorstw posiadajacych monopolistyczna dominacje w jakiejs dziedzinie produkcji i na skutek tego samowolnie dyktyjacych wysokie ceny swych produktów lub uslug.

W rzeczywistosci jest to twór spelniajacy dywersyjna role w grabiezy polskiego majatku narodowego, powstaly z inicjatywy wrogów Polski.

Znakomicie uscislil te dywersyjna, sabotazowa role owego „Urzedu Antymonopolowego" senator Józef Fraczek, przewodniczacy senackiej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi w wywiadzie dla „Naszego Dziennika" z 8 kwietnia 2000:

(...) za namowa wrogów Polski powolano tak zwany Urzad Antymonopolowy, który cwiartuje polskie podmioty gospodarcze. Ich fragmenty obejmuja wladza firmy, które 'maja monopol swiatowy. Polska energetyka byla dobrze dzialajacym kompleksem, konkurencyjnym dla europejskich firm. Elektrownia Belchatów produkowala najtansza energie w Europie.

Wprowadzenie ustawy antymonopolowej rozbilo caly sektor, dzielac go na wytwarzanie, przesylanie i dystrybucje energii (...) Podobnie rozbito przemysl stoczniowy, stalowy.

Nazwisko prof. J. Rostowskiego otwiera wymowna perspektywe na inna agende Fundacji Sorosa, jaka jest tzw. Uniwersytet Europy Srodkowej z siedziba w Budapeszcie. Tam wlasnie wyklady prowadzil m.in. Balcerowicz oraz J. Rostowski - który przedtem wykladal przez 20 lat na angielskich uczelniach3.


Tenze CUE, czyli Uniwersytet Europy Srodkowej realizuje dwa podstawowe zadania jako agentura euroglobalistów:

- wychowanie apologetów gospodarczego liberalizmu;


1. Zob.: Andrzej Echolette: Pajeczyna czerwono-rózowa. „Nasza Polska", 27 pazdziernika 1999, passim.

2. To wtedy eksplodowaly grabieze zwane pózniej aferami rublowymi, alkoholowymi.

3. „Nowa Solidarnosc" 12/1996.



- Fundacje im. Friedricha Ebera;

- Fundacje Forda;

- Fundusz Wspólpracy Polsko-Niemieckiej;

- Komisje Europejska;

- Narodowy Bank Polski;

- Pierwsze Polskie Towarzystwo Funduszy Powierniczych Pioneer;

- Polski Bank Rozwoju S.A.;

- Wydawnictwo Naukowe PWN.



Z tej listy mozna „wyjac" dowolna agenture euroglobalizmu, aby idac tropem nazwisk jej czlonków, dojsc do wszystkich pozostalych - lub odwrotnie.

„Euro-folksdojcze" stanowia bowiem nierozdzielna szajke syjonizmu, „socjaldemokracji" i zydokomuny w michnikowskim „sensie scislym".

To nie jest jedna osmiornica: to olbrzymia kolonia syjamskich osmiornic, spowijajaca europejskie narody w smiertelnym uscisku unowoczesnionego euro-faszyzmu i global-komunizmu, dwóch syjamskich wspólnot ideowych i nacyjnych.



18.

Instytut Spraw Publicznych

Podobnie jak Rada Polityki Zagranicznej, Rada Polityki Pienieznej i szereg innych agentur europejskiej i swiatowej zydomasonerii, tak równiez Instytut Spraw Publicznych jest programowym duplikatem slynnego amerykanskiego IPS - Instytutu Badan Politycznych (Institute For Policy Studies)1.

ISP na stronie intenetowej definiuje swój a „misje" jakze szlachetnie, ponadpartyjnie, bezinteresownie:

(...) pozarzadowa 2, ponadpartyjna i niekomercyjna placówka badawcza. ISP powstala jako fundacja w 1995 r. w celu zapewnienia niezbednego naukowego i intelektualnego (jakze by inaczej? - H.P.) zaplecza dla modernizacji kraju i toczacych sie w Polsce debat... Instytut Spraw Publicznych prowadzi badania, przygotowuje analizy, diagnozy, ekspertyzy i rekomendacje dotyczace podstawowych kwestii zycia publicznego. Z Instytutem wspólpracuje ponad 200 badaczy z osrodków naukowych w calej Polsce oraz wielu dzialaczy politycznych i spolecznych.

Jakby w ramach tradycyjnej dla „euro-folksdojczy" kpiny ze znaczen slów, „ponadpartyjnosc" ISP sprowadza sie do jednopartyjnosci. Niepodzielnie rzadza nim „oswieceni" z Unii Wolnosci. Na liscie wladz ISP znajduja sie niemal wszyscy prominenci Fundacji Batorego - tego nowoczesnego Kominternu, którego polska filia nazywa sie Unia Wolnosci. Spójrzmy na sklad samego Zarzadu ISP:3

1. Zob. Henryk Pajak: Bandytyzm NATO, Retro 1999.

2. Czytaj - nic podlegajaca rzadowej kontroli „demokratycznego" spoleczenstwa!

3. S. Echolette: Pajeczyna..., ode. II - „Nasza Polska", 10 listopada 1999.




- prof. Lena Kolarska-Bobinska: scisle powiazania nacyjno-polityczne z agentura liberalizmu; od 1991 dyrektor Centrum Badania Opinii Spolecznej1; w latach 1990-1991 czlonek Rady Ekonomicznej przy Przewodniczacym Rady Ministrów;

- Jerzy Zimowski - zastepca Leny Kolarskiej-Bobinskiej, w latach 1990-1991 podsekretarz stanu (SB-UOP) w rzadzie Jana Krzysztofa Bieleckiego. Powiedzial wtedy, w zwiazku z masowa wyprzedaz; ziemio bcokrajowcom, glównie Niemcom:

Jestesmy w tej chwili zobligowani wobec spolecznosci miedzynarodowej, bo od szesciu lat prowadzimy rokowania z OECD, czyli z Organizacja Wspólpracy Gospodarczej i Rozwoju, i mamy podpisany uklad stowarzyszeniowy z Unia Europejska (...) musimy sobie odpowiedziec, czy chcemy byc z nimi czy nie...

Nastepnie, podsekretarz stanu J. Zimowski lze w zywe oczy:

W ciagu szesciu lat sprzedano 320 hektarów. Mówiac prawde, w ogóle nie ma obrotu polska ziemia 2.



W sklad Rady Nadzorczej ISP wchodza:

- prof. Krzysztof Michalski (przewodniczacy Rady) - dyrektor Instytutu Nauk o Czlowieku w Wiedniu; czlonek Klubu Europa. Tu ciekawostka: wiedenski Instytut Nauki o Czlowieku zorganizowal w Castel Gandolfo, letniej rezydencji papieza Jana Pawla II dyskusje o „tozsamosci w procesie przemian".

W tym zdumiewajacym z powodu jego miejsca sabacie uczestniczyli: Geremek, Tischner, J. Blonski, J. Szacki, J. Turowicz, O. M. Zieba, stalinowski wojujacy z religia ateista filozof L. Kolakowski oraz szef Instytutu - Krzysztof Michalski. Komentujac ten sabat, prof. Maciej Giertych stwierdzal: Na prywatnej kolacji z Polakami, Papiez potraktowal ich z chlodnym dystansem 3;

- prof. Marcin Król - dziekan wydzialu Stosowanych Nauk Spolecznych UW, redaktor naczelny antypolskiej „Res Publica Nova", czlonek Rady Fundacji Batorego;

- Helena Luczywo, zastepca red. nacz. „Gazety Wyborczej" (zob. rozdzial: Czerwona gwardia Michnika);

- prof. Wiktor Osiatynski - m.in. wykladowca w Central European University (Budapeszt) - sorosowskiej Piatej Kolumny na Europe Wschodnia. W Fundacji Batorego W. Osiatynski zajmuje sie m.in. „alkoholizmem";


1. Kiedy w pazdzierniku 1999 okazalo sie, ze poparcie dla UE spadlo w Polsce do 46 proc., CBOS dwa tygodnie pózniej oglosilo w „Wiadomosciach" TV, ze poparcie wzroslo do 59 proc.!

2. Przemyslaw Krzemien, Wlodzimierz Achmatowicz: Wyprzedaz polskiej ziemi. Wydawnictwo Maryja, Torun 1997.

3. M. Giertych: Nie przemoga..., Wyd. Nortom 1995, s. 51. Niewielka to pociecha, ze „t. chlodnym dystansem".

- prof. Jerzy Regulski - prezes Fundacji Rozwoju Demokracji Regionalnej - co oznacza, ze demokracja dzieli sie na regionalna i globalna. Regulski jak ogromna wiekszosc wspólczesnych „euro-folksdojczy", byl biesiadnikiem „Okraglego Stolu";

- ks. prof. Józef Tischner - czlonek Papieskiej Akademii Teologicznej, czlonek Rady Fundacji Batorego, czlonek wladz „Klubu Europa", ulubieniec „Gazety Wyborczej" w dziele „reformowania" i naprawiania Kosciola katolickiego, wymieniony na liscie masonów w ksiazce Henryka Piecucha. J. Tischner w sprawie wykupu ziemi przez obcokrajowców powiedzial: Czy ziemia, która lezy odlogiem, jest naszym wiekszym dobrem narodowym, niz ziemia dobrze uprawiana, której wlascicielem jest Niemiec? 1;

- Andrzej Topinski - wiceprezes NBP od listopada 1989; prezes Zarzadu PKO BP; szef zespolu „negocjacyjnego" z NATO z nadania ówczesnego ministra spraw zagranicznych - Rosatiego; w stanie wojennym doradca ministra spraw zagranicznych, do 1986 wicedyr. dep. studiów i programowania MSZ; w latach 1977-19811 Sekretarz ambasady w Madrycie; potem az do 1990 staly przedstawiciel PRL w Genewie.


Rada Programowa ISP 2 to:

- Wlodzimierz Cimoszewicz, byly „post" komunistyczny premier, syn oprawcy z Informacji Wojskowej;

- Anna Fornalczyk - przewodniczaca Rady;

- Bronislaw Geremek, min. spraw zagranicznych, czlonek Rady Fundacji Batorego-;

- Lech Kaczynski - Akademia Teologii Katolickiej, byly szef NIK;

- Leon Kieres - senator RP, Uniwersytet Wroclawski;

- prof. Ewa Letowska - „nasz" rzecznik praw obywatelskich, zwiazana z obozem komuno-uweckim, pracownik PAN;

- Tadeusz Mazowiecki - lider UW, byly premier „RP";

- biskup Tadeusz Pieronek, byly rzecznik Episkopatu Polski, ulubieniec „katolewicy" spod znaku „GW" i „Tygodnika Powszechnego", potem rektor Papieskiej Akademii Katolickiej;


1.Cytat z polemiki ks. Waldemara Kobalta w „Slowie Dzienniku Katolickim", 20 IX 1997.

2.Wedlug strony intcmctowcj aktualizowanej 22 X 1999.

3.Zawiesil w niej dzialalnosc na czas „ministrowania".



- Anna Radziwil - doradca min. ed. „narodowej", w rzadzie J. Buzka, czlonek Rady Fundacji Batorego;

- Janusz Reykowski - czlonek PZPR w latach 1949-1990, w tym czl. KC PZPR, czlonek PRON w stanie wojennym, obecnie w PAN, mason na liscie SB, uczestnik „Okraglej Zdrady" po stronie rzadowej;

- Andrzej Rychard z PAN;

- Tadeusz Syryjczyk, min. transportu w ekipie J. Buzka, wiceprzewodniczacy Unii Wolnosci;

- Wieslaw Walendziak, byly szef Kancelarii premiera J. Buzka, lider Stronnictwa „Ludowo-Konserwatywnego".



W Radzie Programowej ISP sa reprezentanci „post" komuny i pseudosolidarnosci, m.in.

Zbigniew Bujak, prezes Glównego Urzedu Cel w rzadzie Jerzego Buzka, Michal Kulesza. z: Okragly stól. Kto i czlonek Zarzadu UW; Franciszka Cegielska – kryptouwecja pod nazwa Ruch Stu, minister zdrowia i opieki spolecznej w rzadzie J. Buzka, czlonek Zarzadu Unii Wolnosci; Stanislaw Gomulka wykladowca London School of Economics, doradca balcerowiczowskiej fundacji CASE, doradca prezesa NBP H. Gronkiewicz-Waltz; Witold Kurczewski, byly przew. Komitetu Badan Naukowych; Leszek Kolakowski (Oxford); Michal Kulesza, glówny rezyser „reformy administracji" w rzadzie J. Buzka, prac. Wydz. Prawa UW; Jacek Kuron - Unia Wolnosci; Miroslawa Marody, PAN; Jan Nowak-Jezioranski, byly „kurier z Warszawy", obecnie kurier globalistów z Waszyngtonu do Warszawy, wieloletni dyr. Radia Wolna Europa; Andrzej Olechowski, byly min. spraw zagranicznych, czlonek Rady Fundacji Batorego, czlonek wladz Banku Handlowego S.A. w Warszawie, czlonek Bilderberg Group; Janusz Onyszkiewicz z UW, minister „bezbronnosci narodowej" w rzadzie J. Buzka; Aleksander Paszynski „bezpartyjny" z UW, minister gospodarki przestrzennej i budownictwa w rzadzie T. Mazowieckiego; Andrzej Rapaczynski (Columbia University), czlonek Rady Fundacji Batorego; prof. Joanna Regulska, Rutgers University; Krzysztof Skubiszewski byly minister spraw zagranicznych7; Jan Szomburg, doradca rzadu J. Buzka, czlonek Rady naczelnej BRE Bank2, przedtem prezes Banku Gdanskiego S.A., czlonek Rad Nadzorczych „Nafty Polskiej", „Stalexportu S.A." i BPS,

Aleksander Paszynski. Z: Okragty stól.


1. TW „Kosk" na „Liscie Macierowicza".

2. BRE Bank jest zdominowany przez kapital niemiecki, polaczyl sie z Bankiem Handlowym w Warszawie, kierowanym przez C. Stypulkowskiego.



Kto jest kim. (Wyd. Mysl, Warszawa 1989)

czlonek Rady Nadzorczej PTE PZU. Szomburg to prezes fundacji Instytutu Badan nad Gospodarka Rynkowa „przechowalni" kryptokomuchów z Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Szomburg zalozyl fundacje wspólnie z bylym ministrem „znieksztalcen" wlasnosciowych, oslawionym Januszem Lewandowskim. Wsród pracowników owego Instytutu odnalezli sie kryptounici Wojciech Misag - byly minister finansów w unijnych rzadach; Aleksandra Wiktorów - wiceminister pracy i placy pod batuta „ministra" Jacka Kuronia i Michala Boniego, w rzadzie J. Buzka czlonek zespolu doradców wicepremiera i ministra pracy Longina Komotowskiego; Bogdan Wyznikiewicz byly szef GUS.

Instytut byl sponsorowany przez Bank Handlowy w Warszawie, BRE Bank, Fundacje Forda, Fundacje Volkswagena.

Z kolei tzw. Kolegium Instytutu Spraw Publicznych 1:

- Lena Kolarska-Bobinska - dyrektor Instytutu;

- Ewa Chmielewska z Programu Reformy Szkolnictwa Wyzszego i Badan Naukowych;

- Michal Boni z Unii Wolnosci, byly minister pracy i polityki socjalnej w rzadzie J. K. Bieleckiego;

- Jan Maria Rokita, „skoczek" z Unii Wolnosci do AWS w ramach Stronnictwa „Konserwatywno-Ludowego" i przewodniczacy sejmowej komisji administracji i spraw wewnetrznych, w rzadzie H. Suchockiej szef Urzedu Rady Ministrów;

- Janusz Reiter - filosemicki milosnik Unii Wolnosci, byly ambasador w Niemczech, czlonek „Klubu Europa", czlonek Rady Polityki Zagranicznej;

- prof. Miroslaw Wyrzykowski z Centrum Konstytucjonalizmu i Kultury Prawnej.


Przeglad sponsorów Instytutu Spraw Publicznych usprawiedliwia nazwanie tego Instytutu zbiorowym euro-folksdojczem juz bez cudzyslowu i przy minimalnym znaczeniu przenosnym.

Mamy wsród nich potezne filary swiatowego globalizmu czyli zydomasonerii.


Glównymi sponsorami ISP sa bowiem:

- Fundacja im. Stefana Batorego;

- Fundacja Forda;

- Open Society Institute w Budapeszcie, czyli agentury sorosowskiego Quantum.

Doraznie sponsoruja te sitwe polskojezycznych „eurofaszystów":

- Fundacja im. Friedericha Eberta: nalezy ona do tzw. fundacji politycznych, czyli jawnie dywersyjnych, zwiazana z „socjaldemokratycznym" SPD. Fundacja juz od 1990 roku energicznie panoszy sie pod haslami budowania „spoleczenstwa otwartego" (dla Niemców), zwlaszcza na rzecz przyspieszenia kolonizacji Polski w ramach Unii Germano-Europej-skiej;

- Fundacja Friedricha Naumana, swymi mackami zespolona z calym swiatowym ruchem „liberalnym".


Jej roczny budzet w Polsce wynosil (1999) okolo 250 000 marek niemieckich.

Jej specjalnosc to „spoleczenstwo obywatelskie" oraz „integracja" europejska.

Inni dorazni sponsorzy ISP:

- Bank Gospodarstwa Krajowego, Johnson and Johnson, Instytutu Nauki o Czlowieku (Wieden), PHARE, Powszechny Bank Kredytowy, Przedstawicielstwo Komisji Europejskiej w Polsce, Rada Europy, The German Marshall Found of the Unitet States 7 oraz United Nations Development Program.

Bank Handlowy SA pod wodza Cezarego Stypulkowskiego (SLD), wspiera antypolska agenture pod nazwa ISP za posrednictwem Fundacji Bankowej Leopolda Kronenberga. Fundacje te utworzyl zarzad Banku Handlowego S.A. w Warszawie we wrzesniu 1995 roku. Przewodniczacym Rady tej indoktrynacyjnej agentury globalizmu jest prof. Andrzej Rottermund, dyrektor Zamku Królewskiego w Warszawie, czlonek uweckiej Polskiej Rady Ruchu Proeuropejskiego. Stanowisko wiceprzewodniczacego Rady zajmuje (1999) prof. Henryk Skarzynski.

Czlonkowie Rady tej Fundacji:

- prof. Cezary Józefiak, czlonek Rady Polityki Pienieznej z nominacji Unii Wolnosci, m. in. od 1995 roku prezydent tzw. Centrum im. Adama Smitha2;

- prof. Zbigniew Landau, pracownik Katedry Nauk Ekonomicznych Wyzszej Szkoly Zarzadzania i Marketingu;

- Wlodzimierz Paszynski, z nadania UW warszawski kurator oswiaty, odwolany przez ówczesnego obiektywnego, pro-polskiego wojewode Macieja Gieleckiego3.

Prezesem Zarzadu Fundacji im. Kronenberga jest Sergiusz Najar, oficjalny „post" komuch, dyrektor Regionu Warszawa Banku Handlowego w Warszawie. To przyjaciel i wspólpracownik A. Kwasniewskiego, byly dzialacz Miedzynarodowego Zwiazku Studentów w Pradze, agentury Komintemu wtedy szczególnie waznej, bo w tym czasie Zwiazek Studentów Polskich zgodnie z pragmatyka MZS - rotacyjnie kierowal ta miedzynarodowa agentura. Najar to wiceprezes zarzadu Stowarzyszenia Menedzerów w Polsce, powstalego w 1994 roku, a takze czlonek wladz Polskiej Fundacji Olimpijskiej utworzonej w 1993 r. przez Polski Komitet Olimpijski.


1. Finansuje wyjazdy czyli „ladowanie akumulatorów" dziennikarzy z Polski i bylej NRD na jednosemestrowe studia na „Duke University" w Pólnocnej Karolinie, a strona intcmetowego German Marshall Fund jest sponsorowana przez sorosowski Open Society Institute.

2. Przy Okraglym Stole reprezentowal „Solidarnosc" spod znaku Kuroniów, Geremków, Michników.

3. Przy Okraglym Stole reprezentowal „Solidarnosc' spod znaku Kuroniów, Geremków, Michników.




W kwietniu 1999 roku Zarzad Banku Handlowego S.A. w Warszawie wyrazil zgode na uruchomienie srodków dotacji na rzecz Fundacji w kwocie PLN 3.600.000.00 na 1999 rok. Kwota olbrzymia!

Maja za co walczyc z polskoscia 7.

To nie wszystko: Instytut Spraw Publicznych wspomagala programowo Kancelaria Premiera Buzka, a takze Komitet Integracji Europejskiej oraz MEN.

Mamy wiec sitwe nie do pokonania, nadto rzad wspiera finansowo instytucje, w której dzialaja ministrowie! Jest to wiec jeszcze jeden prywatny folwark i finansowa „fucha" wlascicieli Polski.

Dolarowe „dywizje Sorosa" maja niszczycielska sile. Na 1999 rok Fundacja Batorego przyznala Instytutowi Spraw Publicznych 200 000 dolarów. Z kolei Fundacja Batorego otrzymala w 1996 r., poprzez wegierska agenture pod nazwa Open Society Institute (zalozony w 1979 roku) ponad 19 mln zlotych. Dwa lata pózniej juz ponad 36 min zlotych.

Te „dywizje" potrafia stlumic kazdy odruch samoobrony, kazda próbe przeciwdzialania inwazji. Jak hojnie szastaja tymi pieniedzmi, swiadczy jednorazowa dotacja na podróz oslawionego Konstantego Gebera, vel „Dawida Warszawskiego" na oplacenie kosztów jego podrózy do Plowdiw (Bulgaria), gdzie zostal zaproszony jako wykladowca na organizowany przez Fundacje Sorosa w Bulgarii letni kurs pt. „Sasiedzi w poludniowo Wschodniej Europie. Jak przejsc do sfery prywatnej". Gebert - redaktor naczelny zydowskiego „Midrasza", otrzymal na ten cel 27 000 zl! Stanowilo to okolo 15 przecietnych miesiecznych pensji w Polsce...


Fundacja im. Roberta Schumana jest powiazana z niejakim Arturem Hajniczem, polskojezycznym „góralem" od lat kilkudziesieciu usadowionym w stalinowskich, potem zydomasonskich strukturach wladzy „posierpniowej". Sponsoruja te dywersyjna Piata Kolumne niemieccy „wypedzeni", ale niepodzielnie podlega ona centralnej sterowni takich organizacji, czyli Unii Wolnosci. Powstala w 1991 roku. W jej wladzach (maj 1999) znajdowali sie: przewodniczacy - Tadeusz Mazowiecki, Zarzad: Stefan Dembinski, Michal Wojtczak2, Piotr Nowina-Konopka, Róza Thun - prezes Zarzadu; Kamila Bartoszewicz-Kamicka -dyrektor generalny; Janina Krzyz - dyrektor finansowy; Jacek Ambroziak 4.


Fundacja Roberta Schumana korzysta z pieniedzy organizacji sorosowskich, „wysiedlenczych" i wszelkich prounijnych.

Oto dluga lista „darczynców Fundacji":

- Fundacja S. Batorego, PHARE - Fiesta II, Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej, Fundacja Konrada Adenauera, Robert Schuman Stiftung, Bank Creditan-stadt (Austria), przedstawicielstwo Wspólnot Europejskich, Business Center Ciub,

1. Informacja ze strony intemetowej BH. Za: „Nasza Polska", tamze.

2. W „Kne-Sejmie" glosowal za odrzuceniem poprawki senatu, majacej na celu zablokowanie projektu uprawnien regionów do prowadzenia samodzielnej polityki z regionami innych panstw. Zob. „Nasz Dziennik" 8 VI 1998 r.

3. Sekretarz Stanu w Komitecie Integracji Europejskiej (1999).

4. Byly dzialacz UD i LlW,.ootem czlonek SKL - filii UW •wsasrs-gwhAWS, wwwmsisterskwbs wra^A-a?/ Bscsks.



ABB, Fondation France-Pologne, Agencja Rzadu USA ds. Rozwoju Miedzynarodowego,

ponadto: Rada Europy, Fundacja Wspólpracy Polsko-Niemieckiej, Ambasada Holandii, PHARE Dialog Spoleczny 1.

Polska Fundacja imienia Roberta Schumana podjela sie wspóluczestnictwa w przygotowywaniu polskiego spoleczenstwa do tego nieuniknionego i oczekiwanego faktu - czytamy w intemetowej wizytówce Fundacji.



Tym „nieuniknionym i oczekiwanym faktem" jest piaty rozbiór Polski przez Unie Germano-europejska.

„Polska" filia Fundacji Schumana, to rakowaty przerzut poteznego syndromu pieniedzy zachodniej Synarchii budujacej Unie Europejska i Rzad Swiatowy.

Robert Schuman, Paul Van Zeeland, polski Zyd Józef Retinger, de Gasperi, Jean Monnet, Henry Spaak i Konrad Adenauer, to „ojcowie Europy" zjednoczonej. Z tego grona najwazniejszymi euro-masonami byli Schuman i Monnet. To oni utworzyli Wspólnote Wegla i Stali - pod pozorem wspólpracy gospodarczej kladacej zreby pod „zjednoczenie" terytorialne i polityczne Europy.

Miedzynarodowa wladza synarchiczna, uklady z finansj era dawaly potezne wsparcie ich dzialaniom, a jednoczesnie gwarantowaly dyskrecje medialna. Opanowane przez masonerie pismo jezuitów „Etudes" natychmiast uderzylo w tryumfalne fanfary, popierajac te chrzesci] ansko-eu-ropejska epopeje - wtedy, w 1950 roku stanowiaca nowosc w Europie krwawiacej jeszcze z ran wojny i zniszczen. Firmowal te dzialania niemiecki kanclerz Konrad Adenauer, podobnie jak Zyd Schuman uchodzacy za chrzescijanina i dzialajacy w ramach Chrzescijanskiej Demokracji. Miala ona potezne zaplecze propagandowe nie tylko w swych odpowiednikach innych krajów, ale takze wsparcie finansowe.


Juz wtedy zachodnia chadecja zostala wyznaczona przez masonerie do roli tarana rozbijajacego chrzescijanstwo zachodnie. Tak jest do dzis: wielu zarówno naiwnych glupków politycznych jak i dobrze znajacych sytuacje A-famcoH' z powaga zapewnia, ze Unie Europejska przeciez zakladali chrzescijanie, wlasnie Robert Schuman i Konrad Adenauer, wiec chrzescijanom nie przystoi sprzeciwiac sie temu dzielu. U steru byla i jest „Europa bankierów". Zajrzyjmy do porodówki tego ruchu zwanej Rada Europy, Wspólnota Wegla i Stali, wreszcie - Unia Europejskiej, a tym samym do ich fundacji, takich jak m.in. Fundacja Schumana czy K. Adenauera.

Wszystkie tropy wioda do miedzynarodowej finansjery. W tym przypadku do banku Salomona Oppenheimera w Kolonii.

Niejaki Pferdemenges (wiadomo z jakiej nacji), byl poboznym protestantem, jednym z dyrektorów banku Salomona Oppenheimera w Kolonii - dawnego przewodniczacego Izby Handlowej i stowarzyszenia bankierów w tym miescie. To Oppenheimer wsparl finansowo i politycznie Konrada Adenauera w zorganizowaniu silnej i wplywowej chadecji, za co otrzymal od niego Wielki Krzyz Zaslugi.

1. Informacje ze stron internetowych. Za: „Nasza Polska" 3 XI 1999.



Z kolei Pferdemenges byl prezesem Rhenische Westphlische Kredit Bank w Kolonii, a takze wiceprezesem siedmiu polaczonych zjednoczen przemyslowych, nadto mial stanowisko w Banku Drezdenskim. Po jego smierci role finansowego sternika niemieckiej „chadecji" przejal zyd Herman Josef Abs - prezes Deutsche Bank - podobno to nazwisko otwiera wrota do Drezdner Banku i jeszcze potezniejszego Deutsche Banku. Obydwa te banki, istniejace juz w III Rzeszy hitlerowskiej, odegraly brudna role w handlu zlotem zrabowanym Zydom w okresie ich rzezi. W 1999 roku Swiatowy Kongres Zydów postawil warunek, aby Deutsche Bank zaspokoil roszczenia ofiar hitleryzmu, w przeciwnym razie Kongres nie dopusci do wykupienia przez Deutsche Bank - za 10 mld dolarów - amerykanskiego Bankers Trust. Afera przyschla, bo to przeciez skandal w nacyjnej „rodzinie" pana Absa i spólki...


Przez Absa wiedzie droga do „Worid Understanding" - „Swiatowego Porozumienia" swiatowej, bo juz nie tylko europejskiej Synarchii wladzy, pieniadza, iluminizmu i antykosciola. Tam przeciez bryluja bilderbergczycy, czlonkowie „Komitetu 300", elity Swiatowego Forum Ekonomicznego, UNESCO, ONZ, itp. Abs cieszyl sie zaufaniem Brytyjczyków i w ogóle anglosasów, jako rzeczywisty sternik gospodarki wówczas jeszcze tylko zachodnio-niemieckiej.

Ma powiazania i decydujacy wplyw na synchronizacje dzialan poteznych konsorcjów, takich jak Hambros Bank, Bank Lazare, Banque Internationale w Luksemburgu, a takze banku znanego juz nam Van Zeelanda, takze bilderbergczyka. Ma wplywy w holenderskim A.K.U i jego trustach zarzadzanymi przewaznie przez pana Absa 1.


Finansuje on, oczywiscie dyskretnie, czego dowodem m.in. afera z finansowaniem partii Kohla — tak zwane partie „prawicowe" o sklonnosciach (!) katolickich lub protestanckich. To wszystko rodzilo sie w Luksemburgu, od zawsze dyskretnej pralni brudnych pieniedzy i umyslów, a utrwalalo w Strasburgu, gdzie „bomba Schumana" zgromadzila rózne osobistosci specjalnej kategorii, jak i reprezentujace rozmaite ruchy katolickie z jedenastu krajów 2. Takie sztance pozwalaja „polskim" katolikom i katoliczkom (H. Suchocka!) na konferencjach „chrzescijanskiej" Fundacji K. Adenuera ponaglac Polaków do kolchozu europejskiego i ograniczenia ich suwerennosci. Tam wlasnie, w Strasburgu w 1950 roku masonska Synarchia pieniadza i wladzy utworzyla tzw. Katolicki Sekretariat Problemów Europejskich (SCPE). Ta agenda rozbijajaca katolicyzm zachodu okreslala sie jako:


Instytucja uslugowa (choc szczerze! -H.P.) do dyspozycji organizacji i osobistosci katolickich, interesujacych sie problemami europejskimi. Jej istotnym celem jest uruchomic dla nich siec informacji i dokumentacji. SCPE bedzie zbierala informacje i udzielala ich zainteresowanym osobom w zakresie projektów, które by mogly byc omawiane w organizacjach powolanych do dzialania na rzecz jednosci europejskiej. Ponadto bedzie ona ustalala kwestie i tematy studiów, które ulatwia badanie problemów europejskich, angazujacych sumienie chrzescijanskie (!! - H. P.) i wymagajacych obecnosci katolików 1.

1. Zob. Pierre Virion: Misterium nieprawosci, wyd. poi. Fulmen.

2. P- Virion cytuje z: J. Marteau Katolicy wsród burzy (Les catholiques dans la tourmente), 1996,s 171-173.


28


Szefem SCPE zostal Vittorino Veronese, przewodniczacy Wloskiej Akcji Katolickiej. To ten Veronese, który w 1957 roku jako czlonek UNESCO zorganizowal wielka sesje z okazji 300-lecia Amosa Komensky'ego, slynnego rózokrzyzowca z XVII wieku 2. To dzieki takim patronom jak Komensky, ksiadz Laurentin mógl napisac w „Le Figaro" (19 II 1967) o Holandii pilotujacej niszczenie fundamentów Kosciola:

Holandia jest krajem otwartym na prady wolnosci mysli, poczawszy od pierwszych huraganów XVII wieku. Holandia byla juz w tymze XVII wieku gniazdem rózokrzyzowców i innych sekt, które dotrwaly do naszych czasów i „huraganowo" niszcza Kosciól: w Hadze mieszcza sie centra masonskie.

Dyrektorem Sekretariatu - owego SCPE, zostal byly minister finansów Baumgartner, co temuz ksiedzu Laurentinowi pozwolilo stwierdzic, iz to zmienilo warunki zycia katolików holenderskich. Poprzez Baumgartnera, SCPE pozostawala bez trosk finansowych, ale w orbicie bilderbergczyków. W 1951 roku „La Documentation Catholique" zebrala dane na temat róznych „ruchów" europejskich, przedstawila w apologetycznym swietle paneuropejska, jeszcze przedwojenna inicjatywe „brata" Coudenhove-Kalergiego i podobne zaslugi Paula Van Zeelanda. To zrozumiale: P. Van Zeeland (doslownie: „Z Zelandii" - H.P.) byl bankierem, nadto prezesem Ligi Ekonomicznej Wspólpracy Europejskiej. Sponsorzy „chadecji" mieli forse i wplywy, sprawy przybieraly niezwykle dla nich pomyslny obrót w dziele niszczenia katolicyzmu i budowania Stanów Zjednoczonych (na razie) Europy.

„Katolicki" Sekretariat Problemów Europejskich tkwil w centrum tej dywersji. Sam sie zreszta z cyniczna szczeroscia nazwal instytucja uslugowa.

W Strasburgu, w marcu 1953 roku, na spotkaniu europejskiej szóstki, von Brentano, minister Niemiec Zachodnich, metody „jednoczenia" Europy nazwal tak samo cynicznie, jak niegdys okreslil to slynny Arnold Toynbee, szef Królewskiego Instytutu Spraw Miedzynarodowych:

Misja, która zostala powierzona szesciu ministrom spraw zagranicznych i podjecie zadania, które obecnie doprowadzamy do prowizorycznego zakonczenia, stanowia rodzaj dokonujacej sie w milczeniu rewolucji:

opinia publiczna orientuje sie w tych dzialaniach, ale nie zdaje sobie sprawy z ich zasiegu.

Jezeli jednak rewolucja polityczna przebiegala w milczeniu, to rewolucja w Kosciele musiala zostac maksymalnie naglosniona, jezeli miala zwalczac dogmatyczne sformulowania ciasnego katolicyzmu milionów ludzi. O co chodzilo? O przeprowadzenie na nadchodzacym Vaticanum II, przy pomocy dobrze znanych eminencji i ekscelencji, w tym 120 masonów usytuowanych w Watykanie z kard. Bea na czele - o radykalne „zreformowanie" Kosciola i przygotowanie go do wyzwan Nowego Wieku.


1. Tamze, s. 172.

2. Monografie dywersyjnej dzialalnosci w Kosciele katolickim tego rózokrzyzowca napisal Jedrzej Giertych: Uzródel

l.. Am/iti^iLin^ uj lTl^ioy^n^J uz-itiiui nl^ai^i w i-^-ua^i^t^ Katuii^Miii n-gu l uz.um £.) uj wua napisal Ji^ui/:uj iJicriyi:!!; u zruuet katastrofy dziejowej Polski: Jan Komensky, Londyn 1964.


29


Cytowany juz ksiadz Laurentin nazwal go tym dlugim dojrzewaniem, które pozwolilo teologom francuskim, niemieckim, belgijskim i innym, przygotowac zawczasu Vaticanum II.

Teraz juz wiemy czym pachnie (cuchnie) Fundacja Schumana i pozostale, uduchowione markami niemieckimi... Powrócmy wiec do filii tej agentury uruchomionej na gruncie polskim.

W sobote 27 listopada 1999 roku w stalinowskim „Palacu Kultury" w Warszawie odbyl sie olbrzymi „partajtag" na rzecz piatego rozbioru Polski, czyli jej „wejscia" do Unii Germano-Europejskiej. Przybylo okolo 2000 spedzonych z calej Polski pracowników administracji terenowej i prounijnych „kretów" ze wszystkich partii i agend. Zasiedli w Sali Kongresowej - miejscu „historycznych" zjazdów PZPR, teraz zamienianych na zjazdy proeuropejskiego global-faszyzmu. Zdumiewajace: wsród tych okolo dwóch tysiecy klakierów prawie nic bylo przeciwników UE! Zgodnosc przewyzszajaca jednomyslnosc kongresów PZPR i partajtagów propagandy goebbelsowskiej w berlinskim Sport-Palatz!

W referendum za „przystapieniem" do UE glosowalo 1438 osób, przeciw bylo tylko 741, 34 wstrzymaly sie od glosu. Wsród przemawiajacych zlotoustych apologetów Unii Germano-Europejskiej zgodnie gardlowali: komunistyczny SLD-owski dygnitarz Jerzy Jaskiernia i biskup Tadeusz Pieronek, B. Geremek i T. Mazowiecki, Al. Kwasniewski i A. Wojciechowski - dyrektor departamentu w Komitecie Integracji Europejskiej.

Zaczal A. Kwasniewski, po nim wystapil Geremek. W amoku prounijnym pozwolil sobie na bezczelne porównanie naszego „przystapienia" do UE z chrztem Polski2. Panstwo Piastów i Jagiellonów skojarzylo sie temu zydowskiemu cynikowi z Unia Europejska. Jest to idea, dla której warto zyc! - perorowal ten wróg polskosci w randze ministra spraw „bezgranicznych". Dorównal mu T. Mazowiecki, twórca „grubej kreski" dla stalinowskiego terroru. Powiedzial, ze do UE musimy wejsc mocna stopa, co powtórzylo za nim kilka bezimiennych papug.

Biskup T. Pieronek nie mial zadnych watpliwosci, ze Polska stanie sie czlonkiem UE. Choc wystepowal we wlasnym imieniu, jak zwykle wypowiadal sie nie tylko za caly polski Episkopat, ale i w imieniu Stolicy Apostolskiej stwierdzajac, ze Jan Pawel II jest za zjednoczeniem Europy.

Po przerwie w obradach, z ust „euro-folksdojczy" posypala sie manna obietnic. A. Olechowski mówil o miejscach pracy czekajacych na Polaków w Brukseli. Jacek Szlachta z Instytutu Badan nad Gospodarka Rynkowa prawil o miliardach euro oczekujacych na wszystkie gminy i regiony. Pieniadze znajda sie na wszystko, na bezrobocie, dla malych i srednich przedsiebiorstw 1'. Ani slowa o podatkach dla europejskiej wspólnej kasy, juz dzis okreslanych dla „bylej" Polski na trzy miliardy dolarów rocznie.


1. Trzeba bedzie, towarzysze, podjac z nimi odpowiednie rozmowy uswiadamiajace!

2. „Nasz Dziennik", 29 listopada 1999.

3. A. Wojciechowski szydzil z obaw przed wykupem polskiej ziemi przez cudzoziemców. Do tej pory wykupili „tylko" 1500 ha, gdy obszar Polski to 32 miliony ha.

4. Zapomnial wyjasnic, czy te niebieska manne dla malych przedsiebiorstw beda tolerowac miedzynarodowe korporacje, supermarkety i podobne mega-bestie.



STR. 31


Jerzy Wilkin z Uniwersytetu Warszawskiego grozil polskim rolnikom: jesli nie „wejda", to bedzie ich wina, bo nie sa „przygotowani".

Ten prymitywny, nachalny mityng przygotowal Business Center Club, Fundacja im. Roberta Schumana i Komitet Integracji Europejskiej. Koszt partajtagu nieznany. Mnozac dwa tysiace glów przez koszty przejazdu, diety, materialy propagandowe, koszt sali - z grubsza daloby sie oszacowac na kilka nowych mini-autobusów dla dzieci szkolnych w Bieszczadach, na kilkadziesiat tysiecy posilków dla glodujacych dzieci, na...

Byla i prowokacja: w materialach propagujacych zjazd mówiono o rzekomo zapowiedzianej obecnosci dyr. Radia Maryja o. Tadeusza Rydzyka i posla Jana Lopuszanskiego. Obaj juz przez zjazdem zazadali od Business Center Ciub prasowych sprostowan i odwolania tych klamstw. Nie przybyli. Nie stawili sie takze Lech Walesa i M. Krzaklewski - ci zapewne w strachu przed elektoratem w perspektywie zblizajacej sie bitwy o prezydenture...

Prounijna niemiecka agentura pod nazwainstytut R. Schumana, jest finansowana z funduszy Bund der Vertiebenen (BdV) - Zwiazku Wypedzonych. Watek dotowania innych przyczólków „wypedzonych" w Polsce, szeroko rozwinelo niemieckie pismo „Fokus" z 19 lipca 1999 roku 1.

Nawiazalo do listu Wladyslawa Bartoszewskiego, bylego ministra spraw zagranicznych (niestety spraw izraelskich i niemieckich a nie polskich!), w którym ten „euro-folksdojcz" nawolywal rzad niemiecki do nieograniczania dotacji dla zwiazków „wypedzonych". Bartoszewski stwierdzal, ze bez dotacji dla BdV nie jest mozliwa dzialalnosc okolo 12 polskich instytutów kultury. W zwiazku z tym „Fokus" wyliczal niektóre z tych „polskich instytutów kulturalnych" finansowanych z funduszu BdV. Sa to: Instytut Zachodni w Poznaniu, Instytut Slaski w Opolu, Instytut Polski w Dusseldorfie, Berlinie i Lipsku, Fundacja Centrum Stosunków Miedzynarodowych, Fundacja Wspólpracy Polsko-Niemieckiej, Osrodek Dokumentacji KARTA - wszystkie trzy z siedziba w Warszawie, Niemiecka Fundacja im. Roberta Schumana (biuro w Warszawie), Stowarzyszenie Borussia (Olsztyn), Fundacja w Krzyzowej, Fundacja w Lomnicy kolo Jeleniej Góry.

Latwo sie domyslic, dlaczego Niemiecka Fundacja im. R. Schumana tak szczodrze szasta markami na promowanie „wchodzenia" Polski do Euro-Germanii. Pomimo apeli Bartoszewskiego, rzad niemiecki jednak obcial dotacje dla swych agentur wschodniej ekspansji z 40 milionów marek do 30 milionów2 na rok 2000. To rzekome sknerstwo niemieckiego rzadu skrytykowal wplywowy „Die Welt". Domagal sie zwiekszenia, a nie zmniejszenia srodków dla agend (agentur) BdV. Pisal otwarcie, butnie jak w sierpniu 1939 roku pisaly gazety hitlerowskie o potrzebie zniszczenia Polski:

Zamiast na zachodzie, to na wschodzie Europy rzad niemiecki powinien budowac swoja infrastrukture 3.


1.Omawia te publikacje „Nasza Polska" z 3 listopada 1999.

2.To dotacje oficjalne. Ile milionów marek idzie kanalami bocznymi?

3.Tamze.




Fundacja Wspólpracy Polsko-Niemieckiej

Powstala w ramach porozumienia rzadu „polskiego" z niemieckim. Zajmuje sie finansowaniem takich inicjatyw, jak np. Fundacja Krzyzowa. Strona internetowa „Krzyzowej" ujawnia, ze ta agenda jest „na garnuszku" Fundacji Wspólpracy Polsko-Niemieckiej. Przeznaczyla ona 25 min marek (!) na budowe „Miedzynarodowego Domu Spotkan Mlodziezy".

Jakze wzruszajaco brzmi oficjalna motywacja tych wydanych milionów marek:

(...) inicjowanie i wspomaganie dzialalnosci wspierajacej pokojowe, nacechowane wzajemna tolerancja wspólzycie narodów, grup spolecznych oraz pojedynczych ludzi, przyczyniajac sie w ten sposób do europejskiego porozumienia.

To wlasnie w Krzyzowej, 12 listopada 1989 roku premier T. Mazowiecki spotkal sie z kanclerzem Helmutem Kohlem, aby wziac udzial w „Mszy Pojednania". Msza odbyla sie w majatku rodziny von Moitke, uczestnika antyhitlerowskiego „ruchu oporu" z okresu, kiedy bylo juz wiadomo, ze hitlerowskie Niemcy legna w gruzach.



Osrodek „Karta"


W skladzie zarzadu „Karty" znajduja sie: Zbigniew Gluza, Agnieszka Gleb, Piotr Jakubowski. Cel „Karty" staje sie oczywisty, gdy wymieni sie jej sponsorów: Fundacja Batorego, Komitet Badan Naukowych, National Endowment for Democracy (USA), Ministerstwo Kultury RP i Ministerstwo Spraw Zagranicznych, a takze Fundacja Wspólpracy Polsko-Niemieckiej, Urzad Wojewódzki w Warszawie, Instytut na Rzecz Demokracji w Europie Wschodniej, ambasada Kanady, Helsinska Fundacja Praw Czlowieka, Kancelaria prezydenta, NBP, PKO - Bank Panstwowy.

Wiosna 1999 roku „Karta" podejmowala zasluzonego j anczara niemieckiego anty-polonizmu, niemieckiego Zyda 1 Herberta Hupke.

„Karta" zyskala popularnosc chwytliwym programem dokumentowania zbrodni sowieckich na Polakach. Ale wspóltwórca Stowarzyszenia Upamietniania Ofiar Zbrodni Ukrainskich Nacjonalistów - prof. Edward Prus, tak ocenia to tzw. Archiwum Wschodnie 2:

Mielismy konkurencje w postaci tzw. archiwum wschodniego, masonskiej fundacji im. Stefana Batorego, które nas zwalcza. Ale dowiedzielismy sie, ze pewne materialy tam gina i dlatego postanowilismy ostrzec Kresowian, aby nie dawali tam swoich materialów (...)

Wielki Mistrz polskiej masonerii, wojujacy antykatolik Jan Józef Lipski, z dotacji Fundacji Wspólpracy Polsko-Niemieckiej wydal ksiazke (po polski i niemiecku): Powiedzcie sobie wszystko. Eseje o sasiedztwie polsko-niemieckim.


1. Zob.: D. Kom: Wer ist wer im Judentum (Kto jest kto w zydostwie). FZ - Verlag, Munchen 1995, op. cifc, s. 220.

2. „Tylko Polska", grudzien 1999: Rozmowa z prof. Edwardem Prusem.


32

Ten masonski „socjalista", podobnie jak jego poprzednicy z Komunistycznej Partii Polski, uwaza za przejaw polskiego nacjonalizmu i ksenofobii - gloszenie opinii o rzekomej polskosci Gdanska, Warmii i Mazur, Slaska, Pomorza Zachodniego. Niemcy finansujac te ksiazke polskiego masona wiedzieli, ze dobrze lokuja swoje marki w agitce tego masonskiego euro-folksdojcza.


Forum Dialogu

Czym jest to Forum Dialogu - organizator owego partajtagu w Palacu Kultury na rzecz Unii Europejskiej oraz wielu inicjatyw o takim charakterze?

Z apelem o powolanie takiego „Forum", jego sygnatariusze wystapili 23 wrzesnia 1999 roku, a miesiac pózniej juz mieli komplet czlonków. W programie Forum bylo odwolywanie sie do madrosci Polaków, ich pracowitosci.

Cel: Bogata Polska, zamozny Polak, stabilna praca!

Pod ta szminka kryl sie nachalny euroliberalizm. Grozili, ze jezeli nie polaczymy naszych sil z innymi, stracimy nasza stabilnosc 1.

Z miejsca deklarowali „gruba kreske" Mazowieckiego: Nie bedziemy rozpatrywali historii... pozwalac na uzywanie jej do podsycania wrogosci.


Ale Mazowiecki nawolujac wiele lat przedtem do „grubej kreski", mial na mysli przeszlosc zydokomuny w PRL. Ci - tragiczna przeszlosc drugiej wojny swiatowej: zapomniec Niemcom ich ludobójstwo na Polakach.

Niemieckie szydlo wylazilo z tego worka w haslach programowych, takich jak: „liberalizacja obrotu nieruchomosciami", „nie wylaczanie rolnictwa spod wplywu regul wolnorynkowych", „dostosowywanie do struktur gospodarki swiatowej".

Kim sa owi „eurofolksdojcze" spod znaku Forum Dialogu?

Maciej Jankowski „dzialacz Solidarnosci", pokojowiec Unii Wolnosci; Henryka Bochniarz - opracowywala projekty prywatyzacyjne okolo tysiaca polskich przedsiebiorstw do ich „prywatyzacji"; Iwo Byczewski - prezes rady nadzorczej Alcatel Polska; Piotr Nowina-Konopka - po licznych sukcesach na salonach UW, prezes Fundacji R. Schumana, czlonek Polskiej Rady Polityki Pienieznej; Marek Król - wiceprezes Stronnictwa Ludowo-Chrzescijanskiego, które polaczylo sie z tzw. Partia Konserwatywna „obrotowego uwola" Aleksandra Halla;

1. TtAgniew Lipinski: Glos oligarchii, „Nasza Polska" 20 VIII 1997.



33

Ireneusz Niewiarowski; Janusz Onyszkiewicz - czlonek wladz UW, szef MON za rzadów H. Suchockiej, uczestnik Round Table, niezlomny „europejczyk" i „natowiec";1 Andrzej Halicki - wspólzalozyciel Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Po zjednoczeniu KLD z Unia Demokratyczna, zostal czlonkiem Rady Krajowej Unii; Pawel Piskorski - byly sekretarz generalny KLD, potem czlonek wladz warszawskiej struktury UW; Anna Jankowska i Ewa Lewicka - obie poszerzaja „spektrum" niejawnych kompradorów UW w rzekomej „prawicy".




Jak długo będzie się to wszystko tolerować?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:35, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy

Centrum Stosunków Miedzynarodowych


Kolejna „organizacja pozarzadowa" uzurpujaca sobie prawo do prowadzenia dzialalnosci „pozarzadowej", przez zadne demokratyczne instancje nie kontrolowana. Dziala na prawach fundacji. Dokonuje rzekomych analiz stosunków miedzynarodowych nie wiadomo na czyj uzytek; „analizuje" polityke Polski równiez nie wiadomo na czyj uzytek; upowszechnia wiedze o tych sprawach - nie wiadomo na czyj uzytek i z czyjego upowaznienia.


To „nie wiadomo" staje sie zupelnie wiadome jezeli uwzglednic fakt, iz w pracach owego „Centrum" brali udzial tacy globalisci, niszczyciele panstw narodowych jak Henry Kissinger, jak Zbigniew Brzezinski - czolowi „trilateralisci", czy równiez Volc-ker Ruehe2 oraz Rudolf Scharpin.


To „nie wiadomo" stanie sie jeszcze bardziej wiadome, jezeli bedziemy wiedziec i pamietac, ze Centrum Stosunków Miedzynarodowych jest finansowane przez Fundacje Batorego, Fundacje Konrada Adenauera, przez German Marshall Fund ofthe Unitet States, a takze Robet Bosch Stiftung, Koerber-Stiftung i jeszcze inne agendy globalizmu.


Prezesem jest niestrudzony Janusz Reiter, dyrektorem - Kazimierz Wóycicki.

Najskuteczniej „podglada sie" takie nieformalne i niezalezne twory poprzez ich dygnitarzy. Przyjrzyjmy sie wiec tej dwójce.

Kazimierz Wóycicki to byly redaktor naczelny „Zycia Warszawy"3. To równiez dlugoletni dyrektor Instytutu Polskiego (antypolskiego) w Dusseldorfie. Wyróznial sie w tej funkcji „bratnia" wspólpraca z niemieckimi zwiazkami przesiedlenców, wsród których najslynniejszym i najwytrwalszymjest niemiecki Zyd Herbert Hupka. Dodatkowo K. Wóycicki szeroko pietnowal na gruncie „polskiego" Instytutu w Dusseldorfie rzekomy „polski antysemityzm", co oznacza, ze byla to dzialalnosc jawnie dywersyjna. Wóycicki to takze sekretarz Rady Centrum Dziennikarstwa w Warszawie, wspóldzialajacy tam z takimi zydolewakami jak pupile „GW" Michal Ogórek i Ernest Skalski, a takze inni: Mariusz Walter (TVN), Dorota Zawadowska-Woyciechowska7- prezes Radia Zet.


1. Prywatnie - maz wnuczki Józefa Pilsudskiego.

2. Byly minister obrony Niemiec.

3. Dlaczego „Wóycicki" a nie po polsku: „Wójcicki"? Kto go raz widzial - ten zrozumie...



34


Wóycicki, jakby funkcji ciagle bylo mu malo, to równiez czlonek kolegium redakcyjnego katolewackiej „Wiezi". To nie wszystko: Wóycicki to czlonek zwyczajny Polskiej Rady Ruchu Europejskiego, obok takich czlonków jak równie niezastapiony Andrzej Ananicz, Jerzy Bahr2, Stefan Bratkowski („GW"), Iwo Bycze-wski, Bronislaw Geremek, Jan Grosfeid, Jerzy Hol-zer3, Aleksander Malachowski (znany z niesamowitych obelg rzucanych Kosciolowi i polskosci) - prezes Polskiego Czerwonego Krzyza (!), Janina Ochojska („zblizona" do UW), Józef Oleksy, Krzysztof Piesie-wicz, Stanislaw Puzyna (UW), Andrzej Rottermund (dyrektor Zamku Królewskiego), Jacek Saryusz-Wolski (UW), Witold Trzeciakowski4 (UW), Edward Wende (bronil zydowskiego oszusta Bagsika), Andrzej Wielo-wieyski (UW), Stanislaw Wyganowski - byly prezydent Warszawy z nominacji (UW), Krzysztof Zanussi5.

Antypolskosc „naszego" K. Wóycickiego wystarczajaco okresla jego „zlota" (antypolska) mysl:


(...) spoleczenstwo polskie powinno stopniowo rezygnowac z zasad suwerennosci panstwowej na rzecz struktur integrujacej Europy (...) eksponowania swej dumy narodowej, winni krytycznie odnosic sie do tradycji narodowej i ograniczac jej role w wychowaniu, zwlaszcza w ksztaltowaniu postaw mlodego pokolenia („Po prostu" 9/1991).

Janusz Reiter, dyrektor Centrum Stosunków Miedzynarodowych, to taki sam mutant zydokomuny jak wyzej wymienieni budowniczowie. Jednosci europejskiej"6. Kariere rozpoczynal w „GW".


1. No wlasnie: Woyciechowska, a nic: Wojciechowska....

2. Zydowski „kombatant" Marca 68, byly ambasador w Kijowie, o którym mawiano, ze jest zywym „bahromctrcm" nasycenia dyplomacji pracownikami Bezpieki. Zob.: K. Górecki: antypolonizm polskiego MSZ" - cykl artykulów w „Naszej Polsce" od wrzesnia 1996 r.

3. Jeden z czwórki „historyków", którzy nielegalnie grasowali przez kilka miesiecy w archiwach UB-SB: Holzer, Szechter-Michnik, Ajnenkiel, Kroil.

4. Syn Trzeciakowskiego - Andrzej - pracuje w Fundacji Rockefellera, zona — sekretarzem Generalnym Pcn-Clubu.

5. Powicdziat: „Sadze, ze patriotyzm jest mozliwy dopiero wtedy, kiedy czlowiek jest kosmopolita, bo w przeciwnym wypadku jest on podszyty ksenofobia, nienawisca". („Panorama", 18 XII 1998).

6. Slogan ze statutu CSM.


35

Przez kilka lat - ambasador niepolskich spraw w Republice Federalnej Niemiec. Jego nazwisko padnie takze wsród czlonków Klubu Europa.

Piotr Nowina-Konopka: byly wspólpracownik Lecha Walesy z okresu Komitetów Obywatelskich, potem ostro w góre i na zachód:

minister stanu przy „prezydencie" RP Wojciechu Jaruzelskim, czlonek prezydium i czlonek Rady Krajowej UD/UW, etatowy posel I, II i III kadencji! Potem (1999) rektor (!) Kolegium Europejskiego z siedziba w Natolinie.

Centrum Spraw Miedzynarodowych - czytaj - niemieckich, w swym statucie jest tak samo zlotouste, jak wiele innych podobnych agentur euro-folksdojczyzmu:

Jednym z podstawowych celów fundacji jest wspieranie wszelkich inicjatyw spolecznych i politycznych majacych na celu przygotowanie Polski do czlonkostwa w Unii Europejskiej (...) fundacja wspiera instytucje kulturalne, naukowe

i pedagogiczne, które przyczyniaja sie do poglebienia zwiazków Polski z instytucjami europejskimi, pragnie uczestniczyc w budowie wolnego, odpowiedzialnego i sprawiedliwego spoleczenstwa.


Same lgarstwa, bo przeciez:

- jestesmy juz wolni, wiec nie jest nam potrzebna jakas super-wolnosc stemplowana sztanca eurogermanizmu;

- „wolne, sprawiedliwe i odpowiedzialne spoleczenstwo" juz zbudowalismy w ciagu ostatnich dziesieciu lat pod swiatlym przewodnictwem „okraglostolowej" zydoko-muny czerwono-rózowej, po cóz wiec budowac cos, co jest zbudowane? Jezeli zas nie zostalo jeszcze zbudowane, to znaczy, ze „budowali" nas albo dyletanci, albo wrogowie, mieli bowiem wolna reke;

- cos nie tak z ta budowa „sprawiedliwego spoleczenstwa", bo ma byc pariasem Europy zachodniej, eurokolchozu w swiatowym handlu.


Najwazniejszym powodem budowania „jednosci europejskiej", jest rzekomo równoprawnosc w wymianie handlowej. Jezeli jej nie ma, jest wasalizm o róznych skalach kolonializmu. Oficjalnie przyznal istnienie tej haniebnej nierównosci sam sekretarz generalny ONZ - Kofi Annan, który przed konferencja Swiatowej Organizacji Handlu w Seattie (stan Waszyngton)7 oznajmil, ze taryfy celne nakladane przez kraje najzamozniejsze na towary importowane z krajów rozwijajacych sie - sa obecnie czterokrotnie wyzsze niz cla zaporowe na towary sprowadzane do nich z krajów wysoko rozwinietych7.


1. Konferencja rozpoczela sie 30 listopada 1999. Tematem byla dalsza „liberalizacja" handlu swiatowego. Z tej okazji odbyly sie tam burzliwe demonstracje przeciwko owej „liberalizacji" niszczacej gospodarki krajów „Trzeciego Swiata". Jeszcze burzliwiej protestowano (30.1.2000) przeciwko zjazdowi bossów Swiatowego Forum Ekonomicznego w Davos. Zob. foto.



36

Zatem pytanie z podwórka polskiego: do której kategorii panstw zostaniemy zaliczeni po kolonizacji Polski przez euro-germanizm? Odpowiedz „eurofolksdojczy" spod znaku takich agentur jak Centrum Spraw Miedzynarodowych jest znana i stala: Nic podobnego! Bedziecie równymi partnerami! Same korzysci!


Z euro-milionów slanych na wspieranie takich agentur jak CSM, wydaje sie antypolskie, klamliwe propagandowe agitki. CSM wydalo m. in. ksiazke Barbary Ociepla.-Niemcy wypedzeni - wróg czy sprzymierzeniec Wydawca przyznaje otwarcie, ze jada z reki niemieckich „wypedzonych" Publikacja zostala wydana za pieniadze Fundacji Wspólpracy Polsko-Niemieckiej ze srodków Republiki Federalnej2.


Autorka tego usluznego gniota zrecznie propaguje „krzywdy" „wypedzonych" Niemców, a gdy trzeba pomniejsza agresywnosc „wypedzonych" w ich krucjacie przeciwko zachodnim granicom Polski. Jak przystalo na wyrobnice propagandy niemieckiej, autorka nazywa wysiedlonych „wypedzonymi". Jest to historyczne klamstwo.

Dzieki temu werbalnemu naduzyciu, do „wypedzonych" zalicza dobrowolnych uciekinierów przed nadchodzaca Armia Czerwona; wysiedlonych na mocy zmowy „Wielkiej Trójki"; wysiedlonych przez powojenne wladze „polskie" po 1947 roku, czyli poza decyzja poczdamska „Wielkiej Trójki". Wsród „wypedzonych" pomiescila równiez wszystkich tych, którzy wyjechali z Polski po nieformalnych uzgodnieniach Polski z RFN, czesto „na sile" podajacych sie za Niemców. W rezultacie przyjecia przez auto­rke formuly „wypedzeni", do tego grona zaliczaja sie równiez ich potomkowie drugiego i trzeciego pokolenia, gdyz wedlug obowiazujacego niemieckiego prawa, status „wypedzonych" jest dziedziczny. Po czterdziestu latach armia „wypedzonych" urosla wedlug stanu na 1999 rok do 10,7 min osób, co daje 19 proc. ludnosci RFN, z czego 6,2 min pochodzi z terenów Polski.


Nikczemnym naduzyciem i obelga dla milionów wypedzonych Polaków jest taki np. fragment dywagacji Barbary Ociepki:

(...) stosowanie terminu „wypedzony" moze nas naprowadzic na problem wspólnoty losu Polaków i Niemców, którzy wbrew wlasnej woli musieli opuscic strony ojczyste.

Trzeba tej pani przypomniec, co zreszta chyba zbedne, ze kilka milionów Polaków zostalo brutalnie wypedzonych przez Niemcy hitlerowskie z pasa ziem zachodnich i pólnocnych, od Slaska poprzez Poznanskie i Gdanskie po Prusy Wschodnie. I to, ze dziesiatki tysiecy Polaków zostaly tam bestialsko zamordowane w ramach ludobójczej eksterminacji. I to, ze wspólnik Hitlera - Stalin wymordowal okolo póltora miliona Polaków kresowych. Jedno z licznych pytan do takich jak Barbara Ociepka powinno brzmiec: dlaczego Niemcy nie dopominaja sie - w ramach „pojednania" polsko-niemieckiego, powrotu kilku milionów Polaków wypedzonych z ziem dzisiejszej i przedwojennej Polski, na która Niemcy napadli razem z zydo-bolszewia Stalina?


1. „Nasz Dziennik", l grudnia 1999.

2. „Nasza Polska" 3 grudnia 1999.


37

Erika Steinbach, agresywna szefowa owego Bund der Vertriebenen ma gotowe rozwiazanie problemu milionów Polaków wypedzonych ze wschodu. Podczas pobytu w Polsce w listopadzie 1999 roku sugerowala wyraznie, ze sami mamy odebrac to, co nam odebrali sowieci i powrócic na Kresy! Zadania powrotu mamy kierowac do Rosji. Tak wiec „wypedzona" ofiarowuje nam Inflanty imc pana Zagloby, a przy okazji proponuje straszliwe konflikty z tymi panstwami. A moze tylko odslania rabek tajemnicy przyszlej Eurazji, kiedy to nie bedzie juz zadnej Polski, Ukrainy, Bialorusi, Litwy, tylko wielka Eurazja po Ural?


Neofaszystowskie oblicze Eriki Steinbach zajasnialo w calej krasie z okazji 55. rocznicy zakonczenia wojny. We „Frankfurter Allgemaine Zeitung" z 8 maja 2000 r., w obszernej elukubracji pod tytulem: Okrucienstwo trwalo jeszcze po wojnie, Steinbach wbija do niemieckich glów kolejna dawke ich „historycznej krzywdy". Owszem, podczas wojny nieustaleni narodowosciowo „nazisci" popelnili wiele zbrodni - pisze Steinbach, ale po wojnie niewinni Niemcy doznali potwornych cierpien. Gdzie? W Jugoslawii, Czechoslowacji i -uwaga! - na terenach Odra-Nysa pod panowaniem polskim1 . I dalej: Do 1950 roku -ponad 15 milionów Niemców wypedzono z ich heimatu. Pod nazwa: heimat E. Steinbach rozumie ojczyzne. Tam, gdzie stanela noga Niemca, zawsze ziemia stawala sie ich heimatem. Dlatego tez heimatem byly wsie Wielkopolski i Pomorza, skad hitlerowcy przepedziwszy w okrutnych warunkach setki tysiecy Polaków, nasiedlili tam swoich. Tym samym tereny te staly sie ich heimatem, a pózniejsza ich ucieczka przez wojskami sowieckimi, to wlasnie te okrutne cierpienia niewinnych Niemców. Skromnie dodajmy, ze przesiedlenia i ewakuacje ludnosci niemieckiej odbywaly sie przed nadejsciem frontu, z nakazu wladz niemieckich lub dobrowolnie - z nakazu strachu przed odwetem wojsk sowieckich za kilkadziesiat milionów Rosjan poleglych, wymordowanych przez rodaków owych „okrutnie wypedzanych" Niemców. Heimatem byly takze ziemie Zamojszczyzny, z której bestialsko wysiedlono do obozów koncentracyjnych dziesiatki tysiecy rolników, a ich dzieci zabrano do zniemczenia, nastepnie nasiedlono tam Niemców z Besarabii.


Federalny Urzad Statystyczny notowal rzekomo okolo 1000 samobójstw Niemców w miejscowosci Trzcianka, przerazonych nadciagajaca ze wschodu wspólodpowiedzialnoscia za zbrodnie ich rodaków. Ale Erika Steinbach nie obwinia swych rodaków -„nazistów" czyli hitlerowców, za smierc 80 000 niemieckich mieszkanców Wroclawia, zamienionego przez nich w „Festung Breslau": spadly na nich niezliczone bomby i pociski dzial sowieckich.


I final tych historycznych (histerycznych) falszerstw w wykonaniu szefowej „przesiedlenców":

Do dzis te idace w miliony przestepstwa przeciw prawom czlowieka z polowy XX w. sa nie naprawione. Potrzeba swiadomosci i woli naprawy tych przestepstw ze strony panstw, na obszarze panowania których zostaly one popelnione.

l. Za: „Mysl Polska" 4 czerwca 2000.



38

W porzadku, zgoda, pani Eriko: potrzeba swiadomosci i woli. Ale zacznijmy od woli spadkobierców owych tajemniczych „nazistów". Najpierw trzeba ich nazwac konkretnie. Ustalic ich narodosc. Nastepnie naprawic niewyobrazalne krzywdy i cierpienia wyrzadzone przez owych „nazistów"-okupantów, na terenach Odra-Nysa pod panowaniem polskim. Ale nie tylko na tych terenach. Na terenach od Odry po Wilno, Lwów i dalej jeszcze: w obozach koncentracyjnych polozonych na terenach rdzennie niemieckich. Zadoscuczynic za niewolnicza prace setek tysiecy Polaków. Zadoscuczynic za smierc szesciu milionów Polaków, w tym okolo dwóch milionów polskich Zydów - ci jednak juz odebrali od Niemców ile tylko chcieli - na zadoscuczynienie czekaja potomkowie Polaków i caly naród. Trzeba wreszcie zadoscuczynic za zniszczenia wojenne szacowane na okolo 500 miliardów dolarów. Trzeba przyjac niemiecka wspólodpowiedzialnosc za zbrodnie socjalizmu bolszewickiego popelnione na wschodzie i w calej powojennej resztówce Polski; za wysiedlenie i smierc okolo póltora milona Kresowiaków; za niewyobrazalna skale sowieckiej grabiezy, wreszcie;

za straszliwy powojenny terror sowiecko-zydowskiej okupacji; za bezlitosna eksploatacje gospodarcza przez ponad 40 lat; za cywilizacyjny regres Polski i Polaków w stosunku do reszty Europy.


To wszystko bylo bezposrednim skutkiem wspólnej agresji narodowego socjalizmu niemieckiego i komunistycznego socjalizmu sowieckiego na Polske.

Dopiero po tych zadoscuczynieniach, drugie i trzecie pokolenie polskich ofiar niech zasiadzie z drugim i trzecim pokoleniem katów i morderców do ustalania „cierpien" tych ostatnich.


Rocznica kapitulacji Niemiec zostala przez „Allgemaine Zeitung" „uczczona" tylko tym roszczeniowym, bezczelnym festiwalem zadan Eriki Steinbach. Ta wplywowa gazeta tylko w ten sposób „uczcila" kapitulacje ich ojców. Wylacznie pretensje - zadnego poczucia winy, zadnej swiadomosci i woli naprawy tych ludobój­czych przestepstw.


Eurofolksdojcze maja wspólny genotyp polityczny. Taki np. Piotr Zak, byly rzecznik „Solidarnosci", rzekomy antykomunista: kiedy wszedl do „Kne-Sejmu" w ramach dywersyjnego nowotworu pod nazwa AWS, wszystkie swoje wplywy podporzadkowal realizacji polityki Unii Wolnosci.

Zak kierowal bowiem pismem pod wymowna nazwa:

„Bez granic - Grenzenios" 7. Wydawanie tej niemieckiej agitki finansowalo tzw. Stowarzyszenie Rozwoju Europejskiego Trans Europa oraz Komisja Krajowa (1999) NSZZ „Solidarnosc", dajac na ten cel lokal i wyposazenie redakcji. Pismo posiadalo swój niemieckojezyczny odpowiednik we Frankfurcie na Odra. Wykladnie programu „Bez granic - Grenzenios" dal niejaki Józef Neuman.


Pytany o swój a tozsamosc odpowiedzial na lamach „Bez granic": Swojsko czuje sie tam, gdzie mi dobrze. W tym samym internacjonalnym duchu wypowiadal sie Piotr Zak: jest wazne, by mlodzi Polacy budowali Europe bez granic2.

1. Nie wiem, czy kieruje nim dotychczas.

2. Kiedy swego czasu zapytano Z. Wrzodaka, co sadzi o P. Zaku odpowiedzial aluzyjnie: Powinien zgolic brode! Dlaczego powinien ja zgolic — wystarczy jeden rzut oka!...




39

Studium Generale Europa


Powstalo w 1997 roku na bazie Akademii Teologii Katolickiej. Na inauguracji przemawial ks. Helmut Juros. Wykladowcami w Studium Generale Europa zostali m.in.: abp Józef Zycinski i wspominany juz Jacek Saryusz-Wolski.

Stanowisko dyrektora Studium powierzono Europejczykowi patentowanemu przynaleznoscia do Bilderberg Group, czyli Andrzejowi Olechowskiemu, który byl juz wówczas wykladowca Akademii Teologii Katolickiej. Przemawiajac jako dyrektor na inauguracji Studium, Olechowski poinformowal, ze Studium powstalo przy duzej pomocy Fundacji Konrada Adenaiiera i Fundacji Batorego.

W Radzie Programowej Studium znalezli sie m.in. biskup T. Pieronek, a takze arcybiskup J. Zycinski, o. Jacek Salij OP, o. Maciej Zieba oraz H. Suchocka i mec. K. Piesiewicz 7.


Kierownikiem naukowym Studium zostal ks. prof. Helmut Juros z ATK. Dluga jest lista innych funkcji tego eurokraty. Oto niektóre: kierownik Katedry Etyki Spolecznej, Politologii i Nauk Spolecznych ATK; czlonek Europejskiego Stowarzyszenia Teologii Katolickiej; czlonek Europejskiego Stowarzyszenia Etyków (Societas Ethica); czlonek Francuskiego Stowarzyszenia Teologów-Etyków; czlonek Stowarzyszenia Górres-Geselschaft; czlonek Stowarzyszenia Rady Redakcji „Przegladu Teologicznego"; wspólpracownik Miedzynarodowego Przegladu Teologicznego „Communio";

w latach 1987-1990 rektor ATK; profesor goscinny Uniwersytetu w Mainz; doktor honoris causa Uniwersytetu w Bonn (1993); czlonek Prymasowskiej Rady Spolecznej (1986-1991); przez hunte Jaruzelskiego odznaczony (1984) Krzyzem Orderu Odrodzenia Polski.



W Radzie Programowej Studium Generale Europa jest takze ks. Andrzej Koprowski: szerzej o nim - w informacji o Narodowej Radzie Integracji Europejskiej.


Klub Europa
Wazna i bardzo wplywowa agentura globalizmu wpychajaca Polske w grzezawisko Unii Germano-Europejskiej. Sklad zarzadu Klubu oraz lista czlonków, to mieszanina masonerii, wojujacego antypolonizmu i antykatolicyzmu o róznym stopniu antypolskiego zaprzanstwa. Oto oni:

Zarzad Klubu Europa:

B. Geremek - prezes; ks. Stanislaw Opiela - wiceprezes.

Czlonkowie Zarzadu:

Marek Edelman, Zofia Kuratowska, J. Onyszkiewicz.

Czlonkowie Klubu:

J. K. Bielecki, J. Blonski, Michal Boni, Józef Chajn, K. Dziewanowski, Wlad. Fra-syniuk, Aleksander Gieysztor(f), Aleksander Hali, Jerzy Holzer, Zbigniew Janas, Jan

l. „GW" 29 kwietnia 1997.



40

Zofia Kuratowska. Z: Okragly stól. Stanislaw Stomma. Z: Okragly Ryszard Reiff. Z: Okragly stól. Kto Kto jest kim. (Wyd. Mysl, Warszawa sfó/. Kto yesf tom. (Wyd. Mysl, War- jest kim. (Wyd. Mysl, Warszawa 1989)

Janowski, Ryszard Kapuscinski, Leszek Kolakowski, Marcin Król, Jan Józef Lipski(f), Witold Lutoslawski("j"), Tadeusz Mazowiecki, Antoni Maczak, Krzysztof Michalski, Adam Michnik, Artur Miedzyrzecki(f), Czeslaw Milosz, Karol Modzelewski, Ryszard Reiff, Janusz Reiter, Piotr Slonimski, Aleksander Smolar, Stanislaw Stomma, Jan Józef Szczepanski, Andrzej Szczypiorski(f), Józef Slisz, Józef Tischner(f), Witold Trzecia-kowski, Jerzy Turowicz(f), Andrzej Wajda, Andrzej Wielowieyski, Jacek Wozniako-wski, Andrzej Kajetan Wróblewski, Henryk Wujec, Krystyna Zachwatowicz, Andrzej Ziabicki.


Grupa Windsor


Powstala w 1994 roku. Na wiesc ojej powstaniu, globalista Geoffrey Pattie wykrzyknal: To najlepsza wiadomosc, jaka nadeszla z bylych panstw komunistycznych Europy Srodkowej od czasu upadku komunizmu1.

Skad taka euforia na wiesc o powstaniu Grupy Windsor, karykatury brytyjskiej Partii Konserwatywnej?


Czesciowo wyjasnia tajemnice tego entuzjazmu programowy tekst zmieszczony w biuletynie Grupy Windsor. Deklaruje sie \.sm promowanie procesów prywatyzacyjnych w Polsce, dlatego przedstawiciele europejskiej oligarchii powitali powstanie tej ich agendy jako najwazniejsze wydarzenie w Europie Srodkowej od czasu upadku komunizmu. Bo przeciez chodzi wylacznie o „prywatyzacje", czyli o grabiez majatku Polaków i poprzez te grabiez - likwidacje jej suwerennosci, nastepnie likwidacje samej Polski.

1. „Nowa Solidarnosc" nr 12, pazdziernik 1996.



41

Liderami tej grupy byli i sa: Witold Gadomski - ten od afery FOZZ 7, Andrzej Arendarski, Aleksander Hali, K. Ujazdowski, Tomasz Szyszko, Krzysztof Pawlowski, Jerzy Nowakowski, Bronislaw Komorowski.

Grupa Windsor natychmiast nawiazala kontakt z tzw. Miedzynarodowym Funduszem Republikanskim i Heritage Foundation. Reprezentuj a one tradycje tzw. „konserwatywnych rewolucji". Szef Heritage Foundation - Edwin Feulner przebywal w Pultusku w 1994 roku na zaproszenie tych polskich windsorowców. Wielbil tam wolny rynek i nowy porzadek swiata w wydaniu masona George'a Busha i nadnarodowych korporacji z GATT2 na czele. Organizacja ta jest promotorem patologicznego liberalizmu, którego prawdziwym i jedynym celem jest podporzadkowanie porzadku gospodarczego swiatowemu nieporzadkowi.


Zmierza do zniesienia cel na wszystkie produkty i wszedzie. Taka teoria wolnorynkowa jest zgubna dla krajów rozwijajacych sie, slabych lub obezwladnionych przechodzeniem z gospodarki panstwowej na prywatna. Zniesienie barier celnych to niepohamowana inwazja na gospodarki panstw slabych. Znika ochrona towarów krajowych. Nastepuje zalew rynku tych panstw, przy jednoczesnym ograniczaniu ich ekspo­rtu do panstw bogatych. O tym wlasnie mówia eurokraci wlacznie z Kofi Annanem, sekretarzem generalnym ONZ, gdyz wieje groza z nadciagajacego chaosu swiatowej gospodarki.


Tenze Feulner awansowal na stanowisko przewodniczacego Towarzystwa Mont Pelerin - ekskluzywnej, wplywowej i hermetycznej grupy przedstawicieli starych rodzin arystokratycznych Europy, zwlaszcza Wielkiej Brytanii. Mont Pelerin powstalo w 1947 roku w miejscowosci o tej wlasnie nazwie. Juz wtedy, na zebraniu organizacyjnym debatowano nad sposobami niszczenia wiezi narodowych w panstwach Europy Slowianskiej. Byli tam przedstawiciele Unii Pan-Europejskiej powstalej w 1920 roku z inicjatywy wymienionego juz mieszanca niemiecko-japonsko-zydowskiego - Richarda Coudenhove-Kalergi, prekursora Pan-Europy na gruzach panstw narodowych. Szescdziesiat lat pózniej, na posiedzeniu Towarzystwa Mont Pelerin pouczano obecnych tam ekonomistów, ze najlepsza forma gospodarki jest brak wszelkich zasad, „szara strefa", dowolne zatrudnianie i wyrzucanie z pracy robotników, brak gwarancji placy minimalnej, ochrony socjalnej, itd.


Takie to warunki akceptowali „polscy windsorowcy" w perspektywie wejscia Unii Pan-Europejskiej do Polski.


Maja ku temu powody. Taki A. Arendarski, potentat biznesu „z niczego", czyli z pookraglostolowego chaosu, zasiada w radach róznych holdingów.

1. Zob.: Miroslaw Dakowski, Jerzy Przystawa: Via Bank i FOZZ. O rabunku finansów Polski. Wyd. Antyk. 1992.

2. Generale Agreement on Transport and Trade - „Powszechna Umowa w sprawie Taryf Celnych i Handlu". O masonskich konotacjach G. Busha pisze szerzej w: Bestie konca czasu. Wyd. Retro 2000.


42

Jest kumplem prezydenta A. Kwasniewskiego, podobnie jak inny windsorowiec - W. Gadomski. To Ga-domskiego umieszcza Michal Faizman, kontroler NIK i potem autor protokolów pokontrolnych w aferze FOZZ - w gronie odpowiedzialnych za te gigantyczne sprzeniewierzenie funduszy panstwa na miare przestepstwa stulecia!


Z kolei Aleksander Hali, to „obrotowy" skoczek z partii do partii, zawsze jednak na uslugach UW. Przed wyborami parlamentarnymi stworzyl partie „konserwatywna", nastepnie jako „konserwatysta" wcisnal sie do AWS i na tym koniu wjechal ponownie do „Kne-Sejmu" kadencji 1997-2001. To samo udalo sie K. Ujazdowskiemu i mamy w „Kne-Sejmie" dwóch koneserów „konserwatyzmu" na wzór Mont Pelerin i Pan-Europa.


K. Ujazdowski juz jako posel nowej kadencji ze zdwojona energia i buta pouczal polskich prawicowców, a takze centroprawice (?), ze powinni laczyc sie pod skrzydlami jednej partii. Mial na mysli zbieranine pod nazwa AWS. Byli juz wtedy za powolaniem powiatów, wielkich regionów, potem za przyznaniem tym regionom uprawnien do prowadzenia samodzielnej polityki zagranicznej.


Partia „Konserwatywna" A. Halla, K. Ujazdowskiego, Arendarskiego i Gadomskiego polaczyla sie ze Stronnictwem Ludowo-Chrzescijanskim i przybrala nazwe Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego. Ten szyld byl im potrzebny do udawania odrebnosci politycznej i powolania Grupy Windsor. Potem juz szlo gladko: czlonkostwo Halla w Radzie Polityki Pienieznej i innych wplywowych bastionach globalizmu. Kiedy przewodniczacy „Solidarnosci" w Ursusie - Zygmunt Wrzodak powiedzial w 1977 roku, ze srodowiska polityczne, które symbolizuje Geremek, Michnik, Kuron, alergicznie reaguje na retoryke narodowo-katolicka - grupa „intelektualistów" podpisala list protestacyjny-wsród nich byli wypróbowani „górale": Bartoszewski, S. Bratkowski, A. Hali, ks. L. Kantorski, M. Komorowska, T. Mazowiecki, A. Miedzyrzecki, S. Stomma, H. Suchocka, J. Turowicz, A. Wajda, A. Wielowieyski - ta sama jak wszedzie i zawsze, katarynka tych samych nazwisk...


Narodowa Rada Integracji Europejskiej
Te wplywowa agenture polskojezycznej eurokracji powolal jesienia 1999 roku premier J. Buzek. Powstala w pospiechu: impulsem okazal sie grozny spadek stanu oglupienia Polaków europejska prounijnoscia ponizej 50 proc. ankietowanych. Nowa agenda firmowana przez J. Buzka pod nazwa Narodowej Rady Integracji Europejskiej, ma rozpetac i kierowac zmasowana propaganda na rzecz eurounijnego raju.


Czolowi „eurastenicy" przyznali oficjalnie z pozycji poslusznych najmitów, ze zaniedbywali ten odcinek propagandowego frontu.

Przebrnijmy przez liste glównych sygnatariuszy owej Rady, przez ich liczne, eksponowane funkcje rzadowe, a zwlaszcza pozarzadowe. Ujawnia sie wtedy w calej jaskrawosci dwie prawidlowosci:

- ogromna laczna sila wplywów tego ciala

przenikajacego personalnie - niczym nowotwór zlosliwy - wszystkie decyzyjne organy panstwa;

- wspomniana juz katarynkowa powtarzalnosc nazwisk „eurofolksdojczy", gaulajterów i obecnych wlascicieli Polski.



43

I okolicznosc trzecia, wylacznie teoretyczna, zyczeniowa, wynikajaca z pozostalych:

- gdyby grupe okolo 50-60 stale rzadzacych Polska od 1990 roku gaulajterów eurofaszyzmu, pewnego razu „zaokretowac" na jakis luksusowy jacht i wyekspediowac ich na przyslowiowy Madagaskar, a jeszcze lepiej - w okolice Góry Synaj, bez prawa powrotu - to by sie okazalo, ze Polska zostala pozbawiona liderów „Kne-Sejmu", rzadu, wybitnych „intelektualistów", „autorytetów moralnych", fachowców; nagle przestaloby sie nam spieszyc do UE; moglyby odrodzic sie takie atawizmy jak patriotyzm, katolicyzm, poszanowanie rodziny, moralnosc; skonczylaby sie „pogoda" dla fundacji, rad, instytutów „miedzynarodowych"; promowanie dewiacji, pornografii, aborcji; nie mialby kto zwalczac naszego „antysemityzmu", ksenofobii, nacjonalistycznego i religijnego „fundamentalizmu"; demokracja, wolnosc, tolerancja, prawa czlowieka, zostalyby wystawione na smiertelne niebezpieczenstwo.

Od marzen przejdzmy do brutalnej rzeczywistosci - do Narodowego Instytutu Integracji Europejskiej, dzialajacego przy premierze jako zarazem przewodniczacym Komitetu Integracji Europejskiej.

J. Buzek powiedzial otwarcie, ze glównym celem powstania oraz istnienia Rady Integracji Europejskiej jest przeciwdzialanie spadajacemu poparciu dla naszego „wstapienia" do UE.


Wmawia sie naiwnym, ze Rada jest „pluralistyczna", otwarta dla euroentuzjastów jak i dla euro-sceptyków. Zatem przyjrzyjmy sie temu pluralizmowi.

Andrzej Arendarski, przedstawiciel czerwono-rózowego biznesu, w rzadzie H. Suchockiej minister wspólpracy gospodarczej z zagranica, od czerwca 1997 prezes Krajowej Izby Gospodarczej7; przewodniczacy Rady Nadzorczej Agros Holding SA.; sekretarz generalny zarzadu „Lewiatana". Arendarski to równiez czlonek Rady Programowej Wyzszej Szkoly Biznesu i Przedsiebiorczosci w Ostrowcu Swietokrzyskim -obok W. Cimoszewicza, Henryka Goryszewskiego, Wieslawa Chrzanowskiego i dr. Eugeniusza Gorczycy - sekretarza generalnego Fundacji Wspólpracy Polsko-Nie-mieckiej, a takze Longina Pastusiaka z SLD. W kolekcji funkcji Arendarskiego jest takze seniorowanie Polskiej Izbie Mlodych Przedsiebiorców, w której „dziala" takze byly premier Jan K. Bielecki.

Henryka Bochniarz, to kolejna charyzmatyczna postac przyciagajaca opornych Polaczków do Unii Europejskiej w ramach Narodowej Rady Integracji Europejskiej. Byla stypendystka Fundacji Fulbrighta, potem pracowala w Instytucie Koniunktur i Cen. W 1991 roku zalozyla Stowarzyszenie Doradców Gospodarczych; prezes Zarzadu NICOM Consulting Ltd. Kierowala „projektami prywatyzacji" wielu przed­siebiorstw. Jest czlonkiem Business Centre Ciub i poprzez te funkcje jest czlonkiem Komitetu Rady Ministrów, którym kieruje Leszek Balcerowicz.


1. Zob.: A. Echolette: „Nasza Polska", 8 grudnia 1999.

2. W Radzie „Lewiatana" wystepuja takie tuzy ukladu politycznego jak Andrzej Podsiadio (PBK. S.A.), Grzegorz Tuderek czy Kazimierz Grabek - ten od slynnej afery zelatynowej.



44

Jan Mujzel - to kolejny wszechobecny i niezastapiony. Czlonek Fundacji CASE, ekonomista z ukladu PZPR - SLD.

- Zbigniew Niemczycki: nowobogacki wlasciciel Cur-tis Group, byly wlasciciel montowni telewizorów w Mlawie i firmy White Eagle. Czlonek Business Centre Ciub, czlonek KRM przy Balcerowiczu.

- Krzysztof Pawlowski: juz wymieniany wsród niezastapionych, czlonek Rady Zalozycieli i Rady Orga­nizatorów Business Centre Club.

- Grzegorz Wójtowicz: czlonek Rady Polityki Pienieznej.



W 1991 roku prezes NBP, wice-gubemator, a potem gubernator Banku Swiatowego ze strony polskiej, gubernator Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR); od 1992 dyrektor finansowy firmy „Sobieslaw Zasada Ltd."; 1996-1998 prezes Rady Banku Handlowego w Warszawie, potem przewodniczacy Rady BGZ S.A.


Tacy to „eurosceptycy" z grupy biznesmenów zasiadaja w Narodowej Radzie Integracji Europejskiej.

Z polityki:

- Marek Belka: doradca ekonomiczny (p-)rezydenta A. Kwasniewskiego; w stanie wojennym - sekretarz POP Uniwersytetu Lódzkiego; konsultant MFW, Banku Swiatowego, Miedzynarodowej Korporacji Finansowej, Programu Rozwoju Narodów Zjednoczonych. Autor apologetycznych prac o doktrynie ekonomicznej Miltona Friedmana. Byl czlonkiem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego (1995), wiceprzew. Rady Strategii Spoleczno-Gospodarczej przy Radzie Ministrów, a w rzadzie W. Cimoszewicza - wiceprezes RM i minister finansów.

- Jan Borkowski: czlonek Polskiej Rady Ruchu Europejskiego.

- Stanislaw Grocholski: przedstawiciel Europejskiego Ruchu Federalistów.

- Danuta Hiibner: byla szefowa kancelarii prezydenta Kwasniewskiego.

- Lech Kaczynski: byly prezes NIK (1992-1995), senator (1989) z listy OKP, posel PC w sejmie I kadencji; wiceprz. Rady Programowej Instytutu Spraw Publicznych (finansowanego m.in. przez Fundacje Batorego) i zagraniczne agendy sorosowskie, potem minister sprawiedliwosci.

- Maria Karasinska-Fendler: czlonek Polskiej Rady Ruchu Europejskiego.

- Marian Krzaklewski: przewodniczacy NSZZ „Solidarnosc", zaprzaniec ruchu zwiazkowego, lennik Unii Wolnosci.

- Czeslaw Kulesza: wiceprzewodniczacy Rady Naczelnej PPS towarzysza Ikonowicza.

- Zdzislaw Najder: czlonek Polskiej Rady Ruchu Europejskiego, „kurier Waszyngtonu i Brukseli do Warszawy".

- Andrzej Olechowski: dlugo by wyliczac jego synekury. W komunistycznym rzadzie Messnera (1988-89) dyr. dep. W Min. Wsp. Gosp. z Zagranica, ekonomista w Banku Swiatowym w Waszyngtonie (1985-87) i UNCAD w Genewie.



45

Wedlug stanu na 1999: przewodniczacy Rady Nadzorczej Central Europe Trust, czl. Rady Polityki Zagranicznej, US-EU - Poland Action Commission, Polskiej Ligi Europejskiej Wspólpracy Gospodarczej.

Czlonek licznych komitetów doradczych, które musimy wymienic ze szczególna atencja:

- Goldman Sachs;

- Creditanstalt;

- Banca Nationale del Lavoro;

- International Finance Corporation;

- Miedzynarodowe Centrum Demokracji;

- Centrum Promocji Kobiet;

- Instytut Studiów Wschodnich;

- Fundacja Spraw Publicznych;

- Fundacja Batorego;

- Fundacja Rozwój SGGW; a

- Bank Handlowy w Warszawie (czl. Zarzadu). Witold Trzeciakowski: biesiadnik Okraglego Stolu, czl. RM w rzadzie „Grubej Kreski". Rozstrzygnal o wyborze W. Jaruzelskiego na stanowisko prezydenta - oddal glos niewazny, podobnie jak to uczynili uczestnicy tej magdalenkowskiej zmowy:

Stelmachowski, Al. Paszynski, A. Wielowiejski, S. Stomma, W. Kulerski, i A. Mitkowski. Trzeciakowski to czlonek -jakzeby inaczej - „Polskiej" Rady Ruchu Europejskiego; Roman Wierzbicki: szef NSZZ „Solidarnosc" Rolników Indywidualnych. Wraz z Wladyslawem Serafinem z Kólek Rolniczych, poszedl „za chlebem" do Unii Europejskiej;

Andrzej Zoil: Europejczyk w kazdym calu, sedzia Trybunalu Konstytucyjnego, od listopada 1993 -jego prezes; Jacek Bochenski: prezes Pen-Clubu, od 1946 do 1966 w PZPR. Na znak protestu wystapil z PZPR po usunieciu z niej L. Kolakowskiego. Zaslynal w czasach stalinowskich z socrealistycznych reportazy z ZSRR i NRD. Czlonek Honorowego Komitetu Wyborczego UW; Jerzy Ktoczowski: czl. „Polskiej Rady Ruchu Europejskiego"; prof. Tadeusz Skoczny: dyrektor (1996-1999) Centrum Uniwersytetu Europejskiego w Warszawie7; przew. „Polskiego" Stowarzyszenia Badan Wspólnoty Europejskiej2, z siedziba w Osrodku Badan Integracji Europejskiej Uniw. Gdanskiego3;

prof. Andrzej Stepniak: kierownik tegoz Osrodka Badan Integracji Europejskiej Uniw. Gdanskiego, czlonek „Polskiego" Stów. Badan Wspólnoty Europejskiej; Renata Stawarska: czlonek Zarzadu Stów. Badan Wspólnoty Europejskiej, dyr. Centrum Dokumentacji i Badan Wspólnoty Europejskiej; czl. zwycz. „Polskiej" Rady Ruchu Europejskiego;

Edmund Wnuk-Lipinski: przew. Rady Naukowej Inst. Spraw Publicznych;



1. Do zadan CEU nalezy: wspomaganie dzialan do szybkiej {pelniejszej integracji Polski z instytucjami europejskimi.

2. Polish-European Community Studies Association.

3. Cel Stowarzyszenia: wspólpraca z instytucjami Wspólnoty Europejskiej, zwlaszcza z Komisja Europejska



46

- Klub Wschodni;

- Fundacja Katedra Polska (U. Jagiellonski);

- Janusz Reiter: staly lokator i bohater tego rozdzialu. Byly ambasador w Niemczech z nadania UW; kier. Centrum Stosunków Miedzynarodowych (hybryda sorosowskie-go Instytutu Spraw Publicznych); czlonek Rady Programowej „Polskiej" Fundacji im. R. Schumana;

- Wladyslaw Piechocinski: demagog z gatunku chlopskich karierowiczów - Wierzbi-ckiego i Serafina;

- Krzysztof Skubiszewski: byly min. spr. zagr. Zasiada w Radzie Programowej Fundacji: Miedzynarodowe Centrum Rozwoju Demokracji wraz z A. Olechowskim i Edmundem Wnuk-Lipinskim. Rada Programowa, to istny matecznik Unii Wolnosci7;

- Adam Strzembosz, byly prezes Sadu Najwyzszego2;

- Róza Thun: juz wymieniana. Tu dodajmy, ze to córka Jacka Wozniakowskiego -prezes(-ka) zarzadu „Polskiej" Fundacji im. R. Schumana, radna „mumii" Wolnosci w gminie Warszawa;

- Jacek Wozniakowski, tatus Rózy Thun: czlonek zespolu red. „Tygodnika Powszechnego", kier. Katedry Historii i Kultury „Polskiej" na Uniwersytecie Hebrajskim w Jerozolimie, czl. Rady Fundatorów Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej3.


O tym, jak potrafi paczkowac jedna osmiornica zydokomuny w druga, a druga w dziesiata, swiadczy obecnosc w radzie Fundacji Rozwoju Lokalnego: Jerzego Regul-skiego; Jerzego Stepnia (byly wicem, spr. wew.); Iwo Byczewskiego; A. Celinskiego;

Aleksandra Paszynskiego. W Radzie Nadzorczej owej Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej (konkretnie szczecinskiej) oprócz Regulskiego, mamy Al. Gudzowatego (promotora rosyjskiego rurociagu jamajskiego) i Zbigniewa W. Okonskiego - wiceprezesa Zarzadu PROKOM INYESTMENTS, ministra obrony narodowej w koalicji SLD-PSL, przew. Rady Krajowej Szkoly Administracji Publicznej, czlonka Honorowego Komitetu Wyborczego Unii Wolnosci.

- Jerzy Woznicki - rektor Polit. Warsz., wiceprz. Konferencji Rektorów Akademickich Szkól Polskich.

- Bohdan Cywinski: obok Krystyny Kersten, A. Stelmachowskiego, A. Zakrzewskie-go i H. Wozniakowskiego - czlonek Rady Naukowej Osrodka Mysli „Polskiej" (o czym oni tam mysla, latwo sie domyslac).

- ks. Prof. Henryk Juros - juz omówiony jako czlonek Studium Generale Europa -kierownik naukowy Studium.

- ks. Andrzej Koprowski S J, jezuita, oddany propagandzie dla UE, czlonek Rady Programowej Studium Generale Europa na warszawskiej ATK.

- ks. Marek Pienkowski, dominikanin.


1. Przew. Wl. Bartoszewski, czlonkowie - L. Balcerowicz, B. Geremek, AL. Hali, K. Kozlowski, J. Lassota (byly prez. Krakowa), Jan Nowak-Jezioranski, Jacek Saryusz-Wolski, Edward Wende, A. Zakrzewski (z SKL – byly min. kultury w rzadzie J. Buzka).

2. Wg pisma: „Unia and Polska" z 22 XI 1999 „reprezentuje prawice!"

3. Kolejny matecznik UW i liberal-komuny.



47

- ks. bp Zdzislaw Tranda - zwierzchnik Kosciola Ewangelicko-Reformowanego, byly \ prezes Polskiej Rady Ekumenicznej.

- ks. abp Józef Zycinski - metropolita lubelski, czlonek Komitetu Honorowego Osrodka Mysli Politycznej obok L. Kolakowskiego, J. Tischnera, prof. Nikolasa Lobkowicza. Osrodek jest powiazany m.in. z Fundacja Polsko-Niemiecka, dotowana przez Niemców.

Glównymi rozgrywajacymi w imieniu polskiego Episkopatu sa znani czterej biskupi: abp Józef Zycinski, abp Henryk Muszynski, bp Tadeusz Pieronek i bp J. Chrapek.Tylko oni wypowiadaja sie w mediach we wszystkich sprawach Kosciola. Czy to przypadek, ze wszyscy czterej sa fanatycznymi entuzjastami naszego „wchodzenia" do UE, a takze katolickimi „otwieraczami" Kosciola „zamknietego", czyli tradycyjnie wiernego swej 2000-letniej historii?



Bp Tadeusz Pieronek w Warszawie, a takze na falach Radia Watykanskiego powiedzial:

Nie ma alternatywy dla Unii (...) jezeli nie do Unii, to gdzie? Wladywostok?

A moze, Ekscelencjo - do Izraela? Blizej, cieplej i Unia Europejska tam nigdy nie wmaszeruje! To pewne jak w Banku Swiatowym!

Unia to niepodleglosc - pod takim tytulem „GW" w numerze z 30 XI 1999 opublikowala zbiorowe oswiadczenie, które podpisali m.in. czlonkowie „Narodowej Rady Integracji Europejskiej": B. Cywinski, L. Kaczynski, J. Kloczowski, Z. Najder, A. Olechowski, J. Reiter, A. Strzembosz, E. Wnuk-Lipinski, J. Wozniakowski.



Ilez trzeba z siebie/wykrzesac cynizmu oraz intelektualnego (nie mówiac juz o moralnym) - zaklamania, zeby zlozyc podpis pod czyms tak prymitywnie nieprawdziwym, tak surrealistycznie groteskowym!...



Fundacja Szimona Pereca


Zalozyl ja Szimon Perec: byly premier rzadu Izraela, byly przywódca Partii Pracy tego kraju. Ten bialoruski Zyd mial burzliwe zycie. Urodzil sie w 1923 roku, a jego obecne nazwisko jest wtórne. Wstapil do paramilitarnej organizacji zydowskiej, byl czlonkiem Robotniczej Partii Izraela. W czasie wojny - aresztowany przez Brytyjczyków za nielegalny handel bronia7.

Powolana przezen Fundacja deklaruje jako oficjalny cel - zalesianie Izraela! Cel to chwalebny dla tego bezlesnego kraiku, ale co ma wspólnego zalesianie Izraela z faktem, ze pelniacy obowiazki prezydenta RP Aleksander Kwasniewski jest czlonkiem Rady Dyrektorów Fundacji, podobnie jak Jan Kulczyk, biznesmen okreslany jako jeden z 500 najbogatszych ludzi swiata?



W styczniu 2000 Perec przybyl z oficjalna wizyta do Polski.

Ten polityczny emeryt byl podejmowany z niezwykla pompa2, a jednoczesnie z tak silna obstawa „goryli", jakby byl najbardziej w swiecie zagrozonym „ViP-em"!

1. W 1994 r. wspólnie z Jasirem Arafatem i Icchakiem Rabinem otrzymal pokojowa Nagrode Nobla.

2. Podejmowal go Al. Kwasniewski, min. spr. zagr. Geremek. Sami swoi...



48

Karykaturalnosc tej obstawy bila w oczy szczególnie podczas jego pobytu w Krakowie. Strzeglo go kilkunastu polskich BOR-owców, agenci Mossadu, komandosi w kominiarkach i bronia skierowana lufami w ludzi wchodzacych i zgromadzonych w auli Uniwersytetu Jagiellonskiego. Dyskusja zamienila sie w obrazliwy spektakl bicia sie w polskie piersi za nasze rzekome winy wobec Zydów. Celowali w tym Marek Siwiec z Kancelarii prezydenta Kwasniewskiego oraz prof. Józef Gierowski. Jeszcze bardziej zenujaca byla postawa lizusowskiej sluzalczosci w ich wypowiedziach. Marek Siwiec nie przegapil okazji do wypomnienia Polakom „pogromu kieleckiego", jak juz niezbicie wiadomo, calkowicie zaaranzowanego przez Zydów z NKWD i UB dla przyspieszenia emigracj Zydów i zdyskredytowania AK w oczach Zachodu.


Siwiec wypomnial Polakom „marzec 68" - jak równie dobrze wiadomo - zydowska prowokacje majaca na celu powrót Zydów do pelni wladzy. Siwca interesowal tez stosunek Pereca do „ekstremistycznych szalenców"7, jednoczesnie chwalac „nasz" rzad za jego efektowne zwyciestwo nad Kazimierzem Switoniem, samotnym obronca krzyza papieskiego w Oswiecimiu. Prawil z oburzeniem: Jeden szalony czlowiek zrobil nam taki ból!


We wrzesniu 1997 lajdacko szydzil z papieskiego gestu calowania polskiej ziemi wspólnie ze swym pobratymcem A. Kwasniewskim.

Perecowi wyrwalo sie jednak zdanie - wypisz wymaluj - mogace byc sztandarowym mottem w obronie opolskiego historyka Dariusza Rataj czaka, który bezstronnie rekapitulowal krytycyzm historyków wobec oficjalnych liczb obrazujacych zydowski holokaust, zwlaszcza istnienie komór gazowych w niektórych obozach zaglady2.


Perec powiedzial bowiem: Nauka jest nieustannym szukaniem prawdy, nawet nieoczekiwanej... Na to podstawowe prawo, obowiazek i sens kazdej pracy naukowej powolywali sie obroncy dr. Ratajczaka i on sam na swoim procesie. Te same jednak prawdy wypowiadane przez szantazowanego historyka z Opola i zydowskiego dygnitarza - oznaczaja cos calkiem przeciwnego, w zaleznosci od sytuacji i rangi tych, którzy je wypowiadaja.

Co wiec porabia Fundacja Sz. Pereca w Polsce? Dlaczego czlonkiem Rady Dyrektorów jest (p-)rezydent Kwasniewski? Czy motywuje go zydowskie pochodzenie, które mu przypominala prasa, a którego nie dementowal, bo i po co? Albo taki Jan Kulczyk: nie interesujmy sie jego pochodzeniem, ani nawet piorunujaco szybko i z niczego zbitym gigantycznym majatkiem - zapytajmy, czy Kulczyka interesuje sadzenie lasów w Izraelu? Tak to bywa z fundacjami i fundatorami...



Fundacja Fulbrighta


Wplywowa agentura indoktrynacji slugusów globalizmujest Fundacja Fulbrighta-3. Powstala w 1946 roku w USA z inicjatywy senatora „demokraty" W. Fulbrighta.

1. Zob.: „Nasz Dziennik", 21 I 2000.

2. Za co wytoczono mu proces sadowy i wyrzucono z pracy.

3. Jamcs William Fulbright (1905-1995), amerykanski polityk, inicjator programu miedzynarodowej wymiany stypendystów w ramach zalozonej przez niego Fundacji. Jej oficjalna nazwa: Fulbright Advanccd Reaserch Awards.



49

Oficjalny cel Fundacji byl i jest wzruszajacy - wzajemne poznanie, zrozumienie (polityczny ekumenizm?), zblizenia miedzy narodami, podniesienie jakosci nauki, systemu prawnego, bankowego i finansowego. Cel rzeczywisty, nigdy nie deklarowany, to pozyskiwanie zwolenników globalizmu we wszystkich wymienionych tu dziedzinach: zwolenników o róznym stopniu pózniejszego sluzalstwa.


Aby zostac stypendysta Programu Fulbrighta, nalezy byc pracownikiem uczelni lub jej studentem, ale tylko takim, który po studiach zamierza pracowac naukowo.

Do 1989 roku typowaniem kandydatów do wyjazdów zajmowala sie w Polsce specjalna komisja przy Ministerstwie Edukacji Narodowej. Jak latwo sie domyslic, kandydat musial spelniac „odpowiednie" warunki i oczekiwania. Na gruncie panstw bloku sowieckiego, tymi warunkami bylo „podgladanie" wrogiego obozu kapitalistycznego.


Ta komunistyczna krypto-agenturalna orientacja jest nieco mylaca: komunizm byl bekartem poczetym i wyhodowanym przez zydowski syjonizm i podlegla mu masonerie, mlodszym bratem kapitalizmu, totez szkolenie ich kompradorów, bez wzgledu na miejsca takich szkolen i oficjalne ich nazwy - zmierzalo do tego samego globalistycz-nego celu. Najlepiej swiadczac tym kariery kilku znanych dzis stypendystów Fulbrighta: Wlodzimierza Cimoszewicza, Grzegorza Kolodki, Marka Belki, Dariusza Rosatiego, a zwlaszcza najwazniejszego z nich - Leszka Balcerowicza. Kazdy z nich byl „pieszczochem socjalizmu" i okreslonej nacji: kazdy brylowal na salonach ponurego gmaszyska na skrzyzowaniu Nowego Swiata i Alej; potem kazdy z nich wszedl do elity wladców PRL-bis czyli „Polski posierpniowej". Dluga bylaby lista odpowiedzial­nych funkcji panstwowych zajmowanych przez te piatke ideowych komunistów w tejze „Polsce posierpniowej" - z fatalnym skutkiem dla Polski zwyczajnej, tysiacletniej, bez-przymiotnikowej.


Jak wszedzie tak i tam, mialy miejsce nietypowe odstepstwa od oczekiwan, moze nawet „zdrady" sponsorów: taki profesor Ryszard Bender, taki profesor Adam Biela, stypendysci Fulbrighta z czasów komunistycznych, a jednak „serce rosnie" kiedy ich teraz sluchac i czytac w obronie np. Radia Maryja.

Nie trzeba dodawac, ze Fundacja Fulbrighta miala od samego poczatku orientacje zdecydowanie lewicowa, prokomunistyczna, byla wiec pomostem przerzuconym przez Atlantyk miedzy komunizmem praktycznym czyli sowieckim, a krypto-komunizmem amerykanskiego zydostwa.


Po rzekomej „transformacji" komunizmu, w tym polskiego, Fundacja upozorowala zmiane warunków przyznawania stypendiów, ale to nie powinno nikogo, zwlaszcza kandydatów - mylic co do tego samego kierunku indoktrynacji za pieniadze i pózniejsze awanse. Pierwszym krokiem do ubiegania sie o stypendium jest zlozenie formularza podobnego jak w przypadku studiów w Georgetown (zob. dalej). Nalezy przedstawic swój program: co chce sie „badac" w USA. Co wiecej - musi to byc projekt realizowany tylko w USA.


Tak „przywiazany do amerykanskiej ziemi" student i pózniejszy absolwent zamieni sie w cennego poslannika, kompradora globalistów okreslonej dziedziny w jego macierzystym kraju. W zargonie sluzb specjalnych calego swiata nazywa sie takich „agentami wplywu".


Po spelnieniu warunków wiekowych, takich jak 35 lat dla magistra i 50 lat u doktora, ich „projekty" sprawdza trzech niezaleznych recenzentów. Polska dostaje okolo 30 miejsc.



50

Na kazde przypada od 10 do 15 kandydatów. Zrozumiale: studiowac za darmo w USA, potem byc nieformalnym „ambasadorem" globalistów w okreslonej dziedzinie ekonomii, polityki, finansów, to rzecz necaca.

Obecnie program dziala w ponad 150 krajach. Jego polska filia jest najwieksza w krajach Europy Srodkowo-Wschodniej, co odpowiada randze Polski jako poligonu i bazy wypadowej globalizmu na byle kraje „post" komunistyczne. Program Fulbrighta stanowi najbardziej prestizowa oferte wymiany naukowej miedzy USA i Polska, totez otwiera on bezszelestnie wszystkie drzwi kariery w wybranej dziedzinie.


W ciagu 54 lat, ze „stypendiów" Fulbrighta skorzystalo ponad 1600 „polskich" naukowców. Uzycia cudzyslowu wokól slowa „polskich" nie trzeba wyjasniac...


Byloby lektura wielce pouczajaca przesledzenie statystyki nacyjnego pochodzenia tych 1600 absolwentów. Ekskluzywny Tel Awiw, czyli uciecha dla „antysemitów"...

I jeszcze slów kilka o orientacji „ideowo-politycznej" samego Fulbrighta.


Fulbright byl jedynym amerykanskim senatorem glosujacym przeciwko ustawie o przeciwdzialaniu infiltracji komunistycznej w USA7. Nadto, Fulbright protestowal przeciwko amerykanskiemu zaangazowaniu militarnemu w Indochinach, majacemu polozyc tame inwazji komunizmu w tym rejonie swiata. To chyba wystarczajaca rekomendacja i wizytówka twórcy Fundacji.

Ponurym przykladem skutków indoktrynacji takich euro-folksdoj czy jest oslawiony Leszek Balcerowicz, stypendysta Fulbrighta, niegdys partyjny politruk PZPR, glówny niszczyciel gospodarki i budzetu Polski, zarazem szef „Unii Wolnosci"2. Obserwatorzy jego niszczycielskiej roboty nazywaja ja naiwnie lub z hipokryzji „polityka bledna", wynikajaca jakoby z jego „fanatycznego monetaryzmu". Wynika to nie z „bledów" lecz z poslusznie realizowanej nakazanej mu przez oligarchie polityki gospodarczej. Zmierza ona do obezwladnienia panstwa polskiego u samych jego podstaw, jakimi sa jego finanse, budzet, gospodarka, eksport.


Chodzi o zniszczenie budzetu panstwa, o jego zapasc, o uniemozliwienie realizacji podstawowych funkcji panstwa, jakimi jest finansowanie zdrowia, nauki, ubezpieczen spolecznych i kluczowych galezi gospodarki o strategicznym charakterze. W tej niszczycielskiej robocie „nasz" „Balcerescu" nie popelnial bledów, im bowiem glebsza zapasc gospodarcza, im mniejszy budzet, im wiekszy jego deficyt - tym mniejsze staja sie racje uzasadniajace potrzebe istnienia panstwa.


Taka jest strategia globalistycznego neo-kolonializmu zmierzajacego do anihilacji panstw narodowych - warunku tworzenia swiatowego superpanstwa, Jednego Rzadu Swiatowego.

W tej niszczycielskiej robocie wspierala „naszego" Balcerowicza sitwa innych zdrajców polskiej suwerennosci, takze ksztalconych w tym kierunku na zachodnich uczelniach. Skonczenie jasno wylozyl to credo globalistów czlonek Bilderberg Group -Andrzej Olechowski. W swojej ksiazczynie Wygrac przyszlosc, rozpoczynajacej jego kandydowanie do stanowiska prezydenta z nadania globalnej sitwy, Olechowski po­uczal:

1. Autorem projektu ustawy byl senator McCarthy.

2. Niekiedy nazywanej „Zydunia Wolnosci"...



57

Juz dzis obywatele konsekwentnie zmniejszaja zakres jego (tzn. polskiego panstwa- H.P.) odpowiedzialnosci. Globalizacja poglebi te tendencje, ograniczajac dochody tego panstwa i jego zdolnosc do prowadzenia polityki.

Dokladnie realizowal te dyrektywe faraonów geopolityki ktos taki jak wicepremier - min. finansów L. Balcerowicz.


Tak rozpoznajac niszczycielska dzialalnosc Balcerowiczów i Olechowskich, trzeba wlozyc miedzy bajki rzekoma „blednosc" calego zwartego ciagu jego decyzji finansowych i gospodarczych. Wlasnie równiez gospodarczych, bowiem Balcerowicz byl nieformalnym premierem, nie tylko ministrem finansów i szefem „Zydunii Wolnosci". Premier - figurant J. Buzek jedynie firmowal swoim oficjalnym stanowiskiem te nisz­czycielska misje zdrady narodowej.


Dlatego bledem jest przypisywanie „bledów" polityce finansowej Balcerowicza. Wie on jak niszczyc finanse, gospodarke i tym samym budzet panstwa - te zbrojna armie kazdego panstwa w warunkach pokoju. Czynil to swiadomie, z maestria, konsekwentnie.

Przywolajmy jeden tylko przypadek tej dywersji, tego jawnego sabotazu. Oto Indie zlozyly w zakladach Bumar - Labedy zamówienie na zakup 40 wozów pancernych. Kontrakt stwarzal szanse reanimacji dogorywajacego Bumaru - Labedy. Indie przyslaly na konto Banku Handlowego 10 milionów dolarów tytulem zaliczki. Bank zablokowal te kwote i wystapil do Ministerstwa Finansów o gwarancje dla tego kontraktu.


I oto „Balcerescu" odmówil takich gwarancji!

Taki postepek nawet dla wszechwladnego „Balcerescu" byl krokiem ryzykownym, stanowil bowiem jawny akt sabotazu gospodarczego. A jednak musial tak postapic. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta: nie mógl przedluzac agonii budzetu o kilka milionów dolarów. Móglby ten blad zaszkodzic jego niszczycielskiej misji nakazanej przez euro-kratów brukselskich.



Szkolenie eurofolksdojczy
Zniewalani zniewola sie rekami samych zniewalanych. Taka jest strategia i taktyka eurofolksdojczy. Zdrajcy, kolaboranci i karierowicze niemal zawsze decydowali o koncowym sukcesie agresora. Jezeli nie stawali sie jego zoldakami, to przechodzili na jego zold w administracyjnym aparacie terroru.

Slugusów, kompradorów, karierowiczów, jawnych zdrajców szkoli sie obecnie w atrakcyjnych formulach „studiów". Przygotowuja ich tam do przyszlych zadan pod nazwami szkól, instytutów, uczelni, „osrodków badawczych".

George Soros - zalozyciel i kasjer Fundacji im. Batorego, otwarcie wylozyl ten program produkcji sluzalców w swojej ksiazce: Soros on Soros. Chodzi o:

(...) stworzenie miedzynarodowej siatki, której celem bedzie skomputeryzowana baza danych, zezwalajaca zachodnim stowarzyszeniom na wyszukanie kandydatów, którzy im odpowiadaja.



52

Dokladnie tak wlasnie: stworzenie miedzynarodowej siatki kompradorów, karierowiczów, zdrajców gotowych na wszystko sprzedawczyków wypranych z poczucia lojalnosci wobec wlasnego narodu — bo juz nie panstwa — to przestanie istniec wczesniej. Po stosownym przeszkoleniu, po dokladnym „wypraniu" ich mózgów beda zasiadac- i juz od 1990 roku zasiadaja w Polsce - w decyzyjnych ogniwach wladzy, ad­ministracji, przemysle, bankowosci, edukacji, kulturze. Reprezentuj a u swych mocodawców „Polske". Z obowiazkowo niebieskimi kolnierzami koszul pod broda, przemawiaja do nas z ekranów telewizorów i szpalt polskojezycznych gadzinówek tonem wtajemniczonych mediumistów, depozytariuszy prawd objawionych, niepodwazalnych, jedynie slusznych.

Obecny etap, to kasacja panstwa polskiego, grabiez resztek jego majatku. W planie duchowym-niszczenie swiadomosci narodowej, zwlaszcza pokolenia mlodziezy szkolnej7.

Rodzina jednego z takich karierowiczów, zaskoczona postepami jego indoktrynacji, a takze awansami na salonach „polskich" eurofanatyków, zastrzegajac sobie dyskrecje nazwiska, udostepnila mi program takiego szkolenia - plik dokumentów zawierajacych: zaproszenie do „stowarzyszenia", warunki przyjecia na zagraniczne „studia" podyplomowe, program tych „studiów" i opis swietlanej przyszlosci czekajacej go po ukonczeniu szkolenia.


Jak zwykle, nazwa uczelni jest niewinna i wcale nie utajniona.

To „East Central European Scholarschip Program", Academy for Intercultural Training.

W skrócie: ECESP

Siedziba - uniwersytet Georgetown 2. Zaproszenie na studia podpisala Magdalena Potocka.

Na kolorowym prospekcie reklamujacym te „School" z napisem: „Welcome to Sanger" (Witamy w Sanger), widnieja logo masonskich organizacji. Wymienmy dwie z nich:

- Rotary Club;

- Wielka Loza (Grand Lodge) Nowego Jorku.

Masonskie logo Grand Lodge New York nie pozostawia zludzen - cyrkiel i katownica, w srodku litera „G"3.


Powrócmy do ECESP. W pismie przewodnim podpisanym przez przewodniczacego tego „stowarzyszenia" - dr. Harolda Bradley'a S.J. oraz przez dr Marie Pry-shlak - dyrektora ECESP, czytamy:

Z przyjemnoscia informujemy, ze zostal pan tymczasowo przyjety do uczestnictwa w programie stypendialnym ECESP. Panskie przyjecie jest uwarunkowane zdaniem wymaganego egzaminu medycznego i panskim upowaznieniem na wize.


1. Dzis, kiedy to pisze — 24 listopada 1999 roku, telewizyjne „Wiadomosci" podaly radosnie, ze w biezacym roku dwa tysiace studentów wyjechaly na pobyty „integracyjne" do panstw Unii, a w 2000 roku wyjedzie 3000. Unia daje na te propagande 1,5 min ecu.

2. Zainteresowanym awansem do grona „niebieskich mundurków" podaje adres: Post Office Box 2298, Hoya Station, Washington DC 20057 - 1011, fax: 202-338-0608.

3. W ksiazce: Bestie konca cwsu (Wyd. Retro 2000) zamiescilem zbiorowa fotografie Wielkich Mistrzów Grand Lodge's z okazji ich swiatowego zjazdu w 1988 roku.



53

ECESP jest programem nauczania przeznaczonym dla Wegrów i Polaków, aby rozwineli silny, prywatny i skierowany na rynek, sektor rolniczy' i przywrócili demokratyczne procesy polityczne.


ECESP odpowiada na mandat Kongresu Stanów Zjednoczonych w pomocy ludziom Wschodniej Europy w przejsciu do demokratycznych, rynkowych realiów politycznych i ekonomicznych. Program jest sponso­rowany przez Amerykanska Agencje do Spraw Rozwoju Miedzynarodowego i zarzadzany przez uniwersytet w Georgetown.


Jezeli Pan skorzysta z tej okazji, bedzie przebywal w USA przez 24 miesiace. W trakcie tego zamieszkasz w spolecznosci, gdzie znajduje sie panska uczelnia.

Jest Pan przyjety, poniewaz ma pan zdolnosci przywódcze, wiedze i techniczne zdolnosci. Zostanie Pan przygotowany podczas pobytu w USA do aktywnego kierowania spolecznoscia w jej politycznych i eko­nomicznych przemianach.


Prosze myslec o tym stypendium jako o partnerstwie. ECESP dostarcza wiedze i przezycia, które wzbogaca twoja samowiedze i osobisty rozwój w miare jak nabywasz zdolnosci zawodowe, doswiadczasz demokratyczna kulture i uczeszczasz na zajecia akademickie. W zamian oczekujemy od Pana, ze przylozy sie Pan do studiów, zaangazuje sie Pan w miasteczku akademickim i zajeciach jego spolecznosci i rozwinie Pan zdolnosci przywódcze (...)


Dwudziestoczteromiesieczny program stypendialny i praktycznej nauki w Community Colleges w Stanach Zjednoczonych, zaczyna sie we wrzesniu 1990 roku.

Stypendium uprawnia uczestnika do przelotów samolotem tam i z powrotem ze stolicy swego kraju. Podczas 24-miesiecznych studiów otrzyma w ramach stypendium nastepujace swiadczenia:

- oplacone nauczanie w instytucie

- ksiazki i wyposazenie w instytucie

- pokój, wyzywienie

- opieke zdrowotna w ramach amerykanskiej Agencji dla Programu Rozwoju Miedzynarodowego - HAC

- miesieczny zasilek na osobiste wydatki i lokalne przejazdy do miejsca studiów.


Ten sam Georgetown zaprasza do studiów w Kings River Community College oraz w California State University, Fresno City College, Fresno Pacific (Chnstian) College i oczywiscie wspomnianej Sanger High School.

Nasz bohater i kandydat na przywódce spolecznosci byl wtedy poslem PSL, otrzymal zaproszenie do studiów o kierunku rolnym, dwa lata pózniej mial zaproszenie do Uniwersytetu Nevada w Kalifornii: na blankiecie „International Friends", dyrektor Patric Wall wita go z radoscia i deklaruje wszelka pomoc. A oto wizytówka prezydenta Plastro Irrigation Inc. - T. Sansaniego. Na wizytówce widnieje logo z nieodlacznym masonskim cyrklem...


l. Tenze kandydat byt postem PSL! 54


Do wszystkich tych zaproszen i dokumentów dolaczono Statut Stowarzyszenia Absolwentów i StudentówProgramu Studiów dla Europy Srodkowo-Wschodniej.

Warto by wiedziec, ile kosztuje amerykanskiego podatnika takie dwuletnie „ladowanie akumulatorów" upatrzonych kandydatów na „przywódców" krajów Europy Srodkowo-Wschodniej, krajów zlaknionych demokracji politycznej, ekonomicznej i kulturowej w stylu brygad Sorosa?


Rocznie - chyba nie mniej niz 60 000 dolarów. Caly cykl - 120 OOO? Ale to sie oplaci. Obydwu stronom. Tym co daja i tym co biora. Najskuteczniej dzialaja jednak fundacje. Ta forma kreowania sprzedajnych elit posiada dluga historie i znakomite w tym sukcesy. Do wiadomosci i swiadomosci publicznej docieraja szczatkowe informacje o tych najglosniejszych, prestizowych, ale wspieraja je liczne „fundacje" specjalistyczne, nakierowane na „wybieranie" przyszlych euro-folksdojczy z wybranych specjalnosci, grup spolecznych, zawodowych, zwlaszcza mlodych.


Do takich nalezy m.in. znana tylko z prospektów reklamowych rozwieszanych przed dziekanatami wyzszych uczelni Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej7. Kusi ona ludzi mlodych, z granica wieku do 35 lat, wyrózniajacych sie ambicjami naukowymi potwierdzonymi juz znaczacymi osiagnieciami, publikacjami a na­wet patentami. Fundacja dysponuje znaczacymi funduszami firmowanymi-przez PAN, ale z pewnoscia pachnacymi pieniedzmi Sorosa i innych zagranicznych fundacji. Jak w kazdej takiej fundacji, rekrutacja odbywa sie poprzez „zaproszenie", a nie konkurs osiagniec czy inne obiektywne walory kandydata. W prospekcie reklamowym rozstrzyga o przyjeciu kandydata dosc niewinnie brzmiacy warunek: przedlozenie listu od instytucji zagranicznej wyrazajacej zgode na pobyt naukowy u niej. Jak przecietny nieprzecietny moze przekonac owa „instytucje" o potrzebie zaproszenie jego, a nie kogos innego? Kiedys na takie studia jechali synale bonzów partyjnych, przesiani przez SB.


Po 1989 roku rozstrzyga pochodzenie nacyjne - czego nie trzeba szerzej rozwijac ani uzasadniac...

Eurofolksdojcze w roli eurolgarzy

Prezydent Wloch Cario Ciampi wystapil w marcu 2000 r. przed polskojezycznym „Kne-Sejmem". Jego przemówienie, zdobne w ordynarne klamstwa i propagandowe agitki, knesejmici przyjmowali z niebywalym entuzjazmem.

Czym ich wprawil w taka euforie wloski prezydent?

l. Siedziba: Warszawa, ul. Grazyny 11.



55

Na wstepie wylozyl „kawe na lawe" oswiadczajac, ze Europa jest czyms wiecej niz przymierzem panstw. Stala sie zalazkiem panstwa federalnego, które jest stopniowo spajane (spawane? - H.P.) przez wspólnote wyznawanych wartosci i zasad.


Nie musial rozwijac swojego rozumienia owych wspólnie wyznawanych wartosci. Mówil do pojetnych uczniów, którzy juz od szeregu lat przekuwaja w czyn dyrektywy eurokratów, strojne w podobne frazesy.

Przypomnijmy jednak te wspólnie wyznawane wartosci i zasady:

- bezdyskusyjne wykonywanie dyktatu eurofaszystów z Brukseli i Strasburga;

- kasacja chrzescijanstwa Europy w ramach masonskiego „ekumenizmu";

- kasacja panstw narodowych.

Niewielu knesejmitów zwrócilo wtedy uwage na fakt, ze przemawiajac do nich jako prezydent Wloch, Carlo Ciampi zupelnie marginalnie potraktowal stosunki polsko-wloskie. Zaistniala przeciez pryncypialna okazja do omówienia dwustronnych stosunków panstwowych. Ciampi uznal je za nieistotne, chwilowe na etapie przechodzenia Europy do totalitarnego beznarodowego kolchozu panstw. Przemawial jako euro-folksdojcz wiosko jezyczny do eurofolksdojczy polskojezycznych, stanowiacych w polskojezycznym „Kne-Sejmie" zdecydowana wiekszosc. Cala swój a werbalna kazuistyke podporzadkowal wychwalaniu paneuropeizmu - tworzeniu utopijnego potwora w postaci jednego panstwa europejskiego.


Knesejmici nie przestawali bic brawo nawet w chwilach, kiedy Ciampi wybijal im z glów ich ukochany termin rozpadu Polski, obiecany przez prezydenta Francji Jacque-sa Chiraca i kanclerza Niemiec Helmuta Konia - juz na 2000 rok. Ten magiczny rok nastal, a Unia jeszcze nic wkroczyla do Polski.


56

W zamian za to uslyszeli, ze bedzie najlepiej, jezeli pokornie wyzbeda sie suwerennosci. Jaka byla reakcja knesejmitów na te slowa? Odpowiedzia byla owacja! Sanhedryn zdrajców zaklaskal ponure milczenie kilkudziesieciu uczciwych poslów.

Ten nikczemnik postawiony w roli prezydenta Wloch pozwolil sobie na kpine z faktów i ordynarne szyderstwo z zasad logiki. Powiedzial:


Po raz pierwszy w historii, zaplanowana rezygnacja z aspektów suwerennosci panstwa jest gwarancja wolnosci.

Zlikwidowac suwerennosc aby stac sie suwerennym; zabic wolnosc aby zyc w wolnosci. W zamian za mord na suwerennosci panstw i wolnosci jednostek, Ciampi rzucil im ochlap w postaci zbiorowej suwerennosci. Te same klamstwa w innych sytuacjach powtarzaj a polscy eurofolksdojcze, m.in. J. Buzek: tracac suwerennosc, staniemy sie suwerenni.


Otrzymamy w darze od eurofaszystów substytuty suwerennosci, jak np. „europejska konstytucje". Jej podstawa bedzie istniejaca Karta Podstawowych Praw. Jej zasady - prawil Ciampi - daza do zapewnienie wspólnego wymiaru wartosci, które nas lacza. Karta Podstawowych Praw, to zbawienny poczatek konstytucjonalizacji Europy -


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:37, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy


69


AWS dowiodla wtedy, ze byla i pozostaje gotowa spelnic wszystkie, nawet najbardziej niszczycielskie dyrektywy europejskiej zydomasonerii.

Publicysta „MP" Zbigniew Lipinski, w wymienionej publikacji slusznie dostrzegl, ze tworzac Wielka Komisje (Orkiestre) Prawa Europejskiego, blok zdrajców spod szyldów AWS, UW i SLD osiagal dwa dodatkowe zamierzenia:

- zapewnial poprzez te Komisje nadal wyjatkowe, nadal decydujace znaczenie zdymisjonowanemu B. Geremkowi, którego formalnie zastapil W. Bartoszewski;

— poprzez wciagniecie komunistów z SLD i zydokomunistów z UW do eurokoalicji i tasmowe uchwalanie dyktatu UE, AWS i jej wtedy juz mniejszosciowy rzad J. Buzka chcialy zapewnic sobie przetrwanie do nastepnej kadencji „Kne-Sejmu".


Zgodnie z przewidywaniami, kilka dni pózniej Wielka Komisja otrzymala równie Wielkiego Komisarza, czyli B. Geremka w roli jej przewodniczacego. Tak oto „bezrobotny" minister Geremek stal sie jakby drugim ministrem „niepolskich" spraw zagranicznych obok Bartoszewskiego. W tej nieformalnej nobilitacji tkwi jeszcze jedna prawidlowosc „polskiej" sceny politycznej i nie tylko politycznej: eurofolksdojcz odchodzacy z jednej funkcji, albo otrzymuje inna, nieformalna lecz równie wazna jak funkcja poprzednia, albo tez odchodzac pozostaje nadal niezastapionym „autorytetem" w danej dziedzinie. Geremek stal sie nieformalnym wiceministrem spraw zagranicznych dlatego, ze sprawy kontaktów polsko-unijnych stanowia bodaj 80 proc. wszystkich rzadowych relacji politycznych o charakterze miedzynarodowym. Innym niezastapionym eurofolksdojczemjest Balcerowicz.

Kiedy odszedl z funkcji ministra, pozostal glównym oceniaczem posuniec rzadu w sprawach finansowych. Podobnie niezastapiony i nieusuwalny jest bp. T. Pieronek w Episkopacie: odszedl z funkcji Sekretarza Episkopatu, lecz nadal media niemal tylko jemu podstawiaja mikrofon do wyrokowania o waznych wydarzeniach z zycia Kosciola i Narodu.


Komisja Prawa Europejskiego ukonstytuowala sie 26 lipca, a juz nazajutrz upadla (glosami poslów SLD, PSL i UW) propozycja klubu AWS, by funkcja ta miala charakter rotacyjny i w rytmie trzymiesiecznym wymieniac Komisarza. Geremek ma byc chyba dozywotnim i na tej funkcji.


Poprzedniego dnia, we wtorkowy ranek 25 lipca, poslowie dowiedzieli sie nagle, ze za kilkanascie godzin rzad ma zajac sie tzw. „wielkimi ustawami europejskimi". O arogancji tej decyzji, o czynieniu z poslów stada automatów do glosowania, swiadczy rozmiar zagadnien, które postawiono przed nimi, nie dajac im zadnych szans na chocby pobiezne zapoznanie sie z tematami obrad.


Poprzedniego dnia, o godzinie 18, kazdy z nich otrzymal doslownie kilogramy druków z tekstami ustaw, przepisami wykonawczymi, z odpowiednimi dyrektywami unijnymi!7.


Nazajutrz w „Kne-Sejmie" „hurtowo" wrzucano pod obrady projekty ustaw, które razem wziete, jak powiedzial posel Adam Wedrychowicz - stanowia druga w ciagu lat transformacje ustrojowa. Posel Wedrychowicz mówiac o tej wadze proponowanych ustaw, uzmyslowil skandaliczna nieodpowiedzialnosc formy przelozenia poslom tych materialów wymagajacych uwaznego przestudiowania w ciagu szeregu dni, jak tez formy przedstawienia materialu legislacyjnego podczas obrad parlamentu7.


70


Minister-sprawozdawca nazwal bowiem rzecza niezwykle istotna, aby Polska mogla wykazac do konca wrzesnia jak najwiekszy postep zarówno w harmonizacji, jak i w jego implementacji, gdyz na te date bedzie przygotowany raport Komisji Europejskiej o postepie krajów ubiegajacych sie o czlonkostwo.

Ten niewykonalny czasowo dyktat, posel PSL Waldemar Pawlak nazwal nieodpowiedzialnym równiez z powodu umieszczenia w jednej ustawie, przepisów z siedmiu róznych ustaw, odbiegajacych od siebie tematyka.

Porozumienie Polskie zdecydowanie odpowiedzialo sie za odrzuceniem proponowanej ustawy, ale stanowilo ono jedynie symboliczna, rejtanowska mniejszosc - siedem glosów.


Tylko 17 poslów opowiedzialo sie za odrzuceniem kolejnych ustaw „dostosowawczych" do unijnej dyktatury: ustawy o szkolnictwie wyzszym, ustawy o szkolach zawodowych o transporcie kolejowym, ustawy o uslugach turystycznych. Te zbiorcze ustawy radosnie poparly wszystkie kluby! Nie bedzie wiec najmniejszej przesady w stwierdzeniu, ze „polski" parlament jest parlamentem bezwolnych eurofolksdojczy!


Wygrywajac jak chcac kolejne bitwy z parlamentarnymi Rejtanami, eurofolksdojcze prowadza jednoczesnie potezna ofensywe propagandowa na rzecz Unii „Jewropej-skiej".

Wiceminister gospodarki (raczej „gospodraki") Marcin Swiecicki2 unosil sie z zachwytu nad przyszlymi korzysciami, jakie bedziemy dyskontowac po „integracji" z Unia:

- korzysci z integracji pojawia sie natychmiast po przystapieniu, wszelkie koszta ponosimy i bedziemy ponosic do czasu przyjecia do wspólnoty, a beda one zamortyzowane wielomiliardowym strumieniem dotacji plynacych z unijnej kasy.


Ten eurolgarz nie mógl jednak nie wspomniec - totez nawet on baknal o tym - ze pomimo dwukrotnego wzrostu eksportu przemyslowego do krajów Unii, import z tych krajów do Polski wzrósl 3,5-krotnie i wcale sie nie zmniejsza.


Ani jeden z rzadowych czy parlamentarnych eurolgarzy nigdy nie próbuje zmierzyc sie z polskim bagnem zadluzenia, zwlaszcza w kontekscie dramatycznie spadajacych wplywów budzetowych panstwa. Wszyscy z tryumfem powoluja sie na kolejne „pozyczki" z MFW lub Banku Swiatowego, nigdzie jednak nie znajdziemy odpowiedzi na oczywiste pytania - na jaki procent nam pozyczaja, ile z tego pójdzie na „doradztwo" zachodnich dyletantów, kiedy mamy te „pozyczki" splacic i zwlaszcza - z czego splacic?


Siegnijmy do brutalnej rzeczywistosci liczb. Wedlug oficjalnych informacji GUS, polskie zadluzenie w latach 1971-1980 wynioslo 15,7 mld USD. Po uplywie 20 lat, saldo ujemne obrotów handlu zagranicznego juz w 1997 roku wynioslo 16,8 mld USD, rok pózniej bylo juz kwota 18,8 mld (w zaokragleniu), a w 1981 roku nasze zadluzenie zagraniczne wynosilo - wedlug oficjalnych publikacji 25 mld USD, aby juz w 1998 roku, a wiec po niespelna siedmiu latach, po poteznie reklamowanych wspanialomyslnych „umorzeniach" czesci dlugów - wzroslo do 42,7 mld USD (!!)7.

-

1. Takim wlasnie „hurtem" doslownie wrzucil te projekty, w imieniu rzadu Krzysztof Ners - podsekretarz stanu w Komitecie Integracji Europejskiej.

2. Prywatnie ziec stalinowca Eugeniusza Szyra, „bohatera" Brygad Miedzynarodowych — komunistycznej Piatej Kolumny niszczacej Hiszpanie podczas wojny domowej.



71

Liczby o grozie sytuacji pojawiaja sie wprawdzie w opaslych tomach statystyk rocznych GUS, ale nigdy i nigdzie Polak sie nie dowie, ile miliardów dolarów splacilismy na konto tego zadluzenia, mimo to rosnacego w tempie kosmicznym.


Ta bezprzykladna w historii grabiez posiada jeszcze jedno dno, niedostrzegalne dla przecietnego Polaka. Chodzi tu o wartosc maszyn i urzadzen niegdys zakupionych za czesc tych pozyczek: otóz znajduja sie one juz od wielu lat w posiadaniu tzw. „inwestorów zagranicznych", którzy wcale nie maja obowiazku splacac zaciagnietych polskich dlugów! Maszyny i urzadzenia byly czescia przejetego przez nich majatku. Groze rabunku mogly by uzmyslowic nam jedynie porównania cen zaplaconych za zaklad przejety - zgodnie z wyliczeniem prof. K. Poznanskiego za 10 proc. wartosci2 - z wielkoscia dlugu dewizowego, który nieformalnie lecz faktycznie ciazy na zakladzie jako na majatku narodowym. Krócej: ile te maszyny i urzadzenia kosztowaly w dewizach podczas ich zakupu, a ile za nie zaplacono, nawet odliczajac ich amortyzacje?


Inny „przekret" w liczbach, nie docierajacy do swiadomosci puszczanego w skarpetkach polskiego narodu: wedlug oficjalnej wyceny ministerstwa skarbu z polowy 1998 roku, wartosc majatku narodowego przeznaczonego do sprywatyzowania, wynosila wówczas 131,7 mld zlotych, z czego do sprzedazy, wedlug ministra E. Wasacza, nadawal sie majatek wart tylko 120 miliardów zlotych. To odpowiadalo - przy ówczes­nym kursie dolara - kwocie okolo 35 mld dolarów. Tak wiec liczby zialy groza juz w 1998 roku: Nasz majatek narodowy wystawiany pod mlotek zlodziejskiej prywatyzacji, byl mniej wart niz wielkosc naszych dlugów. Bylismy wiec juz wtedy puszczeni nawet nie w skarpetkach, tylko nago i boso! Oczywiscie, kwoty szacowanego przez ministra Wasacza majatku narodowego byly grabiezcze, dywersyjnie zanizone5, jak sie wkrótce okaze chocby z ustalen ekonomisty, prof. K. Poznanskiego - zanizone o 90 proc. rzeczywistej wartosci tego majatku.

Przybyli, nakazali, zakazali
Do Warszawy przybyli przedstawiciele slynnej Komisji Trójstronnej - nieformalnej, samozwanczej organizacji skupiajacej swiatowych gigantów pieniadza, korporacji, mediów i wladzy. Cel wizyty pozostal tajemnica zwykle wszechwiedzacych mediów. Wiadomo, ze spotkali sie z (p-)rezydentem Al. Kwasniewskim. O czym gadali - nie wiadomo. Po co przyjechali - nie wiadomo. Z czym wyjechali - nie wiadomo. Obradowali tajnie. Zadnych komunikatów dla mediów. Spotkanie z Kwasniewskim bylo tajne. Zadnych wypowiedzi po zakonczeniu spotkania. Pelna konspiracja.

1. „Rocznik Statystyczny" 1999, s. 483.

2. Zob.: Kazimierz Poznanski: Wielki przekret, 2000.

3. Zob.: B. Ulanski: Wszystkiemu winien Gierek?. „Mysl Polska" 13 lutego 2000.



72

Wzorce znamy: kiedy przyjezdzal Brezniew lub Suslow, byly przynajmniej okragle komunaly o przyjazni. Teraz nawet i tego oszczedzili „Polaczkom".

Jezeli potezna organizacja globalistów (global-komunistów) przysyla swych prominentnych bossów do pozal sie Boze „polskiego" prezydenta, a 40 milionów Polaków do konca nie wie co jest „grane" na salonach wladzy, to znaczy, ze ten sabat mial wszystkie znamiona konspiracji i spisku przeciwko zniewalanemu narodowi, którego panstwo jeszcze istnieje, ale juz nikt sie z nim powaznie nie liczy.


Pozostaje nam popuscic wodze fantazji co do tematów i ustalen tego sabatu. Przedtem jednak trzeba przyjrzec sie owej Komisji Trójstronnej. Program tej sitwy wiele nam podpowie o tym, czego nam nie raczyli powiedziec wprost.

Ten swiatowy klub gangsterów pieniadza, korporacji, mediów, wladzy, powstal w 1973 roku z inicjatywy D. Rockefellera i „naszego" Zbigniewa Brzezinskiego oraz Henry'ego Kissingera (niemiecki Zyd Heinrich Alfred Kissinger).


Zalozylo te komisje trzech „naszych", lecz istota jej pelnej nazwy: Komisja Trójstronna, nie jest emanacja tych trzech filarów zydoglobalizmu. Mówiac w ogromnym skrócie. Komisje Trój stronna powolano do realizacji trójstronnego podzialu swiata w zamian dotychczasowego dwuosiowego: USA - ZSRR. Podzial swiata na te trzy mega--kartele ma sie opierac na trzech filarach: USA, Eurazja, Japonia. Tak sobie to wykon-cypowali mesjasze zydomasonerii i tak ma byc. Brzezinski wylozyl te karty m.in. w swej ksiazce Wielka szachownica. Tytul pochodzi od tezy, ze swiat jest podzielony na figury i zwykle pionki - panstwa i panstewka. Polsce nie daje tam nawet statusu pionka. Czeka ja calkowity niebyt panstwowosci i suwerennosci.


Dlugo by trzeba wyliczac nazwy karteli finansujacych ten zydomasonski Rzad Swiatowy - Komisje Trójstronna. Z najpotezniejszych: Coca Cola, IBM, Mobil Oil, Sony, Volvo, General Motors, General Electric; banki - Chase Manhattan (Rockefeller), fundacje - Rockefellera, Forda, Levi Straussa.


Celem strategicznym Komisji Trójstronnej jest budowanie jednego panstwa i jednego rzadu swiatowego. Trzy kontynentalno-gospodarcze filary - USA, Eurazja i Japonia, to jakby trzy supermarkety zarzadzane przez wspólczesnych faraonów pieniadza i wladzy.

Czlonem Eurazji ma byc Unia Europejska, ostro nacierajaca na wschód od Polski i panstw nadbaltyckich, poprzez Ukraine i Balkany.

Mason Brzezinski powiedzial o Komisji, ze skupia ona cala potege finansowa! intelektualna swiata zachodniego i pod tym wzgledem nie ma sobie równej.

Pierre de Villemarest, francuski patriota:

Wladza realna bedzie ostatecznie nalezala do tych którzy nie tylko maja dane, ale równiez kontroluja informacje...


Mason Jean Monnet, który wraz z polskim zydomasonem Józefem Retingerem kladli podwalmy pod „Zjednoczona Europe", zalozyl w 1955 roku tzw. Komitet Akcji dla Utworzenia Stanów Zjednoczonych Europy. I oto sekcja europejska Komisji Trójstronnej, natychmiast po powstaniu tego monstrualnego nowotworu, zobowiazala wszystkich swych czlonków do-aktywnego wsparcia dla tej misji. Wsród nich znalezli sie m.in. byly minister finansów de Gaule'a - Giscard d'Estaing oraz Helmut Schmidt.



73

Jako cialo masonskiej oligarchii swiata. Komisja sama dobiera sobie czlonków. Prezydentów: Busha, Clintona, Giscard d'Estainga, Schmidta, Bruno Kraysky'ego; doradców prezydenckich jak Kissinger, Brzezinski, Christopher, Barre, Carrington, Warburg. Stolem. Jest tam smietanka banków swiatowych; jest MFW, GATT, ONZ, l UNESCO, a takze równolegle ranga w stosunku do Komisji: Bilderberg Group, Rada Stosunków Zagranicznych, Komitet 300, Klub Rzymski, Klub Wysp, Królewski; Instytut Spraw Miedzynarodowych,

Jaka jest hierarchia pomiedzy tymi grupami? Która najwazniejsza?

Jedni mówia, ze Komisja Trójstronna, inni, ze CFR (Rada Stosunków Zagranicz- i nych), jeszcze inni, ze Komitet 300. '

Sa to spekulacje bezprzedmiotowe. Wszystkie te nieformalne szajki oligarchów pieniadza i wplywów wzajemnie sie przenikaja personalnie, zasiegiem wplywów, specjalnosciami. Wszystkie tworza gigantyczna osmiornice globalnej wladzy. Wszystkie stawiaja sobie za cel budowanie jednego swiatowego panstwa-kartelu; zniszczenie panstw narodowych jako glównych przeszkód na tej drodze; zaglade religii chrzescijanskiej przez rozmycie jej w zmiksowanej papce wszystkich religii poddanych totalitarnemu „ekumenizmowi"; wszystkie chca ludobójczego ograniczenia populacji do polowy obecnego zaludnienia.


I wszystkie zmierzaja do zniewolenia jednostki we wszystkich wymiarach jej wolnosci: duchowej, moralnej, swiatopogladowej, materialnej.


Latwo wykazac te równoleglosc ich waznosci. We wszystkich wystepuje grupa kilkuset stale tych samych nazwisk. Kazda wirówka wyrzuca najpierw i na sam wierzch najgorsze fusy - grupe takich wlasnie kilkudziesieciu „oswieconych", wladców swiata, programatorów zniewolenia miliardów homo sapiens. Najpopularniejsi w mediach, tacy jak Brzezinski, Kissinger, Rockefeller, Bush, Clinton - nie musza byc najwazniejszymi, pociagajacymi za sznurki. Cugle glówne trzyma nie wiecej niz dziesieciu. Spekulowanie o waznosci i nazwiskach tych najwazniejszych jest zajeciem jalowym.

Z czlonkami Bilderberg Group i trilaterystami, nasi wasale spotykaja sie czesciej niz mozna przypuszczac. Sawzywani „na dywanik" przy róznych okazjach, lecz niemal zawsze dotyczacych dalszego zniewolenia i rozbioru Polski. Pewnym wyjatkiem bylo spotkanie z Otto von Lambsdorfem. To kierownik europejskiej sekcji Komisji Trójstronnej, zarazem czlonek Bilderberg Group, a „prywatnie" przywódca niemieckiej Partii Liberalnej i negocjator odszkodowan dla polskich niewolników hitlerowskiej Rzeszy.


Wtedy jednak zjechala do Warszawy nieznana liczba „trójkomisarzy", co otwarcie sugerowalo szczególna waznosc i pilnosc tej misji.

Czego chcieli?

Po pierwsze, z pewnoscia spotkali sie nie tylko z prezydentem Kwasniewskim. Trudno sobie wyobrazic, aby na salonach „Kwacha" lub w innym miejscu (spotkanie odbylo sie w hotelu „Bristol") nie pojawil sie przed nimi Andrzej Olechowski - czlonek Bilderberg Group i pokój owiec „trójkomisarzy"; nadto Marek Belka z Kancelarii (p-)rezydenta i Jerzy Baczynski - naczelny „Polityki", prowincjal zakonu dominikanów o. Maciej Zieba i Jerzy S. Sito, literat, wiceprezes PEN Klubu, byly ambasador Polski w Danii.



74


Mogli obgadywac, to znaczy ustalac przyszlego „polskiego" (p-)rezydenta. To nawet pewne w kontekscie wówczas bliskich wyborów. I pewne, ze wybór dokonal sie pomiedzy dwoma: Kwasniewskim i Olechowskim. Szanse ich równe. Jeden pijak i niedoszly magister, ale ostentacyjnie prosemicki od urodzenia. Drugi tak samo, o czym wie niewielu, a jego trzy glówne chwytliwe zalety to nienagannie polskie nazwisko, nienagannie polskie imie i nienaganne garnitury. I wypowiedzi w rodzaju: Jesli calkowicie utozsamiac sie bedziemy z panstwem (...) bedziemy slabnac i obumierac wraz z nim.


Ale „Kwacha" i „Olecha" nie rózni nic poza wzrostem. Obaj mieli nawet te same hasla wyborcze, genialnie glupkowate. „Kwach": Wybierzmy przyszlosc, „Olech": Wygrac przyszlosc (tytul jego ksiazczyny).

Czego jeszcze chcieli? Co nakazali? Co zakazali?

Mieli chyba wazniejsze sprawy niz obsada prezydentury, bo te mozna zalatwic jednym telefonem z Waszyngtonu lub z Brukseli, Integracja - ot problem! Ponad polowa „Polaczków" byla wtedy przeciwko ucholchozowieniu, bo katastrofa gospodarcza wylazila juz z portfeli i garnków, a bedzie gorzej po „wejsciu" Unii Europejskiej do Polski.

Dalej: Kwasniewski od samego poczatku swej prezydentury byl „umyslnym" na linii Bruksela - prezydent Kuczma. Oficjalnie byl na Ukrainie juz kilkanascie razy, nieoficjalnie - kilkadziesiat! W niemieckim „Drang nach Ostcn" Ukraina jest wrotami do l Brzezinskiego Eurazji. Podobnie Bialorus, ale Lukaszenkajest niepoprawnie niepokorny, widzi ratunek w przytroczeniu jego panstwa do Matki-Rosji, wiec wkrótce ulegnie politycznej anihilacji. Juz teraz przeciwko niemu szczeka z Bialegostoku jakas „Wolna Europa"- bis. ;

Gdybym jednak byl Brzezinskim lub Kissingerem, jednym z Rady Dziewieciu zydomasonskiego Sanhedrynu, martwilbym sie przede wszystkim katastrofa gospo-darczo-fmansowa Polski. Jako panstwo, Polska juz nic istnieje w sensie suwerennego bytu, ale istnieje kilkadziesiat milionów coraz bardziej zdesperowanych Polaków, a Polak jest naprawde Polakiem dopiero wtedy, kiedy nie ma juz nic lub niewiele do stracenia, a taka sytuacja juz zaistniala. Cztery dywersyjne, sabotazowe reformy poglebiaja chaos, deficyt, niszcza sterownosc panstwa. I ten straszliwy klincz: ministrant eurokra-tów - „Balcerescu", nic moze ustapic z sabotazowego niszczenia budzetu; nie moze spuscic zlotówki ze smyczy aprecjacji; nie mozna zwalic deficytu na regiony; nie mozna zalagodzic furii górników, nauczycieli, rolników...

Jak przebyc przez to bagno na drodze do nowych wyborów, a co gorsze — na drodze do Unii?

O czym gadali, co ustalili - dowiemy sie z pewnoscia. Na wlasnej skórze. I portfelach. A. Olechowski to spotkanie bonzów Komisji Trójstronnej zdefiniowal jako: punkt kontaktu z Japonczykami. W opowiadaniu Polakom przeróznych glupot, Olechowski ma duza wprawe.



75

Finansowy krwotok

Wiosna 2000 „Polityka" zamiescila liste 500 najwiekszych „polskich" firm, natomiast publicysta „Naszej Polski" (10 V) wylowil z tej piecsetki firmy przynoszace najwieksze straty. Oto ich nazwy i wielkosci strat:

- Centrum Daewoo - 14 000 000 zl strat w 1999;

- Jeronimo Martins Dystrybucja (Poznan) - 253 000 000 zl strat w 1999;

- Era GSM - 95 000 000 zl strat w 1998;

- Geant Polska - 64 000 000 zl strat w 1999;

- Auchan Polska - 4 000 000 zl strat w 1999;

- Opel Polska - 467 000 000 zl strat w 1999;

- Carrefour Polska - 70 000 000 zl strat w 1999;

- Coca Cola Beverages Polska - 157 000 000 zl strat w 1999.


To firmy wylacznie obce, choc niemal kazda z nich posiada w swojej nazwie slowo: „Polska". Sa to równiez firmy z grupy najwiekszych, o miliardowych obrotach, zatrudniajace tysiace pracowników, jak np. Opel - 1909 osób, Carrefour - 4652, Geant - 7233, Coca Cola - 3016, Jeromino - 8684, Era GSM - 1898. Wszystkie stanowia zbiorowy fenomen altruizmu, bezinteresownej dobroczynnosci na rzecz Polski i Polaków - ponosza straty, a jednak siedza tu i ani mysla o zwijaniu swych deficytowych geszeftów!


Na tle tego zdumiewajacego altruizmu i dobroczynnosci, warto zastanowic sie nad tym, co pisza stali autorzy „Gazety Polskiej" (24 V 2000) Slawomir Dabrowski i senator Adam Glapinski^ Pisza o lawinowo narastajacym deficycie platniczym Polski w kontekscie oszustw podatkowych dokonywanych przez firmy zagraniczne. Deficyt platniczy Polski w coraz wiekszym stopniu jest wynikiem transferu pieniedzy za granice. Jest to transfer zysków, mozliwy w rezultacie zuchwalych oszustw podatkowo-dochodowych. Bezkarnosc, skala tych oszustw jest bezposrednim skutkiem sabotazowej „prywatyzacji", czyli ekspresowej wyprzedazy za bezcen naszego majatku narodowego.


Setki najwiekszych polskich firm znajduja sie juz w rekach zagranicznych wlascicieli - „inwestorów strategicznych". Niemal wszystkie z nich, w krótkim czasie po przejsciu w obce posiadanie, zaczely notowac milionowe straty. Ich wlasciciele po prostu ukrywaja swoje zyski. Przesylajaje do swych macierzystych krajów na konta bankowe poza granicami Polski.

To jedna z tych wlasnie form kolonizacji Polski.

Wykorzystuja do tego procederu kilka sposobów. Dwa z nich sa uzywane najczesciej i przynosza najwieksze zafalszowanie zysków.

Pierwszy polega na wykorzystywaniu cen transferowych w handlu zagranicznym. Firma zakupuje poza Polska towary o wielokrotnie zawyzonych cenach w porównaniu z rzeczywistymi. Faktury takie zawyzaja koszty. Dodatkowy z tego profit, to mozliwosc wywiezienia dewiz za granice pod pretekstem tych wysokich cen na importowane towary.

l. Autorzy ksiazki: Ekonomia Niepodleglosci, wyd. „Antyk" 2000.



76

Drugi sposób, to zaciaganie kredytów zagranicznych. Firma „córka" zaciaga u swej zagranicznej firmy „matki" wysoko oprocentowany kredyt. Splata zawyzonych rat i odsetek, to prosta okazja do legalnego transferu dewiz poza Polske po ukryciu zysków i uniknieciu podatków.


Pojawil sie tez trzeci sposób. Firma zatrzymuje na zagranicznych kontach czesc dewiz z tytulu eksportu swych towarów. Skutek: z Polski wyplywaja towary, ale nie wplywaja naleznosci za te towary - od razu pozostaja na zagranicznych kontach.


Wspomniani autorzy, dobrze znajacy kulisy tych matactw chocby z racji pelnionych funkcji, oceniaja dotychczasowe rezultaty tej grabiezy na wiele miliardów zlotych ukrytych i „wyeksportowanych" zysków. To dodatkowo rujnuje polski bilans platniczy.

To wszystko dzialo sie przy calkowitej akceptacji ministra Balcerowicza, a potem jego nastepcy - Bauca, Rady Polityki Pienieznej i banku centralnego, czyli niezastapionej jak Balcerowicz „pani Hani" Waltz.


W tym samym czasie Balcerowicz publicznie i stale, z wielkim namaszczeniem deklarowal swoja troske o kazdy publiczny grosz. Ta troska jest po czesci usprawiedliwiona. Nikt tak jak on i „pani Hania" nie wie tak dokladnie, ze zbliza sie nieublagany kryzys finansowy dogorywajacego panstwa.



Wiosenne (2000) propozycje budzetu na 2001 r. przedstawione przez Balcerowicza odslanialy jego cyniczny program niszczenia finansów panstwa oraz przerzucanie rosnacych niedoborów na caly naród w postaci nowych podatków7. Po podatku katastralnym (raczej katastrofalnym!), przyszla kolej na podatek VAT z tych dziedzin, które zepchna Polaków w jeszcze wieksza biede. Oto te zadania Balcerowicza w projekcie nowej ustawy VAT:

- w 2001 objac VAT-em przydzialy mieszkan czlonków spóldzielni;

- objac VAT-em przenoszenie na czlonków spóldzielni prawa wlasnosci do nowych domków jednorodzinnych;

- oblozenie stawka 7 proc. VAT materialów i robót budowlanych, co automatycznie podrozy ceny mieszkan, które po raz drugi zostana oblozone podatkiem;

- artykuly dla dzieci oblozone stawka siedmioprocentowa maja stawke zwiekszona o 12 proc.;

- oblozyc rolników trzyprocentowym VAT-em2;

- do 12 proc. ma wzrosnac VAT na uslugi w remontach, budowie, utrzymaniu ulic, placów, dróg, mostów;

- objecie gazet i czasopism niespecjalistycznych 7-proc. stawka VAT;

- wzrost VAT z 7 do 22 proc. za ogloszenia prasowe;

- zniesienie zwolnien celnych od towarów importowanych dla szkól i przedszkoli;

- weryfikacja uprawnien do rent, zaostrzenie kryteriów przydzialu zasilków i swiadczen przedemerytalnych.


1. Jawnie potwierdzil to (25 V 2000) wiceminister finansów Borusiewicz w TV „Wiadomosciach" w komentarzu do kryzysu finansów w powiatach - ze dotacje beda malaly, a potrzeby powiatów beda pokrywane z podatków obywateli.

2. „Kne-Sejm" juz uchwalil VAT dal produktów rolnych.



77

Niezalezni ekonomisci widza w tych poczynaniach atmosfere „Titanica": idzie ^1 kryzys, trzeba mocniej zdzierac z narodu. Mówi sie o koniecznosci dewaluacji zlotówki o okolo 25 proc. Obiektywnie bledne bylo uplynnienie zlotówki z 4,1 na okolo 4,5 za dolar, ale ten manewr byl jedynie alibi dla zblizajacego sie kryzysu zlotówki. Sitwa: Balcerowicz, Waltz, Rada Polityki Pienieznej wiedza lepiej niz wszyscy inni, ze „Titanic" tonie.



Czy calkiem pójdzie na dno? W to nie wierze. Pozostanie na powierzchni, zanurzony do polowy kadluba. Na zatoniecie nie pozwoli swiatowa oligarchia zydowska. Tu wija sobie druga Judeopolonie, wszak centralne miejsce na mapie przyszlej Eurazji. Ich potomkowie juz od wieków glosili i realizowali zasade zakladania karczm na skrzyzowaniach dróg.

Marne to pocieszenie.



Zniszczyc Polske i „polactwo"

Na naszych oczach, naszym kosztem dokonuje sie zaglada panstwa polskiego. Jednoczesnie trwa proces degradacji materialnej narodu. Kasacja panstwa rozpoczela sie od zwyciestwa slugusów zydomasonskiej plutokracji zachodu przy niepolskim Okraglym Stole. Od tego czasu proces rozpadu panstwa nasila sie z kazdym rokiem. Wyniki dziesieciolecia sa przerazajace. Jezeli tempo niszczenia struktur panstwa zostanie utrzymane, to w pierwszym piecioleciu nowego tysiaclecia Polska przestanie istniec, pod pretekstem „wejscia" do Unii Germano-Europejskiej.


Procedura bezkrwawego rozbioru Polski jest perfekcyjna i w tej perfekcji totalna. Wszystkie dzialania zmierzaja do tego samego celu. W pierwszej kolejnosci grabarze Polski zapewnili wladze dla swych polskojezycznych zdrajców. Dzialo sie to pod zniewalajacym chec sprzeciwu Polaków - haslem budowania „demokracji".


We wszystkich edycjach „Kne-Sejmu" i wylanianych przez nich ekip rzadowych z lat 1990-2000, monotonnie obraca sie karuzela stale tych samych nazwisk, tych samych kompradorów swiatowych gangów pieniadza i wladzy. Nazwiska Mazowieckiego, Geremka, Kuronia, Bujaka, Michnika - rzekomej „opozycji" sprzed okraglostolowej zdrady, nierozdzielnie wpisuja sie we wszedobylska osmiornice komunistów ostentacyjnie wiernych swemu ideowemu sowietyzmowi - Millera, Oleksego, Cimoszewicza, Balcerowicza, Borowskiego, Siwca, StoIzman-Kwasniewskiego. Stopniowo dolaczali do nich kolejni, z obydwu stron pozorowanej barykady: Krzakle-wski, Cz. Bielecki, K. Bielecki, Hali, Rokita, Potocki, Czech, Syryjczyk7, Zak, J. Rybicki, J. Buzek i kilkudziesieciu innych. Wiekszosc pozostalych decydentów to albo tlo, manekiny do glosowania za cene awansów, albo ludzie zupelnie przypadkowi, bez identyfikacji narodowej lub politycznie ociemnialych.

l. Na zarzut, ze mamy w „Kne-Sejmie" i rzadach „samych Zydów", kawalarze ripostowali: „A Syryjczyk? A Czech?".



78

Niepodzielnie zdominowali polityke zagraniczna niszczonej Polski. Kolejni ministrowie spraw bezgranicznych7 - Skubiszewski, Bartoszewski, Rosati, Geremek konsekwentnie prowadzili polityke antypolska, uprawiali i uprawiaja swoisty nihilizm wobec spraw polskich na arenie miedzynarodowej. Równie konsekwentnie zapelniali placówki dyplomatyczne podobnymi sobie, wedlug dwóch kryteriów: po pierwsze Zydami, po drugie komunistami lub synalami wybitnych zbirów stalinizmu.


Opanowali narzedzia propagandy, glówne media, zwlaszcza telewizje, czolowe dzienniki. Na start prozydowskiej „Gazety Wyborczej" syjonizm amerykanski wylozyl miliony dolarów. Dzialo sie to pod pretekstem budowania prasy „solidarnosciowej". Podstep i zdrada szybko wyszly na jaw, kiedy „Gazeta Wyborcza" obsadzona przez synali wybitnych stalinowców zydowskiego pochodzenia, rozpoczela zmasowana kampanie antypolonizmu, atakujac i osmieszajac patriotyzm, katolicyzm, pryncypia wiary, kultury, polska historie, wspólczesny opór przeciwko inwazji syjonizmu szkalujacego Polaków pokolenia wojennego o wspóludzial w hitlerowskim („nazistowskim") ludobójstwie na Zydach.


Ze sprawy konkordatu ze Stolica Apostolska uczyniono kilkuletnie, drwiace targowisko. Podobnie z prac nad nowa Konstytucja, w której sama preambula z odwolaniem sie do Boga stala sie przedmiotem wielomiesiecznego zacieklego oporu zydowskiech Judaszy. W Konstytucji zawarto natomiast bez oporu klauzule oddajace czesc naszej suwerennosci wladzy obcej, instancjom i instytucjom nadnarodowym. To wymuszenie stanowilo prawne przygotowanie do formalnego piatego rozbioru.

Jego kamieniem wegielnym stalo sie podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unia Europejska, przygotowanie do podpisania traktatu rozbiorowego pod auspicjami Unii Europejskiej.

Od pierwszych miesiecy swego zwyciestwa po oficjalnej epoce komunizmu, zydo-komuna prowadzi z nieslychana konsekwencja i rozmachem prace „przygotowawcze" do kasacji polskiego organizmu panstwowego. Dokonuje sie to pod werbalnym pretekstem „prac przygotowawczych do integracji z Unia Europejska". Dokonano niszczycielskich zmian w czterech kluczowych dziedzinach - strukturze administracyjnej, zdrowiu, oswiacie i ubezpieczeniach.

Podzial administracyjny polegal na utworzeniu kilkunastu wielkich regionów administracyjnych - przyszlych euroregionów na wzór niemieckich landów. Powolano kilkaset powiatów, tworzac pietrowy system administracyjny, mnozacy biurokracje, chaos kompetencyjny i pustke budzetowa.

Zdemolowanie wspomnianych czterech struktur spoleczno-organizacyjnych zostalo podporzadkowane strategicznemu celowi, jakim jest odebranie panstwu wszystkich jego podstawowych prerogatyw w kluczowych dziedzinach, jak: wplyw na lokalna administracje, sluzbe zdrowia, oswiate, ubezpieczenia oraz tradycyjne, niezbywalne dotad monopole panstwa. Niszczycielska strategia zmierzajaca do uczynienia z Polski amorficznej papki terytorialnej i narodowej, opiera sie na dwóch kierunkach uderzenia:

l. Dokladnie tak: bezgranicznych. Ten neologizm oddaje istote zdrady interesów Polski. Nie istnieja granice interesów Polski w „polskiej" polityce „zagranicznej". Jest ona bezgraniczna, globalistyczna.



79

— zniszczenie samodzielnosci gospodarczej Panstwa;

- zniszczenie jego budzetu i zepchniecie na jednostki terytorialne - regiony i powiaty, finansowania kluczowych dziedzin zycia zbiorowego, jak zdrowie, ubezpieczenia, nauka i oswiata, budownictwo, drogi, kultura.

Po osiagnieciu stanu glebokiej zapasci w tych dziedzinach, istnienie Panstwa Polskiego staje sie zbedne. Co wiecej - panstwo wydaje sie byc glówna przeszkoda w próbach opanowania totalnego chaosu i wspomnianej zapasci. Jedynym wyjsciem stanie sie wówczas usuniecie tej przeszkody, nastepnie wchloniecie tej masy upadlosciowej przez Unie Germano-Eropejska.


Powtórzymy jeszcze raz - ten program jest realizowany z zelazna konsekwencja i diabolicznym profesjonalizmem; zuchwale, cynicznie, z pogarda dla 40-milionowego narodu.


Przez dziesiec lat wytrwale niszczono i rabowano narodowy majatek Polaków. Dokonywano tego sabotazu na resztkach majatku metoda zapedzania ówczesnych panstwowych przedsiebiorstw i calych dziedzin gospodarki w sztucznie zaprogramowane, wymuszone upadlosci. Na te pobojowiska wchodzily korporacje miedzynarodowe lub zydokomunistyczne lokalne sitwy, wykupujac je za bezcen, przejmujac je za same „dlugi". Razem z nimi, ogromne polacie majatku narodowego przechwytywaly sitwy „nomenklaturowe", w zgodnej wspólpracy ze swoimi rzekomymi opozycjonistami z KOR i „Solidarnosci". Tak oto nasz majatek narodowy niszczal i przechodzil w obce rece za darmo lub za dziesiata czesc wartosci, a lista tych przestepczych zawlaszczen jest szokujaca i stale rosnie.


Wspomnijmy o niektórych, najcenniejszych, a wiec najbardziej dotkliwych stratach. Zniszczono przemysl zbrojeniowy, stanowiacy wazny element postepu i dynamiki w przemysle, mysli technicznej, zatrudnieniu. Utracilismy bezpowrotnie i prawie za darmo: Stocznie Gdanska7, fabryki samochodów, ciagników, telewizorów, papieru; cementownie, cukrownie, górnictwo, przemysl tytoniarski, spirytusowy, huty, fabryki wagonów i lokomotyw, przemysl rolny, przetwórczy. Rolnictwo zostalo zepchniete w skansen i nieoplacalnosc przez import artykulów spozywczych z zachodu, z jednoczesnym zakazem Unii Europejskiej na eksport naszych produktów do krajów UE.


Niszczycielska inwazja poszla w kierunku naszego systemu bankowego. Niemal calkowite jego opanowanie przez korporacje miedzynarodowe dokonalo sie z pogwalceniem fundamentalnej zasady dominacji panstwa nad narodowym systemem bankowym, bezpieczenstwa w proporcjach kapitalu wlasnego i obcego. Afery mialy charakter grabiezy lub sabotazu, z wykorzystaniem historycznej szansy, jaka bylo przechodzenie z komunizmu panstwowego w komunizm prywatny. Poprzez takie systematyczne machinacje kreowane przez kolejne rzady, Polska zostala ograbiona z miliardów dolarów w ramach afer Banku Handlowego, Banku Inicjatyw Gospodarczych, Kredyt Banku S.A., Banku Slaskiego, Banku Gospodarki Zywnosciowej. Dzie­siatki miliardów dolarów miedzynarodowe zydostwo przechwycilo w ramach afery Funduszu Obslugi Zadluzenia Zagranicznego (FOZZ).

l. Chronologie i dramaturgie grabiezy Stoczni i jej terenów omawiam w osobnym rozdziale.



80

Ani jeden z przestepców odpowiedzialnych za te zbrodnie nie poniósl odpowiedzialnosci. W podobny sposób, czyli calkowicie bezkarnie, dwóch agentów zydowskiego lobby - Bagsik i Gasiorowski ograbili finanse Polski na miliony dolarów w ramach afery o nazwie Art-B. Przekazany Polsce przez wladze Szwajcarii Bagsik, po pobycie w areszcie stal sie idolem polskojezycznych mediów, wzorem przedsiebiorczosci, a pod koniec 1999 roku zamiast powrócic do wiezienia, stal sie prezesem Zarzadu Zakladów Futrzarskich w Kurowie.


Niszczono w zarodku wszelkie próby wprowadzenia ustawowego systemu zapobiegania grabiezy majatku narodowego. Testem przegranym przez polska mniejszosc w „Kne-Sejmie", byly przetargi i glosowania w sprawie tzw. Prokuratorii Generalnej. Miala ona zostac wyposazona w obligatoryjne prawo interwencji w przypadkach niezgodnej z prawem, zasadami prywatyzacji, rachunkiem finansowym - sprzedazy obiektów o szacunkowej wartosci ponad pieciu milionów zlotych. Za takimi uprawnieniami opowiedzial sie Senat. Prze­ciwko nim zwarly sie szeregi zdrajców i agentów po obydwu stronach pozornej barykady - lewicy i pseudo-prawicy. Wystarczy przypomniec, ze przeciwko takim uprawnieniom Prokuratorii Generalnej glosowali m.in. M. Krzaklewski - przewodniczacy NSZZ „Solidarnosc" i szefAWS, rzekomo solidarnosciowy premier J. Buzek, a dalej: Maciej Jankowski, marszalek Sejmu Plazynski, Rokita, Hali, Szeremietiew, P. Zak, W. Walendziak, Komotowki, Kropiwnicki, Palubicki, K. Miodowicz, K. Dzielski, Balazs, K. Ujazdowski, J. Gwizdz.


Podobnie ulozyl sie „rozklad jazdy" ku Europie regionów, w glosowaniach nad wyposazeniem powstalych regionów w prawo prowadzenia samodzielnej polityki gospodarczej z regionami europejskimi, wchodzacymi w sklad UE. W tej paradzie euroz-drajców nie zabraklo Krzaklewskiego, Halla, Buzka, Cz. Bieleckiego, M. Jankowskiego, Kropiwnickiego, Miodowicza, Balazsa, Plazynskiego, Palubickiego, Rokity, Walendziaka, Ujazdowskiego, Zaka. Agentura Unii Europejskiej w szeregach AWS glosowala zgodnie z jawna, licencjonowana przez sama swoja nazwe, Unia Wolnosci oraz komunistami spod szyldu SLD.


Cala polityka gospodarcza Polski „posierpniowej" zostala podporzadkowana rozkazom mandarynów z Unii Europejskiej. Sprowadza sie ona do forsowania kilku strategicznych kierunków, realizowanych z niszczycielska konsekwencja przez polskojezyczna agenture Sorosa, Banku Swiatowego, Miedzynarodowego Funduszu Walutowego, NATO. Sa to:

- niszczenie polskiego budzetu;



81

- duszenie (aprecjacja) zlotówki dla ulatwienia inwazji kapitalu obcego, zwiekszenie nieoplacalnosci polskiego eksportu;

- systematyczne niszczenie zdolnosci produkcyjnej i kondycji finansowej resztek polskiego przemyslu, ocalalego po niszczycielskiej „prywatyzacji" przez poprzednie ekipy rzadowo-sejmowe;

- bezwzgledne, a przy tym nadgorliwe wykonywanie rozkazów Banku Swiatowego, Miedzynarodowego Funduszu Walutowego, gaulajterów Unii Europejskiej 7;

- w agresywnej, klamliwej propagandzie proeuropejskiej - zuchwale, przeczace faktom epatowanie urzedowym optymizmem, klamstwami o rzekomo dobrej kondycji „polskiej" gospodarki, która juz dawno przestala byc polska;

- pogarda dla polskosci, dla narodowych i religijnych pryncypiów, stale przepraszanie Zydów za... ich zbrodnie na Polakach (!), usuniecie klasztoru Karmelitanek a potem krzyzy z oswiecimskiego Zwirowiska, przyjecie tzw. „Ustawy Oswiecimskiej" i ustawy o miejscach pamieci narodowej. W zalaczniku do tej ustawy usunieto nawet tradycyjne oznaczanie miejsc pamieci narodowej tzw. krzyzami grunwaldzkimi.


W czasie debat nad tymi aktami zdrady i pogardy dla polskich zrywów wolnosciowych i meczenstwa milionów Polaków, zjednoczyla sie wiekszosc poslów z pozornie przeciwstawnych obozów, w tym wielu „prawicowych".

Jak to sie stalo?

W ciagu dziesieciu lat wrogowie i zdrajcy okupujacy Polske zdolali doprowadzic do smiertelnej zapasci substancji materialnej Narodu.

Jak w soczewce zbiegly sie tragiczne tego skutki w projekcie budzetu na 2000 rok, opracowanym przez ministra Balcerowicza, kompradora Unii Europejskiej dzialajacego w poczuciu pelnej bezkarnosci, gwarantowanej mu przez jego miedzynarodowych mocodawców.

Poslowie o postawach patriotycznych, bezlitosnie demaskowali ten niszczycielski spisek. Oto najwazniejsze wyrózniki i wskazniki dokonujacej sie zapasci.


Okolo 20 milionów Polaków zyje ponizej minimum socjalnego. Dwa miliony rodzin (ok. 8 min osób) zyje w nedzy2. Szesc milionów Polaków tkwi w ubóstwie. Nie sa to kategorie ogólnikowe, dowolne. Istni ej a powszechnie przyjete na swiecie kryteria zamoznosci, biedy, nedzy. Podstawowym jest wskaznik srednich plac i dochodów. Wedlug tego kryterium, 20 milionów Polaków - polowa Narodu, zyje ponizej minimum socjalnego; szesc milionów w ubóstwie, osiem milionów w nedzy, z czego pól miliona jest bezdomnych. Kilkunastoprocentowe bezrobocie trapiace prawie trzy miliony osób, nie jest czyms godnym uwagi dla beznarodowych globalistów, przyjmuja oni bowiem przyszlosciowy stan swiatowego zatrudnienia w proporcji 1:4, czyli na 20 pracujacych ma byc 80 niepracujacych, glównie emerytów i rencistów.


Pobojowisko zwane jeszcze Polska, jest rekordzista w skali Europy pod wzgledem zróznicowania kondycji materialnej obywateli. 1. Choroba zwana „brukseloza". „ Wiadninosti" TV z 11 I 2000.



82

Mamy rozwarstwienie na zyjaca w biedzie lub nedzy ogromna wiekszosc i plawiaca sie w bogactwie oligarchie finansowa czyli ogromna mniejszosc. Rodzi to nastroje desperackie, lecz niewykluczone, ze „oswieceni" swiadomie kreuja scenariusz krwawego zrewoltowania Polaków, aby zyskac pretekst do silowej pacyfikacji, przyjscia rezimowi swych namiestników z socjaldemokratyczna „braterska pomoca" na wzór niedawnej - komunistycznej.


W realizacji nakazu brukselskich niszczycieli Polski, sitwa Balcerowicza wspierana przez wiekszosc zdrajców i karierowiczów z AWS, obiecywala „zduszenie" deficytu budzetowego na 2000 rok do okolo 2 procent. Bylo to nie tylko nierealne, lecz sluzalczo nadgorliwe, bowiem nakazy Unii Europejskiej dla rzadzacej Polska „Zydunii Wolnosci" zezwalaly na trzyprocentowy deficyt. Niezalezni ekonomisci zapowiadali deficyt budzetowy kilkakrotnie wiekszy, a Balcerowicz wrecz po szulersku staral sie go ukryc, rozparcelowac w niedofinansowaniu kluczowych dziedzin, m.in. w zapasci Zakladu Ubezpieczen Spolecznych. Te szulerskie zagrywki ministra zdemaskowal wtedy dyrektor ZUS Stanislaw Alot, za co zostal natychmiast zdjety ze stanowiska. Minister finansów „rozparcelowal" deficyt nie tylko na ZUS, lecz równiez w Agencji Rynku Rolnego oraz w niedoinwestowaniu samorzadów.


Tragiczna w skutkach jest dominacja importu nad eksportem. Dosadnie zobrazowal skale i skutki tego zjawiska prezes PSL Jaroslaw Kalinowski:

Import preferowany polityka kursowa (aprecjacj a zlotówki - H.P.) doprowadzil do glebokiego regresu wytwórczosci krajowej. Wiele branz przemyslu chyli sie ku upadkowi (...) Okolo 45 procent podmiotów gospodarczych ponosi dzis straty (...) calkowicie zalamal sie eksport. Tak duzego spadku, o 9 procent nie bylo od 8 lat (...) Gleboki regres przezywa budownictwo mieszkaniowe, tak malo mieszkan jak obecnie, nie budowano w Polsce od 47 lat. Jeszcze gorsza sytuacja jest w rolnictwie7.


W czasie debaty budzetowej wykazano dowodnie, ze Produkt Krajowy Brutto nie wzrosnie o 5,1% lecz tylko o 3,5%; produkcja przemyslowa nie wzrosnie o 8%, bo w ciagu dziewieciu miesiecy roku budzetowego wzrosla tylko o 0,9% (!). Eksport mial wzrosnac o 14%, tymczasem spadl o 9%, co daje laczna róznice klamliwych, bo nie tylko optymistyczno-propagandowych szacunków, wynoszaca 23%! Deficyt biezacego bilansu platniczego zamiast wzrosnac o 13%, jak obiecywano oszukanczo -osiagnal ponad 20 procent poziomu analogicznego okresu roku ubieglego. Wreszcie -stopa bezrobocia szacowana na 9,4%, juz po dziewieciu miesiacach osiagnela 12%, a rok 1999 zamknal sie bezrobociem w granicach 15%.


Na ten regres zlozyly sie równiez lata poprzednie, m. in. czas rzadów komunistów jawnych, tych spod znaku SLD. Tym bardziej wiec szef SLD L. Miller mógl ironizowac, ze planowany budzet roku 2000 jest „budzetem ewakuacji", co mialo zapewne oznaczac, ze sitwa UW-AWS przekaze ster rzadów w rece „socjaldemokracji", niejako ewakuujac sie z tonacego okretu zwanego Polska. To jednak scenariusz abstrakcyjny -gaulajterzy Polski nie zamierzaja sie ewakuowac ani z Polski, ani z wladzy nad nia. Podziela sie nia z socjalkomuna.

„Nasza Polska" 27 X 1999.



83

Deficyt w handlu zagranicznym przekroczyl juz w 1999 r. 20 miliardów dolarów. O lacznym zadluzeniu wobec banków zagranicznych nikt nie mówi, nikt go dokladnie nie zna, ale znawcy bilansu platniczego panstwa sa przekonani, ze jestesmy zadluzeni na ponad 60 miliardów dolarów. Czyms zupelnie abstrakcyjnym jest zakladanie -jak to czynil finansowy klamca Balcerowicz - wzrost eksportu o 14% -jezeli planuje sie dalsze sztuczne nadwartosciowanie zlotówki, co oznacza nieublagalny dalszy spadek eksportu i lawinowy wzrost importu.



Rzad „ubolewal", ze nie ma pieniedzy na realizacje waznych funkcji platniczych, takich jak dotacje rolne, place dla pielegniarek, kredyty mieszkaniowe, dotacje na „restrukturyzacje" czyli na doniszczenie górnictwa, hutnictwa. Byly to ubolewania obludne, oszukancze. Jest dokladnie przeciwnie. Rzad sterowany przez slugusów globalistycznych budowniczych Jednego Rzadu Swiatowego celowo niszczy wplywy budzetowe, aby pozbawic panstwo racji jego istnienia, a wiec usprawiedliwic jego likwidacje. Dlatego niszczy platnicze funkcje rzadu, jego budzet, zwieksza koszty funkcjonowania struktur administracyjnych oraz sluzb publicznych przerzuca je na regiony-województwa, koszty pomniejsze na powiaty i gminy. To w sumie odbiera panstwu, jego budzetowi, jego tradycyjnym strukturom tradycyjne mozliwosci i prerogatywy. Po ich zniszczeniu nastapi ostateczna kasacja panstwa. Skala i tempo tego demontazu, eskalacji deficytu, kryzysu, niszczycielskiego rozkladu, jest podporzadkowana terminarzowi wchloniecia terytorium zniszczonego panstwa przez Unie Germano-Europejska. Dzis mówi sie, ze nastapi to w 2003 roku. Przy utrzymaniu dotychczasowego tempa niszczenia gospodarki i budzetu panstwa, okolo 2002 roku Polska stanie sie takim gruzowiskiem, ze dla unikniecia totalnego chaosu w tej newralgicznej czesci Europy, eurokracja bedzie ja ratowac przez „wcielenie" tego pobojowiska do Unii Germano-Europejskiej. W ciagu dwóch lat nastapi „wyprzedaz" resztek majatku narodowego. Wtedy nie bedzie czym latac najwiekszych dziur w funkcjonowaniu budzetu, czyli panstwa.



Do tego zerowego punktu zmierzaja eurokraci i nasi lokalni wrogowie i zdrajcy. Sa na swój sposób spokojni. Wiedza, ze okret tonie, ale zbliza sie okret ratowniczy. Przycumuje rozbitka do europortu w stosownym momencie, a


Posel Lopuszanski, w szeregu sprawach Rejtan obecnej edycji „Kne-Sejmu' w debacie budzetowej tak zakonczyl swoje przemówienie:


To jest budzet szczególny, charakterystyczny dla calej polityki lat ostatnich (...) polityki niszczacej polska gospodarke, rabunkowej wobec polskiego majatku narodowego, importujacej bezrobocie, paupe-ryzujacej wiekszosc narodu, rodzacej konflikty spoleczne, prowadzacej do stopniowej anihilacji Panstwa Polskiego'.

Armada najezdzców czyli Unia Germano-Europejska, ponad 70% swojego dodatniego bilansu handlowego z calym swiatem - inkasuje w Polsce!

Jest to skonczenie oczywisty, niepodwazalny dowód na antypolski, nowy, germanski rozdzial „Drang nach Osten".

l. Tamze.



84

Zamiast dywizji pancernych, zamiast milionów poleglych Polaków, zamiast zniszczenia w nalotach bombowych 60% potencjalu przemyslowego i majatku narodowego Polaków jak w wyniku II wojny swiatowej, trwa podbój bezkrwawy. Zamiast dzikiego niszczenia - dzika grabiez. Zamiast dzikiego zabijania - dzikie zniewolenie.


Polska jest glównym celem tej inwazji, ale nie jedynym. „Drang nach Osten" dotyczy calej Europy Wschodniej. Wkrótce przyjdzie kolej na Ukraine i Bialorus. Jest to inwazyjny imperializm zmierzajacy konsekwentnie ku trzeciej wojnie swiatowej. W niej i tylko w niej poszukuje on wyjscia z monstrualnego kryzysu finansowego swiata. Eksperci analizujacy sytuacje finansowa i gospodarcza Globu sa jednomyslni w tym, ze tylko 5% swiatowego obiegu pieniadza ma pokrycie w produkcji, uslugach, w realnie istniejacych dobrach, w tym zwlaszcza w zlocie. Ponad 80% tego „pieniadza" istnieje tylko na papierze, w cyfrach i liczbach, jako pieniadz spekulacyjny, suma monstrualnych odsetek od odsetek, wymuszen, oszustw, sprowokowanych upadlosci finansów calych panstw a ostatnio calych kontynentów, jak poludniowo-amerykanski lub azjatycki.


Jestesmy krajem taniej sily roboczej. Krajem skazanym na kasacje. Z degradacji Polski uczyniono cel, system, program, niepisana ideologie, spisek, wyrok, element eurostrategii. Jestesmy zamieniani w obszar lachmaniarskiej biedy, nedzy, powszechnego niedostatku. Zostalismy wydziedziczeni z wlasnosci narodowej. Rzadza nami wrogowie tutejsi, kierowani przez miedzynarodowe gangi pieniadza. Na degra­dacje materialna, gospodarcza, bytowa naklada sie nihilistyczna degradacja obyczajowa, moralna, duchowa, kulturowa, religijna, nawet jezykowa. Szaleje kult seksu wsród mlodego pokolenia, szerzony juz nawet w programach edukacyjnych. Tak zwane wychowanie seksualne jest w istocie porno-wychowaniem, instruktazem technologii seksu, w której sacrum intymnosci zostaje wystawione na posmiewisko, na swoista sekcje zywych zwlok. Ze zboczen uczyniono, na wzór zachodni, kryterium nowoczesnosci, „tolerancji", ,, wolnosci". Wkrótce wzorem niektórych cywilizacyjnie zniszczonych juz panstw, jak Holandia, w obszarze skasowanej panstwowosci Polski zostana zalegalizowane malzenstwa lesbijek i gejów. Otrzymaja one prawo do adopcji dzieci, aby zamieniali je w drugie pokolenie zboczenców. W gazetach roi sie od ogloszen prostytutek, lesbijek i gejów.


Przez ginaca Polske przeciaga tornado instytucjonalnego klamstwa, falszu, nieprawdy, manipulacji, obludy, afer, korupcji, bezkarnosci, pijanstwa, narkomanii, pornografii, zdziczenia, satanizmu, sekt, bezprawia prawnie zawarowanego, gwaltu, przemocy, bandytyzmu, wymuszen, grabiezy, przestepczosci zorganizowa­nej z udzialem organów „scigania", tornado oszustw, morderstw, napadów w bronia w reku, a zwyrodniali mordercy wychodza na wolnosc po kilku latach.


Dogorywajaca Polska jest wlasnoscia renegatów, zdrajców, prowokatorów, lajdaków moralnych i intelektualnych, nikczemników sprzedajacych sie dla kariery, dla doszlusowania do ekstraklasy pieniadza i wplywów.


Na kazde z tych kilkudziesieciu negatywnych zjawisk, mozna bez trudu przywolac tyle faktów, ze kazde z nich moze stac sie tematem obszernej ksiazki. Nikt ich jednak nie napisze. Jezeli ktos taka napisze, to nie zostanie opublikowana. Jezeli któras z takich ksiazek zostanie opublikowana nakladem autora, to zostanie wraz z autorem wdeptana w bloto pomówien, oszczerstw, zmyslen, szyderstw, przeinaczen, napasci slownych i fizycznych.



85

Autor zostanie okrzykniety „antysemita", „ksenofobem", intelektualnym dewiantem, psychopata; zostanie poddany przesluchaniom prokuratorskim za „szkalowanie", za „nawolywanie do wasni", za obrazanie rzadu, parlamentu, prezydenta, licencjonowanych „autorytetów moralnych", swiatlych Europejczyków - tych wspólczesnych Mojzeszów bezinteresownie przeprowadzajacych Polske z epoki kamienia lupanego w XXI wiek „Zjednoczonej Europy".


Terror wobec prawdy - tej pierwszej i ostatniej ofiary kazdego totalitaryzmu -jest totalny. Prawda: pisana, mówiona - jest niszczona, dlawiona w dwojaki sposób:

czynnie, aktywnie, bezposrednio, instytucjonalnie, ale ten fizyczny terror wobec prawdy i ludzi prawdy ma swoje przedluzenie i wsparcie w terrorze najbardziej skutecznym - bezglosnym, niewidzialnym, nieslyszalnym. Jest nim terror przemilczania. Terror zamilczenia na smierc ludzi, ich programów, rejtanowskich desperacji: wszystkiego i wszystkich, którzy jeszcze usiluj a walczyc, sprzeciwiac sie, demaskowac, bronic siebie, Polski, przyszlosci swoich bliskich.

Tymczasem dziesiatki milionów Polaków, zaciskajac bezsilne piesci i usta, zadaja sobie milczace - niestety milczace pytania:

- Jak to sie stalo, ze w wolnej Polsce Polacy sa obywatelami drugiej kategorii?

- Jak to sie stalo, ze wszystkie kluczowe galezie naszej gospodarki, przemyslu staly sie obca wlasnoscia?

- Jak to sie stalo, ze polski system bankowy stal sie wasalem przestepczych mafii o nazwach: Miedzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Swiatowy?

- Jak to sie stalo, ze zostalismy ograbieni z dziesiatków miliardów dolarów FOZZ, ART-B, a sprawcy nie poniesli zadnej odpowiedzialnosci i nadal tkwia w elitach pieniadza i wladzy?

- Jak to mozliwe, ze prawie polowa Narodu zyjaca na wsi i z rolnictwa zostala zepchnieta do statusu podobnego do XIX-wiecznych amerykanskich Indian?

- Jak to mozliwe, ze jedyna oplacalna dzialalnoscia jest likwidacja lub wyprzedaz za bezcen tego, co bylo najcenniejsze jeszcze kilka lub kilkanascie lat temu?

- Jak to mozliwe, ze nie oplaci sie górnictwo, rolnictwo, hutnictwo, przemysl zbrojeniowy, wyprzedac za bezcen i obcym energetyke, cementownie, cukrownictwo, lukratywne monopole panstwa jak alkoholowy, tytoniowy?

- Jak to mozliwe, ze w supermarketach musimy kupowac nawet ziemie doniczkowa z Niemiec?

-Jak to mozliwe, ze musimy finansowac 70% calego swiatowego eksportu panstw Unii Europejskiej?

- Jak to mozliwe, ze w ciagu kilkunastu lat „gierkowskie" dlugi zagraniczne w wysokosci okolo 25 mld dolarów, urosly do 42,7 mld dolarów w 1998 roku?

- Jak to zrobiono, ze miliony Polaków uwierzyly, iz polskie górnictwo, hutnictwo, przemysl zbrojeniowy, cukrowy, alkoholowy, tytoniowy, przetwórczy, kluczowe fabryki, staly sie „nierentowne" i trzeba je albo zaorac albo „wyprzedac", czyli „sprywatyzowac"?



86


- Jak to zrobiono, ze prawie 50% Polaków uwierzylo w „bezinteresowny" charakter inwazji Unii Germano-Europejskiej na nasz zrujnowany przez nia kraj?

- Jak to mozliwe, aby Polska byla „tygrysem" Europy Srodkowej, a jednoczesnie polowa jej obywateli zyla ponizej minimum socjalnego, szesc milionów w ubóstwie, a dwa miliony rodzin w takiej nedzy, jaka opiewala w swych wierszach Maria Konopnicka?

- Jak to bylo mozliwe, aby zamordowano czterech generalów i nie wykryto sprawców: generala-premiera Jaroszewicza, generala Fonkowicza, gen. Dubickiego i generala Papale, komendanta glównego policji?

- Jak to sie dzieje, ze w ciagu wieloletniego procesu morderców górników z kopalni „Wujek", nie doszlo do ich skazania?

- Jak to mozliwe, zeby katolickie Radio Maryja, sluchane przez wiele milionów Polaków, bylo nikczemnie szkalowane, obrazane, dyskryminowane w przydzialach czestotliwosci, na przekór licznym protestom obronców tego Radia, wlacznie z manifestacja w Czestochowie, która zgromadzila 200 tysiecy wiernych?7

- Jak to mozliwe, zeby rzekomi pogromcy komuny nie mogli w ciagu 10 lat dokonac formalnej dekomunizacji, osadzic, odsunac od wladzy bylych oprawców Bezpieki?

- Jak to mozliwe, aby pozwalano na wykup za bezcen dziesiatków tysiecy hektarów polskich ziem zachodnich przez Niemców, co oznacza budowanie inwazyjnych przyczólków germanizmu?

- Jak to mozliwe, abysmy tolerowali rzady i „Kne-Sejmy" wykonujace z nawiazka wszystkie inwazyjne i rozbiorowe dyrektywy Unii Europejskiej?

- Jak to mozliwe, abysmy tolerowali ciag ustaw i uchwal o charakterze jawnie antypolskim, jak np.: konstytucyjne zezwolenie na zrzeczenie sie „czesci suwerennosci" na rzecz obcych sil?

- Jak to mozliwe, ze brak funduszów na powrót tysiecy Polaków wywiezionych przez NKWD do Kazachstanu, a jednoczesnie Polska byla glównym posrednikiem w emigracji do Izraela okolo 1,5 min sowieckich Zydów, w tym okolo 20 tys. funkcjonariuszy KGB i GRU?

- Jak to mozliwe, ze klamca, pijak i cham szydzacy z Papieza-Polaka, moze zostac przez Polaków wybrany ponownie prezydentem?

- Jak to mozliwe, ze wiara ponad 90% Polaków jest dyskryminowana, wyszydzana, obrazana, lzona lub „poprawiana" wedlug modelu „ekumenizmu" zydomasonskie-go?

- Jak to mozliwe, ze zydowski degenerat pisze w brukowym „NIE" o „pierdolonej Polsce" i nie spotyka go za to zadna kara?

- Jak to mozliwe, ze wybralismy prezydenta, którego jedynymi „zaletami" bylo pochodzenie z ojca NKWD-ysty, klamstwa wyborcze o posiadaniu wyzszego wyksztalcenia, pijackie kompromitowanie urzedu prezydenta podczas uroczystosci w K-a-tyniu, szydercze parodiowanie Papieza-Polaka i szkalowanie Polaków „antysemityzmem"?


1. Do takich naprawiaczy i uzdrowicieli RM dolaczyl jezuita Waclaw Oszajca - red. naczelny „Przegladu Powszechnego". W wywiadzie dla skrajnie idcologiczno-libcrtynskiego pisemka: „Kurier Czytelniczy Mcgaron" z kwietnia 2000 (rozchodzi sie w ogromnym nakladzie za darmo!) — W. Oszajca po raz kolejny ujawnil sie jako wojujacy „reformator" Kosciola.



87

- Jak to mozliwe, ze „naszymi" ministrami spraw zagranicznych (bezgranicznych) sa osobnicy wylacznie zydowskiego pochodzenia, prowadzacy polityke jawnie antypolska, wysylajacy polskich zolnierzy w roli okupantów do Jugoslawii na wzór „bratniej pomocy" dla Czechoslowacji w 1968 roku?

- Jak to mozliwe, ze polski„Kne-Sejm" podejmuje uchwaly o wyrzucaniu katolickich krzyzy z sasiedztwa obozu zaglady w Oswiecimiu - najwiekszej w historii nekropolii Polaków?

- Jak to mozliwe, ze „polski" Sejm podejmuje uchwale o ochronie miejsc zaglady Zydów, pomijajac w niej miejsca zaglady setek tysiecy Polaków pomordowanych przez obydwa totalitaryzmy - hitlerowski i zydosowiecki?

- Jak to mozliwe, ze szalejace w Polsce zydactwo codziennie pluje nam w twarz obelgami i szyderstwami z ekranów polskojezycznych gadzinówek, a kilkanascie milionów doroslych Polek i Polaków uwaza, ze to deszcz pada?

- Jak to sie dzieje, ze sens istnienia tysiacletniej Polski jest fundamentalnie kwestionowany w imie „bezsensu" istnienia panstw narodowych?

- Jak to sie dzieje, ze kilkudziesiecioosobowa sfora polskojezycznych, ciagle tych samych dyzurnych gnid, zostala oddelegowana przez swych mocodawców do permanentnej nagonki na polskosc, na idee panstwa narodowego; do opluwania pamieci milionów Polaków poleglych w walkach o niepodleglosc, pomordowanych w ludobójczej eksterminacji?

- Jak to mozliwe, ze wielowiekowy kanon polskich wartosci narodowych, religijnych, moralnych, kulturowych, duchowych, jak za dotknieciem czarodziejskiej rózdzki, niemal z dnia na dzien stal sie symbolem rzekomego wstecznictwa, obskurantyzmu, nacjonalizmu, nietolerancji, zasciankowosci?

- Jak to sie stalo, ze swiatowe zydo-mcdia, równiez jak na dane haslo, podjely bezprzykladna nagonke na polskosc, na Polaków, czyniac z nich - ofiar hitlerowskiego ludobójstwa - rzekomych jego wspólsprawców na równi z anonimowymi „nazistami"?

- Jak to mozliwe, ze ta kampania oszczerstw, klamstw, obelg, pogardy dla faktów historycznych, ta próba moralnego holocaustu na polskim narodzie - przechodzi bezkarnie przed obliczem „spolecznosci miedzynarodowej", tak rzekomo rozmilowanej w prawdzie, tolerancji, równosci, „demokracji"?

-Jakiej to bezkarnosci i zaufania do swoich oligarchów potrzeba, aby rozproszony naród zydowski godzil sie na przenoszenie odium zbrodni ludobójstwa z jego niemieckich sprawców na ofiary - na Polaków, z których okolo 120 000 Niemcy zamordowali za pomoc udzielana ukrywanym przez siebie Zydom?


- Jak to mozliwe, ze wspólczesny faszyzm, nazywany obecnie „globalizmem", równie bezwzgledny, cyniczny i podstepny jak hitlerowski, otrzymal legitymizacje u drugiego pokolenia powojennych Europejczyków?


- Jak olbrzymich staran, pieniedzy, podlosci, nienawisci nalezalo uruchomic, aby tak skutecznie skundlic swiadomosc naszego niepokornego, tragicznego narodu?



88

- Dlaczego pozwolilismy i pozwalamy tak zlachmanic nasza godnosc, nasza dume narodowa, nasze umilowanie wolnosci, od trzech stuleci wystawiane na ludobójcze próby przez europejskie i zydo-amerykanskie lotrostwo?



Na te dziesiatki pytan, na dziesiatki innych tu nie postawionych, jest tylko jedna, nieuchronna, tragicznie prawdziwa, krótka odpowiedz:

- To wszystko bylo i jest mozliwe, poniewaz od dziesieciu lat Polska jest pod nowa okupacja ciagle tych samych zydokomunistycznych, „socjaldemokratycznych" nieublaganych wrogów i niszczycieli Polski, Polaków, polskosci; ideowych spadkobierców sprawców ludobójstw Oswiecimia, Katynia, Pawiaka, Wronek, Rakowieckiej i dziesiatków innych miejsc kazni Polaków.



Spimy w tym lachmaniarskim chocholim snie, znarkotyzowani doslownie i w przenosni, ukontentowani ochlapami z panskich stolów.

A jesli ktos nagle, tu czy tam wrzasnie wielkim glosem: „Do broni! Termopile!" -otwieramy jedno oko i pytamy: za ile ?


Grozny mit o „upadku" komunizmu


Komunizm nie „upadl", nie zmienil sie, istnieje nadal i wciaz trzyma w ryzach Polske i pozostale kraje Europy Srodkowej.

- Komunizm nie upadl jako ideologia:

Istota komunizmu bylo, jest i pozostaje centralizowanie struktur wladzy politycznej, finansowej i gospodarczej w coraz wyzszych, coraz wezszych kregach decyzyjnych obejmujacych coraz szersze obszary w sensie terytorialnym i strukturalnym. Odpowiednikiem komunizmu w krajach tradycyjnego kapitalizmu jest wszechobecna „socjaldemokracja" czyli socjal-komunizm spod znaku globalizacji, synonim tej samej drapieznej centralizacji wladzy decyzyjnej oraz struktur gospodarczych. Okretem flagowym tych ostatnich jest potega korporacji przenikajacych panstwa i kontynenty, niezaleznych od tradycyjnych form wladzy i kontroli, jakimi byly wladze panstw. W ideologii komunizmu chodzilo o utrwalenie w swiadomosci zniewolonych narodów i „mas ludowych" przekonania, ze komunizm jest forma wdrazania idealów, „sprawiedliwosci spolecznej", równego dostepu wszystkich do wszystkiego. W tym ideologicznym klamstwie utrzymywano setki milionów ludzi, chociaz twórcy i apologeci komunizmu wiedzieli doskonale, ze równosc spoleczna jest utopia, z która rozprawili sie juz starozytni mysliciele.


W istocie ta utopia sluzyla dwóm celom: pozyskaniu poparcia mas i utrzymywaniu ich w posluszenstwie przez cale dziesieciolecia.

- Komunizm nie upadl jako forma sprawowania wladzy:


W panstwach posowieckich, glównie w Polsce, komunizm przetrwal personalnie i strukturalnie. Personalnie, bo przy wladzy nadal pozostaja komunistyczni liderzy spod znaku PZPR-SB, a ich partyjne afiliacje stanowia doskonaly sposób na zacierania horyzontu politycznego i ideologicznego. Z PZPR wylonila sie SdRP, potem przepoczwarzona w SLD.



89

Ich rzekomymi przeciwnikami byli zydo-komunisci z „Okraglego stolu"potem z Unii Demokratycznej i Unii Wolnosci. Obydwie te rzekomo nieprzyjazne sobie frakcje polityczne przeszly te sama podwójna mimikre zmiany szyldów, lecz w ciagu dziesieciolecia 1990-2000 zawsze kroczyly w jednym szeregu przeciwko Polsce - przeciwko jej zywotnym interesom, jej suwerennosci politycznej i gospodarczej. Szly, glosowaly wspólnie przeciwko fundamentom panstwa katolickiego i panstwa jako takiego. Forsowaly ustawy niszczace rodzine, rodzine rodzin czyli panstwo narodowe, a w ideologicznej „nadbudowie" utrwalaly takie formy destrukcji, jak wojna z Kosciolem i wiara katolicka, preferowanie zboczen, aborcji, narkomanii, odbieranie dzieci rodzinie, kryminalizacj a panstwa poprzez zapewnianie bezkarnosci wszelkiej patologii, najciezszym zbrodniom, przestepczosci zorganizowanej. Obie te pozornie sprzeczne formacje polityczne i ideowe, nacyjnie „jednojajowe", byly i pozostaly syjamskimi bekartami zachodniego globalizmu, co konsekwentnie potwierdzaly wspólnote dzialan na rzecz kasacji panstwa polskiego, niszczycielskiej „prywatyzacji", pograzania narodu w nedzy, a oficjalnych struktur panstwa w bezsile i chaosie decyzyjnym.

- Komunizm nie „upadl" jako forma zniewolenia umyslów:


Dokladnie tak samo jak w komunizmie realnym, w komunizmie posowieckim obowiazuje totalna dyktatura w sferze postaw, przekonan; mozliwosci ich gloszenia i obrony. Obowiazuje ta sama Jedynie sluszna" ideologia poprawnosci politycznej. Polega ona na koniecznosci wspóluczestnictwa, a przynajmniej na akceptowaniu wyzej wymienionych patologii ustrojowych, ideowych, antynarodowych. Obowiazuje „tolerancja", „wolnosc slowa i przekonan" - ale tylko tolerancja tego co „jedynie sluszne".

Wszelka innosc, krytycyzm w ocenie wartosci i postaw jest bezwzglednie tepiony, zagluszany, wyszydzany, etykietowany najgorszymi epitetami, a przede wszystkim blokowany w mediach, wladzach, instytucjach, szkolach, uczelniach, w sztuce i literaturze.

- Komunizm nie „upadl" jako sposób zawlaszczenia dóbr materialnych narodu;

jako struktura partyjnych glejtów na wladze i bezkarnosc.

W dziedzinie kryminalnego zawlaszczenia majatku narodowego, obserwujemy nienaruszalna ciaglosc grabiezy majatku narodowego, zapoczatkowana w 1945 roku i trwajaca do chwili obecnej.

Komunisci jawni, ci spod znaku „SLD" oraz komunisci niejawni, spod znaku „Unii Wolnosci", sa w doslownym znaczeniu „posiadaczami Polski".


Jest to nowa, nowoczesna forma dyktatury waskiej oligarchii bylych i obecnych komunistów kierujacych sie w swym oficjalnym i prywatnym postepowaniu calkowitym brakiem respektu dla norm tradycyjnej etyki i prawa.

- Komunizm nie upadl zwlaszcza dlatego, ze jego przestepstwa nie zostaly ukarane. Zbrodnie komunizmu z najtragiczniejszego okresu jego terroru- 1945-1955, nie zostaly osadzone ani w aspekcie prawnym ani nawet moralnym. Nie zostaly osadzone, potepione w obydwu tych kategoriach z tego oczywistego powodu, ze przestepcy pozostajacy u wladzy nigdy w historii nie wydawali wyroków na samych siebie.


Przesledzmy bezkarnosc wspólczesnych komunistów „polskich" na gruncie ich przekretów finansowych i bezkarnosc tych przestepstw.

Chodzi tu zwlaszcza o majatek po PZPR. Zniknal jak kamfora, a dotyczy ta afera stanu majatku PZPR na 29 stycznia 1990 - dzien oficjalnego choc tylko pozornego rozwiazania PZPR i powstania SdRP.



90

Dotyczy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:39, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy


Najazd na polski system bankowy


Globalistyczna mafia finansowa dokonuje typowych „skoków na kase" juz nie poszczególnych banków, lecz calych panstw Europy posowieckiej. W komunizmie jawnym wydziedziczaly narody lokalne mafie przestepców partyjnych, podleglych centrali moskiewskiej. W kryptokomunizmie posowieckim zadanie to jeszcze skuteczniej wykonuja miedzynarodowe mafie finansowe.

Jedyna róznica miedzy kapitalizmem „demokratycznym" a kapitalizmem komunistycznym okazalo sie to, ze w tym pierwszym niewielu mialo wiele a wielu niewiele, natomiast w kapitalizmie komunistycznym niewielu mialo niewiele, ale wielu nie mialo prawie nic.


W Polsce posowieckiej wydanej na okupacje kapitalizmu „demokratycznego" (wolnorynkowego), u progu trzeciego tysiaclecia juz nic z wielkiego majatku narodowego nie jest wlasnoscia narodu. Wielki przemysl i tradycyjne dochodowe monopole oddano za bezcen korporacjom miedzynarodowym i lokalnym zlodziejom i oszustom, spuszczonym ze smyczy przez rzad Mazowieckiego - Balcerowicza. Do braku dochodów panstwa doszedl gigantyczny dlug u zagranicznych banków komercyjnych oraz u dwóch najwiekszych gangów finansowych, jakimi sa Bank Swiatowy i MFW.


W nowe tysiaclecie weszlismy z dlugiem przekraczajacym 60 miliardów dolarów i stale on rosnie. Zostal on podwojony w stosunku do dlugu pokomunistycznego. Spirale zadluzenia nakrecaja odsetki, odsetki od odsetek i dalsze oszukancze „pozyczki".


Nie jest to przypadlosc tylko polska. Ten proceder grabiezy finansów panstw swieci tryumfy na calym swiecie. Podlegaja mu zarówno najbogatsze jak i dopiero rozwijajace sie panstwa. Przykladem los Kanady. Splacila ona swój dlug zagraniczny juz dziesiec razy i wciaz jest winna bankom komercyjnym 600 miliardów dolarów kanadyjskich! W tej kwocie az 93 proc. stanowia odsetki^.


Tym latwiej jest niszczyc finanse panstw slabych. Miedzynarodowy Fundusz Walutowy pozyczyl krajom Ameryki Poludniowej 80 miliardów dolarów, a w ciagu kilkunastu nastepnych lat wydarl z nich 418 miliardów dolarów samych odsetek, czyli pieciokrotnie wiecej niz wynosila wielkosc pozyczek.

1.Totalizator, to jedna z najbardziej dochodowych spólek Skarbu Panstwa.

2.Zob.: „Wprost" 30 kwietnia 2000.

3.Zob.: polskie pismo w Kanadzie „Michael", 1990.



95

Stany Zjednoczone borykaja sie z dlugiem okolo 5,5 biliona dolarów. Kazdego dnia rosnie on o dziesiatki milionów z tytulu odsetek. Ostatnim i jedynym prezydentem Stanów Zjednoczonych, którego administracja splacila wszystkie dlugi panstwowe, byl Andrew Jackson. Stalo sie to dokladnie 8 stycznia 1835 roku7. Splacil dlugi, bo oparl polityke finansowa panstwa na parytecie zlota. Bylo to mozliwe dzieki zlikwidowaniu centralnego banku USA - wlasnosci Bestii finansowych.


Dlaczego Jackson zlikwidowal bank centralny? Wystarczy przywolac opinie Lenina, ze ustanowienie banku centralnego w danym panstwie, to 90 procent komunizacji kraju2.

W Piatym rozbiorze Polski 1990-2000 przedstawilem metodologie i przyklady grabiezy kilku banków polskich, a takze kradziez wielu miliardów dolarów w ramach tzw. afery FOZZ. To wszystko bylo mozliwe na skutek przejecia wladzy przez polskojezycznych agentów miedzynarodowej mafii spod znaku MFW i Banku Swiatowego -atrap Rzadu Swiatowego. Tymi pierwszymi ich agentami byli T. Mazowiecki i L. Bal-cerowicz. Patronowali oni nieobliczalnemu przestepstwu finansowemu na korzysc globalistycznych szulerów finansowych, •l

Balcerowicz okrzykniety „ojcem chrzestnym polskiej transformacji ustrojowej", ulubieniec brukselskich salonów, kolekcjoner prestizowych nagród, wprowadzil mechanizm spekulacyjny o niespotykanej skali i wydajnosci. Spowodowal grabiez z polskiego systemu bankowego wielu miliardów dolarów w czasie, kiedy Polska tonela w miliardach dlugów zagranicznych oraz ich odsetkach.

Mechanizm tego „skoku" na finanse panstwa polskiego zostal oparty na dwóch wspólzaleznych elementach:

- na niebotycznie wysokim, nagle wprowadzonym opodatkowaniu (oprocentowaniu) bankowych lokat zlotówkowych (ponad 80 proc. w skali roku!), wielokrotnie przewyzszajacym wysokosc oprocentowania kont dewizowych;

- na zamrozeniu na kilka lat kursu wymiany dolarów w polskich bankach i kantorach 3.


Zwykli ciulacze nie wiedzac, ze zlotówka zostala zamrozona na kilka lat, deponowali oszczednosci w dolarach i markach, natomiast wtajemniczeni w to przestepstwo -masowo wykupowali zlotówki za dolary, wplacali je do banków na blisko 100 proc. w skali roku. Grupa lokalnych i zagranicznych hien dzialajacych w zmowie z sitwa Bal-cerowiczów i Mazowieckich, trzymala swoje zlotówki przez kilka lat na kontach zlotówkowych, osiagajac laczny zysk w wysokosci okolo 500 procent.


Polski system finansowy stal sie oszalamiajacym Eldorado dla kapitalu spekulacyjnego - obcego i lokalnego. Po uruchomieniu tych mechanizmów, natychmiast naplynely do Polski miliardy spekulacyjnych dolarów. Przemielone przez maszynke Balcerowicza4 drenowaly polskie finanse publiczne na zasadzie pompy ssacej miliardy dolarów z polskiego systemu finansowego na prywatne konta.

1. William T. Stiii: Nowy Porzadek Swiata, 1990, wyd. poi. 1994, s. 169.

2. Tamze.

3. W relacji: l dolar = okolo 10.000 zt.

4. Termin uzyty przez pro f. J. Praystawe, zob.: „Tygodnik Nowojorski" z 26 XI 1999.



96

To wlasnie maszynka Balcerowicza dala podstawy do afery FOZZ7 i afery ART-B (Bagsik - Gasiorowski) oraz wielu innych, mniej naglosnionych. Bagsik i Gasiorowski wchodzac do tej maszynki Balcerowicza byli „golodupcami", ale mieli dostep do kredytów poprzez swych pobratymców z „polskiego" rzadu i finansów, z tajnym wsparciem izraelskiego Mossadu.


Dostep do kredytów i dostep do tajnych ustalen z MFW o zamrozeniu polskiej zlotówki na kilka lat, to istota tego oszustwa. Dwu lub trzykrotna rotacja wkladów, przy zysku 500 procentowym, oto skutek tej zaprogramowanej zbrodni stanu.


Serwujac to zlote danie dla miejscowych i zagranicznych przestepców, jednoczesnie zastosowano katorzniczy bat na tych polskich biedaków, którzy w poprzednich latach zaciagneli pozyczki.


Z dnia na dzien podwyzszono poprzednie stawki procentowe z kilkunastu do kilkudziesieciu procent, srednio do 70 proc. w skali rocznej. Rolnicy sprzedawali krowy, wyzbywali sie sprzetu, aby wymknac sie z tej petli3. Zwracane przez nich miliardy zlotych byly w bankach wykupywane przez mafiosów miedzynarodowej i rodzimej mafii pieniadza, a nastepnie wplacane na oprocentowanie siegajace 100 proc.


Dostep do kredytów i do tajnych ustalen o zamrozeniu zlotówki mieli sami swoi, przewaznie z wiadomej nacji. O niektórych dzisiejszych „miliarderach z niczego" pisali m.in. autorzy ksiazek: Piata wladza czyli kto naprawde rzadzi Polska?4 Ksiazka sklada sie z biogramów najbogatszych „Polaków". Najbardziej kosmiczni z nich, to slynny Zaraska, slynny Gudzowaty, slynny Niemczycki, slynny Stypulkowski, slynny Solorz, slynny Kulczyk, slynny Zasada, slynny Pacuk i kilkudziesieciu innych.


Wspólnym mianownikiem tych niebywalych karier biznesowych byly kontakty ze sluzbami specjalnymi PRL, bardzo czesto powiazania rodzinne i inne .

Kulczyk: postac wzorcowa dla PRL-bis. Zaczynal podobnie jak inny ksiaze „polskiego" biznesu - Aleksander Gudzowaty. Ten ostatni podobno eksportowal do Rosji ziemniaki, Kulczyk do Niemiec wozil grzyby („NP" 2 VIII 2000). Jego majatek obecnie szacuje sie na 1,5 mld dolarów. Posiada 90 proc. udzialów w Kulczyk Holding SA. W sklad konsorcjum wchodzi fundacja Kulczyk Private Siftung - firma zarzadzajaca prywatnym majatkiem Grazyny i Jana Kulczyków. Jest zarejestrowana w Wiedniu. Kulczyk Holding to wlasciciel 72 proc. akcji Towarzystwa Ubezpieczen i Reasekuracji Warta SA. Wspólnie z South African Breweries kontroluje 92 proc. akcji Kompanii Piwowarskiej, która powstala z polaczenia Browarów Tyskich, Lecha i Browarów Wielkopolskich.


To Jan Kulczyk byl zalozycielem Polskiej Telefonii Komórkowej sp. z o.o. - operatora sieci komórkowej Era GSM.

l. Jeden z jej glównych „bohaterów" - D. Przywieczerski, wbrew niezbitym faktom, podal do sadu o znieslawienie autorów ksiazki Via Bank i FOZZ. 1. Zwrot uzyty przez prof. J. Przystawe.

3. Tak „wyprodukowano" Andrzeja Leppera, szefa „Samoobrony".

4. P. Gabryel i M. Zielenicwski, dziennikarze z komunistycznego „Wprost". Wyd. PWN S.A. 1998. Jak przystalo na dziennikarzy „Wprost", autorzy ani slowem nie wspominaja o maszynce Balcerowicza, która zapewnila fortuny ich „bohaterom".

5. J. Prz.ystawa. tamze.



97

W zwiazku z rozpoczeciem budowy Autostrady A-2, Kulczyk mial otrzymac gwarancje skarbu panstwa, czyli Emila Wasacza, na pozyczke w wysokosci 267 min euro. Zamierza eksportowac energie elektryczna z Rosji do Nimiec. W tym zamiarze, Kulczyk Holding, Polskie Sieci Elektroenergetyczne i firma z Hanoveru - Preussen Ele-ktra, utworzyly spólke pod nazwa Polenergia. O sladzie polskosci w tym manewrze przypomina jedynie iluzoryczny przedrostek tej nazwy: „Pol-". Porozumienie przyklepaly rzady obu panstw. Ze strony Polski minister gospodarki J. Steinhoff, za strony j Niemiec minister gospodarki Wemer Mueller. Przyznajmy, ze duet Steinhoff - Muel-ner brzmi bardzo swojsko, niemal slowiansko...


Jednak zyciowym dzielem w biznesie Kulczyka bylo wykupienie Telekomunikacji Polskiej S.A. latem 2000. Akcje TP S.A. nabylo konsorcjum France Telecom (FT) i firma Kulczyk SA. Konsorcjum francuskie jest firma panstwowa, natomiast Kulczyk Holding - prywatna. Oczywisty to dowód, ze „polski" kapitalizm znacznie juz wyprzedza Francje, bo tam jeszcze sa w posiadaniu panstwa przedsiebiorstwa o strategicznym znaczeniu. W Polsce juz takich praktycznie nie ma. Tym samym Polska jest wlasnoscia prywatna.


Obydwa konsorcja nabyly 35 proc. udzialów TP S.A. za 18,6 mld zlotych, czyli za 4,3 mld dolarów. Umowe podpisal w koncu lipca minister Emil Wasacz. Firma francuska przejela 25 proc. kapitalu akcyjnego TP S.A., a Kulczyk Holding - 10 proc. tego kapitalu. Zgodnie z umowa, mega-konsorcjum tych dwóch konsorcjów ma prawo nabyc jeszcze 16 proc. akcji z 14-procentowej puli akcji, jakie znajda sie na gieldzie w ramach tzw. oferty publicznej do wrzesnia 2001.


Oznacza to, ze ten nasz obok PZU najcenniejszy kawalek majatku narodowego, stal sie wlasnoscia panstwa francuskiego i prywatnego „panstwa" panstwa Kulczy-ków w panstwie polskim (oficjalnie kupila akcje zona Kulczyka - Grazyna).


Poswiecmy kilka akapitów uroczystosci podpisania umowy, opisanej przez Wieslawe Mazur w „Naszej Polsce":

„Juz po wszystkim", za stolem zasiedli ministrowie skarbu i lacznosci Emil Wasacz i Tadeusz Szyszko, ubrana na bialo sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Panstwa Alicja Kornasiewicz, prezes Zarzadu France Telecom - Michel Bon, dyrektor France Telecom ds. Europy Srodkowej i Centralnej - Michel Bertinetto, przewodniczacy Rady Nadzorczej Kulczyk Holding SA Jan Kulczyk ze swoja „prawa reka" prezesem Zarzadu Firmy Janem Waga, który za niego mówil oraz prezes zarzadu TP S.A. -Pawel Rzepka. Pod sciana stanela Henryka Bochniarz ze zlotymi bransoletami na obu rekach, kiedys minister przemyslu, dzisiaj osoba wspólpracujaca blisko z Kulczykiem w Polskiej (raczej „Polskiej" -H.P.) Radzie Biznesu, wlascicielka firmy Nicom Consulting. Firma Bochniarzowej przygotowala transakcje sprzedazy TP S.A.


Rzepka, któremu Michel Bon wobec wszystkich obiecal, ze zostanie na zajmowanym stanowisku, dziekowal inwestorom w imieniu pracowników. W spólce pracuje ponad 70 000 ludzi, Francuzi i Kulczykowie udzielili gwarancji zatrudnienia przez 40 miesiecy (...) W przyszlosci redukcje sa nieuniknione, szacuje sie, ze prace straci okolo 1/3 zalogi.



98

Wasacza zapytano, na co zostana przeznaczone pieniadze z prywatyzacji TP S.A. odparl z godnoscia, ze minister skarbu jest po to, zeby pieniedzy do panstwowej kasy przysparzac, a nie je dzielic. Ciekawy to sposób „przysparzania". Swego czasu, posel Jan Lopuszanski, wypowiadajac sie nad sejmowym wnioskiem o odwolanie Wasacza (22 stycznia 2000), porównal ministra skarbu E. Wasacza do:

(...) ojca alkoholika, który wynosi sprzety z domu, zeby miec za co pic, nie myslac o tym, za co beda zyly jego dzieci w momencie, kiedy sprzetów zabraknie, a dom zostanie sprzedany.


Dodajmy smetnie, ze w „Kne-Sejmie", w paromiesiecznych odstepach trzykrotnie stawiano wniosek o odwolanie ministra Wasacza i trzykrotnie wniosek upadal. Odwolanie Wasacza niewiele by zmienilo. Odszedl Balcerowicz, a jego miejsce zajal jego zastepca Bauc - wszystko zostalo po staremu. Odszedl wreszcie Wasacz - wszystko zostalo po dawnemu.


Ten spisek przeciwko finansom panstwa polskiego byl zorganizowany na polecenie i przy wspólpracy z mafiosami Banku Swiatowego i Miedzynarodowego Funduszu Walutowego.


Posiadamy tez dokumenty, które stanowia zobowiazanie ministra finansów Rzeczypospolitej wobec Miedzynarodowego Funduszu Walutowego, ze elementy owego mechanizmu spekulacyjnego beda funkcjonowac co najmniej 3 lata, do roku 1992. Wiemy, ze tego zobowiazania Leszek Balcerowicz, i podpisujacy je razem z nim prezes NBP Grzegorz Wójtowict, skrupulatnie i akuratnie dotrzymali'.


Ówczesnie obowiazujacy polski Kodeks Karny w artykule 130 stanowil, ze kto bedac upowazniony do wystepowania w imieniu polskiej instytucji panstwowej wyrzadza szkode interesom politycznym lub gospodarczym Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, podlega karze pozbawienia wolnosci na czas nie krótszy od 3 lat albo karze 25 lat pozbawienia wolnosci.


Rzeczpospolita kolesiów Balcerowicza - Mazowieckiego szybko zadbala o zlagodzenie oczekujacej ich w przyszlosci tak ustalonej „nagrody" od okradzionego narodu. W nowym Kodeksie Karnym, w jego artykule 129, za to samo przestepstwo ustalono kare od roku do 10 lat wiezienia. To automatycznie zmienilo kwalifikacje przestepstwa: zamiast zbrodni (stanu), maszynka Balcerowicza stala sie jedynie wystepkiem. W konsekwencji zbrodnia stanu ulegajaca przedawnieniu dopiero po 20 latach, przekwalifikowana na wystepek - ulega przedawnieniu juz po 10 latach.


Zamiast powedrowac do wiezienia, „Balcerescu" w rzadzie J. Buzka i spólki awansowal nie tylko na stanowisko ministra finansów, lecz równiez na stanowisko wicepremiera, a faktycznie wraz z Gcremkiem rzadzil Polska. Byl nieusuwalny, niezastapiony, bo w duecie z H. Gronkiewicz-Waltz, prezesem NBP, byl „gwarantem" stabilnosci zlotówki, polskiej gospodarki2, straznikiem poprawnego „wizerunku Polski na scenie miedzynarodowej".

1. Idem.

2. Raczej „gospodraki"!



99

Swiat wstrzymal oddech, kiedy w grudniu 1999 Balcerowicz zagrozil, ze jezeli pelniacy obowiazki prezydenta A. Kwasniewski nie podpisze jego projektu ustaw podatkowych, to on „odejdzie" z rzadu.


Nie odszedl. Nie mógl odejsc. Nie myslal o swym odejsciu nawet przez chwile. Agent powraca do swojej bazy dopiero po wypelnieniu zadania lub po zdemaskowaniu. Balcerowicz ani nie dokonczyl w 1999 roku powierzonego mu zadania zniszczenia gospodarki i finansów Polski, ani nie zostal calkowicie zdefmowany w tej roli. Przeciwnie

- stal sie zywym kombajnem do zbierania miedzynarodowych nagród.

Szajka niszczycieli polskich finansów byla i jest tak zuchwala, tak nafaszerowana poczuciem bezkarnosci, ze kiedy jako rzad zajela stanowisko w sprawie dalszej „prywatyzacji" banków7 to okazal sie ten pomysl zbitka cynicznych klamstw i przeinaczen, bez reszty zdemaskowanych, wrecz osmieszonych przez Sekcje Krajowa Bankowców NSZZ „Solidarnosc"2. Oto glówne tezy tego demaskatorskiego dokumentu:


- Rzad stawia klamliwa teze, ze prywatyzacja banków jest spelnieniem wymogów i warunków „wejscia" Polski do UE. Tymczasem UE nie stawia Polsce warunków, aby banki panstwowe musialy zostac sprywatyzowane;

- Jest nieprawdziwe twierdzenie rzadu (czyli Balcerowicza), ze rzad bedzie mial wplyw na sprywatyzowane banki panstwowe, wiadomo bowiem, ze plynnosc i bezpieczenstwo tych banków beda zalezaly wylacznie od bezpieczenstwa i plynnosci banków-matek (...) W tej sytuacji nieprawda jest twierdzenie, ze banki beda podlegaly polskim wladzom: beda dzialaly w interesie akcjonariuszy zagranicznych (...);


- Nieprawdziwa jest teza, iz nie jest istotna wielkosc udzialu kapitalu zagranicznego w aktywach banku. Nalezy do elementarza bankowosci fakt, iz rozstrzygac bedzie udzial kapitalu zagranicznego w sprawie skladu kierownictwa banku;


- Przewrotna jest teza rzadu, ze elementem stabilnych podstaw rozwoju gospodarczego kraju jest mechanizm konkurencji: kto z kim ma konkurowac w Polsce? Banki -córki beda poslusznie realizowac polityke banków-matek, czego przykladem m.in. sytuacja Banku Slaskiego SA. i WBK S.A.;


- Twierdzenie rzadu, ze w polskich firmach jest konieczny tzw. inwestor zagraniczny, jest z gruntu nieprawdziwe, bowiem nie znajduje ono potwierdzenia ani w teorii bankowosci, ani tym bardziej w jego praktyce;

I wniosek koncowy Sekcji Krajowej Bankowosci „S":


Istnieje zawsze niebezpieczenstwo, ze oszczednosci nagromadzone w Polsce, moga byc wytr ans ferowane przez banki o kapitale zagranicznym do innego kraju, o ile bank ten uzna, ze rentownosc i bezpieczenstwo tych srodków bedzie wieksze w innym kraju.


Przywolalismy przyklad Kanady zapedzonej w koszmarne dlugi przez swiatowa i rodzima lichwe.


Oto co o lichwie powiedzial juz w 1939 roku premier Kanady William Mackenzie King, w czasach, kiedy nikt nie przewidywal takiego koszmaru zadluzenia.


Lichwa, gdy raz dostanie sie do wladzy, kazdy naród zrujnuje i doprowadzi do upadku.

Nie warto mówic o suwerennosci Parlamentu i demokracji, dopóki nad nie odzyska wladzy emisji pieniadza i kredytu i dopóki nie uzna sie, ze jest to jego podstawowa i nienaruszalna powinnosc'. -

1. Z 23 IX 1999.

2. W jej oswiadczeniu zlozonym 8 grudnia 1999 r.



100

Kolejnym przykladem „skoku na bank", sabotazu finansowego, jest afera z Big-Bankiem z Gdanska. W koncu stycznia okazalo sie, ze Deutsche Bank przechwycil bezprawnie, ale za zgoda (zdrada) szefów PZU, wiekszosciowy pakiet akcji tego banku. Stalo sie to z naruszeniem podstawowych interesów Skarbu Panstwa, lecz niezniszczalny L. Balcerowicz w roli ministra finansów oswiadczyl na konferencji prasowej (l II 2000), ze „nie ma sprawy", bo wiekszosciowy pakiet tego banku jest juz w rekach obcych banków, miedzy innymi portugalskiego .

Zdrajcy forsuja EBI
Kolejnym aktem zdrady narodowej bylo przyjecie skrajnie niekorzystnego projektu umowy z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym (EBI). Poparla go zdecydowana wiekszosc krypto-komunistycznej parlamentarnej sitwy AWS-UW, a takze komunisci jawni, czyli SLD.

Tam bowiem, kiedy decyduje sie w parlamencie o jakims akcie sabotazu przeciwko zywotnym interesom panstwa, podzialy partyjne przestaja istniec. Wiekszosc kazdej z glównych partii glosuje przeciwko Polsce!

„Kne-Sejm" skierowal ten projekt do „przerobienia". Byla to metamorfoza zaskakujaca, bowiem jeszcze w poprzednich dniach, posel AWS Zbigniew Rynasiewicz -w imieniu Klubu Parlamentarnego AWS - bez zastrzezen poparl ten projekt, postulujac jego ratyfikacje przez „Kne-Sejm". Ale juz nazajutrz (21 lipca 1999 r.) jego klubowa kolezanka Ewa Tomaszewska przyznala w „Kne-Sejmie", iz projekt powinien wrócic do komisji. Taka sama metamorfoze stosunku do projektu przeszly kluby SLD i UW. W rezultacie glosowania, az 367 poslów opowiedzialo sie za „przerobieniem" tej skrajnie niekorzystnej dla Polski umowy z EBI3.


Natychmiast ruszyla z polajankami wiceminister finansów H. Wasilewska-Tren-ker. Zagrozila, ze skierowanie umowy do ponownego rozwazenia w komisji bedzie oznaczac koniecznosc renegocjacji umowy, a tym samym utrate szansy na kredyty. Byl to brutalny szantaz, jakby na zlecenie EBI.

Kontrakt przygotowal minister finansów poprzedniej koalicji SLD-PSL - Marek Belka. Podpisal go minister finansów L. Balcerowicz. Sitwa sowiec i arzy jawnych i „cichych" byla wiec konsekwentna i zgodna. Dzialala przeciwko interesom Polski ponad formalnymi podzialami, szyldami partyjnymi.

Oto w skrócie przeglad szulerstw zaplanowanych w klauzuli tej umowy.

1. Leopold Soucy: Falszerze pieniedzy. Wyd. Wers 1999.

2. O „przekrecic" z Big Bankiem - w innym rozdziale.

3. „Nasz Dziennik" przypisywal te zmiane stanowiska, swojej publikacji z poprzedniego dnia, kiedy to wycinki z artykulem w „NDz.", omawiajacym negatywy umowy, wylozono poslom na pulpitach w sali sejmowej. Jezeli tak, to dowód, iz poslowie przygotowujac sie do zatwierdzenia skrajnie niekorzystnej umowy nic znali jej wad — dywcrsyjnic antypolskich klauzul!



107

Wedlug posla Dariusza Grabowskiego, umowa w zakwestionowanym ksztalcie pozwala szefom EBI doslownie na wszystko w stosunku do Polski jako „partnera". Moze na przyklad wywiezc za granice kapital z polskiego rynku poprzez sprzedaz obligacji bez zadnej kontroli oraz konsekwencji za taki drenaz polskich finansów. EBI móglby wówczas Polsce udzielac „kredytów" za nasze wlasne pieniadze.

Umowa z EBI wykazuje, ze zostala ona sklecona pod dyktando mafiosów z EBI, a scislej - panstw Unii Europejskiej, bedacych udzialowcami tego banku. EBI zagrozil Polsce, ze jezeli umowa w tym ksztalcie nie zostanie podpisana, to odmówi nam kredytów przewidzianych w tzw. Traktacie Stowarzyszeniowym. Grozba dotyczyla 400 min ecu, czyli okolo 480 min USD zaplanowanych na budowe m.in. obwodnicy poznanskiej oraz autostrady na odcinku Opole-Wroclaw - strategicznie waznej dla inwazji gospodarczej Unii na Polske.


Polska pozycza dolary od EBI od 1990 roku, ale narzucana w lipcu 1999 r. umowa przechodzila w formalny dyktat. Wedle tego projektu, EBI uzyskuje prawo emisji obligacji zlotówkowych na polskim rynku finansowym. Oznacza to ni mniej ni wiecej, pozyczanie przez Polske od EBI naszych polskich pieniedzy!


Co wiecej - na wypadek sporów prawno-finansowych z EBI - Polska pozbawia sie w umowie mozliwosci odwolania do wlasnej jurysdykcji. Ponadto - zobowiazuje sie do uznawania i wykonywania orzeczen zagranicznych sadów, w tym Trybunalu Sprawiedliwosci. EBI jako unijny bank uzyskiwal - w ramach tej wersji umowy zatwierdzonej przez Balcerowicza, Belke i innych komuchów - immunitety dla siebie, dla swoich funkcjonariuszy, m.in. immunitet podatkowy oraz immunitet wobec egzekucji administracyjnej, a takze klauzule najwyzszego uprzywilejowania. „Nasz Dziennik"7 trafnie stwierdzal:

Ratyfikacja tej umowy w takim ksztalcie oznacza w praktyce, przylozenie do naszego rynku finansowego i kapitalowego, gigantycznej pompy ssaco-tloczacej i oddanie jej obslugi w rece strony zainteresowanej wylacznie procesem zasysania.

Podczas lipcowej debaty sejmowej, gdzie zdolano skierowac te dywersyjna umowe do ponownego rozpatrzenia w komisji, poslanka Janina Kraus (z KPN - Ojczyzna) zglosila wniosek, aby nad ta ustawa ratyfikacyjna glosowac zgodnie z trybem artykulu 90 Konstytucji, to jest wiekszoscia 2/3 glosów, poniewaz dotyczy ona utraty czesci suwerennosci Polski. Wspomniany art. 90 mówi o przypadku, kiedy Sejm zamierza oddac organizacji miedzynarodowej fragment suwerennosci Polski.

Decyzja w takich wlasnie sprawach na miare wyzbywania sie fragmentu suwerennosci Panstwa, zgodnie z Konstytucja, musi byc przeglosowana wiekszoscia 2/3 glosów w Sejmie.


Do decydujacej rozgrywki doszlo 24 lipca 1999 roku. W pierwszej kolejnosci odrzucono wniosek poslanki J. Kraus o glosowanie wiekszoscia 2/3 glosów nad ratyfikacja umowy, stanowiacej zrzeczenie sie czesci suwerennosci panstwa polskiego. W dyskusji wystapil m.in. Andrzej Wielowieyski, który zastapil Henryka Goryszewskiego w roli przewodniczacego Komisji Finansów Publicznych. Wielowieyski - nie reformowalny podwójny unita - entuzjasta Unii Wolnosci i Unii Europejskiej dowodzil, ze wszelkie zagrozenia zostaly zazegnane w listach intencyjnych wicepremiera Balcerowicza oraz wiceprezesa EBI -Wolfganga Rota. -


1. Z 23 lipca 1999 r.: EBI dyktuje warunki.



102

Dowodzil, ze owe listy sa skladowa czescia umowy (!), co - jesli jest prawda oznacza, iz o ksztalcie umowy decydowali dwaj eurokraci - Balce-rowicz i Rot.

Podczas glosowania wyszly przyslowiowe szydla z worka. Pierwszym byla nagla zmiana stanowiska ko­munistów z SLD. Jeszcze w poprzednich dniach zglaszali zasadnicze zastrzezenia do tej formuly umowy, jaka „wrzucil" do glosowania rzad UW-AWS. Tymczasem komunisci w glosowaniu nagle poparli umowe i glosowali wspólnie z komunistami przefarbowanymi na demokratów, czyli UW.

Drugim szydlem okazala sie - nie po raz pierwszy, postawa poslów Klubu AWS. Az 99 z nich glosowalo za przyjeciem umowy, 28 wstrzymalo sie od glosu (co praktycznie oznaczalo jej poparcie) i tylko 33 wypowiedzialo sie przeciwko jej przyjeciu w proponowanym ksztalcie.


Przeciwko glosowali poslowie PSL, ROP i Naszego Kola.

Ze znanych postów AWS glosujacych wtedy za ubezwlasnowolnieniem polskich finansów przez EBI, wymienmy:

Marian Krzaklewski (przewodniczacy AWS), Artur Balazs, Czeslaw Bielecki, A. Anusz, Jerzy Buzek, F. Cegielska, Zbigniew Chrzanowski, K. Dzielski, Jerzy Gwizdz, A. Hali, J. Janiszewski, M. Jankowski, Mariusz Kaminski, L. Komolowski, B. Komorowski, J. Kropiwnicki, M. Markiewicz, K. Miodowicz, J. Palubicki, L. Piotrowski, M. Plazynski, J.M. Rokita, J. Rybicki, J. Steinhoff, Mieczyslaw Szczygiel, A. Szkaradek, K. Ujazdowski, W. Walendziak, G. Walendziak, A. Zakrzewski.


Gdyby ci ludzie nie byli poslami AWS, dopiero wówczas daloby sie mówic o AWS jako o narodowym, propolskim bloku sejmowym. Sa to w istocie „czasowo delegowani" do AWS byli czlonkowie UW, jej ideowi lub nacyjni wspólbracia.

W TV wystapili w tej sprawie (27 lipca 1999) dwaj profesorowie: Wladyslaw Ja-worski ze Szkoly Glównej Handlowej oraz mlody prof. Witold Ortowski - doradca rzadu J. Buzka. Ta jego funkcja a priori zapowiadala w nim zacieklego zwolennika rozkladu polskiego systemu bankowego. Potwierdzil to w owej dyskusji.

Na pytanie prowadzacego dziennikarza - dlaczego pozwala sie na utrate kontroli nad polskimi bankami, prof. W. Orlowski dal odpowiedz w stylu swego szefa - wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza.

- Bo panstwo nie jest dobrym wlascicielem.

Dokladnie pokrywa sie to z klamliwa i zuchwala retoryka wszystkich innych slugusów Brukseli rzadzacych Polska: zlikwidowac wszystkie atrybuty panstwa, bo panstwo nie jest dobrym wlascicielem. Idealne sa tylko miedzynarodowe korporacje.



103

Na to odpowiada starszy od W. Orlowskiego o kilka dziesiecioleci, profeson Wladyslaw Jaworski:

- Kazdy bank na zachodzie sluzy jego akcjonariuszom, czyli promuje interesy banku i jego akcjonariuszy. Nie bedzie troszczyl sie o polskich kredytobiorców. Problem podstawowy sprowadza sie do pytania, na co mam zuzyc kredyt jako jego biorca w obcym juz banku z siedziba w Polsce.

Z pewnoscia nie otrzymam kredytu, jezeli nie bedzie on zgodny z inte3 resem banku i jego zachodnich akcjonariuszy. Interes obcy bedzie zawsze priorytetem w polityce kredytowej takiego banku.

Rozmowa nieuchronnie zeszla na aktualny temat - sprzedaz wiekszosciowego pakietu Banku PKO S.A.

Prof. W. Orlowski widzi te transakcje w barwach teczy:

- Sprzedajac PKO S.A. uzyskujemy nowe miejsca pracy (! - H.P.). Swiat idzie ku koncentracji systemów bankowych. Wielkie kupuja male. Nasze slabe banki nie maja szans na przetrwanie. Opierajac sie skazuja sie na marginalizacje! Prof. Jaworski:

- To argument bezzasadny. Nikt obcy naszych banków nie dekapitalizuje, totez wykupywanie polskich banków nie jest dzialalnoscia charytatywna. Ponadto na calym swiecie sa banki duze i male, jak np. w Niemczech. Kazdy dziala w swoim zakresie i swietnie sie maja. Na zachodzie sa tysiace banków duzych i malych. Prowadzacy audycje - do profesora Jaworskiego:

- Dlaczego panstwa zachodnie chronia pakiety wiekszosciowe rodzimych banków? Co bedzie z naszymi bankami za 3-5-10 lat? Odpowiada prof. Jaworski:

- Po pierwsze, panstwo zostanie calkowicie pozbawione mozliwosci prowadzenia wlasnej polityki finansowej. Po drugie, nie bedzie mialo mozliwosci inwestowania. Po trzecie, zostana wyrugowani pra­cownicy polscy z tych banków. Na to prof. Orlowski z werwa i lekkim szyderstwem:

- Nie widze potrzeby, aby banki wymienialy polska kadre. W Banku Slaskim nadal pracuja Polacy! Prof. Jaworski spokojnie, z pewnym juz znudzeniem i rezygnacja:

- To nie jest prawda. W Banku Slaskim juz teraz przewazaj a pracownicy innych narodowosci. Pan profesor chyba nie wie, co to jest polityka pieniezna. Kraje Unii Europejskiej administracyjnie ograniczaja udzial obcego kapitalu w swych systemach bankowych. My postepujemy na odwrót: sprzedac jak najwiecej. Telefon od sluchacza:

- Kto bedzie dbal o interesy polskie, majac 60 proc. udzialu wlasnego, czyli obcego dla interesu Polski?

Dyskusje konczy migawka z wypowiedzi posla Dariusza Grabowskiego -jednego z nielicznych parlamentarzystów poslujacych Polsce, a nic obcym interesom:

- Wyzbycie sie na rzecz obcych banków wiekszosciowego kapitalu polskich banków, jest aktem zdrady narodowej.



104

I az dziw bierze, ze wypowiedzia takiego „nacjonalisty" zakonczono te mila konwersacje.

Profesor Jaworski wrecz osmieszyl swojego mlodego, a juz utytulowanego rozmówce, a mnie nawiedzila smetna refleksja: w czasach komuny jawnej, tytuly profesorskie „robilo sie" na ekspresowej zasadzie „mierny ale wierny". Na salonach bylego towarzysza L. Balcerowicza, przestawionego z doktrynalnego komunisty na doktrynalnego euro-socjaldemokrate, ten klucz awansów nadal swieci tryumfy...

Jak to zniesc spokojnie?


Globalistyczni grabarze narodów posiadaja w Polsce swoich slugusów: jawnych i niejawnych zdrajców, agentów wplywu, „zatroskanych" obludników. Niepodzielnie wladajac mediami, bezkarnie niszcza materialne i duchowe fundamenty polskosci.

Ze szczególna zaciekloscia, konsekwencja i przyjemnoscia zohydzaja milionom Polaków pojecie patriotyzmu i jego podstawowe tresci. Slowo „patriotyzm" zostalo calkowicie wytrzebione z kanonu pojec identyfikujacych polskosc, Polaków, ich narodowosc. Nie wystepuje nigdy w mediach w tej funkcji. Nie pojawia sie nawet podczas oficjalnych uroczystosci narodowych. Poprawny, namaszczony przez zydomasonski „liberalizm" historyk polskojezyczny nie posluzy sie pojeciem patriotyzmu jako czynnikiem sprawczym naszych zrywów wolnosciowych, jako motywacji walki, konspiracji, warunków przetrwania Narodu eksterminowanego i okupowanego od dwóch stuleci.


Podreczniki szkolne sa równie starannie wysterylizowane z pozytywnej tresci tego slowa i z niego samego.

W zamian za to trwa histeryczna wojna z tak zwanym nacjonalizmem. W zwiazku z tym, ze jawne zohydzenie patriotyzmu w podrecznikach byloby prostackim bledem o skutkach odwrotnych do zamierzonych, w to miejsce wprowadzono dyskredytowane na wszystkie sposoby slowo „nacjonalizm".

W przyjetym kanonie oszczerstw i obelg oznacza ono tepa, zaslepiona wrogosc wobec innych narodów, nacji, mniejszosci, pyche bliska rasizmowi lub jawnie rasistowska, tym samym - „faszystowska"; nieodlaczny zwlaszcza „antysemityzm"- szowinizm wykluczajacy zgodne wspólzycie z narodami osciennymi i mniejszosciami we wlasnym kraju. W wymiarze osobowym, moralnym, a zwlaszcza intelektualnym, slowo „nacjonalizm" oznacza ciasnote horyzontów kulturowych, intelektualnych, wreszcie ignorowanie naturalnej prawidlowosci wspólczesnego zycia, jaka jest rzekomo nieuchronne zacieranie sie granic i róznic miedzy narodami i kulturami.


l. Ten neologizm stworzyl niemiecki Zyd, dziennikarz Wilhelm Marr w 1879 roku. Jest antropologicznie i semantycznie calkowicie falszywy, bo Marr objal nim wszystkie ludy semickie — w tym okolo 100 milionów Arabów.

Ten przebogaty repertuar oszczerstw i obelg pod adresem polskiego patriotyzmu, zostal w ostatniej dekadzie XX wieku podniesiony na najwyzszy stopien negacji. Jest nim faszyzm.




105

Nacjonalizm bowiem w przewrotnej sofistyce naszych wrogów - nieuchronnie znajduje swoje ujscie w odrazajacej kloace, jaka jest faszyzm.

Prawda jest inna i najzupelniej odwrotna. To faszystowski globalizm atakuje i niszczy narody, miedzy innymi tym zmasowanym ostrzalem propagandowym 7.

Tak oto polski patriotyzm - wiernosc któremu podczas zniewolenia przez dwa faszyzmy - hitlerowski i zydo-komunistyczny kosztowala zycie i cierpienia okolo szesciu milionów Polaków i Polek, teraz, pod pregierzem „nacjonalizmu", zostal postawiony w jednym szeregu z ludobójczym faszyzmem hitlerowskim.

W Nowej Encyklopedii Powszechnej PWN, tom. IV, s. 365, jak wiadomo calkowicie opanowanej przez „naszych", czytamy:

(...) w niektórych jezykach termin n. ma charakter gl. opisowy, w innych (np. w poi.) ma wyraznie zabarwienie wartosciujace, co wiaze sie z reguly z zawezeniem pojecia n. do tych postaw i ideologii, w których pozytywna ocena wlasnego narodu laczy sie z niechecia lub wrogoscia do innych narodów i pociaga za soba wezwanie do walki z nimi (...)

Tak wiec nie identyfikujacy sie z polskoscia wlasciciele PWN zadekretowali, ze nacjonalista (czyli aktywny patriota) jest nieuchronnie wrogiem innych narodów. Po drugie, ta wrogosc równie nieuchronnie determinuje go do otwartej walki z innymi narodami.

W tymze hasle: „nacjonalizm", w dalszej jego czesci, przywoluje sie slowo „patriotyzm" jako przeciwienstwo nacjonalizmu. I to jest kolejnym klamliwym naduzyciem. Niemozliwe jest bowiem przeciwstawienie tresci tych dwóch slów - ich wspólnemu mianownikowi, jakim jest imperatyw preferencji dla swojego narodu, symbolu wspólnego domu - panstwa, wspólnej kultury, historii i wspólnoty interesów materialnych.

Wystarczy siegnac do slowników innych jezyków (narodów), aby przeczytac w nich, ze slowo „narodowiec" to „nacjonalist", „nacjonaliste", a w polskim - „nacjonalista".

Zatem narodowiec i nacjonalista to werbalne i duchowe iunctim. Obydwa oznaczaja swiadoma identyfikacje ze swoim narodem - nacja, z jej dorobkiem historycznym i materialnym, z jej fundamentalnymi potrzebami i perspektywami 2.

Zmasowana wojna z patriotyzmem spowodowala, ze dzis tylko odwazny Polak lub Polka zdobywa sie na publiczne deklarowanie swojego patriotyzmu, natomiast nigdy lub prawie nigdy nie nazwie siebie polskim nacjonalista. Oznacza to samobójcza dyskredytacje wlasnej osobowosci, wlasnych postaw ideowych, politycznych, etc. Nacjonalista to grozny prymityw, zamaskowany lub jawny faszysta z odrazajaca, hitlerowska konotacja tego slowa.

Zawsze tam, gdzie neguje sie prawa narodów do samodzielnego istnienia we wlasnych domach, czyli suwerennych panstwach - tam natychmiast mamy do czynienia z agresywna, pelna pogardy, oszczerstw i klamstw negacja patriotyzmu, zastapionego tym obelzywym surogatem - „nacjonalizmem".

1. Zob.: H. Pajak: Bestie konca czasu. Wyd. Retro 2000.

2. Zob.: O. Józef M. Bochenski: Szkice o nacjonalizmie i katolicyzmie polskim.



106

Tak czynia czolowi gaulajterzy global-izmu, eurofolksdojcze usadowieni na decyzyjnych stanowiskach w panstwach narodowych. Ci zdrajcy, kolaboranci, kompradorzy wroga rozpisuja te dyrektywy na tysiace decyzji wykonawczych, na jadowicie antynarodowy jezyk zawlaszczonej przez nich propagandy medialnej. Na decyzje w programach nauczania wszystkich szczebli. Na film, prase, ksiazki, muzyke popularna.

Sa bezkarni, bo sa okupantami Polski. Nawet podczas wojny Polacy nie byli tak bezsilni jak obecnie. Wtedy na najbardziej polskozerczych okupantów organizowano skuteczne zamachy. Teraz ta metoda nie zda egzaminu, poniewaz okupacja przebiega na innych plaszczyznach, ma inna postac. Prawo sily fizycznej, celnego oka i kuli, ustapilo okupacji bezkrwawej - strukturalnej, duchowej, z zachowaniem pozorów wolnosci.

Przejdzmy do przykladów wybranych z tysiecy tej zmasowanej ofensywy przeciwko kanonom polskosci, patriotyzmu.

Znamienne, ze niemal wszystkie dotycza ostatniego dziesieciolecia tego antyludzkiego wieku.

I prawidlowosc druga - wszystkie lub niemal wszystkie wyszly spod pióra ludzi pochodzenia zydowskiego.

To w pewnym sensie nawet pocieszajace -jak pocieszajacy jest fakt, ze ksiedza Jerzego Popieluszke zamordowal osobnik tylko polskojezyczny...

I jak pocieszajace jest to, ze w latach 1944-1955, okolo 120.000 polskich patriotów zostalo zamordowanych - bezposrednio lub posrednio przez Zydów - wladców UB, Informacji Wojskowej, ubeckich „sadów".

Precz z patriotyzmem i reakcja! Niech zyje intemacjonal i rewolucja socjalna.

Polscy Zydzi S. Mendelsohn i Diksztejn, wspólpracownicy „Ruchu", organu komunistów, tak krzyczeli w Genewie 29 XI 1880 podczas obchodów rocznicy Powstania Listopadowego. (W. S. Didier: Rola neofitów w dziejach Polski, s. 114).

* * *

Jestesmy naprawde wrogami (...) musi sie tu rozegrac walka prowadzaca do wyniszczenia, uczynienia bezsilnym któregos z przeciwników. Bo narodowi katolicy nie spoczna, póki nie zorganizuja Polski po swojemu.

Jerzy Sosnowski: Wizyta w obcym kraju - „Gazeta Wyborcza" nr 73/1993'.

Wiele róznych ugrupowan odwoluje sie do tych najgorszych pokladów podswiadomosci, które w nas drzemia. Wlasnie odwoluja sie do naszego przywiazania do polskiej tradycji, które przeradza sie w narodo­wy szowinizm. Zbigniew Bujaka „Konfrontacje", 10 VIII 1990 r.

1. Zob.: Jerzy Robert Nowak: Zagrozenia dla Polski, t. I, s. 260.

2. Byly „solidarnosciowiec" z nadania Geremków, jeden z przywódców skrajnie lewackiego ROAD, obecnie (1999) szef GUC.



107

Ciemnogród (...) endecja (...) podchodzaca faszyzmem i agresja zawistnych frustratów (...) latrynizm polityczny, choroby psychiczne, faszyzowanie. Stefan Bratkowski, „Po prostu", 5 VI 1990 r.

Polska, ta sniona legendarna macierz, okazala sie zwykla maciora.

I teraz wielu Polaków marzy, aby teraz dorwac sie do jednego z jej cycków7. Piotr Gadzinowski: „NIE", 11 IX 1993 r.

* * *

(...) niejaki ksiaze Józef Poniatowski, który prawdopodobnie po pijanemu utopil sie w Elsterze, wydajac przy tym kabotynskie okrzyki. Wieslaw Górnicki2, „Polityka", l VII 1995 r.

* * *

Nad polskoscia, otwarta na róznorodnosc, wzielo góre Polactwo, patriotyzm znerwicowany, ksenofobiczny, autorytarny. Jerzy Sosnowski, tamze.

* * *

Nieslychanie duzo zalezy od nas: czy otworzymy sie na swiat, czy tez zamkniemy sie w mateczniku najgorszego katolicyzmu (...) Jest pewien typ polskiej ciemnoty gleboko zakorzeniony w tradycji endeckiej (...) Polska szansa istnieje, ale nie wiadomo, jak dlugo bedzie trwala3. Na razie tracimy czas, który dala nam historia. Krzysztof Pomian, „Gazeta Wyborcza", 10 X 1992.

Nareszcie zdechl mit o naszej wyjatkowosci, o tym polskim cierpieniu (...) Swieta Polska, cierpiaca i mezna, Polskosc swieta, zapita, skurwiona, sprzedajna, z geba wypchana frazesem, antysemicka, antyludzka. Pod obrazkiem Najswietszej Panienki (...). Tepe pyski granatowych policjantów. Andrzej Szczypiorski: Poczatek, s. 67-684.

* * *

(...) spoleczenstwo zacofane, zdemoralizowane, zle wyksztalcone, gnusne, zawistne, obskuranckie (...). A. Szczypiorski, zob.: „Mysl Polska", 16 V 1993 x.5

* * *

Nigdzie nie ma takiego zagrozenia nacjonalistyczno-klerykalnego jak u nas. A. Szczypiorski: „Prawo i Zycie", 6 VI 1992 r.

1. To marzenie spelnili glównie „nasi" z Unii Wolnosci. Dorwali sie do „cycków" „Kne-Sejmu", banków, korporacji.

2. Propagandowy janczar stanu wojennego w Polsce.

3. Raczej wiadomo — dopóki nic zaleje nas Unia Europejsata!

4. Wydanie niemieckie pod tytulem: Piehw pani Seidenman.

5. Krytycznie cytuje tego „koszemego" karierowicza P. Kolanowski.



108.

A jak my (Żydzi? - H.P.) mówimy, że musimy się szybko zintegrować z Europą, to jest to nasza kontra na polskość. A. Szczypiorski: „Gazeta Wyborcza", 20 XII 1992 r.

Tradycje narodowe to rezerwat mitów, co więcej, polskie mity narodowe są to w większości mity martwe. Marcin Król: „Życie Warszawy", 11 III 1994 r.

Zużyte, skompromitowane słowa „patriotyzm", „polskość", „Ojczyzna", nie odrodziły się w III Rzeczypospolitej. Aleksandra Jakubowska: „Wprost", 3 IV 1992 r.

* * *

Dla Polaków nie ma miejsca na ziemi. Czesław Miłosz': Rok myśliwego.

Polska nie jest nikomu potrzebna. Polski może nie być. Polski nie było przez 123 lata. Adam (Aaron) Szechter vel Adam Michnik.

* * *

Największym zagrożeniem dla Kościoła w Polsce jest nacjonalizm. Tymczasem Kościół w świecie staje się coraz bardziej uniwersalistyczny. Jeżeli nie pozbędziemy się nacjonalistycznych ciągot, to grozi nam zmar-ginalizowanie i oderwanie od głównego nurtu Kościoła Powszechnego na świecie. Jezuita Stanisław Musiał.

* * *

Śmieszna polska nędza, polska ksenofobia, prowincjonalizm, nasz mentalny lamus i zaścianek. S. Tym, „Wprost", 8 III 1992 r.

* * *

Polska jutra może się podzielić na Mazowsze, Wielkopolskę, Górny Śląsk i Dolny Śląsk. Krzysztof Bielecki, były premier.5

* * *

(...) palanty patriotyczne, palanty martyrologiczne, patriotyczno-naro-dowe gnioty. Tomasz Jastrun, syn stalinowskiego poety Mieczysława Jastruna''.

1. Miłosz już w Wilnie kolaborował z bolszewikami, a po wojnie został za to nagrodzony kilkuletnią pracą

w dyplomacji. Otrzymał Nagrodę Nobla, podobnie jak Wisława Szymborska, autorka panegiryków socrealizmu.

2. Zob. J. Jasiński: Michnikowi Polsku niepotrzebna. „Nasza Polska", 16 X 1996 r.

3. Tak oświadczył w deklaracji złożonej w imieniu Polski w Brukseli 3 marca 1993 r. (Zob. Stanisław Wysocki: Żydzi w Trzeciej Rzeczypospolitej, 1997, s. 51).

4. Zob. Stanisław Wysocki: Żydzi przeproście. Wyd. Ojczyzna 1998, s. 56.

109



Wszystko niemal, co przedstawia się w polityce jako NARODOWE, jest ponure i syczące nienawiścią. Andrzej Osęka, „Gazeta Wyborcza", 21 X 1991 r.

(...) apele o tworzenie państw narodowych, dające się słyszeć również w naszym kraju (chyba jeszcze nie całkiem waszym! - H.P.), oznaczają w praktyce wezwanie do nowej dyskryminacji mniejszości narodowej. Historyk Jerzy Tomaszewski, „Polityka" 5 V 1990.

Zgadzam się z gombrowiczowskim obrazem naszego społeczeństwa, w którym panoszy się polactwo, kościółek i nasz prowincjonalizm. Przed tym się bronię. Jerzy Stuhr, aktor'.

* * *

Istotne jest jednak nie zagrożenie nacjonalistyczne, ale zagrożenie, jakie niesie ze sobą tak zwany Polak-katolik, czyli cichy nacjonalizm. Marcin Król, „Res Publica".

* * *

Trzymanie się tradycyjnego rozumienia racji stanu, czy też głoszenie haseł narodowych (...) oddala nas od Europy. Marek Wąsowicz, „Rcs Publica", 4/1991.

* * *

Polska była biednym, głupim krajem, zidiociałym na skutek swoich nieszczęść. Kazimierz Kutz, „Gazeta Wyborcza"2.

* * *

Treść słów „ojczyzna", „patriotyzm" zaczęła przypominać dawno nieuporządkowany składzik, w którym rzeczy cenne leżą obok bezwartościowych rupieci. Jerzy Sosnowski, „Gazeta Wyborcza" 12 VIII 1994 r.

* * *

Przestańmy uważać, że literatura polska musi istnieć. Nawet jeśli zniknie, i tak będzie istniała jakaś literatura. Każdy będzie mógł sobie coś wybrać z ogromnej światowej oferty. Kinga Uuniii, „Ex Libris" (dodatek „Życia Warszawy"), 48/1994.

Krzewi się fanatyzm religijny w Polsce i nacjonalizm wraz ze źle maskowanym antysemityzmem. Maria Szyszkowska-, „Wprost", 13 VI 1993 r.

1. „Tygodnik Solidarność", 14 V 1993 r.

2. Zob. „Lad", 22 VIII 1993 r.

3. Zob. P. Bączek: „Gazeta Polska", 16 XI 1995 r.



111

Bitwa rozgrywa się między liberałami spoglądającymi na zewnątrz, a rzecznikami obskurantyzmu, zapatrzonymi we własny kraj, którzy za bardzo koncentrują się za odrodzeniem narodowym. Adam Michnik: „Thc Guardian"'.

Na świecie pochlebia mi bardzo, jeśli ktoś nazwie mnie kosmopolitą (...) Sądzę, że patriotyzm jest możliwy dopiero wtedy, gdy człowiek jest kosmopolitą, bo w przeciwnym wypadku jest on zawsze podszyty ksenofobią, nienawiścią (...). Krzysztof Zanussi, „Panorama", 18 XI .1998 r.

Uczelnie polskie już widziały wybryki endecko-faszystowskich bojówek. Szaleństwo nie wyparowało z umysłów polskich! Aleksander Malachowski, „Nasza Polska", 9 X 1996 r.

Strzeżmy się i podejrzliwie patrzmy na każdą nową ofensywę patriotyzmu (...) Mason Jan Józef Lipski, w latach 1986-88 Wielki Mistrz, w: Powiedzieć o sobie wszystko..., 1996.

Dla mnie bardzo ważnym argumentem na rzecz tej koalicji była obawa przed podziałem Polski wedle kryterium czysto kulturowego. Byłoby bardzo groźne, gdyby powstał z jednej strony obóz narodowo-ludo-wo-katolicki, a z drugiej strony liberalno-lewicowo-proeuropejski. Taki podział mógłby dramatycznie blokować modernizację Polski, proces jej integracji z Europą. Aleksander Smolar - prezes Fundacji im. S. Batorego2.

* * *

Nadgorliwi apologeci narodu każą się rodakom apologetycznie odnosić nawet do ciemnoty (...) roztaczając nad nią ochronę, bronią tym samym narodowej tradycji i tożsamości. Janusz Majcherek, „Rzeczypospolita", 25.III.1997 r.

* * *

Od dwóch stuleci cała lepsza albo prawdziwsza literatura polska powstała z dala od Polski, od Mickiewicza do Gombrowicza. Rodziła się tam, gdzie nie było polskiego kołtuna, rodzimego idioty, natrętnego dewota narodowego. Tadeusz Konwicki, stalinowski „pisatiel" w książce: Nowy świat i okolice, 1985, s. 31.

1. Tak grzmiał z oburzenia po tym, jak studenci Uniwersytetu Warszawskiego krzyczeli do Aleksandra Stoizman-Kwaśnicwskicgo: „Pokaż dyplom! Bez dyplomu nie wpuścimy!".

2. „Gazeta Wyb.", 25-26 IX 1999 r.



117

Istotą nacjonalizmu jest egoizm narodowy, dla którego najwyższą wartościąjest interes własnego narodu (...) walka z nacjonalizmem jest moralnym obowiązkiem każdego uczciwego człowieka (...).

Otóż właśnie w tej dziedzinie, na polu gruntownego i cierpliwego wyjaśniania czym jest nacjonalizm i jak się od niego uwolnić, szczególnie wielkie zasługi mają wolnomularze. Mistrz „polskich" masonów, prof. Andrzej Nowicki'.

* * * •

(...) państwo jednego tylko narodu zubaża ten naród duchowo, prymi-tywizując moralnie (!!! - H.P.) i prowadzi do ekscesów. Andrzej Olechowski: członek Bilderberg Group, w propagandowej książce Wygrać przyszlośc, 1999 r.

Jeśli całkowicie utożsamiać się będziemy z państwem, jeśli traktować je będziemy jako jedyną swoją instytucję i my będziemy słabnąć i obumierać wraz z nim. A. Olechowski - Wygrać przyszłość

Większość Polaków weszła na drogę ku strukturom NATO, demokratyzacji i liberalizacji, podczas gdy mniejszość poszła w przeciwnym kierunku nacjonalizmu, fundamentalistycznego katolicyzmu, obawy przed zachodem i liberalizmem, a szczególnie, co najbardziej godne ubolewania, na drogę otwartego antysemityzmu.

Z zaproszenia na konferencję: Kościół katolicki w Polsce i antysemityzm, odbytą 20 stycznia 1999 w Loyola Marymount Univcrsity w Los Angeles.



(...) chodzi o roztropne niedopuszczenie do tego, aby nurt fundamentalistyczny stał się prawie nurtem głównym. Chodzi o utrzymanie go na obrzeżach (...). Nawiasem mówiąc, głównym zagrożeniem jest referendum europejskie, które uważam za pomysł szatański. Jan Maria Rokita, prounijny „Europejczyk" („GW", 27 XI 1999 r.)

Szczególnie podłe miejsce wśród tychjanczarów dzikiego antypolonizmu zajmuje noblista Czesław Miłosz, za swój antypolonizm obsypywany strumieniem nagród i wyróżnień2. Od lat pluje na Polskę i polskość, dekretuje się Litwinem, lecz wydaje się, że najchętniej ogłosiłby się stuprocentowym a nie ćwierć - Żydem! W niemal każdej książce wypluwa z siebie jad pogardy i nienawiści do polskości, katolicyzmu. To inter-nacjonalista pełną gębą. Oto niektóre próbki jego szarż na polskość'3. Na początek warunek człowieczeństwa.

1. W książce: Filozofia masonerii u progu siódmego tysiąclecia, Gdynia 5997, s. 282-3. Masoni do chrześcijańskiego kalendarza dodają 4000 lat, stąd dziwolągi w rodzaju „siódmego tysiąclecia" i daty wydania tej książki: 5997.

2. Ostatnie to: „Małopolanin Roku 1999".

3. Zebrał J. Wąsowicz, „Nasza Polska" 28 VI 2000.

112



* * *

żeby być pełnym człowiekiem, trzeba się wynarodowić.

Prywatne obowiązki.

* * *

Przyznaję, że na „polskość" jestem alergiczny (...) „Nie" wobec „polskości", „nie" dla nacjonalistycznego upiora.

Pływalne obowiązki.

* * *

system narodowej paranoi i nacjonalistycznego bełkotu.

* * * Czy Polacy nie są podobni do homoseksualistów?

Tamże.

* * * Polak musi być świnią.

Tamże.

W czasie okupacji żałował, że w 1940 r. sowieci zajęli Wilno, ale:

Nie doznawałem niczego podobnego podczas podboju Polski przez Hitlera.

Rodzinna Europa'

Zakończmy ten potok antypolskich, antynarodowych plwocin wyborem cytatów dokonanym przez Wojciecha Załęskiego z okresu tylko sierpień-listopad 1996.

- „Język godnościowy, czyli patriotyczne chrząkanie o Ojczyźnie"

- „Brzmi to jak kretyński paradoks bycia Polakiem"

- „Po co ta cała Polska Europie?"

- „Całe to nasze narodowe szmaciarstwo"

- „Ja mam ambiwalentny stosunek do Polski, coś między miłością a obrzydzeniem"

- „Jest taka końska, zaściankowa, polska głupota"

- „Oczywiście, u nas głupio i po polsku"

- „Typowa polska nietolerancja, chorobliwy polski antysemityzm"

- „Dlaczego znowu polski, przecież żyjemy w Europie!"

- „My Polacy nie rozumiemy, co to jest Europa"

- „kołtun polski"

- „byle polski zasraniec"

- „Polacy są na szczycie nielubianych narodów Europy"2.

1. A więc Miłosza cieszył dramat Polski, za co obecnie jest „klasykiem polskiej" poezji w polskich podręcznikach szkolnych.

2. „Gazeta Warszawska", numer okolicznościowy z 23 IV 1997. Zob.: J. R. Nowak: Zagrożenie dla Polski, 1.1, s. 259.






Jak długo będzie się to wszystko tolerować?!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:41, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy


113

Czeslaw Milosz jako attache ambasady PRL w Paryzu w pierwszych latach powojennych.

W kraju trwal terror i rzez patriotów, a on spijal koniaki - „napój klasy robotniczej" w towarzystwie Jerzego Putramenta i komunizujacych poetów francuskich Eluarda i Supervielle'a.

Z tej lawiny obelg, oszczerstw, werbalnych plugastw, wylania sie przejrzysta, stale powtarzalna prawidlowosc. Polega ona na tym, ze Polska i Polacy niemal z dnia na dzien staliby sie swiatlymi obywatelami swiatlej Europy, gdyby zaorali swoje granice w ramach eurounijnego kolchozu budowanego wlasnie przez socjal-demokratów na gruzach panstw narodowych. Panstwa narodowe sa dla nich odrazajacym anachronizmem. „Dokladaja" im przy kazdej okazji.

W bylym Katolickim Uniwersytecie Lubelskim odbyl sie w 1998 roku pompatyczny benefis prof. A. Kloczowskiego, szefa Instytutu Europy Srodkowo-Wschodniej, czyli Biura Propagandy wschodniej enklawy przyszlego eurokolchozu. Uczestniczyli w tym sabacie czolowi polskojezyczni entuzjasci nowego ukolchozowienia Polski, budowniczowie owej „Europy Srodkowo-Wschodniej", wsród nich - byli premierzy T. Mazowiecki i H. Suchocka, min. spraw zagranicznych B. Geremek, byly i pózniejszy minister spraw zagranicznych Wl. Bartoszewski7, bp B. Dembowski, byly min. edukacji narodowej prof. Henryk Samsonowicz.


Ten ostatni, w swojej laudacji z niesmakiem zauwazyl, ze istniejajeszcze, niestety, spoleczenstwa panstwowe!

Mozna zrozumiec zniecierpliwienie prof. H. Samsonowiczaijego zydomasonskich towarzyszy, ze na ich globie istniejajeszcze „spoleczenstwa panstwowe". To istnienie „spoleczenstw panstwowych" przedluza sie wrecz nieprzyzwoicie. Ich likwidacje zadekretowano w glebi poprzedniego wieku. Juz „Jewish Worid" z 9 lutego 1883 roku jasno wylozyl program globalizacji tego, co prof. H. Samsonowicz z odraza nazywa „spoleczenstwami panstowymi".


l. Nie posiadajacy ani tytulu profesora, ani nawet stopnia magistra (!), lecz stale tytulowany „profesorem"



114

Centralnym motywem wojny z narodami w kontekscie swiatowym, jak i na gruncie polskim, jest niszczenie patriotyzmu.

Dokladnie rozpoznal to zjawisko w swojej alarmistycznej ksiazce brytyjski pisarz A.K. Chesterton. Wykazuje tam, ze spiskowcy zmierzaja do unicestwienia tradycyjnego zachodniego swiata. W tym celu przypuscili oni „dziki szturm na patriotyzm".

Patriotyzm, identyfikacja narodowa - powtórzmy to - stanowi kod genetyczny czlonka rodziny wlasnej i rodziny etnicznej, uosobionej w panstwie narodowym.

W tym wiec kierunku idzie „dziki szturm" globalnego komunizmu.

W konkluzji swej pracy Chesterton ostrzega:

Istnieje spisek o swiatowym zasiegu (...) jezeli nie pokonamy spiskowców, nie bedziemy mieli nic do przekazania nastepnym pokoleniom poza perspektywa niewolnictwa.

Dlaczego jest mozliwy ten jawny, zuchwaly „dziki szturm" na patriotyzm? Wyjasnimy to w nastepnych rozdzialach.

W Polsce neokomunistycznej ten dziki szturm na patriotyzm przybral formy administracyjne, a jutro przejdzie w policyjne.

Po próbach zakazu rozpowszechniania pism patriotyczno narodowych przez „Ruch", o których pisze w innym rozdziale, przyszlo wyrzucanie narodowych wydawnictw z targów ksiazki. Ostatnim przykladem tej wojny z polskoscia bylo wyrzucenie z Miedzynarodowych Targów Ksiazki we Frankfurcie, ksiazek wydawnictwa NORTOM oraz tego samego wydawnictwa z Targów Ksiazki w Krakowie.

We Frankfurcie - szef polskiej ekspozycji Andrzej Nowakowski i zarazem pelnomocnik ministra kultury, wrzeszczac, kazal sie wynosic temu wydawcy. Jego wscieklosc wywolaly ksiazki Romana Dmowskiego oraz ksiazki Jedrzeja Giertycha:

Polska i Niemcy. Granica polsko-niemiecka w swietle norm miedzynarodowych', ksiazka syna Jedrzeja Giertycha - prof. Macieja Giertycha: / tak nie przemoga oraz przedwojenna ksiazka Stanislawa Belzy. A. Nowakowski nazwal je antysemickimi i antyniemieckimi! Od tego momentu na tych prestizowych Miedzynarodowych Targach Ksiazki, „polska" literature i pismiennictwo reprezentowali tacy „Polacy", jak Andrzej Szczypiorski, Hanna Krall, Wislawa Szymborska, Ryszard Kapuscinski, Stanislaw Lem i Henryk Grynberg. Szef polskiej ekspozycji uznal, ze ksiazka Jedrzeja Giertycha, wybitnego Polaka-patrioty, nie jest godna tego towarzystwa. W zwiazku z tym nikczemnym popisem przedstawiciela ministra kultury, „Mysl Polska" (29 X 2000) pytala:

- Co na to minister kultury Kazimierz Michal Ujazdowski?

Odpowiadam:

- Milczal, bo jest z tej samej „paki". Taki sobie Ujazdowski z Ujazdowa? To samo kiedys czeka moje ksiazki i moje wydawnictwo RETRO. Solidarnie podaje adres wydawnictwa NORTOM, aby Czytelnik sam, zamawiajac tam wyrzucone

ksiazki, ocenil nikczemnosc tego terroru:

NORTOM, ul. Sanocka 15/17, 53-304 Wroclaw, tel./fax: (0-71) 367-76-88



115

STOCZNIOWCÓW WOJNA TRZYDZIESTOLETNIA


W sierpniu oficjalne marks-media obchodzily dwudziestolecie powstania „Solidarnosci". W Stoczni pojawili sie wtedy jej „doradcy" i „zalozyciele". Skladano kwiaty pod pomnikiem poleglych stoczniowców.

Ale prawdziwi twórcy, prawdziwi bojownicy antykomunistycznej walki: bici, wiezieni, wyrzucani z pracy, których potem wyrugowano z ruchu i wplywu na losy Polski posierpniowej - pozostali w cieniu. Z tego cienia docieraly do Polaków ich slabe glosy prawdy. O zdradzie. O sprzeniewierzeniu idealów i programu „Solidarnosci". Anna Walentynowicz7 oraz Andrzej Gwiazda - organizatorzy strajków i wspóltwórcy „S", z okazji rocznicy strajków sierpniowych, mogli zdobyc sie jedynie na przeslanie wspólnego oswiadczenia do prasy. Opublikowal je „Nasz Dziennik" 23 maja 2000, a wiec na kilka miesiecy przed spodziewanym tryumfalizmem rzadzacych Polska uzurpatorów. Czytamy w tym oswiadczeniu:


Uzywanie nazwy „Solidarnosc" dla obecnej organizacji zwiazkowej uznajemy za naduzycie, bo nie ma to nic wspólnego z pierwsza „Solidarnoscia". W 20. rocznice powstania „Solidarnosci" oswiadczamy, ze organiza­cja, która obecnie uzywa tej samej nazwy, nie jest kontynuacja „Solidarnosci", spadkobierczynia i kontynuatorka j ej tradycji. Przeciwnie, jej dzialalnosc jest sprzeczna z idealami i praktyka „Solidarnosci" z lat 1980/1981. Istota „S" byla solidarnosc ludzka w dokladnym tego slowa znaczeniu. „Neo-Solidamosc" poprzez atirmacje nieuczciwosci w polityce, bezrobocia i przyzwolenia, by zaklady wyrzucaly kolegów z pracy, zniszczyla poczucie miedzyludzkiej solidarnosci.

W klamliwej, zbanalizowanej propagandzie z okazji XX-lecia, calkowicie pominieto dwa czasowe filary etosu „Solidarnosci":

— jej rzeczywisty poczatek datujacy sie rzezia stoczniowców i mieszkanców Wybrzeza w grudniu 1970 roku;

- nieprzerwany do dzis bój stoczniowców o godnosc czlowieka pracy, o ratowanie Stoczni przed zaglada i grabieza przez zydowskich spadkobierców tamtych zdrajców, którzy na krwi i grzbietach milionów czlonków „Solidarnosci", objeli wladze nad Polska.

l. To o przywrócenie jej do pracy w Stoczni wybuchly pierwsze zamieszki i przestoje w pracy. „Doradcy" przyjechali do Stoczni przez nikogo nie zaproszeni. Domagano sie ich usuniecia. Zapewniali, ze oni nic beda sie wtracac. Chci tylko posluchac. Walesa zadecydowal: „niech zostana". Powinni ich byli wywiezc na taczkach: Geremka Mazowieckiego, Michnika...



116

Tak wiec bój o Stocznie trwa juz trzydziesci lat. W tym boju nadal strona zwy-cieskajest przefarbowana z krwisto-czerwonej na rózowa, niezniszczalna zydokomu-na.

Wykonujac ideologiczny, polityczny a zwlaszcza nacyjny testament zwycieskiej od 1944 roku zydokomuny, ostatni gensek PZPR M. RakowskiJuz w roli premiera, 29 pazdziernika 1988 roku postawil Stocznie Gdanska w stan upadlosci w ramach wylacznie politycznej zemsty. Jako polityczna zemste nazywaly ten zamach na Stocznie, opozycyjne pisma i sami stoczniowcy. Potem jednak nastapil drugi etap zemsty tych samych sil - niszczenie Stoczni pod pretekstami ekonomicznymi i w ramach uwlaszczania miejscowego oraz miedzynarodowego zydostwa, narodowym majatkiem Polaków. Rakowski i jego pobratymiec wicepremier J. Sekula, oglosili likwidacje Stoczni kilka miesiecy po tym, jak drugiego maja 1998 roku stoczniowcy upomnieli sie o legalizacje zwiazku „Solidarnosc".


Chodzilo glównie o zniszczenie kolebki „Solidarnosci" i Grudnia 70., lecz po latach okaze sie równiez, ze o dalekosiezny plan zaglady polskiego przemyslu okretowego. Tego celu zemsty nikt jeszcze nie rozpoznal, bowiem dopiero dojrzewaly plany miedzynarodowej zydowskiej finansjery i korporacjonizmu w sprawie zamiany majatku narodowego Polaków w mase upadlosciowa. Po „okraglej zdradzie" ta metodologia i strategia ujawnily sie w konsekwentnej odmowie kredytowania stoczni. Pod rzadami wówczas jeszcze Demo-Wolnosci, a potem Unii Wolnosci, Eysmont i Olechowski, w konsekwentnej zmowie z prezesami banków - Pomorskiego i Gdanskiego, podobnie jak przedtem Rakowski i Sekula starali sie postawic stocznie w stan likwidacji. Jednym z manewrów bylo powolanie tzw. Grupy Przemyslowej. Byla to nieliczna lecz wplywowa grupa dyrektorów stoczni i przedstawicieli innych duzych przedsiebiorstw. Razem dysponowali zaledwie piecioma procentami akcji Stoczni. Okazalo sie, ze akcje stoczni juz nie naleza ani do PLO czy PZM, tylko do kilku ustosunkowanych prywaciarzy. Zawlaszczyli oni 40 procent akcji^ W ówczesnej edycji „Kne-Sejmu" wybuchlo pewne poruszenie, pozorny skandal. Sitwa zdrajców miala jednak w „Kne-Sejmie" miazdzaca przewage. Patriotyczni poslowie stanowili znikoma mniejszosc i tak jest do dzis.


Kolejne podejscie „zza wegla", to próba sprzedazy stoczni niejakiej pani Piase-ckiej-Johnson. Prasa polskojezyczne okrzyknela j a niemal matka opatrznosciowa Stoczni i stoczniowców.

Nastepne ataki polegaly na konspiracyjnej próbie sprzedazy Stoczni norweskiemu koncernowi Kvaernera. Dyrektor tego koncernu, na krótko przed sprzedaza udzielil wywiadu gazecie norweskiej chwalac sie, ze bylby durniem, gdyby zrezygnowal z tak wspanialego prezentu, jakim jest ta polska stocznia. Ktos z Polaków szybko przekazal tekst wywiadu do Polski i transakcja zostala zablokowana w ostatniej chwili.

Na tym etapie niszczenia Stoczni jako „okretu flagowego" polskiego przemyslu okretowego, pojawili sie na scenie Niemcy. Ich apetyty mialy zasieg miedzynarodowy. Wojna o zniszczenie polskiego konkurenta w budowie statków wpisywala sie w strategiczne plany Unii Germano-Europejskiej. Na swiatowym, bo juz nie tylko europejskim rynku budowy okretów, trwala wtedy zaciekla wojna o rynki zbytu — o zamówienia na statki. Niemieckie uderzenie poszlo wtedy w kierunku Gdanskiej Stoczni Remontowej.

l. „Nasza Polska" 12 III 1997.



117

Próbe sprzedania jej za bezcen podjal ówczesny minister „Znieksztalcen Wlasnosciowych" - byl 1993 rok7. Do tematu wrócila po kilku latach „Rzeczpospolita" w publikacjach z 14 i 17 marca 1997 roku. Pisala o wzroscie mocy produkcyjnych przemyslu stoczniowego Unii, o zwiazanymi z tym dotacjami unijnymi zapowiadanymi przez dobrze poinformowane niemieckie pismo „Forbes". Pisano wyraznie o zaostrzajacej sie konkurencji:

Organizacja Wspólpracy Gospodarczej i Rozwoju spodziewa sie zaostrzenia problemów w przemysle okretowym. Swiatowe moce produkcyjne branzy wzrosna do 2000 o 16-24 proc. CECD przypomniala o koniecznosci szybkiej ratyfikacji umowy z 1994 roku o dotacjach panstwowych dla przemyslu stoczniowego.

„Forbes" pisal o dotacjach panstwowych dla niemieckiego przemyslu okretowego, który Niemcy postanowili wspierac dotacjami w zwiazku z rosnaca miedzynarodowa konkurencja:

Komisja Europejska gotowa jest udzielic dwóm niemieckim stoczniom pomocy finansowej w wysokosci l mld DEM (588 min USD)... Na najblizszym posiedzeniu Rady Ministrów Unii Europejskiej 24 marca, koimisja przedstawi propozycje przyznania 450 min DEM stoczni w Weimarze i 590 DEM wsparcia stoczni w Stralsundzie.


Te deklaracje finansowe byly posrednia odpowiedzia na zaciekla wojne polskich eurofolksdojczy wydanej przemyslowi stoczniowemu w Polsce, konkurentowi niemieckiego przemyslu okretowego.

Przygotowujac plany kasacji polskiego przemyslu okretowego, tzw. Grupa Polskiej Zeglugi Morskiej podpisala wtedy z japonskim koncernem Mitusi Co Ltd kontrakt na budowe (dla Polski!) pieciu statków2. W tym samym czasie Stocznia juz zaczynala tonac w dlugach z powodu odmowy kredytowania. Do przetargu na to zamówienie stanelo kilka stoczni z calego swiata — tak przechwalal sie K. Gogol, rzecznik prasowy tej samozwanczej Grupy Polskiej Zeglugi Morskiej. Niczym szejkowie Kuwejtu, wybrali wtedy oferte japonska. Wartosc kontraktu wynosila - na razie - 100 min dolarów. To nie wszystko - ówczesny premier Cimoszewicz swoja dywersyjna antypolskosc zademonstrowal udzieleniem pozyczki kilkudziesieciu milionów dolarów armatorom koreanskim - czego konsekwentnie odmawial polskiej stoczni. W swojej bezczelnosci i propagandowej hucpie, Cimoszewicz mówil: Decyzja o udzieleniu wietnamskiej stoczni kredytu, to jedno z posuniec promujacych nasze towary eksportowe. To oswiadczenie synala kata polskich powojennych patriotów, sekretarz Prezydium gdanskiej „Solidarnosci" - E. Szwajkiewicz, nazwal skandalem.

W nastepnej kolejnosci, rzad Cimoszewicza nie mogac zniszczyc Stoczni Gdanskiej w calosci, przeszedl do sprzedawania jej kawalkami, komu popadnie. Rysowal sie juz wtedy plan zmiany „inwestora strategicznego" - z niemieckiego na amerykanski, czyli na zydowski kapital banku Chasc Manhattan.

Niemcy jednak nie rezygnowali z podboju Stoczni.

1. Zob.: „Mysl Polska" l XII 1996.

2. „Zycie" 15 X 1997.



118

W kwietniu 1994 roku odbylo sie spotkanie przedstawicieli Polskiego Forum Okretowego z dyrektorem biura stowarzyszenia zachodnio-europejskich producentów statków - AWES. Stanela tam sprawa przyjecia (podporzadkowania) Polskiego Forum Okretowego do AWES. Dyrektor AWES, Niemiec, zarazem dyrektor naczelny Bremen Vulkan Verbund AG - zgode na laskawe przyjecie PFO do AWES uzaleznil od ograniczenia produkcji polskich stoczni o 30 proc. ich ówczesnej mocy produkcyjnej!


Dramat Stoczni poglebial sie. Ówczesne stopy oprocentowania kredytów dla podmiotów panstwowych wynosily 30 proc. w skali rocznej - to oznaczalo ekspresowe ich upadlosci. Niezbednym krokiem wstepnym w ratowaniu Stoczni byloby zawieszenie lub likwidacja istniejacego zadluzenia wobec Skarbu Panstwa - bo przeciez to Skarb Panstwa byl wlascicielem tego panstwowego przedsiebiorstwa. W zamówieniach na statki drzemaly dwa miliardy dolarów: aby kontynuowac realizacje zamówienia, Stocznia pilnie potrzebowala kredytu w wysokosci okolo 700 min dolarów.

Niestety: w tym samym okresie kilku lat, kiedy NBP udzielil 4,5 mld USD kredytu upadajacym bankom komercyjnym - których to kredytów i tak potem w wiekszosci nie odzyskano -NBP odmawial kredytu w wysokosci 700 min dolarów dla Stoczni. Bylaby to pozyczka pewna, bowiem swiatowe prognozy wzrostu floty towarowej od 1991 do 2005 mówily o 12 proc. tego wzrostu, a „portfel" zamówien opiewal na 2 mld USD. Ponadto kasacje starych okretów mialy objac - w skali swiatowej - 31,1 min DWT. Oznaczalo to syste­matyczny i dlugoletni wzrost zapotrzebowania na budowe statków towarowych.

Kolejnym trikiem byla próba „kupienia" Stoczni przez niejakiego Roberta Pollana z USA. Podawal sie za Polaka („Pollan") lecz publicysta „Naszej Polski" pisal o Pollanie: taki on Polak, jak A. Michnik albo Lewandowski'. Podobnie odnosil sie do Pollana publicysta kanadyjskiego „Przewodnika Polskiego". Przypomnial, ze Pollana w jego naglej milosci do Stoczni goraco popieral jego pobratymiec w roli ministra „Znieksztalcen Wlasnosciowych" - J. Lewandowski. I wyjasnial:

Jeffrey Sachs i Janusz Lewandowski spedzili jakis czas na uniwersytecie Harvarda. Pan Pollan uczestniczyl w tworzeniu Polsko-Amerykan-skiego Funduszu Przedsiebiorczosci (PAEF), byl równiez jego wiceprezesem (1990-1991). Fundusz ten otrzymal od Kongresu amerykanskiego sume 240 min dolarów na swoje wydatki. Jego powstanie bylo elementem programu pod nazwa: „Poparcie dla Wschodnio-Europejskiej Demokracji" (SEED), powolanej w Kongresie w listopadzie 1989 r. po wizycie prezydenta Busiia w Polsce.


Duet Pollan-Lcwandowski ukartowal nastepujacy szwindel: zalozona ad hoc przez Pollana spólka „Porta" z kapitalem zaledwie 10 milionów starych zlotych (ówczesne okolo 300 dolarów!) - miala przejac 15 proc. uprzywilejowanych akcji Stoczni! Kazda z tych akcji dawala posiadaczom piec glosów, czyli posiadanie 15 proc., takich uprzywilejowanych akcji dawalo oszustom z „Porty" calkowita kontrole nad Stocznia wedlug prostego przelicznika: 15x5= 75.

1. Wywiad kpt Zeglugi Wielkiej Z. Sulatyckiego dla „Mysli Polskiej" z l XII 1997.

2. „Nasza Polska" 11 czerwca 1997.'



119

Ten „przekret" nie udal sie dzieki protestom zdesperowanej zalogi Stoczni. Zaprawiona w bojach lat 1980-1988, coraz bardziej zdecydowanie bronila swojej stoczni, swojego bytu. Podczas wiecu w marcu 1997 roku, stary brygadzista Jan Trzaska krzyczal do mikrofonu:

W 1970 roku na moich oczach gineli stoczniowcy, ludzilem sie, ze III RP bedzie panstwem dialogu i cywilizacji (...) Towarzysze z Komitetów zamienili ksiazeczki partyjne na czekowe. Wypedzmy w koncu za Ural tych czerwonych sk—synów!

Etap drugi: ratujmy Stocznie!

Tuz po „Okraglej Zdradzie", „okragla" sitwa z obydwu stron tej pozorowanej barykady, wydajac wyrok na „Kolebke" wiedziala, ze wczesniej czy pózniej trzeba j a przedtem „odpanstwowic", sprywatyzowac, zamienic na Spólke Akcyjna, czyli zostawic Stocznie sama, a wtedy miejscowi i zachodni oszusci wykonaja reszte likwidatorskiej roboty.


W tym wlasnie celu, 17 grudnia 1990 roku Rada Ministrów podjela uchwale o zbyciu 40 proc. stoczniowych akcji Skarbu Panstwa dla 7605 pracowników Stoczni. Na skutek tego manewru. Skarb Panstwa przestal byc jedynym wlascicielem Stoczni, choc w Spólce pozostal jeszcze wiekszosciowym akcjonariuszem. Uwlaszczajac stoczniowców, rzadowi eurofolksdojcze nie przejmowali sie tym faktem. Dalsze manewry mialy uczynic ich akcje bezwartosciowymi papierami. Osmiotysieczna zaloga Stoczni przekonywala sie coraz bardziej o tym, ze tylko ona moze uratowac zaklad od rozszarpania przez hochsztaplerów wspieranych przez kolejne ekipy rzadowe i sejmowe. Bój o Stocznie z kazdym rokiem nabieral dramaturgii w miare jak kolejni oszusci poczynali sobie coraz zuchwalej, wspierani przez wladze administracyjne i kolejne rzady.

W czerwcu 1966 roku Zarzad Stoczni Gdanskiej Spólka Akcyjna, na polecenie ministra skarbu dzialajacego poprzez wojewode gdanskiego, dokonuje jawnego przestepstwa - zglasza wniosek o upadlosc Stoczni. Czyni to wbrew zasadom ekonomicznym i wymogom prawnym. Zanizyl wartosc majatku stoczni z 3 miliardów 328 milionów zlotych do 227 min zlotych, natomiast zadluzenie Stoczni zawyzal z 60 min zlotych do 337 min zlotych. Uchwala Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy, podjeta na polecenie Ministra Skarbu - stawiajaca Stocznie w stan upadlosci, zostala zaskarzona i nastepnie uchylona prawomocnym wyrokiem Sadu Wojewódzkiego w dniu 23 lutego 1998 r.

Pomimo takiej decyzji Sadu, wbrew prawu nadal kontynuowano procedury upadlosciowe! Juz w sierpniu 1996 roku rozpoczeto te sadowe, bezprawne procedury likwidacyjne: 8 sierpnia 1996 Sad Rejonowy w Gdansku oglasza upadlosc stoczni, nie zadajac sobie trudu, aby merytorycznie sprawdzic przeslany przez Zarzad Stoczni wniosek upadlosciowy.

Po ogloszeniu upadlosci, majatek Stoczni staje sie „masa upadlosciowa". Zarzad nad ta masa obejmuje Syndyk pod nadzorem Sedziego Komisarza. Syndykiem zostaje mec. Andrzej Wiercinski z poznanskiej kancelarii adwokackiej. Syndyk dziala z takim rozmachem na szkode owej „masy" i zalogi Stoczni, ze w styczniu 1999 roku spontanicznie zawiazuje sie Stowarzyszenie Akcjonariuszy i Obronców Stoczni Gdanskiej



120

„ARKA". W czerwcu 1999 roku „ARKA" zostaje oficjalnie zarejestrowana jako podmiot prawny. Prezesem zostal Jan Koziatek, czlonkiem Komisji Rewizyjnej kpt. Zeglugi Wielkiej Boleslaw Hutyra. W krótkim czasie stowarzyszeniu udalo sie:

- zjednoczyc 2 426 akcjonariuszy sposród zalogi i uzyskac od nich pelnomocnictwa do obrony ich praw;

- zjednoczyc 4 000 emerytów i rencistów Stoczni Gdanskiej - jedynych w Polsce emerytów nie posiadajacych zadnych rekompensat za sprywatyzowanie przedsiebiorstwa;

- powolano ugrupowanie „Zjednoczeni w Obronie Stoczni Gdanskiej";

- wystapiono do Zarzadu Stoczni Gdanskiej S.A. o zwolanie Nadzwyczajnego Warnego Zebrania Akcjonariuszy;

- wyslano 112 alarmistycznych, protestacyjno-informacyjnych pism do przedstawicieli rzadu, organizacji spolecznych i politycznych, do Sadu i Prokuratury;

- zorganizowano kilka konferencji prasowych demaskujacych klamstwa i niszczycielskie dzialania Syndyka i Sedziego Komisarza;

- zorganizowano trzy demonstracje informujace o sabotazu w stosunku do „masy upadlosciowej" czyli majatku Stoczni.

Na Walne Zebranie akcjonariuszy musiala zapasc zgoda sadu. Bój o uzyskanie takiej zgody, to osobny rozdzial walki o Stocznie.


W grudniu 1999 roku „Arka" kieruje do Ireneusza Tomaszewsklego - prokuratora Okregowego w Gdansku, zawiadomienie o przestepstwie wraz z wnioskiem o wszczecie postepowania sadowego, przeciwko mec. Andrzejowi Wiercinskiemu - Syndykowi masy upadlosciowej Stoczni Gdanskiej S.A.

W zawiadomieniu czytamy m.in.:


1. Syndyk wyprzedaje majatek trwaly i ruchomy Stoczni Gdanskiej, demontuje urzadzenia. Niszczy baze produkcyjna Stoczni, przez co naraza na straty akcjonariuszy i Skarb Panstwa. Tereny stoczniowe w centrum Gdanska przygotowuje sie do sprzedazy mimo, ze nie mógl byc jeszcze podpisany akt notarialny przenoszacy wlasnosc, bo nie spelniono warunków przedwstepnej umowy kupna-sprzedazy.

Wstepna i warunkowa umowa sprzedazy potwierdzona Aktem Notarialnym (Repertorium A nr 7642/1998 z dnia 08.09.1998 r.) jest zaskarzona i toczy sie postepowanie sadowe (wygrana Apelacja dnia 24.09.1999 r. sygn. Art. AC 616/99).

2. Dnia 23.03.1997 r. Syndyk oglasza w „Rzeczpospolitej" Oferte sprzedazy Stoczni nie majac na to zgody Sedziego Komisarza. Otrzymal ja dopiero w czerwcu 1997 r. Syndyk ukrywa wazne fakty przed Zarzadem Stoczni Gdanskiej S.A., nie przekazuje mu wszystkich dokumentów postepowania upadlosciowego, aby oszukac wlascicieli Stoczni.

3. Syndyk nie wycenil wartosci Stoczni i przekazal ja bez inwentaryzacji za darmo.

Eksperci w 1995 r., ocenili wartosc Stoczni na 3 mld PLN wedlug wartosci ksiegowych z amortyzacja i starych niskich cen wyjsciowych. Ponadto cena ziemi l m kw. w Gdansku wynosi 1000 PLN. Stocznia posiada tereny wielkosci l 750 000 m. kw. Wartosc samych terenów Stoczni to juz l mld 750 min PLN.



121

4. w dniu 22.07.1998 r. Syndyk wnioskuje do Sedziego Komisarza „sprzedaz Stoczni Gdanskiej na rzecz Stoczni Gdynia i EVIP-Progress z W-wy, na co uzyskal zgode Sedziego Komisarza. Sprzedal natomiast 'f Stocznie innemu podmiotowi - Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej " S.A., która w dniu wydania zgody jeszcze nie istniala, a po krótkim czasie zostala wykreslona z rejestru handlowego. W jej miejsce powolano S-ke z.o.o. „Synergia'99" i Stocznie Gdanska Grupa Stoczni Gdynia S.A.

5. Faktycznie, Syndyk nie sprzedal a przekazal Stocznie za bezwa- ,, runkowa gwarancje bankowa w wysokosci 72,93 min PLN oraz wydal darmo kupujacemu z kasy stoczniowej 42,77 min PLN narazajac akcjonariuszy i Skarb Panstwa na strate 3 mld PLN. Zadamy wyjasnienia, kto zagarnal zagraniczne wierzytelnosci Stoczni w wysokosci 181,3 min PLN.

Akt Notarialny z dnia 08.09.1998 r. Repertorium A nr 7642/1998.

6. Syndyk nie rozpatrzyl dokumentów Zarzadu Stoczni Gdanskiej S.A.: „Wstepne zalozenia do programu uruchomienia produkcji w Stoczni Gdanskiej po zawarciu ukladu z wierzycielami" z kwietnia 1998 r. oraz „Uzasadnienie celowosci przeprowadzenia ukladu z wierzycielami Stoczni Gdanskiej S.A. w upadlosci" z sierpnia 1998 r.

Dokumenty te byly pozytywnie ocenione przez specjalistów okretowych.

7. Syndyk dopuscil sie przestepstwa odrzucajac oferte finansowa Zarzadu Stoczni Gdanskiej S.A. z dnia 31.07.1998 r. w wysokosci 640 min PLN w porównaniu z darmowym przekazaniem Stoczni. Dzialal na szkode akcjonariuszy. Skarbu Panstwa i wierzycieli Stoczni.

Oferta Zarzadu opierala sie na Porozumieniu i Liscie Intencyjnym z dnia 28.07.1998 r. opisujacych kredyt zorganizowany przez Spoleczny Komitet Ratowania Stoczni Gdanskiej i Przemyslu Okretowego oraz Stowarzyszenie Solidarni ze Stocznia Gdanska wraz z grupa banków G-12. Dokumenty te byly zaakceptowane pod wzgledem merytorycznym i prawnym przez Wiceministra Finansów oraz Ministra Pracy i Polityki Socjalnej. Doprowadzil do zagarniecia trzymiliardowego majatku akcjonariuszy, w tym Skarbu Panstwa oraz narazil wierzycieli uprzywilejowanych na stra­te 101,1 min PLN i nieuprzywilejowanych na strate okolo 20 min PLN.

Naduzycia Syndyka, razace zanizenie wartosci Stoczni, nieprzyjecie oferty 640 min PLN, a wydanie darmo Stoczni i jej pieniedzy swiadcza o aferze gospodarczej: dokonano przestepstwa. Akcjonariusze, Skarb Panstwa i wierzyciele poniesli wymierne straty.


Zadamy, aby Pan podjal zdecydowane dzialania w celu przywrócenia niezaleznego od ukladów finansowych funkcjonowania prawa. Naszym zdaniem, kroki w tym celu winny byc podjete natychmiast, aby nie narazic nas na jeszcze wieksze straty. Ostatniego dnia grudnia 1999 roku Stowarzyszenie „ARKA" skierowalo stosowi pozew do Sadu Okregowego w Gdansku przeciwko Zarzadowi Stoczni Gdynia s.j


122

Pozew dotyczyl uznania za bezprawna czynnosc prawna Syndyka, polegajaca na sprzedazy aktywów Stoczni Gdanskiej S.A., w wyniku czego uzyskala korzysc majatkowa Stocznia Gdynia S.A. We wniosku postuluje sie uznanie za nieprawnie zawarte nastepujace akty notarialne:

- akt notariusza Marka Kolasy z kancelarii notarialnej w Poznaniu, zawarty 8 wrzesnia 1998 roku;

- tegoz notariusza Marka Kolasy - akt z dnia 23 listopada 1998 - na podstawie których nastapila sprzedaz upadlej Stoczni Gdanskiej S.A.

W pozwie mówi sie o dwóch najwazniejszych, przestepczych naruszeniach prawa i dobrych obyczajów kupieckich:

1. Ustalona, razaco niska cena sprzedazy Stoczni za 115 min zlotych jest w rzeczywistosci mniejsza o 42,7 min zlotych, które znajdowaly sie w kasie upadlej Stoczni Gdynia S.A. - i po tym przywlaszczeniu - uzycie tej kwoty przez Trójmiejska Korporacje Stoczniowa S.A. w Gdyni - na zakup tejze Stoczni od Syndyka. Akty te zostaly sporzadzone na krzywde akcjonariuszy Stoczni.

2. Wniosek o zabezpieczenie powództwa do kwoty trzech miliardów 328 milionów zlotych (wraz z ustawowymi odsetkami) - tyle bowiem wynosi rzeczywista wartosc Stoczni wraz z gruntami. Wniosek dotyczy wydania sadowego zarzadzenia o ustanowieniu hipoteki przymusowej do wysokosci tychze 3,3 mld zlotych.

W uzasadnieniu pozwu wyjasniono, ze sprzedaz Stoczni byla ukartowana na zasadzie zmowy: tylko dla tego celu powolano tzw. „Trójmiejska Korporacje Stoczniowa S.A." w Gdyni - kontrolowana przez Stocznie Gdynia S.A. Spólka ta zostala nastepnie rozwiazana, a przechwycony majatek przeszedl do innych spólek powolanych w podobnym celu przez Stocznie Gdynia S.A. i osoby prywatne. Analiza transakcji wskazywala wyraznie, ze jej celem od samego poczatku bylo wyprowadzenie majatku stoczni na rzecz osób trzecich. Zmiana struktury wlascicielskiej w praktyce wydziedziczyla akcjonariuszy Stoczni.



Przedstawmy glównych harcowników tej afery, wymienionych w pozwach do prokuratury i sadu.

- Jacek Skarbek: jako przewodniczacy Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Stoczni Gdanskiej S.A. byl wnioskodawca uchwaly uniewaznionej przez Sad Wojewódzki w Gdansku, która stala sie podstawa uzasadnienia upadlosci Stoczni Gdanskiej S.A.;

- Zarzad Stoczni Gdanskiej w osobach: Ryszard Goluch, Slawomir Lubinski, Witold Zylicz i glówna ksiegowa - Bozena Lusiak. Dzialajac w zmowie posluzyli sie odrzucona przez stoczniowców wspomniana Uchwala nr 6, zawnioskowana przez J. Skarbka, uzupelniona nieprawdziwymi danymi o majatku trwalym Stoczni. Dwa tygodnie przedtem, Zarzad wnioskowal uchwale nr 5, mówiaca o kontynuacji dzialalnosci spólki, byl tez autorem sprawozdania, w którym okreslano aktualna strate Stoczni na 62 min zlotych. Te dzialania doprowadzily do ogloszenia upadlosci Stoczni Gdanskiej S.A. Tym dzialaniem Zarzad doprowadzil do przedluzenia swej przestepczej dzialalnosci — czytamy we wniosku - zawiadomieniu „ARKI" do prokuratury.


Sad Rejonowy (Wydzial Gospodarczy) pod przewodnictwem E. Wojtynowicz, wprowadzony w blad falszywymi wielkosciami podanymi przez Zarzad, wydal postanowienie o upadlosci w sierpniu 1966 roku.



123

Dane te nie byly potwierdzone przer Rade Nadzorcza i nie zatwierdzone przez Walne Zgromadzenia Akcjonariuszy, odbyte w czerwce 1996 roku. Zarzad podal tam nieprawdziwa, zanizona wartosc kontraktów na budowe 19 statków. Stwierdzal tam, ze ceny sa rzekomo nizsze od kosztów budowi tych statków. Ponadto, Zarzad podal zanizona wartosc majatku trwalego Stoczni (zaledwie 227,4 min zlotych), zawyzyl kwote zobowiazan stoczni do 337,3 min zlotych, j. dlug innych wobec Stoczni nazwal roszczeniami spornymi. •

Pózniejszym „nabywcom" Stoczni, w istocie oddano ja za darmo, bowiem razaco zanizona cene „zakupu" (115 min zl) zmniejszona dodatkowo poprzez zajecie kwoty 40 mln zl z konta Stoczni!


Ponadto spólce, poprzez kancelarie adwokacka w Londynie, moca prawnych juz wtedy wyroków, zasadzono odszkodowanie za zerwane umowy zamówieniowe na budowe statków - w kwocie 55,5 min zlotych (okolo 11 min dolarów). Nadto, za inne odszkodowania z tytulu zerwanych umów. Stocznia miala prawo ubiegac sie o 125,8 min. Dawalo to aktywa na sume ponad 250 min zlotych -juz uwzgledniajac karykaturalnie czy raczej przestepczo zanizona wartosc stoczni, owe 115 min zlotych^|

Poslugujac sie takimi falszami Zarzadu, Sad Rejonowy wydal orzeczenie o upadlosci, lecz na skutek wniosków „ARKI" Sad Wojewódzki w Gdansku (sygn. 1122/9Cool uniewaznil podstawe zgloszenia upadlosci, czyli wspomniana Uchwale nr 6 wysmazona przez Zarzad.


Kolejny, raczej glówny sprawca oszustw, to Syndyk Andrzej Wiercinski. Poprzez dobrane przez siebie osoby, dzialajac wspólnie z nimi - czytamy we wniosku „ARKI" do Prokuratury - doprowadzil do ogromnych strat Skarbu Panstwa, akcjonariuszy i zwolnionych pracowników Stoczni, a takie do strat w firmach kooperujacych ze Stocznia Gdanska. Sami czerpia z tego procederu znaczne korzysci materialne poprzez przedluzanie swojej dzialalnosci do dnia dzisiejszego.

Wiercinski, co szczególnie naganne w przypadku prawnika, dzialal szkodliwie i swiadomie, w oparciu o nieupra-womocnione postanowienia o upadlosci (bo nie zatwierdzone przez wyzsze instancje sadownictwa); i potem poprzez skrywanie faktu prawnego o uprawomocnieniu sie wyroku sadowego korzystnego dla akcjonariuszy. i||


- Joanna Labana, to Wojewódzki Konserwator Zabytków: zaniedbala obowiazek zabezpieczenia zabytków techniki okretowej znajdujacych sie na terenie Stoczni Gdanskiej. Chodzilo o zabytkowa, unikatowa budowle z czerwonej cegly, tzw. niecke dokowa do budowy i remontów statków. Pochodzi ona z 1880 roku i jest jedynym teg( typu obiektem europejskim7. Niecke nowi „wlasciciele" Stoczni pospiesznie zamienil na wysypisko smieci. Byl to skutek decyzji Syndyka, mec. dr Andrzeja Wiercinskiego.

— Bogdan Oleszek, Bogumil Banach, Janusz Szlanta: poslugujac sie bezprawni! nazwa Stoczni, uzywali nazwy „Stocznia Gdanska" w zarejestrowanej przez siebif „Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej"2. Uchwala swoich wladz wewnetrznych, za mieniaja nazwe tejze „Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej" na: Stocznia Gdanski Grupa Stocznia Gdynia. Grupa ta bez zgody akcjonariuszy weszla na teren Stoczn


2. Tenze znak Stoczni, opatentowany, to synonim 975 statków tam zbudowanych. Daje sie to porównac, n| z przywlaszczeniem slynnego logo firmy Mercedes lub innych renomowanych znaków.

Gdanskiej i wraz z powolana przez siebie spólka "SYNERGIA'99" czerpie korzysci z prywatnego majatku akcjonariuszy Stoczni Gdanskiej S.A. Grupa ta nawet nie pozwolila na wejscie przedstawicieli „ARKI" na teren Stoczni. Sitwa pod nazwa „Synergia'99" zademonstruje potem swoje wplywy blokujac w sierpniu 2000 dostep do sali Stoczni, w której mialo sie odbyc Walne Nadzwyczajne Zgromadzenie Akcjonariuszy.


Do pozwu dolaczono liczne dowody w sprawie. Jest ich tyle, ze nie sposób ich cytowac. Najwiecej miejsca zajmuja tabele omawiajace straty finansowe za anulowanie 19 kontraktów na budowy statków w latach 1996-98. Osobny dzial stanowia dokumenty wykazujace swiadome powiekszenie rzeczywistych kosztów i strat Stoczni.



Sam majatek trwaly Stoczni jest wyceniany przez fachowców (lacznie z gruntami) na trzy miliardy zlotych! Sama wartosc rynkowa Jachtklubu Stoczni Gdanskiej -wyceniona przez rzeczoznawce, to kwota S 274 tys. zlotych i jest wyzsza od tzw. kwoty ksiegowej o 148,8 proc., czyli o 3 590 tys. zlotych.


Jak przywlaszczyc Stocznie?

Ponizej podaje szkoleniowa recepture na uwlaszczenie sie majatkiem do niedawna panstwowym, czyli naszym wspólnym, o wartosci okolo 3,5 mld zlotych, samemu posiadajac w kieszeni „kapital zalozycielski" skladajacy sie z 4 000 zlotych!


Oto etapy tego „przekretu stulecia".

Przed p. Malgorzata Kuzmicka, notariuszem w Gdyni, trzech dzentelmenów i jedna dama zawarli akt notarialny, moca którego powolali Spólke Akcyjna pod nazwa:

„Trójmiejska Korporacja Stoczniowa Spólka Akcyjna". Byli to:

- Janusz Szlanta, lat 40, z wyksztalcenia fizyk, mieszkaniec Radomia;

- Andrzej Buczkowski, mieszkaniec Gdyni;

- Wieslawa Plucinska, mieszkanka Warszawy;

- Bogumil Banach, mieszkaniec Gdanska.


W sklad Zarzadu powolanej spólki weszli: B. Banach (prezes), A. Nadworny (wiceprezes), T. Sowinski - czlonek.

Rada Nadzorcza: M. Roman, S. Twarowski, Z. Zwierzynski, A. Herman, U. Wrzesien.

Zalozycielami „Trójmiejskiej Korporacji" byly dwa podmioty prawne reprezentowane przez wymienionych dzentelmenów:

- Stocznia Gdynia S.A.;

- EVIP Progress Spólka Akcyjna z siedziba w Warszawie.


Pierwsza wniosla 37 990 akcji o wartosci 10 zl kazda, czyli 379 990 zlotych, „EVIP Progress" wszedl w ten biznes z akcjami wartosci 20 000 zlotych. Byl takze trzeci „podmiot". To Bogumil Banach, który wszedl do gry z jedna akcja, czyli 10 zlotymi. To nie zart - tak stwierdza Akt Notarialny.


W sumie, kapital akcyjny spólki wyniósl 400 000 zl - nie mylic z pózniejszymi czterema tysiacami zlotych „kapitalu" „Synergii 99".



125

Trzy miesiace pózniej, 23 listopada 1998 roku, te same co wyzej „podmioty", spisaly kolejny akt notarialny przed notariuszem Markiem Kolasa w Poznaniu. Moca tego aktu, obok wymienionych w poprzednim Akcie Notarialnym zalozycieli „Trójmiejskiej Korporacji", pojawia sie nowy czlonek i podmiot - Arkadiusz Krezel, mieszkaniec Sosnowca, reprezentujacy spólke pod nazwa: „Agencja Rozwoju Przemyslu Spólka Akcyjna" z siedziba w Warszawie.

Dziesiec dni pózniej - 2 grudnia 1998 roku, przed notariuszem Ewa Jeziorska w Gdyni, zawarto kolejny akt notarialny, w którym przedstawiciele trzech podmiotów: i

- Stoczni Gdynia Spólka Akcyjna;

- EVIP Progress Spólka Akcyjna;

- Banku Handlowego powolali bekarta pod nazwa „SYNERGIA 99" - spólke z ograniczona odpowiedzialnoscia (raczej nieodpowiedzialnoscia). Siedziba Spólki stalo sie miasto Radom, a to dlatego, ze bossem "SYNERGII 99" stal sie Janusz Szlanta, na stale zamieszkaly w Radomiu, byly wojewoda radomski.


W dziale „Przedmiot i zakres dzialalnosci" „Synergii", wymienia sie az 48 takich zakresów, poczynajac od produkcji wód mineralnych i gazowanych napojów alkoholowych (!), po budowe i naprawe statków. Interesujacy jest Rozdzial III aktu, gdzie w par. 10 napisano:

Kapital zakladowy Spólki wynosi 4 000 (cztery tysiace) zlotych i dzieli sie na 40 (czterdziesci) równych i niepodzielnych udzialów po 100 (sto) zlotych.

W dniu 10 maja 1999 roku, przed notariuszem Maria Dambek w Gdansku, zawarto kolejny Akt Notarialny, w którym Stocznia Gdanska Grupa Stoczni Gdynia przez swoich przedstawicieli oswiadcza, ze Zgromadzenie Wspólników Spólki „SYNERGIA 99" powzielo uchwale o podwyzszeniu kapitalu zakladowego tej spólki z 4 000 zlotych (cztery tysiace zlotych) do kwoty 53 304 000 zl. Slownie, by nie bylo watpliwosci: piecdziesiat trzy miliony trzysta cztery tysiace zlotych.

Biblijne rozmnozenie ryb na tle rozmnozenia 4 tys. w 53 min zlotych, jawi sie jako cos zupelnie banalnego. Ale ten cud XX wieku ma bardzo prozaiczne fundamenty. Oto uwlaszczona spólka „Synergia" wnosi aport w postaci przeniesienia na nia -przez Stocznie Gdanska — Grupa Stoczni Gdynia — prawa uzytkowania wieczystego gruntu i prawa wlasnosci, stanowiacych odrebna nieruchomosc budynków, budowli i urzadzen. Z tego przeniesienia laskawie wylaczono urzadzenia zwiazane z produkcja statków.


Jakim prawem? - ktos zapyta i bedzie to pytanie niestety naiwne w praktyce PRL-bis. Przeniesienia dokonano z powolaniem sie na decyzje Stoczni Gdanskiej -Grupa Stoczni Gdynia oraz na uchwale Zgromadzenia Wspólników posiadajacych wspólnie kapital zalozycielski w wysokosci az 4 000 zlotych!

Od tego dnia, „Synergia 99" staje sie potentatem!

Teraz J. Szlanta i spólka uwlaszczaja sie juz sami. W Radomiu, 7 lipca 1999, juz nie trudzac sie wyjazdami do Gdanska lub Poznania, zawieraja kolejny Akt Notarialny.

Jest to notarialne potwierdzenie protokolu Nadzwyczajnego Zgromadzenia Wspólników Spólki „Synergia", gdzie podjeto uchwale o podwyzszeniu kapitalu zakladowe go z 53,3 min zlotych do 94,3 min zlotych.



126

Skad te 41 mln zlotych? Z wniesienia w postaci kapitalu, kilkunastu dzialek gruntu polozonych w Gdansku oraz prawa wlasnosci budynków, budowli i urzadzen!! W protokole posiedzenia potwierdza sie zmiane Statutu „Synergii" m. in. w punkcie dotyczacym mozliwosci emitowania obligacji.


Uscislijmy realia i etapy dziejacego sie „przekretu":

W lutym 1999 roku Trójmiejska Korporacja Stoczniowa podzielila sie na dwie spólki:

- Stocznia Gdanska Grupa Stoczni Gdynia S.A.;

- „SYNERGIA 99".

Podzial ról byl nastepujacy: produkcja stoczniowa „zajela sie" Stocznia Gdanska -Grupa Stoczni Gdynia S.A., przygotowywaniem do sprzedazy „zbednych" terenów Stoczni „zajela sie" „Synergia 99"


Kpt z.w. Boleslaw Hutyra - „dusza" oporu i obrony Stoczni przed grabieza, sporzadzil przejrzysty grafik metodologii zawlaszczania gigantycznego majatku narodowego przez sprzezone grupy cwaniaków, dzialajacych z cichym iinrlmatur wladz Gdanska, rzadu i „Kne-Sejmu".


Zaczelo sie od decyzji Rakowskiego (zob. str. nastepna, kolo nr l) - wlascicielem Stoczni byl Skarb Panstwa.

W kole nr 2 (ponizej nr l) pojawia sie Zarzad Stoczni Gdanskiej. W kole nr 3 mamy szacunek materialny tej bitwy: trzy miliardy 328 milionów zlotych - to tylko wartosc ksiegowa.


Na lewo od kola nr 3 mamy parade piranii rozszarpujacych majatek Stoczni. Cztery ostatnie (dolne) etapy - kola, to stan na sierpien 2000: Trójmiejska Korporacja paczkuje w dwa samozwancze czlony: Stocznie Gdanska - Grupa Stoczni Gdynia S.A. i „Synergia 99", która dowodzi J. Szlanta. Z punktu widzenia prawa bardzo istotny jest punkt wykresu (3), gdzie napisano: Przestepczy wniosek o upadlosci. Jest on przestepczy dlatego, ze ogloszenie upadlosci, wbrew ekonomicznej logice, zostalo zatwierdzone przez Sad Rejonowy w Gdansku.


Rubryka na lewo (nr 9) przedstawia hierarchie postepowania sadowego, przez która musi przejsc taki wniosek, aby uzyskac ostateczne sadowe zatwierdzenie. Widzimy, poczynajac od góry, ze decyzja o upadlosci zostala ogloszona przez Sad Rejonowy z pominieciem sadowych ogniw nadrzednych: Sadu Okregowego, Sadu Apelacyjnego, Sadu Najwyzszego, Ministra Sprawiedliwosci!

Aby nabrac mocy ostatecznej, zaskarzona decyzja musiala by przejsc przez cztery wymienione a zlekcewazone instancje nadrzedne. To wymowny przyczynek do „sily przebicia" spiskowców!

Wydarzenia jednak biegna po mysli piranii. Minister Skarbu swoim zezwoleniem sygnowanym przez podsekretarza Stanu Aldone Kamele Sowinska 12 maja 2000, a wydanym juz w styczniu 2000, zezwala:


— na nabycie przez podmioty zagraniczne, tj. EEF Investment I, L.P. i The Emerging Europe Fund II, L.P. z siedziba w USA, odpowiednio 57 200 i 6 770 udzialów (slownie: piecdziesiat siedem tysiecy dwiescie i szesc tysiecy siedemset siedemdziesiat) w spólce „Synergia 99" Spólka z ograniczona odpowiedzialnoscia z siedziba w Radomiu, która korzysta z mienia panstwowej osoby prawnej na podstawie umów o uzywanie tego mienia przez okres ponad 6 miesiecy, powolanych we wniosku.



127

Kolejny akt notarialny: w Radomiu, dziwnym trafem na dzien przed zezwoleniem Ministra Skarbu na wejscie do spólki „Synergia" czyli do Stoczni Gdanskiej „podmiotów zagranicznych", Walne Zgromadzenie Wspólników Spólki „Synergia" zmienia Umowe Spólki zawarta w grudniu 1999 roku. Istota zmiany jest zawarta w par. 13 p.2:


EEF Investment I, L.P. spólka komandytowa prawa Stanu Delaware z siedziba rejestrowa w Stanie Delaware, The Corporation Trust Compa-ny, Corporation Trust Cen ter, 1209 Orange Street, Wilmington, Delaware 19801 („EEF I") moze - bez zgody pozostalych wspólników (! - H.P.) — przenosic, zastawiac lub w inny sposób rozporzadzac udzialami w Spólce na rzecz Overseas Private Investment Corporation spólki prawa Was-hington D.C. oraz na rzecz wspólników TDA Capital Partners Inc. Spólki prawa Stanu Delaware.


Co wiecej: w skladzie piecioosobowego Zarzadu znalazlo sie trzech przedstawicieli tamtych spólek, czyli uzyskali bezwzgledna wiekszosc glosów. Ponadto ustalono, ze ci trzej moga glosowac telefonicznie z miejsca ich pobytu lub zamieszkania!! Tak wiec „Synergia", wnoszac 4 000 zl „kapitalu" wlasnego, sprzedala majatek wartosci wielu milionów zlotych.


Tak oto, obce piranie uzyskuja prawo wyprowadzania polskiego narodowego majatku ze Stoczni, poza Polske.

Tydzien pózniej - 17 maja 2000 „Synergia 99" zawiadamia Sad Rejonowy w Radomiu:

Zawiadomienie o zastawie na udzialach
Zarzad „SYNERGIA 99" Spólki z ograniczona odpowiedzialnoscia w Radomiu informuje, ze zgodnie z zawiadomieniem dokonanym przez pana Constantina Yulpescu z Chase Manhattan Bank w Nowym Jorku, reprezentujacego firme Overseas Private Inwestment Corporation, na 57 udzialach nalezacych do EEF Investment I, L.P. zostal ustanowiony zastaw na rzecz Overseas Private Investment Corporation.

W zalaczeniu przysylamy wyciag z ksiegi udzialów z wpisanym zastawem na udzialach.

Andrzej Kwiatkowki prezes Zarzadu




Co na to „etosiacy"?

Dotychczasowe drogi krzyzowe obronców Stoczni sprawialy wrazenie, jakby jej dramat rozgrywal sie gdzies na ksiezycu, a odleglosc pomiedzy Warszawa i Gdanskiem byla wrecz kosmiczna. W istocie taka byla: to wszystko dzialo sie z cicha zgoda i poparciem wladz centralnych.

129

Trzy tygodnie po cytowanym wyzej pismie Ministra Skarbu zezwalajacym na przekazanie majatku wiekszosciowego Stoczni obcym „podmiotom", 10 czerwca 2000 Stowarzyszenie „ARKA" wystosowalo do premiera J. Buzka i nowego Ministra Sprawiedliwosci Lecha Kaczynskiego, dwa niemal jednobrzmiace „SOS". Zawiadamiano obydwu dygnitarzy, ze prokuratura Okregowa w Gdansku:

udowodnila, ze Stocznia zostala sprzedana za cene niewspólmiernie nizsza od jej wartosci i postawila zarzut popelnienia przestepstwa na szkode Stoczni i Skarbu Panstwa przez Notariusza i Syndyka. Koncowy akapit tego dramatycznego „SOS" stwierdzal:

Spólka z o.o. „Synergia 99", której kapital zalozycielski wynosil tylko 4 tys. zlotych, bezprawnie nabyla i zarzadzala naszymi strategicznymi terenami stoczniowymi, a w dniu 17 maja 2000 sprzedala czesc swoich udzialów w taki sposób, ze zagraniczne firmy juz czerpia z nich korzysci w 60 proc.


Dwa miesiace pózniej, w sierpniu 2000 odbywac sie mialy uroczyste obchody powstania „S" i strajków na Wybrzezu. Sygnatariusze tego „SOS": B. Hutyra, J. Kozia-tek (prezes „Arki") i M. Mocko (czlonek Zarzadu) dodali aluzyjnie:

Mamy nadzieje, ze nasza wspólna droga do wolnosci i sprawiedliwosci bedzie dalej kontynuowana Byl to oczywiscie zwrot grzecznosciowy. Droga J. Buzka i pozostalych beneficjentów wladajacych Polska, byla i jest droga zmierzajaca, mówiac delikatnie, w nieco innym kierunku niz droga milionów oszukanych milionów czlonków „S".


Tamci jezdza sluzbowymi landami, stoczniowcy drepcza w tym samym miejscu walcza o chleb.

Caly ich „dorobek" to „Trzy Krzyze", pod którymi eurofolksdojcze skladaja wience obludy.

W pismie do J. Buzka sygnatariusze prosza „Pana Premiera" o wydanie stosownego polecenia „Panu Ministrowi Sprawiedliwosci", aby wystapil do Sadu z zadaniem uniewaznienia Aktu Notarialnego Sprzedazy Stoczni Gdanskiej z dnia 8 wrzesnia 1998.


Jak bylo do przewidzenia, „Pan Premier" umyl rece. W pismie Kancelarii Prezesa Rady Ministrów z 20 czerwca 2000, skierowanym do Lecha Kaczynskiego, z-ca dyrektora Sekretariatu Prezesa RM Krzysztof Golaszewski przekazal „wedlug kompetencji", pismo „ARKI" z uprzejma prosba o zajecie stanowiska w podniesionych sprawach.

Zanim minister „zajmie stanowisko" z pewnoscia nie zdazymy zamiescic go w tekscie niniejszej ksiazki. Normalne: o Stoczni pisalem w dwóch kolejnych ksiazkach:

Piaty rozbiór Polski 1990-2000 i Dwa wieki polskiej Golgoty. A Naród spi, to trzeci tom tego cyklu o zagladzie Polski. Nastepnych nie bedzie. Bo i po co? Nec Herkules contra plures...


Pod koniec 1998 roku kpt z.w. Boleslaw Hutyra, wówczas pelniacy funkcje doradcy Ministra Gospodarki w Gabinecie Politycznym, droga sluzbowa skierowal do premiera J. Buzka - przez Ministra Gospodarki - sluzbowe pismo do „Szanownego Pana Premiera". Jego kopie przeslal do:

- przewodniczacego Parlamentarnego Klubu AWS - Mariana Krzaklewskiego;

l. To grzecznosciowy frazes - nigdy nie byla „kontynuowana" bo wspólnej „drogi do wolnosci i sprawiedliwosci" nigdy nie bylo.



130

- Najwyzszej Izby Kontroli;

- Przewodniczacego Sejmowej Komisji Skarbu Panstwa - Tomasza Wójcika.

Pismo bylo tak brzemienne w tresci, tak demaskatorskie, ze trzeba je zacytowac w calosci:


Z ubolewaniem informuje, ze zgoda na przejecie terenów Stoczni Gdanskiej S.A. przez Trójmiejska Korporacje Stoczniowa S.A. wyrazona w dniu 01.12.1998 r. przez Ministra SP Pana E. Wasacza i Wiceministra TiGM Pana M. Tchórzewskiego, byla decyzja polityczna równoznaczna z likwidacja Stoczni Gdanskiej S.A. jako przedsiebiorstwa stoczniowego, podobnie jak zrobil to rzad Pana Rakowskiego.


Zadne bowiem organa Rzadu Pana Premiera, ani niezalezni eksperci branzy okretowej, nie przeprowadzili ekonomicznej analizy uzasadnienia sprzedazy Stoczni, ani nie zbadano dokumentów uzasadniajacych celowosc przeprowadzenia ukladu z wierzycielami Stoczni. Tym samym nie porównano gospodarczych walorów obu projektów, aby wybrac tylko decyzje polityczna. Decydenci zapoznali sie jedynie z opinia Syndyka zainteresowanego wylacznie sprzedaza Stoczni. Syndyk, przez swoja dzialalnosc, przedluzyl proces upadlosci Stoczni i zadluzyl ja o dalsze 200 mln zl, a sprzedal za 117 mln zl. Sprawa ta wymaga analizy przez organa do tego powolane.


Minister SP podjal decyzje mimo posiadania prawnej ekspertyzy przedlozonej przez Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sprawiedliwosci Pana Leszka Piotrowskiego, w której obszernie uzasadniono teze, iz umowa notarialna sprzedazy Stoczni Gdanskiej S.A. Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej S.A. z dnia 07.09.1998 r. -jest niewazna. Zarzad stoczni Gdanskiej S.A. zlozyl w Sadzie Wojewódzkim w Gdansku pozew o stwier­dzenie niewaznosci w/w umowy. Sprawa ta ma szanse powodzenia i moze powodowac nawet uniewaznienie umowy przenoszacej wlasnosc. W takiej sytuacji podjeta decyzja przez Ministra SP jest co najmniej pochopna.


W dniu 01.12.1998 r. na posiedzeniu Sejmowej Komisji Skarbu Panstwa Uwlaszczenia i Prywatyzacji, przedstawiciele Ministerstwa Skarbu Panstwa wyraznie stwierdzili, ze Ministerstwo nie interesowalo sie wcale dzialalnoscia gospodarcza Stoczni Gdanskiej S.A. w upadlosci, gdyz wladztwo nad masa upadlosci przejal Syndyk. Beztro-skosc urzedników MSP, które jest wiekszosciowym wlascicielem upadlej spólki jest wysoce naganna. MSP nie spelnia funkcji wlascicielskiej nad ogromnym majatkiem panstwowym przechodzacym obecnie przeksztalcenia wlasnosciowe. MSP nie podjelo zadnych kroków, jako podmiot w toczacym sie procesie upadlosci Stoczni Gdanskiej S.A. Po debacie poslowie Sejmowej Komisji SP, UiP uchwalili dezyderat do Rady Ministrów, który nie powinien byc zlekcewazony.


Przyklad upadlosci Stoczni Gdanskiej i jej sprzedaz odslonil wyraznie patologie dzialania ministerstw: SP, PiPS oraz TiGM, które nie wywiazaly sie ze swoich podstawowych obowiazków, nie zwrócily sie nawet o opinie ekspertów Ministerstwa Gospodarki w tej sprawie. Minister TiGM podjal decyzje nie zapoznajac sie z cala obszerna problematyka upadlosci Stoczni Gdanskiej S.A. i nie analizujac spoleczno-ekonomicznych przeslanek w sprawie Stoczni Gdanskiej S.A.

Panie Premierze, spelniam obowiazek urzednika panstwowego informujac o tych waznych sprawach, gdyz czuje sie jako czlonek „Solidarnosci" od 1980 r. równiez odpowiedzialny za prawidlowe decyzje MOJEGO RZADU.



131

Ten apel do szefa rzadowych szefów, kpt Hutyra skierowal w desperacji spowodowanej obojetnoscia na jego wczesniejsze dwa pisma skierowane do Ministra Gospodarki Janusza Steinhoffa, jedno do Dariusza Klimka - podsekretarza Stanu w Ministerstwie Gospodarki. W pismach do J. Steinhoffa przypomnial, ze mimo uplywu „drogocennego czasu", proces upadlosci Stoczni nie jest zakonczony, ponadto Syndyk sprzedal Stocznie podmiotowi nie posiadajacemu zgody Sadu. Przypominal, ze powstalo konsorcjum kapitalowe, które posiada mozliwosc „zorganizowania" 160 mln USD. Do konsorcjum przystapily: Stowarzyszenie Solidarni ze Stocznia Gdanska, Spoleczny Komitet Ratowania Stoczni Gdanskiej i Przemyslu Okretowego oraz Wielkopolski Bank Rolniczy.


Wstepna obietnice przystapienia do konsorcjum zlozyl tez PKO BP. Polska posiada ogromne atuty gospodarki morskiej: argumentowano stoczniowy potencjal produkcyjny, dobrze wyszkolona kadre inzy­nierska, przedsiebiorstwa, duza rzesze marynarzy zarabiajacych jak dotad dla obcych armatorów. Do uruchomienia Stoczni sa jednak niezbedne zamówienia na budowe statków, lecz zamawiajacym, w sytuacji nieustalonego wlascicielstwa Stoczni, moze byc na razie tylko armator polski...


Kpt B. Hutyra deklarowal w ramach pelnionej funkcji doradcy Ministra Gospodarki w Gabinecie Politycznym, skompletowanie interdyscyplinarnego zespolu specjalistów do realizacji tych zadan. W drugim pismie do swego ówczesnego szefa - Ministra Steinhoffa, kpt B. Hutyra poruszony prawie miesiecznym milczeniem ministra, pisal juz „otwartym tekstem": ,

(...) Rzad nie reaguje na ogromna krzywde wyrzadzona 7605 akcjonariuszom Stoczni oraz na problemy obecnie pracujacej zalogi, co w opinii spolecznej nie da sie usprawiedliwic, postrzega sie bowiem brak woli politycznej „Solidarnosciowych" decydentów uratowania swojej „Kolebki". Pan Premier nie odpowiedzial na apel 200 parlamentarzystów w tej sprawie. Liczne dotychczasowe decyzje byly decyzjami czastkowymi..)

A oto * przyklady:

- brak koncowego raportu Zespolu Ekspertów powolanych przez Ministra Skarbu Panstwa;

- brak realizacji decyzji zakonczenia procesu upadlosci Stoczni Gdanskiej droga postepowania ugodowego, podjeta w dniu 24 kwietnia przez panów ministrów: Longina Komolowskiego, Jaroslawa Bauca, Stanislawa Alota, Emila Wasacza;

- nie dotrzymano slowa honoru Premiera RP, danego w dniu 18 lipca br., ze wszyscy wierzyciele uprzywilejowani wyraza zgode na oddluzenie i ugode z Zarzadem Stoczni;

- brak reakcji na moje pismo do Pana Ministra z dnia 26 pazdziernika br. (zal.).

Panie Ministrze, w dniu 5 listopada otrzymalem obietnice, ze program Zarzadu Stoczni bedzie przeanalizowany przez zespól niezaleznych ekspertów, niestety; do dnia dzisiejszego nie mam mozliwosci rozmowy ani z Panem Ministrem, ani z Panem Ministrem Komolowskim na temat organizacji tego zespolu.



132

Uprzejmie prosze o rozwazenie faktu, ze do dania dzisiejszego nie bylo zadnej oceny ekspertów rzadowych i specjalistów — praktyków zarzadzajacych przemyslem okretowym — programu zakonczenia upadlosci Stoczni droga ukladu z wierzycielami. Program ten powinien byc równiez zbadany przez Agencje Rozwoju Przemyslu. Milczenie...

Juz wtedy Spoleczny Komitet Ratowania Stoczni, dzieki ogromnemu zaangazowaniu Radia Maryja, rozpisal cos w rodzaju spolecznej subskrypcji - wplat radiosluchaczy na ratowanie Stoczni. Na specjalnym koncie zgromadzono wkrótce wiele milionów przyslowiowego „wdowiego grosza"!


Daremnie. Wygral „podmiot" (pomiot?) posiadajacy na poczatku tej afery 4 000 zlotych „kapitalu zalozycielskiego". W kolejnym pismie „ARKI" do premiera J. Buzka juz z 10 czerwca 2000, a wiec tuz przed obchodami XX rocznicy powstania „Solidarnosci", przypomniano premierowi dane przezen publiczne Slowo Honoru - ze pomoze uratowac Stocznie. Przypomniano premierowi po raz kolejny, ze:


- Eksperci badajacy bilans Stoczni na koniec 1995 r. okreslili jej wartosc na 3,328 miliarda zlotych - wedlug wartosci ksiegowych z amortyzacja! wedlug starych, niskich cen wyjsciowych. Ponadto, cena jednego metra kwadratowego ziemi w Gdansku wynosi obecnie l 000 zlotych, a Stocznia posiada tereny o pow. l 750 000 metrów kwadratowych, czyli o wartosci jednego miliarda 750 milionów zlotych;


- Sedzia Komisarz dopuscil sie przestepstwa odrzucajac oferte finansowa Zarzadu Stoczni Gdanskiej S.A. z dnia 31 lipca 1998 roku w wysokosci 640 min zlotych! Dzialal wiec na szkode akcjonariuszy, Skarbu Panstwa i wierzycieli Stoczni;


- Oferta Zarzadu opierala sie na porozumieniu i Liscie Intencyjnym z 28 lipca 1998 -przedstawiono tam kredyt zorganizowany przez Spoleczny Komitet Ratowania Stoczni Gdanskiej i Przemyslu Okretowego oraz przez Stowarzyszenie Solidarni ze Stocznia Gdanska wraz z grupa banków G-12. Dokumenty te zostaly merytorycznie i prawnie zaakceptowane przez wiceministra finansów oraz ministra Pracy i Polityki Socjalnej;


- Przestepstwem bylo dalsze prowadzenie upadlosci Stoczni w sytuacji, gdy przeslanka upadlosci zostala uniewazniona prawomocnym wyrokiem Sadu Wojewódzkiego w Gdansku - Sygn. Akt IX GC 1128/98 z dnia 23 lutego 1998 roku. Przedstawiciele „ARKI" stwierdzaja w pismie do premiera:


Niedopelnienie obowiazków Sedziego Komisarza, brak nadzoru Sedziego nad Syndykiem, podjecie decyzji bez zapoznania sie z dokumentami, na które powoluje sie w swoim postepowaniu, nie przyjecie oferty 640 min PLN, wyrazenie zgody na wydanie za darmo Stoczni i jej pieniedzy, swiadcza o aferze gospodarczej, co jest przestepstwem. I co? Nic. Cisza.


W konkluzji podobnego pisma „ARKI" skierowanego tego samego dnia do Mariana Krzaklewskiego - przewodniczacego parlamentarnego Klubu AWS - wtedy juz oficjalnego kandydata na stanowisko prezydenta RP, czytamy:


Mamy nadzieje, ze Panskie zaangazowanie sie w sprawe stoczni w (w istocie zerowe - H.P.), przyczyni sie do zwyciestwa: dobra nad zlem, prawdy nad klamstwem, prawicy nad lewica. Losami Stoczni interesuja sie wyborcy calego Narodu. I co? I nic. Cisza.



133

Prasa jednak podnosi temat nielegalnosci sprzedazy Stoczni. „Gazeta Wyborcza" z 20-21 maja 2000 w artykule: Stocznia nie ta cena? informuje, ze Syndyk upadlej Stoczni byl przesluchiwany w piatek 19 maja przez prokuratora. Grozi mu do dziesieciu lat wiezienia.


Jednym z zarzutów bylo sprzedanie Stoczni faktycznie nie za nedzne 117 min zlotych, tylko za jeszcze nedzniejsze 72 min zlotych, gdyz „nabywca" zagarnal z konta Stoczni 42 min zlotych. Prokurator Tomaszewski stwierdzal ze nie wie, gdzie podzialy sie te 42 min zlotych, natomiast - co dziwne - wiedziala „Rzeczpospolita" z tego samego dnia w artykule: Zarzuty na Stocznia. Czytelnicy „GW" dowiedzieli sie równiez, ze prokurator postawil Zarzuty notariuszowi obecnemu przy podpisywaniu aktu sprzedazy Stoczni. Nie dopelnil on obowiazku sprawdzenia, czy akt notarialny nie narusza prawa. Grozi mu trzy lata wiezienia - informowala „GW".

Nadto, prokuratura prowadzi równiez postepowanie na podstawie ustalen NIK, która w pokontrolnym ra­porcie ujawnila, ze np. grunty Stoczni zostaly sprzedane po cenie kilkakrotnie nizszej od ich wartosci.

Syndyk nagabywany przez dziennikarzy powiedzial po wyjsciu z prokuratury (opuscil ja tylnym wyjsciem!), ze nie zgadza sie z zarzutami - to bylo wszystko, co mial do powiedzenia dla prasy.


Maciej Plazynski - glówny hamulcowy


Pózniejszy Marszalek „Kne-Sejmu" Maciej Plazynski, byl wczesniej wojewoda gdanskim. We wrzesniu 1993 roku pomiedzy nim a J. Lewandowskim, ówczesnym ministrem „Znieksztalcen Wlasnosciowych", zostala zawarta pisemna umowa w sprawie Stoczni. Skladala sie z dziesieciu paragrafów. Najwazniejsze mówily o przekazaniu Plazynski emu przez Lewandowskiego wszystkich decyzji i dzialan w zakresie prywatyzacji Stoczni Gdanskiej S.A. Jak z poprzednich wydarzen wiemy, „wspólpraca" obu panów byla dla Stoczni i stoczniowców fatalna w skutkach.


Potem Plazynski poszedl ostro „w góre". Moze nawet za ostro, bo jego wplywy w „Kne-Sejmie" zdaja sie siegac znacznie wyzej niz nominalna funkcja Marszalka, lecz powodów tego nadwartosciowania Marszalka - ponoc nalezy szukac w annalach pewnej lozy niemieckiej...


W 1998 roku Stowarzyszenie „Arka", reprezentowane na salonach rzadowych przez jeszcze nie usunietego z funkcji kpt Boleslawa Hutyre, wówczas doradce ministra Gospodarki w Gabinecie Politycznym, rozpoczelo starania o zawarcie ukladu upadlosciowego ze Stocznia. Nie zatwierdzil go L. Balcerowicz - minister finansów, co spowodowalo strate Skarbu Panstwa w wysokosci lOl ,4 mln zlotych - tyle bowiem deklarowaly spoleczne komitety ratowania stoczni.


Pojecie ukladu upadlosciowego wymaga wyjasnien. Nad procedura upadlosciowa podmiotu gospodarczego ma czuwac Sad. Syndyka masy upadlosciowej nadzoruje Komisarz; Komisarza Sad Rejonowy, a przy apelacjach - wyzsze szczeble sadownictwa. Glównym zadaniem Sadu jest czuwanie nad tym, aby upadly splacil wierzycieli upadlego. Jezeli dlugi sa wieksze od masy upadlosci - wtedy wszczyna sie procedure upadlosciowa.



134

Prawo upadlosciowe wyraznie okresla, jacy wierzyciele i ile otrzymaja. Sa oni podzieleni na dwie podstawowe grupy wierzycieli: uprzywilejowanych i nieuprzywilejowanych. Uprzywilejowani to wszyscy wierzyciele panstwowi. Najpierw oni, czyli Skarb Panstwa maja zostac zaspokojeni w swych roszczeniach. Po nich - z tego co jeszcze zostanie - odzyskuja swoje naleznosci wierzyciele nieuprzywilejowani, czyli akcjonariusze i podmioty prywatne. Syndyk sporzadza stosowna liste wierzycieli, a zatwierdzaja Zarzad upadlego przedsiebiorstwa.

„ARKA" zaproponowala wierzycielom nieuprzywilejowanym taki wlasnie uklad przed-upadlosciowy. Istota takiego ukladu polega na dwóch przeslankach:

- jezeli Stocznia upadnie to nie dostaniecie nic, bowiem nie otrzymaja wszystkich swoich naleznosci nawet wierzyciele uprzywilejowani;

- jezeli zgodzicie sie na uklad, macie w przyszlosci szanse otrzymac swoje naleznosci lub ich czesc, kiedy zaklad stanie na nogach.


Pieniadze zebrane poprzez apele w Radio Maryja, subskrypcje „cegielek" oraz przez deklaracje powaznych podmiotów w sprawie powolania konsorcjum, rokowaly zebranie 160 mln dolarów czyli okolo 640 mln zlotych.


List Intencyjny w tej sprawie otrzymal Syndyk - takie wlasnie potrzeby finansowe warunkowaly uruchomienie produkcji w Stoczni. Po naciskach licznych poslów, w tym takze Krzaklewskiego, min. E. Wasacz zaakceptowal wniosek o przekazanie dla Komitetu Ratowania Stoczni 60 proc. akcji Stoczni.

B. Hutyra udal sie do Krzaklewskiego po udzielenie mu pelnomocnictwa na realizacje programu ratowania Stoczni. Na to Krzaklewski:

- Dobrze pan to opracowal, ale to nie pan bedzie realizowal, tylko ja.

- Prosze bardzo! - zgodzil sie kpt. Hutyra 7.


O programie dowiedzieli sie poslowie z sejmowej Komisji Uwlaszczenia i Prywatyzacji. Poprosili kpt. Hutyre na dyskusje w tej sprawie w obecnosci wiceministra Mi-chalskiego, reprezentujacego ministra Skarbu. Plonem debaty byl tzw. dezyderat nr 4:

wstrzymanie procesu uwlaszczenia gruntu Stoczni! Niestety, skonczylo sie na dezyderacie. Na tym posiedzeniu byli obecni ludzie z NIK: to oni namówili kpt. Hutyre na zredagowanie i wyslanie pism do premiera, Krzaklewskiego, NIK...

Kpt. B. Hutyra pisma takie zlozyl 8 grudnia, a 2 stycznia 1999 otrzymal wypowiedzenie z funkcji doradcy ministra gospodarki!


Zwieraly sie szeregi „hamulcowych". Hamulcowym glównym choc zdalnym okazal sie Marszalek Maciej Plazynski. Nie chcial dopuscic do upadlosci stoczni, choc premier dal „slowo honoru" w obecnosci ministra Komolowskiego 7, ze wierzyciele uprzywilejowani dadza zgode na uklad, czyli na upadlosc Stoczni.

l. Magnetofonowy zapis relacji kpt B. Hutyry — w zbiorach autora.



135

Wszyscy dali taka zgode - poza ministrem Balcerowiczem! Na skutek tego, Balcerowicz narazil Skarb Panstwa na strate 101,4 min zlotych.


Pewnego dnia kpt. Hutyra otrzymal informacje, ze Marszalek Plazynski byl w gdanskim Sadzie i ... na pewno nie bedzie ukladu! Te informacje otrzymal kpt. Hutyra do przewodniczacego „Solidarnosci" Stoczni - Galezewskiego. Dalej wydarzenia potoczyly sie nastepujaco2:

- Dzwonie do Komolowskiego - relacjonuje kpt. Hutyra - ze dal slowo honoru, ale nie ma zebrania Rady Nadzorczej - tego mial dopilnowac dyrektor departamentu S. Jakubowski. Nie zrobil tego, choc zostalo to ustalone w ramach opracowanego harmonogramu postepowania upadlosciowego.

Komolowski do mnie:

- Niech sie pan nie denerwuje, ale ja musze to uzgodnic z Plazynskim...

- A co ma Plazynski do panskiej decyzji? Pan jest przedstawicielem premiera!

- On zna realia. Ja musze sie go poradzic...

- Gdansk: spotykam sie z cala Komisja „Solidarnosci" Stoczni, kilkadziesiat osób. Zegar cyka: jezeli nie bedzie zgody na uklad, to jutro Syndyk podejmie decyzje. Mówie do Borowczaka:

- Niechze pan wplynie na Sad, zeby przedluzyli o jeden dzien, bo my dostajemy zgode wierzycieli uprzywilejowanych, mam to przyrzeczone przez Premiera i innych!, Na to Borowczak:

- Ja nie bede wystepowal przeciwko Plazynskiemu!

- A co do tego ma Plazynski?

- Ja nie bede...


Przez prawie tydzien zbieralem podpisy poslów po tym, jak Sad Wojewódzki orzekl o uniewaznieniu upadlosci. Podpisalo 198 poslów.

Ide w tej sprawie do Liberadzkiego z SLD - ministra transportu:

- Podpisz pan...

- A Plazynski panu podpisal?

- Nie podpisal.

- Jak on podpisze, to i ja. Bo ja przeciwko Mackowi nie bede wystepowal! Spotykam Plazynskiego:

- Panie Marszalku, pan wie i pamieta, jak pana popieralem, gdy byl pan wojewoda. Dlaczego i po co pan poszedl do Sadu w sprawie upadlosci? Poczerwienial:

- To nieprawda!

- To dlaczego Borowczak mówil, ze nie bedzie wystepowal przeciwko panu?

- Panie kapitanie, oni wszyscy sie mna zaslaniaja!

- To dlaczego Komolowski powiedzial tak samo?


1. Wszystkie okolicznosci tej batalii mam utrwalone na tasmie magnetofon


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:43, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy



Suwnica miala udzwig 1200 ton.

141

Finska stocznia dla nich budowala luksusowe wycieczkowce. Szlanta zamierzal grac w niej pierwsze skrzypce jako inwestor branzowy. W wywiadach przechwalal sie, ze Stocznia Gdynia stanie sie bardziej rozpoznawalna (!) wzrosla nasza pozycja na rynku.

Na pytanie, skad wezmie miliony dolarów na niezbedne inwestycje na rzecz tej „wiekszej rozpoznawalnosci", nie byl w stanie podac zadnych konkretów. Po tych rewelacjach „Polityka" napisala cos, co juz wtedy zapowiadalo nominacje Szlanty na „biznesmena Europy":

Nie brak opinii, ze „projekt finski" plasuje prezesa Szlante w pierwszej lidze tegich glów biznesu.


Nie minelo pól roku, kiedy tega glowa biznesu czyli prezes Szlanta, zaczal snuc „ambitne" plany urbanistyczne dla Gdanska kosztem terenów Stoczni. W lipcu 2000 juz nawet nie tail, jaka jest rzeczywista wartosc tych terenów - dwa miliardy zlotych -przyznal w rozmowie z przedstawicielem gdanskiej mutacji „Gazety Wyborczej (13 lipca 2000). Chodzilo o 700 000 metrów kwadratowych, czyli o siedemdziesiat hektarów polozonych w poblizu historycznej Bramy nr 2, przy której miesiac pózniej wladze miasta i spólki Szlanty nie pozwola zgromadzic sie oszukanym akcjonariuszom Stoczni. Porównajmy to z cenami, za jakie sprzedano im owe metry - 50 groszy za metr kwadratowy7. Tereny te sa polozone zaledwie kilkaset metrów od gdanskiej Starówki.


Kiedy Syndyk „sprzedawal" majatek Stoczni, produkcja stoczniowa przeniosla sie na tzw. „wyspe", a wlascicielem 70 hektarów stala sie „Synergia 99". W styczniu 2000 na lamach zwiazkowego dwutygodnika "Rozwaga i Solidarnosc" wiceprzewodniczacy „S" w Stoczni Gdanskiej Karol Guzikiewicz alarmowal, ze pochylnie na których buduje sie statki, sa takze terenem „Synergii" czyli Szlanty.

Nie ma jeszcze rozpoczetej budowy doku i nie wiadomo kiedy sie rozpocznie, totez za pochylnie Stocznia placi slony haracz spólce „Synergia". Mozna to porównac do sytuacji wlasciciela domu, do którego bocznym wejsciem wprowadza sie ustosunkowany obiezyswiat, a wkrótce prawowity wlasciciel domu musi mu placic komorne za to, ze intruz laskawie pozwala mu mieszkac we wlasnym domu.


Trzeba przyznac, ze Szlancie nie brak pomyslowosci. To co w lipcu 2000 naplótl „Gazecie Wyborczej" bylo tak „ambitne", ze dziennikarz trafnie zatytulowal swoja publikacje: City czy mity? I tak za dlugo, bo powinno byc: Mity.


Ala - jak juz sie otrzymalo od eurofolksdojczy z tej samej nacji, 70 hektarów w centrum morskiego miasta, to mozna fantazjowac. Jezeli Szlanta wraz z jego sitwa zrealizuja choc 20 proc. tych fantazji, to i tak Gdanski ma szanse stac sie Petersburgiem Baltyku.

Na zawlaszczonych terenach „Synergia" zamierza rzekomo zbudowac nowe centrum Gdanska. I to jakie centrum!

„Ponadregionalne", „nadbaltycki" -jak je nazywa oficjalny prezes „Synergii" Janusz Lipinski. Jak ocenia, calosc tego kompleksu budowli wraz z infrastruktura moze sie zamknac kwota dwóch miliardów dolarów.

W tych rojeniach wspieral go Marcin Halicki z TDA Capital Partners - firmy zarzadzajacej funduszami stanowiacymi 25 proc. udzialów w „Synergii". Jasne wiec, ze glos Halickiego jest tu najwazniejszy, bo przeciez Szlanta realnie nic nie posiada tylko same „przydzialy".

l. „Gazeta Trójmiasto", 12-14 czerwca 2000.



142

Maja powstac w owym „City" hotele, biurowce, mieszkania i oczywiscie Centrum Kongresowe na 2 500 osób, bo przeciez geniusze biznesu europejskiego uwielbiaja narady w randze miedzynarodowych kongresów. Do tego - przystan promowa.

Lipinski uscislal: nalezy zaczac od placu, na którym stoi pomnik Poleglych Stoczniowców.


Tak wiec kontynuujac zemste zydokomuny Rakowskich, Sekulów i Wilczków, teren wokól Pomnika zamieni sie na siedzibe marszalka województwa. Sadu Rejonowego - jak wyliczal prezes Lipinski - bo przeciez trzeba sie rewanzowac Plazynskiemu i Sadowi Rejonowemu za to, co dla nich dotychczas uczynili.

Te rojenia popiera swym autorytetem architekta pro f. Mieczyslaw Kochanowski -dziekan Wydzialu Architektury Politechniki Gdanskiej:

-Naszemu miastu brakuje city, gdzie zlokalizowane sa urzedy, banki i inne instytucje zawiadujace gospodarka.

Oczywiscie, wydzial architektury Politechniki Gdanskiej jest za malo kompetentny na to, aby jego architekci przeniesli na deski projektowe te ambitne zamierzenia. Zadania juz podjela sie firma urbanistyczno-planistyczna Sasaki Associates: - pomiedzy 31 lipca a 8 sierpnia organizujemy z udzialem ich planistów warsztaty projektowe - zapowiadal Lipinski w „GW". Tych trzech darmozjadów przyjechalo przeciez nie na wlasny koszt z USA, ale to juz normalne w nienormalnej PRL-bis. Czyms nienormalnym staje sie jednak istnienie Wydzialu Architektury w Politechnice Gdanskiej, który to wydzial nie potrafi zaprojektowac owego „city"!, majac u siebie bodaj pól kopy ludzi z tytulami „prof.", „dr hab."

Owszem, architektom Politechniki przydzielono zadania, ale sa to role trzeciorzedne -przekaza Amerykanom informacje o Gdansku, czym jest w regionie Morza Baltyckiego, czym jest w systemie polskich metropolii — szczycil sie prof. M. Kochanowski.


Po tych wyczerpujacych kieszen podatników ustaleniach, Amerykanie przygotuja plan zagospodarowania przestrzennego - jakby nie mógl tego zrobic pierwszy z brzegu architekt z tytulem „mgr".

Opracowanie pokaze, gdzie i co moze sie znalezc na terenach postoczniowych. To „gdzie i co" uzyskalo uczona nazwe: jest to plan developerski. Juz samo to slowo zwala z nóg polskiego prostaczka!


Skad pieniadze? Ma sie tym przyziemnym problemem zajac TDA Capital Part-ners. Kilkanascie milionów (dolarów?) juz zainwestowali, ale musi sie pojawic w „Synergii" inwestor profesjonalny. Bedzie to, rzecz jasna inwestor gieldowy, spekulujacy cenami zawlaszczonych 70 hektarów. Halicki nie ukrywal w tym wywiadzie, ze wartosc terenów postoczniowych moze wzrosnac w ciagu kilku lat o 100 procent.

I tylko w to trzeba spokojnie uwierzyc, a nawet podniesc stawke do 200-300 procent. Teren jest unikalny: Starówka, Stocznia, morze.


Spora czesc kosztów bedzie musialo pokryc miasto: drogi, kanalizacje, linie energetyczne i telekomunikacyjne dla tego nadregionalnego city. „Synergia" deklaruje „pomoc". I znów emisje obligacji. W to takze nalezy uwierzyc - to przeciez spece od obligacji.



143

Sa jednak urbanistyczni przeciwnicy tej demolki okolic Starówki. A sa nimi polscy architekci i urbanisci, najwidoczniej nie calkiem zalezni od prof. M. Kochanowskiego. Juz zaprezentowali oni wizje zagospodarowania tej czesci miasta z poszanowaniem fortyfikacji z XVIII wieku, okalajacych Gdansk. Plany i ogrody mialyby oddzielic Starówke od tych niszczycielskich planów „developerskich".

Halicki natychmiast i gruntownie zdyskredytowal te plany: To watpliwa idea. Którego z inwestorów publicznych bedzie stac na to, zeby odkupic te tereny, zrekultywowac je i zalozyc tam park, a potem go utrzymywac?

Mocne wejscie eurofolksdojczy w XX-lecie „S"

Tryumfalizm okraglostolowych zdrajców „Solidarnosci" swiecil tryumfy w trakcie trzydniowych obchodów XX-lecia strajków Wybrzeza i powstania „S". Na tydzien przed dniem rocznicy eurofolksdojcze pokazali solidarnosciowym naiwniakom i wszystkim Polakom, kto tu rzadzi.

Najdotkliwsze uderzenie poszlo oczywiscie w „Kolebke" i jej ludzi — w stoczniowców.

Po sadowym uniewaznieniu upadlosci Stoczni, Stowarzyszenie Akcjonariuszy i Obronców Stoczni Gdanskiej „ARKA", wszczelo starania o zwolanie Nadzwyczajnego Zgromadzenia Akcjonariuszy.


Starania wymagaly sadowej zgody na takie zgromadzenie. Wreszcie 28 czerwca 2000 Sad Rejonowy w Gdansku - Wydzial XII Gospodarczy rejestrowy, postanowil:

Upowaznic Zarzad Stowarzyszenia Akcjonariuszy i Obronców Stoczni Gdanskiej „ARKA" w Gdansku, do zwolania Nadzwyczajnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Stoczni Gdanskiej S.A. w Gdansku, z przedstawionym we wniosku porzadkiem obrad w terminie 30 dni od dnia otrzymania niniejszego postanowienia na podstawie art. 228 par. l kodeksu handlowego.

Na przewodniczacego Zgromadzenia wyznaczyc Kancelarie Prawnicza „COGNITOR" w Gdyni.


Ruszyly przygotowania do zjazdu. Byla to praca ogromna. Poza formalnym przebiegiem obrad i wieloma innymi problemami logistycznym zwiazanymi z tak wielkim zgromadzeniem, przed Obroncami Stoczni stanely trzy glówne zadania:

- uzyskac odpowiednia sale

- zawiadomic listownie ponad 8 000 akcjonariuszy

- ustalic program i zapewnic sprawny przebieg obrad i glosowania. W sprawie sali skierowano prosbe do Zarzadu Miejskiego w Gdansku. W odpowiedzi, Obroncy Stoczni uzyskali stamtad pismo zawiadamiajace o zgodzie na udostepnienie sali przy ul. Doki I1 na dzien 26 sierpnia od godz. 10 do godz. 12 dnia 27 sierpnia:

Upowaznionym do odbioru kluczy od lokali i ich zdania jest pan Boleslaw Hutyra, sekretarz Stowarzyszenia.

l. Starano sie o hale sportowa, slynna sale BHP, ale miasto odmówilo. Byloby to zbyt symboliczna powtórka.



144

Dodajmy, ze owa sala to historyczna stolówka, w której podpisano Porozumienia Sierpniowe. „Zemsta Rakowskiego" oraz pózniejszych eurofolksdojczy sprawila, ze sala ta zostala z premedytacja skazana na powolna dewastacje i rzeczywiscie, przed Walnym Zgromadzeniem przedstawiala widok oplakany, ale calkowicie adekwatny do tego, co zrobili zdrajcy z sama „Solidarnoscia", z jej twórcami, z jej programem i calym tym narodowym zrywem.


Kiedy 8 000 tysiecy zawiadomien o Zgromadzeniu zostalo wypisanych i rozeslanych na koszt „ARKI"; kiedy program Zjazdu zostal dopiety we wszystkich szczególach, ten sam Zarzad Miejski w Gdansku, dzialajac wypróbowana metoda „zza wegla", przyslal do prezesa „ARKI" Jana Koziatka pismo tylez szokujace co bezczelne. Zawiadamiano w nim, ze wiceprezydent Gdanska Ewa Sienkiewicz anulowala wczesniej wydana zgode na przeprowadzenie Nadzwyczajnego Walnego Zgromadzenia!


Musieli podac jakies preteksty do odmowy. I wymyslili! Uzasadniono odmowe brakiem spelnienia przez wyz. wym. obiekt wymagan ochrony przeciwpozarowej jako obiektu uzytecznosci publicznej oraz na dewastacje i koniecznosc przeprowadzenia remontu i modernizacji (...)


Wiesc o odmowie rozeszla sie po Gdansku. Oburzenie stoczniowców nie mialo granic. Odwrotu jednak nie bylo. Zgromadzenie musialo sie odbyc. Ale gdzie? Odpowiedz narzucala sie sama: na placu przed stolówka, przy slynnej Bramie nr 2, w kazdym razie „pod chmurka": zebranie tysiecy ludzi, wymagajace zapisów komputerowej organizacji glosowania itp. czynnosci7. Przedtem próbowano jednak walczyc o sale. W tym celu odwolano sie do prezydenta miasta Pawla Adamowicza. Popierajace pismo w tej sprawie wyslal do prezydenta Adamowicza marszalek województwa pomorskiego, z postulatem zrewidowania odmowy. Daremnie. Adamowicz milczal, nawet nie raczyl odpisac!


„ARKA" skierowala zawiadomienie do prokuratury. Powolywano sie w tym odwolaniu, ze odmowa udostepnienia wczesniej juz przyrzeczonej sali jest skutkiem dzialan korupcyjnych badz politycznych (...) Byc moze wstydza sie pokazac zrujnowana sale, która jest symbolem rujnowania Polski i stoczni - mówil do prasy sekretarz „ARKI" Boleslaw Hutyra. Chyba sie jednak troche mylil. Wstyd za rujnowanie Polski i Stoczni, to uczucie obce zdrajcom i eurofolksojczom, sprzysiezonym przeciwko „Kolebce". Gdyby chodzilo tylko o wstyd, mogliby wypozyczyc slynna sale BHP, albo inne pomieszczenia.


Warto zwrócic uwage na radykalna zmiane stosunku Rady Miasta do oszukanych tysiecy stoczniowców i losów samej Stoczni. Jeszcze 20 czerwca 1996 roku ta sama Rada Miasta Gdanska przekazala rzadowi RP dramatyczny apel, w którym rzadowi eurofolksdojcze mogli przeczytac:


Stocznia Gdanska S.A. to nie tylko problem polityczny w postaci zywego pomnika walki Polaków, gdanszczan o wolna i demokratyczna Polske. To nie tylko „kolebka" dziesieciomilionowego ruchu „Solidarnosc", to takze a moze przede wszystkim, niemal 7 000 pracowników, to tysiace zagrozonych miejsc pracy w zakladach kooperujacych ze stocznia. -


Samo oplacenie komputerowych informatyków kosztowalo „Arke" 12 000 zlotych.



145

Razem z rodzinami, to dotknieta problemem zagrozenia bytu grupa kilkudziesieciu tysiecy Gdanszczan. Rada Miasta Gdanska, w takiej sytuacji, obojetna byc nie moze!(...) Apelujemy do Rzadu RP o podjecie rzeczowych rozmów i skutecznych dzialan(...) Stocznia Gdanska jest przykladem razacej beztroski i braku zainteresowania majatkiem narodowym ze strony wlasciciela, jakim jest Minister Przeksztalcen Wlasnosciowych.


Tak powinien byl bronic polski Zarzad Miasta bytu swego glównego nakladu pracy zawsze i nadal, lecz postawa wladz miasta, jak widac z dalszych posuniec, ulegla radykalnej erozji. Rada stala sie administracyjnym wspólnikiem kretaczy7.


Tak oto, w atmosferze ogromnego wzburzenia do zludzenia przypominajacego atmosfere pierwszych strajków w Stoczni dokladnie 20 lat temu, Walne rozpoczelo sie. Miejsce - parking obok stolówki! Zgromadzilo sie ponad 3 000 akcjonariuszy reprezentujacych 39 proc. prywatnych udzialowców Stoczni. Akcjonariusze nie mieli zludzen, kto i jakie sily stoja za odmowa udostepnienia im sali. Dziennikarz „Naszego i Dziennika" (28 sierpnia 2000) zanotowal taka oto, jedna z wielu wypowiedzi, z których kazda wymieniala niemal tych samych sprawców:

— To wszystko przez Slawomira Lubinskiego, kierownika wydzialu K-3, który jest prawa reka Janusza Szlanty. On nawet nie pozwolil, bysmy podlaczyli komputery i naglosnienie do stoczniowej sieci.


Pomimo tych przeszkód. Zgromadzenie jednak by sie odbylo, gdyby go formalnie nie rozbilo Ministerstwo Skarbu Panstwa. Posiada ono - formalne - 60 proc. akcji Stoczni, a tym samym wiekszosc glosów. Ministerstwu wystarczylo wiec wyslac na Zgromadzenie swoja przedstawicielke Barbare Dabrowska, a ta oswiadczyla:

- Sa pewne watpliwosci co do strony formalno-prawnej (! - H.P.) miejsca naszego zgromadzenia, dlatego ministerstwo proponuje jego przerwanie do 16 wrzesnia i przeniesienie do hali sportowej przy ulicy Kolobrzeskiej.


To oswiadczenie wywolalo burze protestów na miare tych, jakie towarzyszyly pierwszym strajkom zdesperowanych stoczniowców przed 20 laty. Jednak formalnosci musialo sie stac zadosc: decyduje akcjonariusz wiekszosciowy, a jest nim nadal Ministerstwo Skarbu Panstwa.


Kiedy to pisze, jest 31 sierpnia 2000. Czekam na wieczorne „Wiadomosci", a w nich na sprawozdania z festiwalu obludy, jakim beda „obchody" 20 rocznicy poczatku, a jednoczesnie natychmiastowej kleski „Solidarnosc". Zdrajcy nie pozostawiali juz od wielu dni zludzen, ze tamta „S" i jej oszukancze skutki sa dzielem doskonale zorganizowanej miedzynarodówki masonsko-socjalistycznej.


Dali temu wyraz w swym oficjalnym logo rocznicowym. Wykorzystali do tego liczbe XX. Zostala ona tak spreparowana graficznie, ze zamienila sie w klasyczny znak rozpoznawczy masonerii wszystkich rytów - w kombinacje cyrkla i katownicy.


Co wiecej - kompozycja zostala tak pomyslana, ze ustawiona „do góry nogami" posiada taki sam ksztalt. Jedynym wyróznikiem, punktem odniesienia do pierwszej wersji usytuowania, jest ciemne kólko po lewej u góry.

1. „Gazeta Trójmiasto", 12-13 czerwca 2000.



146

Grafik dal popis zrecznej przewrotnosci swojego pomyslu równiez tym, ze pary równoleglych ramion posiadaja wyraznie zróznicowane grubosci. I wreszcie trzeci, swiadomy zamysl: calosc jest tylko zamarkowaniem liczby „XX". W sumie otrzymalismy nonszalancki gryzmol, ale o tresci starannie zakodowanego masonskiego przeslania: „Solidarnosc", to nasza robota!


Aby jednak to oficjalne logo nie bylo zbyt ostentacyjnie wiernym powtórzeniem masonskiego znaku, grafik dorysowal kilka cienkich przypadkowych kresek tu i tam, a rozwarcie klasycznej katownicy masonskiej zmniejszyl. Znak pozostal. Jest to miedzynarodowy sygnal dla europejskiej i krajowej zydomasonerii, ze „Solidarnosc" byla od poczatku do dzis dzielem masonskim, wlacznie z jej nazwa „Solidarnosc" - slowem-kluczem w wewnetrznym slangu masonerii.


Tym przetworzonym znakiem-sygnalem zostala zbombardowana swiadomosc milionów ogladaczy telewizji oraz czytaczy polskojezycznej prasy. Pozostal on nieczytelny w swym tajnym przeslaniu nawet kierow­nictwom Zwiazku, nawet redakcjom pism narodowych.


Te XX rocznice wolnosciowego zrywu milionów Polaków, rzadzacy Polska apartheid zydokomuny wybral do demonstrowania swojego tryumfalizmu nad oszukanymi milionami. Pokazowym wyzwaniem byla m.in. ta odmowa odbycia Walnego Zgromadzenia zalogi „Kolebki".


Tragicznie zbilansowal te zdrade idealów zrywu ks. bp J. Zawitkowski w homilii Mszy z okazji XX-lecia powstania „Solidarnosci" Regionu Mazowsze:

-1 coscie zrobili z jej idealami? Ile ja sie wtedy nachrzcilem sztandarów! (...) dlaczegoscie je podarli? W imie czego — stanowisk? Pieniedzy? Co sie stalo z nasza Ojczyzna, z naszym Narodem? Kto odpowie na te dramatyczne pytania polskiego biskupa, który sie „tyle nachrzcil" sztandarów „Solidarnosci"?


Wtórowal Biskupowi w innym miejscu Dariusz Grabowski, kandydat na prezydenta, nieliczny z polskich poslów - patriotów:

- Miast wolnosci i pracy - miliony Polaków zyja w biedzie i niepewnosci, miast byc wlascicielami fabryk, banków, ziemi.


Przy tej okazji posel Grabowski wymienil „wiezniów sumienia", wiezionych przez apartheid oszukanczej zydokomuny ówczesnych „doradców" - dzisiaj ministrów, premierów, „kne-sejmitów", bossów bankowych, przemyslowych i politycznych ekonomistów.

Wspomnial o rolnikach, którzy próbowali bronic siebie i innych przed zalewem importowanego zboza. Wyslano za nimi listy goncze, osadzono w wiezieniach, setki skazano na grzywny.

Takim wiezniem sumienia stal sie Andrzej Lepper, wówczas kandydat na prezydenta, którego zamknieto w wiezieniu na kilka tygodni przed wyborami. Inny z obronców rolników - Marian Zagórny zostal skazany na 15 miesiecy wiezienia, a Roman Wierzbicki uniknal wiezienia z powodu choroby.


Dariusz Grabówki w krótkim zdaniu podsumowal „dorobek" tych dwóch dekad zdrady i zaprzanstwa, na przykladzie losów tych ludzi:

- Ubolewam, ze ci którzy sa sprawcami biedy, sa na wolnosci, a ci co sie upominaja o pokrzywdzonych, siedza w wiezieniach.



147

Stocznia w protokolach NIK
Najwyzsza Izba Kontroli dokonala dwóch inspekcji pod katem dzialalnosci Ministra Przemyslu oraz Ministra Przemyslu i Handlu w zakresie spelniania przez nich ustawowych obowiazków wobec przemyslu okretowego w okresie od 1988 do sierpnia 1996, ze szczególnym uwzglednieniem Stoczni Gdanskiej. Wystapienie pokontrolne wystosowano 29 grudnia 1996 roku do Ministra Przemyslu i Handlu - Klemensa Scier-skiego.

Druga kontrola objela dzialania podejmowane przez Ministra Przeksztalcen Wlasnosciowych wobec Stoczni Gdanskiej juz jako Spólki Akcyjnej. Protokól pokontrolny skierowano 13 stycznia 1997 roku do Ministra Skarbu Panstwa Miroslawa Pietrewicza. Ta druga kontrola objela okres od 14 grudnia 1990 do 30 wrzesnia 1996 r.


Obydwie analizy sa miazdzace dla obowiazków obydwu ministerstw i ministrów. W protokole z 1996 roku stwierdzano na wstepie, iz do pazdziernika 1995 roku nie zostala okreslona szczególowa polityka, glównie finansowa wobec calego przemyslu stoczniowego. Wprawdzie Rada Ministrów we wrzesniu 1993 roku przyjela dokumemt o „polityce przemyslowej" na lata 1993-1995, lecz w odniesieniu do przemyslu stoczniowego poprzestano na ogólnikach.

Zignorowano podstawowy fakt, iz polski przemysl stoczniowy funkcjonowal w warunkach calkowicie odmiennych niz takie przemysly w krajach o rozwinietej, utrwalonej gospodarce rynkowej. Istota tamtych jest wspieranie przez panstwo wlasnych stoczni systemem ulg i doplat. Na tym tle tak oto wygladala realizacja obowiazków kolejnych ministrów:

Kolejni Ministrowie Przemyslu: Józef Bilip, Mieczyslaw Wilczek i Tadeusz Syryjczyk wypelniali swoje obowiazki (...) jedynie poprzez dorazne decyzje i dzialania podejmowane wobec poszczególnych podmiotów tego sektora. Nie okreslili natomiast systemowo zasad funkcjonowania i mechanizmów ekonomicznych wspierajacych zwlaszcza eksportowa produkcje stoczni.


Nie okreslili takiej polityki, poniewaz ci „nasi" ministrowie, zwlaszcza Syryjczyk i Wilczek, konsekwentnie kreowali warunki do zniszczenia polskiego przemyslu stoczniowego. W czerwcu 1988 roku, wprawdzie na polecenie Prezesa Rady Ministrów opracowano tzw. „Ocene ekonomiczna..." i perspektywy rozwoju oraz przeksztalcen strukturalnych stoczni produkcyjnych, lecz bylo to opracowanie, jak stwierdza NIK - niskiej jakosci i tendencyjne i tak samo zostala ona tendencyjnie zinterpretowana przez Komitet Rady Ministrów ds. Realizacji Reformy Gospodarczej w lipcu 1988 roku. Tenze Komitet opowiedzial sie bowiem za ograniczeniem produkcji oraz potencjalu produkcyjnego przemyslu stoczniowego.


Zdecydowal, ze prace nad propozycjami powinny byc prowadzone tak, aby w koncu wrzesnia 1988 roku mogly stanowic podstawe podjecia ostatecznych decyzji.


Byla to jawna zapowiedz „ostatecznego rozwiazania" problemu, czyli zaglady przemyslu stoczniowego, realizowanej w ramach Rakowskiego „zemsty politycznej" oraz niszczenia konkurencji dla stoczni europejskich. Nic innego nie moglo w tej sprawie zadecydowac znamienne trio „naszych": Rakowski-Sekula-Wilczek.



148

W czerwcu 1991 r. powstal urzad Ministra Przemyslu i Handlu. Pod jego kierunkiem powstalo okolo 20 opracowan i raportów problemowych, skladajacych sie na obraz stanu i perspektyw przemyslu okretowego w kraju i na swiecie. Byly one ukierunkowane na uleglosc wobec dyktatu swiatowego przemyslu okretowego, uwzglednialy bowiem „strategiczny" plan przystapienia Polski do tzw. „Porozumienia OECD". Setki tysiecy dolarów zaczely przeplywac do kieszeni i kont zachodnich firm doradczych. Dotyczylo to glównie firmy Business Management and Finance S.A.


Wszystkie te dzialania i pozoracje dzialan negatywnie ocenila Najwyzsza Izba Kontroli. W listopadzie 1992 r. opracowano papierowe „Studium restrukturyzacji...", kore NIK tak ocenila:

Przez caly okres objety kontrola utrzymywaly sie praktycznie te same czynniki ograniczajace mozliwosci rozwiazywania problemów przemyslu stoczniowego. Jedna z przyczyn dlugotrwalego rozstrzygania tych problemów byl brak akceptacji ze strony Ministerstwa Finansów, Centralnego Urzedu Planowania i Ministerstwa Wspólpracy Gospodarczej z Zagranica, proponowanych w „Studium restrukturyzacji..." form pomocy panstwa dla stoczni, co motywowano stanem finansów panstwa oraz brakiem stosownych przepisów umozliwiajacych takie zaangazowanie.


Przelózmy te krytyczne, aczkolwiek powsciagliwe oceny, na slowa blizsze prawdy brutalnej. W tym samym czasie udzielano milionowych pozyczek w dolarach dla koreanskiego przemyslu okretowego. W tym czasie odmawiano kredytowania wszystkim najwiekszym fabrykom, aby doprowadzic je do stanu upadlosci a nastepnie „prywatyzacji" za dziesiata czesc ich realnej wartosci. W tym czasie plynely dyskretne dyrektywy dla polskojezycznych eurofolksdojczy z wymienionych a takze pozostalych atrap rzadu, nakazujace powolna zaglade mocy produkcyjnych przemyslu okretowego.


Kiedy natomiast rzad wreszcie podjal jakas czastkowa korzystna decyzje, na jej zastosowanie bylo zwykle za pózno, jak np. na skorzystanie ze srodków pomocowych EFSAL. Celowo blokowano przyjmowanie elastycznych, pro-stoczniowych przepisów wykonawczych.

Wrecz bezcenna moglaby stac sie decyzja o ustanowieniu zastawu hipotecznego na statki bedace w budowie. Agonie starannie pilotowano dlugotrwalymi procedurami oraz wysokimi kosztami poreczen Skarbu Panstwa dotyczacych kredytów. Skarb Panstwa zachowywal sie tak, jak Skarb wrogiego panstwa.


Protokól NIK stwierdzal, ze trudna sytuacja finansowa stoczni, zwlaszcza buntowniczej Stoczni Gdanskiej im. Lenina, wcale nie uzasadniala podjecia decyzji ojej upadlosci przez ówczesnego wiceprezesa Rady Ministrów Ireneusza Sekule - tego z komunistycznego duetu „naszych górali": Rakowski-Sekula, w odwodzie Wilczek.


Z zarzadzenia Rady Ministrów nr 42 o likwidacji Stoczni im. Lenina wynikalo, ze powolano sie tam na stosowny artykul ustawy z 11 maja 1988 roku o nadzwyczajnych uprawnieniach i upowaznieniach Rady Ministrów, lecz tak okreslone uprawnienia Rady Ministrów obejmowaly przypadki likwidacji panstwowych przedsiebiorstw tylko l w celu poprawy efektywnosci gospodarki. Z ustalen NIK wynika, ze nie podjeto dzialan na rzecz osiagniecia tego celu, czyli poprawy efektywnosci gospodarki. Uprze-i dnio, 3 czerwca prezes Rady Ministrów Zbigniew Messner, swoisty „czwarty do brydza" w tym antypolskim trio Wilczka-Sekuly-Rakowskiego, powolal Miedzyresortowy Zespól do oceny ekonomicznej czterech polskich stoczni, kierowany przez Zdzislawa Miedziarka, Sekretarza Stanu w Ministerstwie Przemyslu.



149

Tenze Zespól Z. Miedziarka wprawdzie opowiedzial sie za likwidacja Stoczni Gdanskiej, lecz zdaniem Zespolu, podjecie takiej decyzji powinno zostac poprzedzone pracami „ratowniczymi", m.in. opracowaniem szczególowych materialów programowych na rzecz restrukturyzacji, podjeciem w trybie pilnym konsultacji z partnerami zagranicznymi w sprawie renegocjacji kontraktów na lata 1991-1995 - oraz innymi dzialaniami.

Znamiona zemsty politycznej na stoczni i stoczniowcach tak bily w oczy, solidarnosciowy bunt byl tak jeszcze zywy, ze grabarze stoczni na jakis czas odlozyli lopaty:

Minister Przemyslu T. Syryjczyk wstrzymal wykonanie wyroku na Stoczni Gdanskiej.


Tak oto, 13 kwietnia 1990 roku, Minister Przemyslu T. Syryjczyk zawiazal spólke o nazwie: „Stocznia Gdanska - Spólka Akcyjna". Nikt wtedy jeszcze nie podejrzewal, ze jest to zdalne przygotowanie do tego samego celu, jaki ordynarnie próbowali zrealizowac Rakowski, Sekula, Wilczek, Messner.


Jaki byl skutek tych miazdzacych ocen NIK z jej pierwszej kontroli? Jak latwo przewidziec - byl zaden. Poza jednym, symbolicznym: NIK skierowal „odpowiednie pisma" do Rakowskiego, Sekuly i Wilczka. W pismach tych zapoznawala trójke „naszych" grabarzy stoczni z ustaleniami kontroli. W jakim celu? Podobno dla mozliwosci zlozenia oswiadczen przez tych dzentelmenów. Rakowski i Wilczek juz byli w odstawce, lecz Sekula byl „na fali", mial jeszcze duzo do zniszczenia.


W kontroli drugiej, obejmujacej czas od l wrzesnia 1993 do konca 1995, NIK zbilansowal niszczycielskie dzialania Ministra Przeksztalcen Wlasnosciowych. Generalnie:

Minister nie podejmowal zadnych czynnosci wobec Spólki, a wszelkie dotyczace jej sprawy pozostawil do rozstrzygniecia Wojewodzie Gdanskiemu. Wyniki kontroli pozwalaja na stwierdzenie, ze w powyzszym okresie Minister PW zaniechal wykonywania obowiazków nalozonych na niego ustawa (...)


Dalej NIK wymienia zaniechanie dzialan, które by mogly zapobiec upadlosci Stoczni. Przesledzmy te „zaniechania".

Czytelnika postronnego zapewne znudzi ta wyliczanka, lecz z pewnoscia z zapartym tchem przesledzi je wiele tysiecy stoczniowców, ich rodzin. Przesledza takze Czytelnicy zainteresowani mechanizmami niszczenia polskiej gospodarki przez „naszych" eurofolksdojczy:


I. Powiekszajace sie straty, Walne Zgromadzenie Spólki postanowilo pokryc przychodami z lat 1995-1997. Mialy byc osiagniete przez realizacje programu naprawczego. Minister Znieksztalcen Wlasnosciowych oficjalnie -jak stwierdza NIK - nie interesowal sie losem Stoczni, ale - w rzeczywistosci - zdalnie patronowal jej zagladzie. NIK stwierdza fakt jakze wymowny: minister zwrócil sie o nadeslanie protokolu z Walnego Zebrania Spólki do Wojewody Gdanskiego dopiero po osmiu miesiacach od odbycia tego zebrania!


II. W Radzie Nadzorczej Spólki byli jeszcze niektórzy szczerze zatroskani losem stoczni czlonkowie. W latach 1991-1993, wobec stawianych i utrudnien i braku postepów w restrukturyzacji, skladali rezygnacje z czlonkostwa. Minister oraz Walne Zgromadzenie zmienialo czlonków, powolywalo nowych i powiekszalo liczebnosc Rady



150


Nadzorczej. Minister Lewandowski w oswiadczeniu zlozonym kontrolerom NIK, ze konfrontacja z Zarzadem Spólki blokujacym zmiany statutowe i realne dzialania restrukturyzacyjne oraz nie wykazujacym woli wspólpracy z Rada Nadzorcza — a cieszacym sie poparciem ze strony Prezydenta RP oraz NSZZ „ Solidarnosc", prowadzilaby do oslabienia lub nawet upadku rzadu. Istne kuriozum: gdyby ratowac Stocznie, to rzad móglby upasc!!


III. Firmy doradcze wziely za swoje ekspertyzy 502 000 dolarów i 20 000 funtów, a ich zalecenia pozostawiono na papierze. Ekspertyzy oplacano z „pozyczki" Banku Swiatowego7. Firma Credit Suisse First Boston Ltd. w 1991 roku wziela 450 000 dolarów: diagnoze wydano oczywiscie w jezyku angielskim. NIK stwierdzala: Brak polskiego tlumaczenia w/w opracowania przekazanego MPW, Ministerstwu Finansów oraz Radzie Nadzorczej i Zarzadowi Stoczni, co najmniej utrudnial jej wykorzystanie.


IV. Podobnie jak pózniej w sprawie zagospodarowania przestrzennego centrum Gdanska, owego „City" Szlanty, tak i w sprawie potwierdzenia nierentownosci Stoczni, niezbedni okazali sie „eksperci" dolarowo-funtowi. Dla NIK nie byla to nieprawidlowosc czy naduzycie, ale nam trzeba uwypuklic to wlasnie legalne marnotrawstwo w postaci uslugi firmy Norton Rose z grudnia 1991 roku. Jej ekspertyza kosztowala 20 000 funtów, a polegala na odkrywczym stwierdzeniu, ze Stocznia jest nierentowna i brak jest mozliwosci renegocjowania wiekszosci kontraktów. Eksperci szaleli nadal na koszt Skarbu Panstwa: w czerwcu 1993 Minister PW zawarl kolejna umowe, tym razem na wykonanie „studium rynkowego" dla Stoczni Gdanskiej S.A. Ten trud przypadl firmie Lloyd's Maritime Information Services Ltd.


Wzieli nieduzo, bo tylko 52 815 dolarów, rzecz jasna dzieki skwapliwej pozyczce z Banku Swiatowego. Bylo to zreszta wymuszone, zarówno pozyczka jak i ekspertyza, bowiem B S dokonaniem takiej ekspertyzy warunkowal rozwazenie mozliwosci udzielenia Stoczni pozyczki na modernizacje, w wysokosci 25 min dolarów - prawie tyle, ile rzad Cimoszewicza wylozyl dla stoczni koreanskich. Ta kolejna ekspertyza dokonala kolejnego „odkrycia". Uznano, ze wyniki Stoczni zaleza od przyszlego rynku Stoczni, a to wymaga inwestycji, zwiekszenia efektywnosci zarzadzania. I tu pojawia sie kolejny dowód na role Ministerstwa „Znieksztalcen" Wlasnosciowych jako glównego „hamulcowego" w próbach reanimacji Stoczni. Ministerstwo otrzymalo ekspertyze we wrzesniu 1993, lecz jej komisyjnego odbioru dokonano dopiero po roku, w grudniu 1994! NIK nie miala zludzen:



Ponad roczna zwloka nie byla uzasadniona koniecznoscia dokonania jakichkolwiek korekt w opracowaniu, spowodowala natomiast jego dezaktualizacje i w rezultacie niewykorzystanie praktyczne.

V. Sprawa akcji Stoczni: zmniejszenie wartosci akcji Stoczni bedacych wlasnoscia Skarbu Panstwa, czyli nas wszystkich, bylo konsekwencja opóznienia wydania akcji pracownikom. To zas opóznienie bylo wynikiem opieszalosci MPW. Od momentu podjecia uchwaly o akcjach dla pracowników (wartosci 6,2 min zlotych - 13 proc. kapitalu akcyjnego Spólki), do ostatecznego terminu odebrania akcji, uplynely trzy lata. Waloryzacja spowodowala w tym czasie wzrost udzialu pakietu pracowniczego w kapitale akcyjnym Spólki z 13 do prawie 40 procent!


l. Nikt z szarych obywateli nie wie, jaka jest laczna kwota tych przeróznych pozyczek Banku Swiatowego!



151

NIK stwierdza lakonicznie, ze ten trzyletni okres waloryzacji doprowadzil do znacznego zmniejszenia udzialu Skarbu Panstwa w kapitale akcyjnym Spólki. To stwierdzenie trzeba rozwinac o nastepujacy komentarz:

rugowania Skarbu Panstwa ze Spólki bylo swiadomym i konsekwentnym przygotowywaniem Stoczni do przechwycenia jej majatku przez takich jak Szlanta.


NIK nazywa natomiast nielegalnym czyli bezprawnym to wlasnie niedotrzymanie ustawowego terminu udostepnienia wszystkich akcji spólki w ciagu dwóch lat od momentu objecia ich ustawa o powszechnej prywatyzacji.

Podobnie, jako nielegalne, NIK nazwala usuniecie ze Statutu Spólki, przez Walne Zgromadzenie (17 listopada 1993), w którym to Walnym Zgromadzeniu Skarb Panstwa byl reprezentowany przez wojewode gdanskiego (M. Plazynskiego) - postanowienia par. 12 okreslajacego uprawnienia pracowników do zakupu akcji Spólki na warunkach preferencyjnych. Minister „Znieksztalcen" nie wniósl sprzeciwu wobec tego nielegalnego dzialania.


Te ocene potwierdzil Sad Najwyzszy uchwala z 17 pazdziernika 1995 r.

VI. Dochodzimy do umowy dwóch dzentelmenów, juz cytowanej poprzednio: ministra Lewandowskiego i wojewody Plazynskiego, moca której wszystkich dzialania w sprawie Stoczni, minister Lewandowski scedowal na Plazynskiego. NIK nazywa niecelowym (dosc lagodnie) utrzymywanie tej umowy w mocy w sytuacji, kiedy nie wystepowaly efekty zakladane w umowie. Lewandowski czyli MPW przez dwa lata nie zdecydowal sie na pozbawienie Plazynskiego wladzy nad Stocznia pomimo, ze wojewoda Plazynski nie wywiazywal sie wobec MPW z tak elementarnego obowiazku, jak skladanie okresowych sprawozdan!


Lewandowski zwrócil sie do Plazynskiego o informacje o sytuacji Spólki dopiero w lutym 1996 roku, a w nastepnym miesiacu zlecil firmie doradczej Business Manage-ment and Finance (BMF) dokonanie oceny kondycji Spólki i mozliwosci jej poprawy:

W ocenie Izby, byly to dzialania spóznione i jedynym skutkiem w tym momencie, moglo byc tylko podjecie decyzji o upadlosci stoczni.


VII. W koncowym okresie waznosci umowy Lewandowski-Plazynski, pelnomocnictwa do reprezentowania Skarbu Panstwa na Walnych Zgromadzeniach Spólki, wystawial Plazynskiemu Podsekretarz Stanu w MPW - Piotr Czyzewski. NIK stwierdza, ze:

Wystawianie przez p. P. Czyzewskiego nieograniczonych pelnomocnictw reprezentowania Skarbu Panstwa na Walnych Zgromadzeniach Stoczni Gdanskiej p. Maciejowi Plazynskiemu, bylo wiec dzialaniem nielegalnym.

Co wiecej - nie chcac trudzic sie osobiscie problemami Stoczni, wojewoda Plazynski scedowal - te juz nielegalnie na niego scedowane uprawnienia - pracownikowi Urzedu Wojewódzkiemu w Gdansku - Jackowi Skarbkowi. Powstala wiec sytuacja -jak stwierdza NIK — w której moze byc kwestionowana na drodze sadowej legalnosc uchwal Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy Stoczni Gdanskiej S.A. podjetych w dniu 8 czerwca 1996 r.


W marcu 1996 Minister PW znów podjal owocna wspólprace ze wspomniana firma doradcza BMP.



152

Gdansk, ja»P?ff999 r.

Pan Ireneusz Tomaszewski Prokurator Okregowy

Waly Jagielonskie 36 80-853 Gdansk

ZAWIADOMIENIE O PRZESTEPSTWIE WRAZ Z WNIOSKIEM O WSZCZECIE POSTEPOWANIA SADOWEGO

przeciwko Dariuszowi Kardasiowi Sedziemu Komisarzowi masy upadlosci Stoczni Gdanskiej S.A.

Stowarzyszenie Akcjonariuszy i Obronców Stoczni Gdanskiej f^SU^ wystepujac w imieniu i na rzecz 2 426 akcjonariuszy Stoczni Gdanskiej S.A., reprezentujacych 6 198 615 akcji zwraca sie do Pana Prokuratora o pilne przerwanie faktów dokonanych szkodzacych akcjonariuszom w tym Skarbowi Panstwa, na skutek drastycznego zlamania prawa przez Sedziego Dariusza Kardasia.

l. Przez caly czas postepowania upadlosciowego Stoczni Gdanskiej S.A. Sedzia Komisarz ukrywa wazne fakty przed Zarzadem Stoczni Gdanskiej SA, nie przekazuje mu wszystkich dokumentów postepowania upadlosciowego, aby oszukac wlascicieli Stoczni. Przez dwa lata Sedzia Komisarz nie powoluje rady wierzycieli, a gdy ja zorganizowal, nie przyjal do niej najwiekszych wierzycieli nieuprzywilejowanych i uprzywilejowanych, z wyjatkiem ZUS, który i tak nie wyrazil zgody na sprzedaz. -

Sedzia nie powolal zadnych ekspertów w tej ogromnej sprawie, a sam nie byl wstanie uczciwie jej ocenic.

Sedzia nie dopilnowali aby wszystkie dokumenty sprawy byly numerowane i zszywane, stwarza to mozliwosc oszustwa przez wymiane kompromitujacych dowodów.

Sedzia opiera sie tylko na tendencyjnych radach Syndyka, co doprowadzilo do zagarniecia przeszlo trzymiliardowego majatku akcjonariuszy w tym Skarbu Panstwa oraz narazilo wierzycieli uprzywilejowanych na strate 101,1 min. PLN i nieuprzywilejowanych na strate okolo 20 min. PLN.


2. Sedzia Komisarz akceptowal wszystkie wnioski Syndyka nie analizujac wcale ich tresci. Oto przyklady:

• w dniu 22.07.1998 r. Syndyk wnioskuje o sprzedaz Stoczni Gdanskiej na rzecz Stoczni Gdynia i EYIP-Progress z W-wy, a Sedzia Komisarz natychmiast (23.07.1998 r.) wniosek akceptuje, nie badajac wcale bilansu finansowego, ani sytuacji ekonomicznej Stoczni Gdynia (dluznik ZUS W wysokosci 59,067 min. PLN). Nie mógl równiez zbadac dokumentów EVIP Progress, byly bowiem w Warszawie. Sedzia Komisarz nie przekazal Sadowi protokólu wyboru najkorzystniejszej oferty sprzedazy zaslaniajac sie tajemnica handlowa. Po zazaleniu Zarzadu Stoczni protokól dolaczono do akt, a Sedzia, wyjasniajac pisemnie swoje naduzycie prawa, „tajemnice handlowa" nazwal „bledem pisarskim".


• Sedzia Komisarz nie reaguje, gdy Syndyk sprzedal Stocznie innemu podmiotowi -Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej SA, która w dniu wydania zgody jeszcze nie istniala, a w krótkim czasie zostala wykreslona z rejestru handlowego. W jej miejsce powolano S-ke z.o.o. Synergia '99 i Stocznie Gdanska Grupa Stoczni Gdynia S.A.


• Sedzia akceptuje poczynania Syndyka, gdy ten przekazal Stocznie za bezwarunkowa gwarancje bankowa w wysokosci 72,93 min.PLN oraz wydal kupujacemu z kasy stoczniowej 42,77 mIn.PLN. narazajac akcjonariuszy i Skarb Panstwa na strate 3,328 mld.PLN.


Stowarzyszenie Akcjonariuszy i Obronców Stoczni Gdanskiej "ARKA" SIEDZIBA, 80-260 Gdansk, ul. Lesny Stok 4/4 tel.347-70-94, 303-98-84 kom.0603 641 929 BIURO, Gdansk, ul. Ogania 11/12, tel./fax. 305-78-54, poniedzialek - piatek 1000 -1400

Nasze konto: Bank Pocztowy S.A. w Bydgoszczy, 0/0 w Gdansku, m-WOl 120-4239-27006-100

Strona intemetowa: [link widoczny dla zalogowanych]

Gdansk, 10.06.00 r. L.dz. /ARKA/00

Pan Prof. Jerzy Buzek Prezes Rady Ministrów Warszawa


W przededniu XX rocznicy powstania Solidarnosci i zwazywszy na Panskie zaangazowanie, az do dania Slowa Honoru Premiera Rzeczypospolitej, ze pomoze Pan uratowac Kolebke Solidarnosci, zwracamy sie ponownie do Pana o zainteresowanie sie pokrzywdzonymi akcjonariuszami, emerytami i rencistami Stoczni Gdanskiej.

W ostatnim okresie Prokuratura Okregowa w Gdansku udowodnila, ze Stocznia zostala sprzedana za cene niewspólmiernie nizsza od jej wartosci i postawila zarzut popelnienia przestepstwa na szkode Stoczni i Skarbu Panstwa przez Notariusza i Syndyka.


W dniu 26 kwietnia 2000 r. Sad Apelacyjny w Gdansku jako kolejna instancja nie rozpatrywal sprawy merytorycznie lecz tylko formalnie. Ujawnil natomiast, ze ani Sedzia Komisarz ani Sad Rejonowy w Gdansku nie dokonali nadzoru poczynan Syndyka przy podejmowaniu decyzji sprzedazy Stoczni.


Spólka z o.o. „Synergia '99", której kapital zalozycielski wynosil tylko 4 tys. zl. bezprawnie nabyla i zarzadzala naszymi strategicznymi terenami stoczniowymi, a w dniu 17 maja 2000 r. sprzedala czesc swoich udzialów w taki sposób, ze zagraniczne firmy juz czerpia z nich korzysci w 60%.


W zwiazku z powyzszym prosimy Pana Premiera o wydanie stosownego polecenia Panu Ministrowi Sprawiedliwosci, aby wystapil do Sadu z zadaniem uniewaznienia Aktu Notarialnego Sprzedazy Stoczni Gdanskiej z dnia 8 wrzesnia 1998 r.

Za Stowarzyszenie 'ARKA"

Komisja Rewizyjna Czlonek Zarzadu Prezes

Boleslaw Hutyra Marian Mocko Jan Piotr Koziatek


Chodzilo o ustalenie strategii „postepowania" wobec Stoczni ze 129 500 dolarów, oczywiscie znów pochodzacych z „pozyczki" Banku Swiatowego, BMP orzeklo, ze jest bardzo pózno na restrukturyzacje Stoczni, która firma nazwala: bankrutem tuz przed ogloszeniem banicructwa. Mozna ja bylo ratowac natychmiastowym uruchomieniem rezerw w zakresie organizacji produkcji, redukcja okolo 2 500 pracowników, pozbyciem sie zbednego majatku, inwestycjami rzedu 71 min zlotych, renegocjacja kontraktów.


Te zalecenia posluzyly Ministrowi PW do zobowiazania Wojewody Gdanskiego, do glosowania na Walnym Zgromadzeniu w dniu 8 czerwca 1996 roku - przeciwko dalszemu istnieniu Spólki Stocznia Gdanska S.A. Minister wyrazil sprzeciw wobec koncepcji wniesienia aportu w postaci nieruchomosci stanowiacych wlasnosc Spólki (juz pojawil sie Szlanta!) - do utworzonej Nowej Stoczni Gdanskiej S.A., a zgodzil sie jedynie na ich roczna dzierzawe.


Roczne opóznienie decyzji o upadlosci spowodowalo pogorszenie sytuacji Stoczni, zmniejszylo szanse opracowania i wdrozenia skutecznego programu restrukturyzacji.


VIII. Wszystkie Walne Zgromadzenia w sprawie zatwierdzania bilansu, oceny dzialania wladz Spólki, odbywaly sie po terminach okreslonych przez kodeks handlowy - co swiadczy o nierzetelnosci wykonywania nadzoru przez Ministra PW.


Mord na zlecenie?

Do dramatu stoczniowców, zycie dopisalo kolejny tragiczny rozdzial: 15 wrzesnia 2000 w „wypadku samochodowym" zgineli dwaj czlonkowie Zarzadu „ARKI": kpt z.w. Boleslaw Hutyra i Marian Mocko. Trzecia ofiara byl prowadzacy samochód opel Andrzej Bugajski.

Jechali na umówione spotkanie z Ministrem Skarbu. Kolo Nidzicy „uderzyli" w poruszajaca sie w tym samym kierunku maszyne drogowa. Jezdnia byla sucha, widocznosc doskonala.

Kpt. Hutyra nie zginal natychmiast. Po „wypadku" zdazyl polaczyc sie przez telefon komórkowy z czlonkiem Zarzadu Polskiego Ruchu Uwlaszczeniowego. W pewnej chwili rozmowa urwala sie w pól slowa. W zwiazku z tym, mgr inz. Jan Grudniewski z Polskiego Ruchu Uwlaszczeniowego, w imieniu tej partii skierowal doniesienie do Prokuratora Generalnego o domniemane przestepstwo morderstwa na zlecenie, wskazujac na nastepujace okolicznosci:

1. Na sekcji zwlok kpt. B. Hutyry okazalo sie, ze ma zmiazdzona glowe, a nie uszkodzony tulów - wiec jak mógl wybrac numer telefonu i mówic?

2. Przy ofiarach sluzba zdrowia nie znalazla dowodów osobistych, pieniedzy i dokumentów Stoczni Gdanskiej, mimo oczywistego ich posiadania, co w sumie spowodowalo zaliczenie trzech ofiar do osób nieznanych.

3. Brak jest postronnych swiadków wypadku, mimo ze jest to bardzo ruchliwa trasa.



Po analizie mamy prawo przypuszczac, ze bylo to morderstwo polityczne na zlecenie (...) mozna domniemywac, ze stojaca na poboczu maszyna drogowa w bliskiej odleglosci wtargnela na jezdnie z tylu, pod jadacy ponad 100 km/h Opel colibra. Po oczyszczeniu ofiar wypadku z dokumentów identyfikacyjnych i pieniedzy, a moze dobiciu ofiary, ciezka maszyna cofajac sie dalej, domiazdzyla samochód wraz z pasazerami...



153


POLAKOM - TORBA I KIJ

Ku kasacji polskiego rolnictwa

Przemysl, telekomunikacja, banki, ubezpieczenia, hutnictwo, górnictwo podstawowe nosniki bytu kazdego panstwa zostaly juz prawie calkowicie i zawsze zlodziejska „wykupione" przez obce korporacje. Ich dalszy los byl nastepujacy: z prze- , myslu pozostaly przy zyciu tylko segmenty niekonkurencyjne dla przemyslów panstwa Unii, inne zdewastowano lub calkowicie „zredukowano", jak górnictwo, bo byly groznym konkurentem dla nadprodukcji w Unii.


Zupelnie odmienna od tego szablonu jest sytuacja polskiego rolnictwa. Zostalo ono skazane na totalna zaglade. Unijni niszczyciele, brutalnie dyktujacy polskojezycznym eurofolksdojczom warunki tego niszczycielstwa, pozostawiaja rolnictwu tylko nieliczace sie „nisze" produkcyjne, co do których laskawie (na razie) nie zglaszaja zadan likwidatorskich, choc juz teraz dusza je zakazami eksportowymi. Do takich nie­wiele liczacych sie w ekonomice rolnictwa naleza: konina i polska gesina cenna na zachodzie z racji naturalnego karmienia gesi m.in. owsem. Laskawie choc z koniecznosci beda przyjmowac maliny - bo ta wyjatkowo „miekka" uprawa nie poddaje sie mechanicznemu zbiorowi.


Rzeczywistosc w zakresie strategii rolnej calkowicie przeczy oficjalnym rzekomym tendencjom likwidacji gospodarstw parohektarowych i przechodzeniu na farmerskie formy gospodarowania.


Rzadzi bezlitosna prawidlowosc: im wieksze gospodarstwo, im bardziej specjalistyczne, im bardziej nasycone inwestycjami i technika - tym wieksze sa jego straty. I odwrotnie - gospodarstwa dwu lub trzyhektarowe jeszcze jakos wegetuja, to znaczy wegetuja ich wlasciciele. Wyhodujaw ciagu roku dwa tuczniki, zjedzaje; wyhoduj a kilkanascie kur, gesi, krowe - i jakos zyja. Wielu wegetuje jednak tylko z emerytury rolnej.


Rzadowi blagierzy - urzedowi entuzjasci rzekomej „farmeryzacji", mówia szyderczo: to skansen! To bylo nieuniknione. Przyszlosc przed wielkim rolnictwem!

Ale blagierom trzeba wskazac czynnik czasu: zanim miliony tych emerytów rolnych wymra, uplynie okolo 20 lat. Eutanazji na razie sie dla nich nie przewiduje. Rezultat jest i bedzie taki, ze ten pasywny skansen rolny zostanie zmumifikowany na dziesieciolecia. Bedzie sie liczebnie nawet rozrastal w miare pauperyzacji gospodarstw znacznie od nich wiekszych. Gleby czeka programowe zalesianie.

Systemowo wiec utrwalamy wielomilionowa armie bezrobotnych na wsi, do której dochodzi równie wielka armia bezrobotnych w miastach.



154

Skutki beda nieobliczalne w miare narastania biedy, nedzy, beznadziei, desperacji. Jest kolejnym klamstwem, ze obecnie (2000) mamy w Polsce „ponad" 2 500 000 bezrobotnych. Czy tylko tylu?


Rolnicy wegetujacy bez szans na prace pozarolna, bez szans na dochód z wlasnego pola - to takze bezrobotni, tyle tylko ze nie zarejestrowani. Jest ich okolo piec milionów. Dodajac te oficjalne „ponad" 2,5 min, otrzymujemy prawie osiem milionów rzeczywiscie bezrobotnych Polaków, w tym prawie 40 proc. poszukujacej pracy mlodziezy.


Eurofaszysci brukselsko-berlinscy „nie popuszcza". Nie maja u siebie zadnych rezerw na przyjecie produkcji polskiego rolnictwa. Obecnie ich produkcja rolna przekracza o 30 proc. potrzeby konsumenckie Unii Europejskiej!

Juz pomiedzy krajami Unii dochodzi do ostrej walki o wewnetrzne rynki. Angielskich rolników polozono na lopatki epidemia „wscieklych krów". Francuscy rolnicy wyrzucaj a na jezdnie transporty hiszpanskich truskawek, Hiszpanie robia to samo z francuskimi pomidorami. Unia jako calosc wszczyna ciche wojny celne z Ameryka, Kanada, Argentyna, Australia.


W tej drastycznej sytuacji 30-procentowej nadprodukcji rolnej w Unii - naszym obowiazkiem jest traktowac jako ordynarnych lgarzy wszystkich naszych „negocjatorów" rolnych z Unia, którzy obiecuja jakiekolwiek ustepstwa unijnych dyktatorów na rzecz naszego eksportu rolnego! Tak samo nalezy traktowac wszystkie obietnice owych unijnych dyktatorów - oni cynicznie klamia, a czynia to zwlaszcza Niemcy - glówny donator funduszu unijnego.


Ci ostatni zaciekle wymuszaja na nas stosowanie doktryny otwartego rynku. To „otwarcie" jest jednak ulica jednokierunkowa- do Polski mozna wwozic ile sie da, do Unii - wara! Omówimy to na konkretach za chwile, bo przedtem nalezy wykazac, ze unici sa przyparci do muru poprzez swoja nadprodukcje. To ona, ich nadprodukcja rolna, wyklucza jakiekolwiek ustepstwa na rzecz polskiego eksportu. Zadnych szans. Zad­nego pola manewru. To ich Stalingrad!


O rzeczywistym sukcesie rolnictwa w Unii zadecydowala wspólna polityka rolna. Jej strategiczne cele nie sa nowoscia, bo wytyczono je prawie 40 lat temu w tzw. Traktacie Rzymskim. Dzialo sie to na fali glodu i ubóstwa powojennego, kiedy to w samych Niemczech z glodu umieraly tysiace ludzi w warunkach zniszczen i okupacji obydwu stref, ale niewiele lepiej bylo w innych panstwach zachodnich. Postanowiono wiec za­pewnic staly wzrost poziomu zycia ludnosci rolniczej, a poprzez to stabilizacje rynków rolnych i cen konsumpcyjnych.


Polityka rolna stala sie najwazniejsza, najbardziej zwarta i konsekwentna polityka gospodarcza w Unii Europejskiej. Miala ona zawsze charakter protekcjonistyczny. Podstawowym skladnikiem tego protekcjonizmu w skali Unii, a tym samym w panstwach czlonkowskich, byly róznorodne subwencje bezposrednie oraz obligatoryjne doplaty do kazdej tony produktu, do kazdej sztuki zwierzat hodowlanych. Do doplat bezposrednich z czasem dolaczano doplaty wyrównawcze: gdy tylko jakas uprawa, hodowla ja­kiegos gatunku zwierzat zaczynala oplacalnoscia odstawac od innych, natychmiast otrzymywala doplaty wyrównawcze. W ten sposób wszystkie dziedziny produkcji rolnej posiadaly gwarancje oplacalnosci i rozwijaly sie w sposób kontrolowany.


Dodatkowym parasolem ochronnym stawaly sie coraz wyzsze cla zaporowe na produkty importowane spoza Wspólnoty.



155

To prowadzilo do ostrych konfliktów z krajami specjalizujacymi sie w wybranych dziedzinach produkcji — np. wolowina z Argentyny, soja z USA, baranina i welna z Australii.


Nieuchronnym skutkiem tego protekcjonizmu byl staly wzrost unijnych kosztów w rolnictwie. Drugim - równiez staly wzrost nadwyzek rolnych.

W rezultacie, ceny produktów rolnych staly sie we Wspólnocie znacznie wyzsze niz ceny swiatowe. Placili za to konsumenci unijni, ale mialo to konsekwencje równiez w ogólnych wydatkach Unii. Wydatki na wspólna polityke rolna rosly wtedy wielokrotnie szybciej niz dochody budzetowe Unii.


W dwudziestoleciu 1975-1995, wydatki tylko samego Europejskiego Funduszu Orientacji i Gwarancji Rolnych (EAGGF) skoczyly siedmiokrotnie. Ujawnila sie nieuchronna spirala wzrostu produkcji, a nastepnie nadprodukcji, bo system doplat i cen gwarantowanych sprzyjal rozwojowi nadprodukcji. Jej skutkiem ubocznym byl kryzys budzetowy Wspólnoty w latach 80. Wtedy to rzady panstw unijnych zaczely sie domagac zmniejszenia wydatków na rolnictwo - by rosly one wolniej niz dochody Unii7.


Wylonila sie koniecznosc takiej zmiany mechanizmów kontrolnych produkcji rolnej, aby nie pobudzac rozwoju nadprodukcji. Jeszcze innym konfliktowym problemem stala sie koniecznosc zmniejszenia cen produktów rolnych Unii do poziomu cen swiatowych. Napieraly na takie zrównowazenie cen panstwa innych kontynentów, glównie USA. Panstwa te oskarzaly Unie o nieuczciwa konkurencje. Najgorsze skutki tej nadopiekunczosci wobec unijnego rolnictwa odczuwaly panstwa rozwijajace sie - nie mialy one zadnych szans konkurowac z cenami unijnymi. Naturalnym skutkiem bylo ubozenie tych panstw.


Dokladnie taka wlasnie ofiara wewnetrznego protekcjonizmu Unii stalo sie rolnictwo polskie. Towary rolne z Unii wypieraly nasze produkty, te bowiem nie byly i nie sa dotowane przez panstwo, choc relatywny koszt ich produkcji jest w Polsce nizszy od kosztów produkcji rolnej Wspólnoty. Dlatego towary unijne bez trudu wyparly nasz tradycyjny eksport do Rosji, dawniej ZSRR. Oto kilka liczb: w marcu 2000 Unia obnizyla dotacje dla swych eksporterów wieprzowiny o 12,5 proc. i zrównala swe doplaty do eksportu wedlin do Rosji2 z doplatami do eksportu do innych krajów, ale to niewiele znaczylo, bowiem doplaty do tony zywnosci unijnej eksportowanej do Rosji wyniosly wtedy 400 euro! Zmniejszono te doplate do 350 euro. Podobnie zmniejszono, ze 150 do 130 euro, unijne doplaty do tony eksportowanej do Polski i innych krajów kandy­dujacych do Unii3. I chociaz euro ostatnio traci w stosunku do dolara, to jakby nie liczyc - Unia niszczy nasz eksport do Rosji dotacja okolo 300 dolarów za tone!


Trzeba byc szalencem, zeby kupowac zywnosc drozsza o 300 dolarów za tone, majac do wyboru te sama tone o 300 dolarów tansza! Ten rolniczy ekspansjonizm posiada dodatkowo inna cene - darmowe doplaty pokrywa konsument unijny ze swoich podatków, wysokich tam cen zywnosci. To jednak nie jest polskim zmartwieniem - a to, ze cenowy bandytyzm oznacza katastrofe polskiego rolnictwa, jego kasacje.

Przypomnijmy znana juz proporcje: 60 proc. zysku z calego eksportu panstw Unii, pochodzi z eksportu do Polski! Stad przerazajacy nasz deficyt w handlu zagranicznym - okolo 25 mld dolarów.


1. Zob.: Artur Rójek: Zamki na piasku, „Glos" 21 827.

2. Np. Unia zalala Piotrogród 70 procentami zapotrzebowania tego miasta na zywnosc!

3. Zob.: „Nasz Dziennik", 16 marca 2000.



156

Stad tez bankructwa polskich rolników - zwlaszcza spelniajacych juz wszystkie wymogi oslawionej farmeryzacji. Sa farmerami w pelnym zachodnim tego slowa znaczeniu, a bankrutuja lub wegetuja na granicy strat i zysków.

Lata pookraglostolowych wyrzeczen byly usprawiedliwiane w typowy komunistyczny sposób - bedzie lepiej! Kiedy? -jak przyjdzie czas wejscia Polski do Unii. Wtedy Polska zostanie objeta caloscia unijnej polityki rolnej. Kiedy jednak doszlo do konkretnych rozmów o dacie przyjecia - unijni mafiosi zaczeli krecic. Wcale to nie byloby najgorsze, oby nie spelnilo sie nigdy, ale dramat tkwi w czyms innym. Brukselscy kretacze oznajmili, ze nawet po przyjeciu nas do eurokolchozu, rolnictwo polskie zostanie objete wieloletnim karencyjnym „okresem dostosowawczym".

W jezyku faktów oznacza to:

przez wiele lat my bedziemy wwalac do was nasza nadprodukcje rolna, a waszej wara od naszych rynków!


Polskie rolnictwo jest dla unijnych producentów groznym konkurentem. Polski chlop pomimo prostoty srodków produkcji, jest nadal zdolny do produkowania znacznie taniej niz w Unii, w dodatku produktów znacznie zdrowszych niz unijne.

Jest dla unitów tylko jedno rozwiazanie - trwala marginalizacja polskiego rolnictwa. Jasno wylozyl te strategie pewien niemiecki specjalista od uprawy malin. Podczas wykladu dla lubelskich producentów wiosna 2000, Niemiec powiedzial szczerze, ze Unia, w tym glówny jej kasjer jakim sa Niemcy - nie zamierza dotowac polskiego rolnictwa, czyli podcinac unijnej galezi, która juz od dawna ugina sie od towarów.


Calkiem otwarcie ujawnilo sie to podczas wiosennych (2000) „negocjacji" polsko--unijnych w tych sprawach.

Jak nalezalo oczekiwac, Komisja Europejska „niezwykle krytycznie" ocenila stanowisko negocjacyjne krajów kandydujacych w obszarze rolnictwa. Byl ten krytycyzm tak twardy, ze unijny komisarz do spraw „rozszerzenia" Gunter Verheugen oznajmil, iz odpowiedz UE na stanowiska tych krajów moze byc gotowa dopiero na poczatku przyszlego, czyli 2001 roku!


Takie hiobowe wiesci przywiezli z Brukseli nasi „negocjatorzy", na czele z szefem polskiej delegacji, wiceministrem rolnictwa Jerzym (nomen omen) Plewa. Ten jednak, zgodnie z wyuczonym slangiem eurolgarzy, zapewnial po powrocie z dwudniowych „negocjacji", ze jest „dobra wola rozmów" i propozycje przedstawione wczesniej przez Komisje Europejska „stwarzaja szanse na duzy postep" w uzyskaniu wzrostu eksportu na rynek Unii.

Co to ple-ple oznaczalo? Po pierwsze, ze eurokraci brukselscy laskawie przejawili „dobra wole rozmów", czyli sukcesem jest, ze naszych wasali w ogóle przyjeli na salonach brukselskich.

Po drugie - eurokraci „stwarzaja szanse".

Oznacza to, ze stwarzanie szans przez unitów juz jest wielkim sukcesem polskich negocjatorów, choc to stwarzanie szans trwa dokladnie juz dziesiec lat i ani drgnelo. Przeciwnie -jest coraz gorzej.


Zaledwie nasi blagierzy powrócili z Brukseli, kiedy niemiecki „Frankfurter Allge-meine Zeitung" napisal w obszernej publikacji z 28 marca 2000, ze Komisja Europejska prezentuje twarde stanowisko w pertraktacjach dotyczacych rolnictwa wobec szóstki pretendentów do euro-kolchozu.



157

Gazeta powolala sie na utajnione zalecenia Komisji dla ministrów spraw zagranicznych Pietnastki. Dokument nakazywal im, aby odmawiali przyszlym czlonkom zgody na daleko idace zadania i postulaty7. I wlasnie najbardziej krytycznie odniesli sie do Polski, co zreszta calkiem juz zrozumiale. Ze zdecydowanym sprzeciwem spotkal sie polski postulat wprowadzenia klauzuli ochronnej na polskie produkty rolne w przypadku, gdyby nasze rolnictwo nie zostalo objete Wspólna Polityka Rolna. Klauzula mialaby pozwalac Polsce na stosowanie cel zaporowych na towary unijne w przypadku zachwiania polskiej równowagi rynkowej na te towary.


To jeszcze nie wszystko - ingerencja i dyktat unitów idzie tak daleko, ze nie godza sie oni na obnizenie przez Polske oprocentowania kredytów rolnych, na subwencje do nawozów, na ulgi podatkowe i na inne krajowe, czyli wewnetrznie polskie dotacje dla rolników. Zwrócmy uwage na bezczelnosc tego dyktatu - oni dotuja 40 procent kosztów produkcji rolników unijnych, a Polakom nie pozwalaja na zaledwie posrednia pomoc dla polskich rolników.


Tak wiec: Zadnych mrzonek, panowie2.

Unici róznicuja twardosc swego stanowiska w stosunku do róznych grup plodów rolnych. Ukladaja sie one w trzy grupy towarów. Pierwsza, najmniej sporna, to grupa towarów, na które Unia stosuje u siebie zaledwie piecioprocentowe cla zaporowe. Komisja godzi sie na pelne otwarcie swego rynku na te towary. Jakiez to towary? Ano, bedziemy mogli eksportowac do krajów Unii material zarodowy, rosliny oleiste, buraki cukrowe, produkty sródziemnomorskie, jak cytrusy, oliwki^.


Jezeli te liste towarów mozna i nalezy po prostu wysmiac, to pozornie obiecujaco wyglada zgoda na buraki cukrowe. To jednak kolejne oszustwo: juz prawie caly przemysl cukrowniczy jest w rekach obcych, zwlaszcza niemieckich i to oni dyktuja areal zasiewów buraka; to oni przerabiaja go w Polsce - juz we wlasnych cukrowniach; to oni zgarniaja „szmal" za cukier, to oni dyktuja rolnikom ceny za tone buraków. Teraz Unia laskawie godzi sie na „eksport buraków". Owszem - bedzie to eksport marek zarobionych na polskim cukrze, a nie buraków jako surowca. O inwazji na polskie cukrownictwo az huczy w polskojezycznych mediach - nie moga przeciez przemilczec strajków okupacyjnych, przeróznych form protestów i petycji producentów i zalóg jeszcze nie „sprywatyzowanych" cukrowni.


Trzeba natychmiast skonczyc z ta gra w ciuciubabke! - krzyczal na konferencji prasowej przewodniczacy rolniczej „S" Roman Wierzbicki - Rzad od miesiecy prowadzi z nami rozmowy na temat powolania koncernu „Polski Cukier", a tymczasem wciaz postepuje wyprzedaz przemyslu cukrowniczego. Nie mozemy pozwalac, aby dalej wodzono nas za nos! Wlasnie przed kilkoma dniami podpisana zostala wstepna umowa o sprzedazy Niemcom cukrowni w Szamotulach, Opalenicy, Kluczewie i Gryficach z Poznansko-Po-morskiego holdingu. Bedace wlasnoscia koncernu Pheifer undLange cukrownie leszczynskie juz zapowiedzialy tamtejszym plantatorom, iz w tym roku buraki beda skupowane po cenie 75 zlotych za tone. To jest prawdziwe oblicze obcego kapitalu. Kiedys spiewano:

„Przepijemy naszej babci domek caly". Dzis tak robi minister Wasacz.


1. „Nasz Dziennik", 30 marca 2000.

2. Slynna grozba cara w Wilnie tuz przed powstaniem listopadowym.

3. Jakby tam brakowalo cytrusów, oliwek!



158

Druga grupe towarów, juz „wrazliwych" dla rynku unijnego, stanowi wieprzowina i jej przetwory oraz drób, sery i twarogi, jaja, swieze i przetworzone pomidory, swieze jablka.


Dla tej grupy unijni gracze obiecuja stopniowe wzajemne otwarcie i równoczesna redukcje unijnych doplat do eksportu. To juz znamy. Skasuja swoje doplaty, kiedy juz dawno przestanie istniec wszelka eksportowa nadwyzka tych polskich produktów. Skutecznie zadbaja o to, aby nadwyzki znikly jak najszybciej.

Trzecia grupa jest najbardziej „wrazliwa". Sa to: mleko, wolowina i zboze. Ich produkcja w Unii jest wysoko dotowana, dlatego w ogóle nie chca gadac o ich imporcie do krajów Unii. Teraz tepia polski eksport mleka poprzez dwie zapory: clowe i sanitarne. Raz po raz zjezdzaja do polskich mleczami „komisje" i drakonsko dyskwalifikuja kolejne mleczarnie za byle sanitarne uchybienia. Juz sa skutki: zakaz skupu mleka „trzeciej" klasy czystosci. To prosty nokaut dla setek tysiecy polskich producentów, którzy nie sprostaja tym wymogom.

Co sie z nimi stanie - to unitów i naszych eurofolksdojczy nic nie obchodzi. Ot—jak w tytule tego rozdzialu - torba i kij!

W tej grupie nie ustapia. W Unii jest wyjatkowo wysoka nadprodukcja mleka, wolowiny i zboza. Sami nakazowo obnizaja swa wlasna produkcje. Nic wiec dziwnego, ze nasze propozycje co do wielkosci importu polskiej wolowiny, mleka, zboza, „komisarze ludowi" Unii uznali za wysoce przesadzone.


To jednak nie przeszkadzalo wiceministrowi J. Plewie oswiadczyc po powrocie z „negocjacji", ze traktuje on twarde stanowisko Unii jako normalna gre negocjacyjna. I tu wysnul wniosek wrecz schizofreniczny: ta „twardosc", ta „gra negocjacyjna" moze swiadczyc jedynie o szybkim rozpoczeciu rokowan na trudne tematy.


Szczególnie pouczajacym przykladem kasacyjnej inwazji jest sytuacja polskiego cukrownictwa. Polska zajmuje szóste miejsce w produkcji cukru: 2,2 min ton z okolo 27 w swiecie. Na rynku swiatowym istnieje ogromna nadprodukcja cukru, zwlaszcza gorszego choc tanszego z trzciny cukrowej; z buraka produkuje sie okolo 30 proc. wszystkiego cukru - z trzciny 70 proc. I wlasnie Brazylia zwiekszyla w ostatnich latach uprawy trzciny cukrowej o 100 proc. Produkuje az 19 min ton takiego cukru.


Przeniesmy to na sytuacje polskiego cukrownictwa. Jestesmy systematycznie wypierani z eksportu, ale to oczywiste. Znacznie mniej oczywiste jest pozornie irracjonalne zachowanie niemieckiego przemyslu cukrowniczego, który szerokim frontem wykupuje polskie cukrownie. Dlaczego? Altruizm?

Dobroczynnosc? Niemcy juz w 1997 roku opublikowali mape polskich cukrowni, które mieli wykupic i program zrealizowali z zelazna konsekwencja. To samo robili z wegierskim cukrownictwem, które jest juz w ich rekach. Uprawe buraka jednak drastycznie tam zmniejszyli - sprowadzaja z Niemiec swoje pólprodukty cukrowe w cysternach.

Oznacza to eksport niemieckiej nadprodukcji cukru i eksport wlasnego bezrobocia na Wegry. W Polsce bedzie tak samo. To tlumaczy, dlaczego tak wytrwale wykupuja polskie cukrownie, sami majac nadprodukcje cukru!

W 1999 roku wykupili cukrownie Garbów na Lubelszczyznie z rak juz angielskiego wlasciciela, bo cukrownia ta juz dosc dawno przstala byc cukrownia polska. A kiedy dojdzie do gwaltownej swiatowej dekoninktury na cukier, ani przez chwile nie zawahaja sie przed zamknieciem ich cukrowni w Polsce, aby ratowac niemieckich plantatorów i niemieckie cukrownie w Niemczech.



159

Ta sytuacja w cukrownictwie posiada swoje strategiczne duplikaty w innych dziedzinach. Niemcy, i nie tylko Niemcy albo wykupuja polskie, konkurencyjne dla nich zaklady i cale branze przemyslowe, albo poprzez unijny dyktat zmuszaja polskich euro-folksdojczy w rzadzie i „Kne-Sejmie" do drastycznej redukcji polskiego potencjalu w konkurencyjnych dziedzinach. Najbardziej drastycznymi i szkoleniowymi przykladami takich dzialan jest sytuacja polskiego górnictwa i polskiego hutnictwa.


Ciekawe, ze unijni geszefciarze nie stawiaja tamy polskiemu tytoniowi, polskiemu chmielowi. Dlaczego? A dlatego, ze caly przemysl tytoniarski, caly przemysl chmielarski wraz z ich baza surowcowa, jest juz calkowicie w rekach obcych, w wiekszosci niemieckich „inwestorów strategicznych", a uprawy tych roslin katastrofalnie sie w Polsce redukuje. W chmielarstwie sprowadza sie koncentrat z panstw Unii. Skutek - zalamal sie skup polskiego chmielu. Z okien siedziby wydawnictwa „Retro" mam tego brutalne potwierdzenie: szesciohektarowa plantacja chmielu braci Brodziaków - ugoruje. ;


W 1999 roku widzialem, jak rozsypywali na swojej plantacji dziesiatki olbrzymich wór- ' ków chmielowych szyszek ze zbiorów 1998 roku, bo ich nie mogli sprzedac. Byt to widok przerazajacy! Aby wpasc w takie przerazenie, nie trzeba duzej wyobrazni - trzeba tylko zobaczyc tych kilkudziesieciu najemnych pracowników, którzy wiosna i latem wykonywali kolejne prace przy obróbce plantacji, potem zrywali lety, zwozili je do zaimportowanej 20 lat temu belgijskiej zrywarki szyszek; jak ten chmiel suszono, wreszcie ladowano do worków. Jak placono im za prace, za paliwo, podatki rolne.

Taka to jest praktyczna realizacja unijnych nakazów „farmeryzacji" polskiego rolnictwa!


U nich takze w znacznym stopniu „sfarm


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:46, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy



Kupili i zamkneli „Animex"

Dramatyczna sytuacja Zakladów Miesnych w Rawie Mazowieckiej, to kolejny przyklad dywersji zydowskiego kapitalu na polskim rynku produktów rolnych, w tym przypadku na hodowli i przetwórstwie miesa.

Dzieje zakladu siegaja lat 70., kiedy to za amerykanska pozyczke wybudowano najnowoczesniejszy z tego typu zakladów przetwórstwa miesnego w Europie. Pozyczke splacono slynnymi na caly swiat szynkami marki „Krakus". Polskie szynki, a takze kielbasy i inne przetwory nie maja sobie równych na swiecie, zwlaszcza w USA, gdzie produkuje sie coraz gorsze mieso, a dzieje sie tak z powodu nieustajacych manipulacji genetycznych i dodawania hormonów do pasz.

Polskie bydlo i trzoda, rosnace wolniej od tamtych, „szprycowanych", smakowo wyprzedza amerykanskie. Preferencje amerykanskich konsumentów, swiadomych manipulacji genetycznych i hormonalnych sprawily, ze zydowski kapital tamtego kraju postanowi zadac niszczacy cios polskiemu konkurentowi i przechwycic jego marke.

Zaczelo sie niewinnie, szumnie.



165

Rawskie zaklady zostaly w 1998 roku „odkupione" od Narodowych Funduszów Inwestycyjnych przez firme „Animex" za 527 tysiecy zlotych. Byla to cena oburzajaco niska, lecz do tego doszlo jedenascie milionów zlotych dlugu, który „Animex" musial pokryc. W ten dlug zapedzono zaklady powszechnie znana metoda swiadomego marnotrawstwa i braku plynnosci kredytowej.

Celowe doprowadzenie zakladu do upadlosci finansowej sprawilo, ze w nastepnych latach „Animex" musial pokryc straty wynoszace juz 19 mln zlotych. Na ten dlug skladaly sie glównie naleznosci nie sciagniete od odbiorców. Popatrzmy, jak lawinowo rosly:

1997 - 2.600 tys. zl

1998 - 7.600 tys. zl

1999 - 10.900 tys. zl

?


W polowie 2000 roku „wypracowany" dlug od odbiorców wynosil juz 6,3 mln zl. Sam „Animex" mial strate wynoszaca 126 min zl. Utracil wiec zdolnosc kredytowa, stajac sie faktycznym bankrutem. Pomimo tej sytuacji „Animex" ani mysli o restrukturyzacji swej firmy poprzez sprzedaz majatku.

Jego kierownictwo poslusznie wykonuje polecenia Zydów z Sinithfieid Inc. A sa to podmioty chetne do kupienia tego majatku i dalszego prowadzenia dzialalnosci. Ta sytuacja jest oczywistym dowodem niszczycielskiej strategii amerykanskich Zydów, wlascicieli „Animexu", którzy za 55 min dolarów „kupili" czwarta czesc polskiego rynku miesnego.


Kupili za ulamek-jak stwierdzil w swym oswiadczeniu Zarzad Powiatu Rawskiego i Zarzad Miasta Rawy Mazowieckiej. Z dochodowego zakladu o duzym eksporcie, zaklady zamienily sie w bankruta - metoda zastosowana w setkach podobnych dochodowych przedsiebiorstw i fabryk.


„Animex"-Smithfield nie ukrywal, ze zabiega o przejecie 20 procent krajowego rynku, zwlaszcza eksportu do Unii Europejskiej i Rosji - rynku szczególnie chlonnego na tle katastrofy rolnictwa tego posowieckiego kolosa. Wkrótce po „upadku" ZSRR, eksport zywnosci zachodniej do wielkich miast Rosji stanowil juz okolo 80 proc. spozycia w tych aglomeracjach. Niestety, temu zalewowi towarzyszylo brutalne wypieranie wyrobów polskich. Jednym ze sposobów stalo sie „wykupowanie" konkurencyjnych zakladów.

Temu celowi sluzylo wykupienie Rawskich Zakladów Miesnych.

Kryzys rosyjski oraz nadprodukcja w krajach Unii sprawily, ze rynek zbytu zaczal sie kurczyc. Dziesiec zakladów miesnych wchodzacych w sklad „Animexu" zaczelo konkurowac ze soba zamiast zwierac szyki w ramach tej firmy. Ujawnilo sie to brakiem spójnej polityki handlowej i produkcyjnej.


Kolejny etap, to wykupienie calego „Animexu" przez amerykanskiego, miedzynarodowego giganta na rynku przetwórstwa miesnego, jakim jest od dziesiecioleci Smith-fieid Food's Incorporation. Wkrótce „Animex" stal sie w 75 procentach kapitalu, wlasnoscia tej firmy. Jej wlascicielami jest dynastia zydowskiej rodziny Luterów. Obecnie kieruje nia Joseph W. Luter III - prezes Smithfieid Food's Inc.(na zdjeciu obok).


Metodologia niszczenia polskiego konkurencyjnego rynku miesa i przetwórstwa miesnego, eliminacji eksportu przetworów o poszukiwanej marce, zaowocowala ostatecznie decyzja o szybkiej, naglej likwidacji rawskich zakladów. -



166

Decyzje ogloszono nagle, „zza wegla". Jeszcze w gmdniu 1999 roku, w trzecim numerze zakladowego pisma „Animexu", wydanym z okazji Swiat Bozego Narodzenia, oszusci - J. Luter i wiceprezydent Smithfielda, Zyd Richard J. M. Poulson (na zdjeciu obok) juz zdecydowani co do zaglady „Animexu", skladali wzruszajace zyczenia zalodze i kierownictwu „Animexu":

Luter:

Pragnalbym skorzystac z tej okazji i zyczyc wszystkim pracownikom „Animexu", a takze wszystkim Polakom, wesolych, spokojnych, przyjemnych Swiat. Poulson:

Nasze cele odnosnie „Animexu" pozostaja niezmienne:

- uczynic zen najwieksza i najlepsza firme przemyslu miesnego w calej Europie (!! - H.P.)

- sprawic, by nasi pracownicy byli najlepiej oplacanymi pracownikami przemyslu miesnego oraz -

- zapewnic bezpieczne i zdrowe miejsce pracy wszystkim naszym pracownikom.


Zapewne majac w pamieci te grudniowe lgarstwa o wysokich placach i swietlanej Iprzyszlosci „Animexu", w ulotce strajkowej wydanej przez „Solidarnosc" rawskiego tu, posluzono sie cytatem z Listu sw. Pawla Apostola do Koryntian:

I ujrzal Pan prace nasza i byl zadowolony , a potem zapytawszy o zarobki nasze usiadl i zaplakal...


Jednym ze sposobów niszczenia „Animexu" byl nakaz Zydów ze Smithfielda, aby RAnimex" rozprowadzal swoje wyroby wylacznie poprzez supermarkety. Cios byl s niszczacy z dwóch powodów:

- pogarszal plynnosc platnicza, gdyz supermarkety placa dostawcom z wymuszonym na nich pólrocznym opóznieniem!

- ograniczal sprzedaz wyrobów, eliminujac duzy rynek nabywców ze sklepów miesnych, spozywczych i hurtowni w kraju.

Warto przesledzic argumenty, którymi oszusci próbowali usprawiedliwiac decyzje o zamknieciu koncernu „Animex".

Luter i Poulsen nakazali „Animexowi" wydac oswiadczenie, w którym cala wine zwalaja na „nieuczciwa konkurencje". Kimze jest ta mityczna, nieuczciwa konkurencja? Sa nia male zaklady miesne;


Glówna przyczyna narastajacych strat w likwidowanych zakladach jest nieuczciwa konkurencja ze strony malych ubojni i zakladów miesnych, dzialaja niezgodnie z polskim prawem i normami sanitarnymi. Zaklady te nie stosuja wymogów prawa w dziedzinie kontroli sanitar-no-weterynaryjnej i zdrowotnej, taniej sprzedaja swoje wyroby, stwa­rzajac ryzyko zdrowotne dla klientów, wypieraja z rynku zdrowe scisle kontrolowane produkty rzetelnych wytwórców.



167

W tym krótkim tekscie az roi sie od pietrowych klamstw i przeinaczen oraz grózb. Male zaklady istnialy od lat i nie wytruly swych odbiorców, bo kontrole sanitarne byly i sa surowe, a kazda sztuke ubitego zwierzecia sprawdza lekarz weterynarii. Do sklepów i na targowiska, w tym równiez z uboju prywatnego rolników, nie ma prawa trafic tusza nie sprawdzona weterynaryjnie. Wykazujac wrecz histeryczna troske o zdrowie polskich konsumentów, oszusci jednak musieli zajaknac sie o rzeczywistej przyczynie:

o konkurencyjnosci malych rywali. Trzeba wiec ich zniszczyc. Innym klamstwem Lutrów i Poulsonów byl zarzut nie placenia podatków przez male, od nich niezalezne zaklady. Tymczasem one placa jak wszystkie inne zaklady i firmy, choc czesc zwierzat dostarczanych bezposrednio przez rolników do tych ubojni rzeczywiscie moze omijac oficjalne wykazy przerobu. Slugusi z „Animexu" lgali dalej:


Wskutek tolerowania dzialania nielegalnych zakladów (? - H.P.) oraz braku dokumentów stwierdzajacych nie wystepowanie choroby pomoru swin w Polsce (?! - H.P.), „Animex" nie moze eksportowac swiezego i mrozonego miesa na lukratywne rynki Europy Zachodniej i swiatowe. Odpowiedzmy klamcom: nie moze, bo polski eksport jest blokowany przez kraje Unii Europejskiej, a z rynku rosyjskiego zostalismy przez Unie wyparci przez tania, wysoko dotowana przez te panstwa zywnoscia unijna. I dalej:


Tolerowanie tego stanu szkodzi polskiemu przemyslowi miesnemu, polskiemu rolnictwu i Polsce. Zagraza trudnym negocjacjom Polski z Unia Europejska w dziedzinie rolnictwa. Szybka poprawa sytuacji lezy wiec w interesie wszystkich i powinna byc waznym zadaniem panstwowym.

Wyznaczywszy pilne zadania dla polskiego rzadu, Poulson obiecuje ustami swych najmitów z „Animexu":


Richard Poulson podkreslil, ze czasowa likwidacja produkcji w zakladach Rawa i Przylep nie oznacza, ze dostawy zywca poniosa jakiekolwiek straty (...). Istnieja realne mozliwosci wznowienia produkcji w likwidowanych zakladach po unormowaniu sie sytuacji na rynku miesnym...



168

A ze sytuacja „unormuje sie" w postaci coraz wiekszej nadprodukcji w USA i UE, i tym samym coraz brutalniej szej konkurencji, o czym lgarze ze Smithfielda wiedza doskonale - mamy wiec gwarancje nieodwracalnej zaglady polskich przetwórni, na których polozyli swoje niszczycielskie lapy.


W innym miejscu obiecuja, ze hodowcy nie poniosa uszczerbku, bo ich trzode i bydlo beda odbierac zaklady „Animexu" w Elku. W odpowiedzi na to, zakladowy NSZZ „Solidarnosc" przy Zakladach Miesnych „Mazury" w Elku, 3 sierpnia 2000 nadeslal do Komitetu Obrony Zakladu przy Rawskich Zakladach Miesnych pismo, w którym daje do zrozumienia, ze co dzis spotkalo Rawe, jutro spotka Elk:

Komisja Zakladowa NSZZ „S" przy Zakladach Miesnych „Mazury" w Elku S.A., z równym niepokojem obserwuje poczynania dotyczace Waszego Zakladu. W pelni popieramy i solidaryzujemy sie z Komitetem Obrony Zakladu.


Przewodniczacy -Tadeusz Przybyszewski

Rawa Mazowiecka to miasteczko liczace 20 tys. mieszkanców. Zamkniecie zakladu oznacza wyrzucenie na bruk 1200 osób. Przeliczajac jednego pracownika na jego czteroosobowa rodzine oznacza to, ze bez srodków do zycia pozostanie co trzeci mieszkaniec Rawy Mazowieckiej. Oznacza to równiez dotkliwy cios w budzet okolicz­nych hodowców trzody i bydla.

Zawiadomienie o zamiarze grupowego zwolnienia, zaloga otrzymala 12 lipca 2000. Dotyczy ono 946 osób, ale prawie trzysta innych jest zatrudnionych w strukturach obslugowych zakladu.

Powialo groza. Zakladowy Zwiazek Zawodowy Pracowników Przemyslu Miesnego i Spozywczego oraz NSZZ „S", opublikowaly 8 sierpnia wspólne oswiadczenie, przeslane równiez do Radia Maryja, zwolujace zaloge na dzien nastepny na pikiete przed zakladem. W pismie nie wykluczano przemarszu na trase szybkiego ruchu Warszawa - Katowice i przechodzenia po pasach w celu jej blokady.


W pelni uswiadomily sobie groze sytuacji wladze miasta. Zrobily wszystko co mogly. Zmniejszyly o polowe obciazenia zakladu z tytulu dzierzawy gruntów o polowe, oplaty za scieki. Poprzez inne ulgi, miasto gotowe jest okroic swój budzet na rzecz zakladu o 900 000 zlotych rocznie. W programie restrukturyzacji zakladu mówilo sie tez o innych dzialaniach oszczednosciowych i wspomagajacych, m.in. o gotowosci sprzedazy 11 ha terenów wokól zakladów, wydzierzawieniu trzech pieter biurowca.


Stanowisko Smithfielda pozostalo niezmienne. Warunek: „likwidacja nielicencjonowanych zakladów", czyli likwidacja nie dajacych sie jeszcze zniszczyc malych polskich ubojni i przetwórni. W chwili, gdy to nastapi, gotowi jestesmy ponownie uruchomic nasze zaklady.

Tak pisal Poulson 10 sierpnia 2000 do Krajowej Sekcji NSZZ „S" Pracowników Przemyslu Miesnego, powolujac sie niezmiennie na „nieuczciwosc konkurencji" oraz trudnosci w zbycie. Ale w doniesieniu do prokuratury o popelnieniu przestepstwa przez „Animex", zredagowanym przez Komitet Obrony Zakladu, czytamy cos innego.



169

Przestepstwa popelnione na szkode Rawskich Zakladów Miesnych polegaly na:

1. Niegospodarnosci - w zakladzie wystepowaly liczne „sterowane" straty;

2. Naduzycie zaufania - zarzadzanie spólka bylo umyslnie nieudolne i niezgodne z dobrymi obyczajami kupieckimi, umozliwiajace niektórym osobom bezprawne korzysci majatkowe, ukrywajace ten fakt i w efekcie oslabiajace spólke;

3. Zwlekanie z ogloszeniem niewyplacalnosci spólki i upadlosci -bilanse spólki od lat wykazywaly powazne straty, mimo tego wladze spólki nie oglaszaly upadlosci, co w sposób oczywisty powoduje pokrzywdzenie wierzycieli spólki;

4. Przywlaszczenie znaku towarowego „Rawa S.A." przez spólke „Constar S.A." w Starachowicach na polecenie „Animexu";

5. Sztuczne zawyzenie kosztów dzialalnosci firmy, by tworzyc rezerwy bilansowe na pokrycie strat nadzwyczajnych, co doprowadzilo spólke do zalamania finansowego.


W swietle powyzszego prosimy o wszczecie postepowania karnego i scigania wymienionych czynów z oskarzenia publicznego.

Smithfield konsekwentnie klamiac o rzekomej promocji polskich wyrobów w USA, jednoczesnie wyrejestrowal spólke Polfoods zajmujaca sie sprzedaza prestizowego polskiego „Krakusa".


W odpowiedzi na ten zarzut, Poulson lgal:

Polfoods nikomu sie nie kojarzyla ani z Polska

(! - H.P.) ani z „Krakusem" (! - H.P.) i szynka o tej nazwie. Spólka Polfoods wynajmowala lokal w jednym z najdrozszych biurowców w Nowym Jorku, chociaz w 1999 roku zarobila zaledwie 300 tys. dolarów przy 600 tys. kosztów stalych. Wymówilismy lokal i sprzedalismy mieszkanie jej prezesa. Zarejestrowalismy spólke Krakus International, która ma bezplatny lokal w naszej siedzibie i drugi w Nowym Jorku. }


Otóz to: zlikwidowac Polfoods, przywlaszczyc sobie znak firmowy „Krakus", opatrzyc nim nowy wlasny twór, tym razem pod nazwa Krakus International! Poulson dodal, ze pod nazwa „Krakus" beda sprzedawac inne wyroby „Animexu". Wprowadza je do supermarketów w USA, Kanadzie, Japonii, Korei i Tajwanie!


Tak wiec ukradli to co najcenniejsze - marke poszukiwanych polskich szynek „Krakus". Zrobili to bezczelnie, cynicznie. Drugim etapem tego frontu zaglady polskiego przetwórstwa i hodowli, jest likwidacja konkurencyjnego dla nich „Animexu".


W amerykanskich fermach Smithfieda hoduje sie przemyslowo - „obozowe" -trzode zdegenerowana genetycznie, karmiona przyspieszaczami hormonalnymi. W prospekcie Smithfielda firmowanym przez „Ammex" z grudnia 1999, zamiescili fotografie tuczników pochodzacych z ich genetycznych manipulacji. Spójrzmy - czyz nie sa to potworki? (s. nastepna)


W grudniu 1999, choc juz podjeli decyzje o zagladzie „Animexu", w periodyku Animexu zapewniali, nie ukrywajac swych manipulacji w genetyce:

(...) pomozemy swoim partnerom obnizyc koszty produkcji, ulatwimy dostep do nowej genetyki...



170

Dramatowi rawskich zakladów i calego „Animexu" poswiecil duzy material publicystyczny „Nasz Dziennik" z 7 sierpnia 2000. Autor publikacji - Marek Garbacz, tak konczyl artykul:

Gdy pisalem niniejsze slowa, zadzwonil mój kuzyn z Wiednia. Zapytal, o czym pisze. Powiedzialem. A on po chwili milczenia powiedzial tak: Wlasciciel niewielkiego sklepu miesnego w mojej dzielnicy, gdy tylko przywioza polska szynke, odkladaja dla stalych klientów, takze dla mnie. Powiada, ze polska szynka nie smierdzi rybami i czyms innym, nieprzyjemnym. Ale teraz polskie szynki juz nie beda sie kojarzyc z Polska, z „Krakusem". Beda: „Intemational".




Hortex: zlodziejstwo do potegi

Przestepczy skandal z okradaniem Skarbu Panstwa przez mafiosów firmy Hortex Holding S.A., eksplodowal oficjalnie dopiero 22 maja 2000 roku. Opisala go prasa, omówiono w glównym wydaniu telewizyjnych „Wiadomosci". Nie podano jednak najbardziej smakowitych liczb i faktów. Sluchacze i telewidzowie poznali tylko zawrotne sumy, na jakie nabili Skarb Panstwa mafiosi Holdingu. Liczby sa rezultatem kontroli NIK. Jak zawsze w takich przypadkach, NIK skupial sie na „nieprawidlowosciach". Dodajmy do owych „nieprawidlowosci" fakty zza kulis, o których media milcza. Media sa bowiem w rekach tej samej formacji nacyjno-finansowej, której przedstawiciele zawlaszczyli Hortex, a nastepnie okradli panstwo z setek milionów zlotych.


Owe szczególy znalem juz jesienia 1999 roku. Pochodza z wiarygodnego zródla. Przedstawil je byly czlonek dyrekcji Hortexu, usuniety ze stanowiska po zawlaszczeniu Hortexu przez zydowski kapital zachodni. Zastrzegl sobie anonimowosc. Nie do konca - powiedzial bowiem, juz wtedy, jesienia 1999, ze ten „przekret" zasluguje od razu na dochodzenie prokuratorskie. Wszystkie szwindle leza w zasiegu reki, sa czy­telne, byly robione bezczelnie, w poczucie bezkarnosci...


Zacznijmy od oficjalnie podanych faktów. Hortex Sp. z o.o. przeobrazil sie w Hortex Holding S.A. Wartosc Hortexu podczas tej „transakcji" zostala zanizona o 240 mln zlotych. To w koncu zadna rewelacja - tak „prywatyzowano" i nadal „prywatyzuje" sie wszystkie panstwowe i spóldzielcze przedsiebiorstwa.


Skarb Panstwa na tym zanizeniu stracil ponadto 12 min zlotych z tytulu samych oplat.

To przestepcze zanizenie wartosci zakladów Hortexu bylo bardzo niekorzystne dla nego krajowych akcjonariuszy, lecz o to wlasnie chodzilo - oszukac, okrasc krajowych (tubylców - gojów...)


Zagraniczni „inwestorzy" oficjalnie wniesli 41 proc. udzialu w Hortex Holding l., ale zaangazowali w to okolo 70 proc. nizszy kapital wlasny.



171

Afera siega lat 1994-1995. Wtedy wlasnie, wzorem tysiecy innych zakladów panstwowych, zapedzono Hortex w ogromne niedobory finansowe. W 1995 roku przeprowadzono wielkie „postepowanie ugodowe". W jego wyniku umorzono Hortexowi dlug w wysokosci 450 mln nowych a 4,5 biliona starych zlotych. I tu pojawiaja sie na scenie banki: Handlowy i Gospodarki Zywnosciowej czyli slynny BGZ. Panstwowa kiesa zo­stala wydrenowana w ten sposób, ze Bank Handlowy byl wtedy bankiem panstwowym, a BGZ w 70 proc. panstwowym i tylko w okolo 30 proc. spóldzielczym. Tak wi^c Hortex oddhizono za pieniadze panstwowe, czyli za pieniadze wszystkich podatników.


Po takiej transfuzji, firma zanotowala rozwój, ale tu zaczynaja sie kulisy matactw. Kto „kupil" Hortex?

Kupily: Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju - slynny EBOR, w którym wazne miejsce zajmowal „nasz" byly premier J. K. Bielecki. EBOR wylozyl 20,92 proc. kapitalu. Drugim nabywca byl Bank of America - ten wniósl tyle samo czyli 20,92 proc. kapitalu. Mamy wiec na razie 41-42 proc. kapitalu, czyli formalnie obcy jeszcze niby nie maja przewagi w kapitale zakladowym, a tym samym w rzadzeniu Holdingiem. Tu jednak pojawia sie Bank Handlowy z okolo 10 proc. kapitalu akcyjnego. Jest „jezyczkiem u wagi" - to jego wplywy decyduja, kto bedzie mial glos decydujacy w rozstrzygajacych sprawach. Przed „sprzedaza" Hortexu, jego udzialowcami byly trzy banki -tenze Bank Handlowy, BGZ oraz Wielkopolski Bank Kredytowy, ale ten wycofal sie z Hortexu po wspomnianym postepowaniu ugodowym z bankami.


Przypomnijmy, ze Bank Handlowy byl okretem flagowym PRL w miedzynarodowych obrotach walutowych. To za jego posrednictwem „wycieklo" z FOZZ wiele miliardów dolarów. Szefowie BH nie poniesli za to zadnych konsekwencji. Nietrudno wiec zgadnac, na czyja korzysc gardluja przedstawiciele BH w zarzadzie Holdingu... Rezultat jest taki, ze obcy maja ponad 60 proc. glosów w zarzadzie.


Hortex byl gigantem przetwórstwa owocowo-warzywnego. Skupial nastepujace fabryki: Ryki, Siemiatycze, Lezajsk, Góra Kalwaria, Lipsko, Skierniewice, Przysucha, Plonsk, Sroda Wielkopolska, Pludy. Obecnie zaklad w Pludachjuz sprzedany, nie przetwarza sie tam owoców i warzyw, tylko produkuje kartony firmowe do koncentratów. Lipsko takze sprzedane „za marne grosze" -jak zapewnial mój informator. Podjeto roz­mowy o sprzedazy zakladu w Srodzie Wielkopolskiej, ale bez linii produkcyjnej! Jak pamietamy - wybuchly tam strajki zalogi, stymulowal je Andrzej Lepper - czlowiek znienawidzony przez wszystkie mafie rozkradajace i niszczace polskie rolnictwo, jego infrastrukture przetwórcza i handlowa. Lipsko bylo terenem tradycyjnej uprawy fasolki, kukurydzy, marchwi, cebuli i produkcji soków.


Produkcja Hortex-Holdingujuz sie psuje w zakresie jakosci. Istniej a uzasadnione poszlaki, ze strategicznie Hortex ma przestawiac sie na przetwórstwo soków cytrusowych. Importuje je Zyd holenderski Cargil. Powrócmy jednak do suchych liczb i kwot.


Hortex-Holding zostal dekapitalizowany. Wklady akcyjne zdeponowano w Holandii. I zaczeli doic Hortex.


Kadra „starego" Hortexu poszla za brame. Usunieto prezesa Andrzeja Szable-wskiego - zostal odwolany we wrzesniu 1998 roku. To samo stalo sie z dyrektorem Zenonem Lalem.



172

Prezesem zostal Wojciech Mondalski7 Jak zapewnial mój informator -posiadacz paszportów: polskiego, amerykanskiego i kanadyjskiego. Przedtem pelnil wazna funkcje w Pepsico - byl wiceprezesem do spraw sprzedazy na Europe. Wczesniej zarzadzal slynnym Wedlem - slynnym juz tylko z powodu skandalicznej jego „prywatyzacji" przez ówczesnego ministra J. Lewandowskiego. Jak wiadomo -o czym szerzej pisalem w Piatym rozbiorze Polski 1999-2000, Skarb Panstwa jeszcze doplacil kilka milionów dolarów do tego przekretu.


Pan prezes Mondalski to czlowiek swiatowy nie tylko za sprawa kilku paszportów. Pan prezes przylatuje do Polski w poniedzialki zwykle z Paryza, na stale mieszka w kraju Basków. Zatrzymuje sie w ekskluzywnym hotelu Sheraton. Przebywa do czwartku. Po poludniu odlatuje do Paryza. Zarabial -jak informowal mój rozmówca - ponad 80 000 zlotych miesiecznie juz w koncu 1998 roku. Jakie to zabawne: jego poprzednik, prezes Andrzej Szablewski, dyrektor naczelny Lal, zarabiali po niecale 9 000 zlotych, a zastepca dyrektora Stefan Kwiecien - 6 000 zlotych. Do „Paryzewa" nie latali, w ekskluzywnych hotelach nie mieszkali.


Doradca pana Mondalskiego, niejaki Gregory Vaught, to obywatel USA. Jest doradca Zarzadu i Rady Nadzorczej Holdingu. Za swoje fachowe trudy pobieral miesiecznie okolo 15 000 zlotych, ale to kwota z 1998 roku. Jak obecnie - nie wiadomo.


Dyrektorem Hortex Holding S.A. zostal Anglik Peter Kollick - to on zastapil na tym stanowisku dyrektora Kwietnia. Jakie byly skutki tych kominów placowych, luksusowych hoteli, samolotowych cotygodniowych przelotów prezesa Mondalskiego via Paryz - Warszawa? Zacytujmy wyniki pokontrolne podane przez „Nasz Dziennik" z 22 maja 2000:


Ubiegloroczne straty spólki (ponad 42 min zlotych), byly spowodowane w znacznym stopniu wysokimi kosztami Zarzadu Spólki, w tym takze wynagrodzeniami dla jego czlonków i dyrektorów Biura Zarzadu. Wedlug nieoficjalnych danych, wydatki ogólne zarzadu w ciagu trzech lat niemal przekraczaja wartosc majatku calej firmy. Znaczne wydatki przestaja dziwic, gdy zdamy sobie sprawe, ze zatrudnienie w biurze Spólki Hortex Holding S.A. wzroslo ze 133 osób do 261, a rzesza doradców z Zachodu otrzymuje wynagrodzenie wlasciwe dla swoich krajów. W prasie ukazaly sie nawet informacje, ze zachodni doradca potrafi zarabiac do 300 000 dolarów rocznie. Powrócmy do „sprzedazy" dawnego Hortexu. Mial on siedzibe w Warszawie, a Hortex Holding S.A. - w Plonsku.


Kontrola NIK potwierdzila wczesniej podane przez mojego informatora proporcje wkladów kapitalowych: EBOR - 20,92 proc.. Bank of America - 20,92 proc., BGZ - 29,48 proc., Bank Handlowy i tzw. podmioty zalezne -16,73 proc., pozostali - 8,33 udzialu w akcjach.


Niestety - „pomoc" panstwa, czyli wszystkich podatników na gaze dla dyrektora Mondalskiego i samoloty Paryz - Warszawa i Warszawa - Paryz, wcale po 1997 roku nie ustala. W postepowaniu bankowym umorzono Holdingowi zadluzenie na 338 min zlotych oraz sume tzw. doplat skupowych w kwocie 219 mln zlotych. Umorzono tzw.

Lub Madalski.



173

- doplate skarbowa- 18,3 mln zlotych i ulgi podatkowe na sume 26,1 min zlotych. Dodajmy: 338 + 219 + 18,3 + 26,1 = 601,4 min nowych zlotych.

Kto umarzal? Naiwne pytanie. Umarzal Skarb Panstwa. Umarzal ten sam bezlitosny „fiskus", który zedrze skóre z kazdego, kto nie ujawni chocby jednej zlotówki zarobku!


Zawrotne 601,6 min zlotych umorzen, to jeszcze nie wszystkie straty szarych Kowalskich i Nowaków. Dochodzi do tej sumy okolo 66 mln zlotych „wygospodarowanych" przez banki — Gospodarki Zywnosciowej i Bank Handlowy w Warszawie S.A. Wyciagnieto je we wspólnej zmowie poprzez pozorowane dzialania dla ominiecia przepisów podatkowych, a takze poprzez oszustwa w ustalaniu podatku dochodowego od osób prawnych, a wreszcie - ustalanie podatku VAT. Holding spowodowal tez straty w wysokosci kilkudziesieciu milionów zlotych poprzez stosowanie innych oszukanczych trików.


Jaka jest obecna strategia Holdingu wobec kilkunastu zakladów tego gigantycznego klucza fabryk? Oddajmy glos mojemu anonimowemu rozmówcy:


- Obowiazuje zasada: zgnoic cala infrastrukture! Druga: maksimum eksploatacji, minimum inwestycji. Potem „sprzedac" kawalkami! ,

Przywlaszczyc, zniszczyc -^


Pouczajacym przykladem przywlaszczeniowego przestepstwa, jest los zakladu przetwórstwa owocowego w Kluczkowicach kolo Opola Lubelskiego - Fructopolu. Metodologia zawlaszczenia, nastepnie niszczenia kondycji finansowej zakladu az po jego upadlosc i wyrzucenie zalogi na bruk, miesci sie w zbanalizowanych juz trikach, w wyniku których do niedawna ekonomicznie mocne zaklady panstwowe stawaly sie i wciaz staja lupem przestepczych machlojek.


Niszczenie kluczkowickiego Fructopolu zaczelo sie od momentu jego sprzedania przez wojewode lubelskiego oslawionemu Universalowi. Sama nazwa tej ciemnej firmy zmusza do przypomnienia, ze miala ona wazny udzial w roztrwonieniu przez pozostajacych u wladzy bonzów PRL, kilkudziesieciu miliardów dolarów tzw. Funduszu Obslugi Zadluzenia Zagranicznego - FOZZ. Odwazny komisarz Izby Skarbowej w Warszawie — zmarly wkrótce potem „na atak serca" Michal Falzman, po kontroli w Universalu w pazdzierniku 1989 roku, pisal w protokole pokontrolnym:


„Universal" udzielil i przekazal do Societe Generale de Banque Suis-se (...) kwoty 750 000 i l 750 000 USD do organizacji pod nazwa Altex International Ltd., Trident Co. Ltd. z siedziba w Lilie jako pozyczke, która zalatwil ze strony polskiej Krzysztof P. (Przywieczerski - H.P). Poreczenie dla Altexu udzielil Fundusz Obslugi Zadluzenia Zagranicznego pomimo, ze ze statusu Altexu wynika kapital zalozycielski w wysokosci zaledwie 50 000 USD uzyskany w wyniku emisji akcji (...) Wskazuje to na istnienie dwóch posredników pomiedzy PKZ „Uniwersal", a Chemitex - Wiscor...



174

W kregu tej gigantycznej osmiornicy funkcjonowali m.in.: D. Przywieczerski, byly wicepremier w rzadzie Rakowskiego Ireneusz Sekula, Grzegorz Wójtowicz i inni. Sekula po latach rzekomo zastrzelil sie, stajac sie cudownym fenomenem wsród „samobójców"7 : strzelil do siebie trzy razy, nastepnie zadzwonil po zone i córke, poczekal az przyjada, otworzyl im drzwi - co przypomina tragifarse, w której aktor, z nozem w piersi, spiewa pietnastominutowa arie i dopiero potem pada na deski sceny. Szereg lat przedtem Sekula, oczywiscie wciaz nietykalny w swych licznych przekretach, zostal szefem Glównego Urzedu Cel, a wkrótce potem Wydzial do Spraw Przestepczosci Zorganizowanej przy Prokuraturze Wojewódzkiej we Wroclawiu, wszczal sledztwo w sprawie „niegospodarnosci" przy zakupie przez GUC nieruchomosci od Uniwersalu:


GUC Sekuly zawarl umowe kupna narazajac Skarb Panstwa na miliardowe straty.

Powrócmy jednak do Kluczkowic, do zakladu Fructopolu, usytuowanego posród opolskich lasów...

Po zakupie zakladu, Universal splodzil spólke pod nazwa: Agro-Universal: byl 1995 rok. W sklad spólki weszly dwa zaklady - zamrazalnia w Klikawie kolo Pulaw oraz kluczkowicki Fructopol. Zarzad nowej spólki rezydowal oczywiscie w Warszawie. Przez dwa nastepne lata Fructopol dobrze prosperowal, az pewnego razu Zarzad Agro--Universalu (dalej: A-U), wpadl na pomysl, aby kupic upadajacy zaklad w Przemyslu -dawna Pomone. Zaklad ten byl rozlewnia win importowanych, ale jego los zostal przesadzony z dwóch powodów - byl nekany za sprawy sanitarno-utylizacyjne, znajdowal sie bowiem w srodku miasta, ponadto nie posiadal on zadnej bazy przetwórczej, aby miec szanse na przeprofilowanie produkcji ku przetwórstwu.


Ale skad wziac pieniadze na zakup Pomony? W prosty sposób - nakazano zaciagnac Kluczkowicom pozyczke w opolskim Banku PKO na zakup surowca dla siebie (glównie na skup jablek), Kluczkowice mialy duza produkcje koncentratów, ale sprzedawano je juz za posrednictwem A-U. Pozyczke wzieto w sezonie 1996-1997 i wyniosla ona 20 mld starych zlotych. Fructopol jak zwykle kupil surowiec, zaplacil rolnikom, a nastepnie „sprzedal" za posrednictwem A-U wyprodukowany z jablek koncentrat. Niestety, pieniadze ze sprzedazy koncentratu pozostaly w lapach Zarzadu A-U. Uplywaly miesiace, a Zarzad ani myslal o splacie kredytu Fructopolu. Pieniadze Fructopolu szly na inwestycje w Przemyslu. Wtedy dopiero ujawnila sie tajemnica dziwnego mariazu z upadajacym zakladem w dalekim Przemyslu: jeden z czlonków Zarzadu A-U pochodzil z Przemysla...


W 1998 roku ówczesny dyrektor Fructopolu - Jerzy Braciszewski, pracujacy tam od 40 lat na róznych stanowiskach, od najnizszego az po najwyzsze, zwrócil sie do Zarzadu A-U o zwrot pozyczki, bowiem gwaltownie rosly odsetki. Zarzad A-U zareagowal na te monity w sposób dla siebie wlasciwy: wyrzucil z pracy i zakladu dyrektora Braciszewskiego. Odbylo sie to „zza wegla" - przedstawiciele Zarzadu przyjechali do zakladu o godz. 14 i od jutra zakazali mu wstepu na teren fabryki. Otrzymal wypowiedzenie natychmiastowe, bezdyskusyjne, bez rekompensat. Ot, czlowiek, który cale swoje zawodowe zycie spedzil w tym zakladzie, u progu emerytury zostal bez niczego.


l. W lipcu 2000 nowy minister sprawiedliwosci Lech Kaczynski zlecil powrót do okolicznosci tego „samobójstwa".



175

Szajka powolala nowego dyrektora. Byl nim pracownik zakladu, byly zastepca Braciszewskiego do spraw techniczno-transportowych. Bylo powszechnie wiadomo, ze czlowiek ten nie ma tzw. zielonego pojecia o kierowaniu zakladem, czesto mylil PZU ' z ZUS-em! '

Nastepnym pociagnieciem sitwy bylo zawarcie umowy z prywatna firma - oczywiscie znów z siedziba w Przemyslu. Byla to firma handlowo-budowlana. Jej wlascicielem okazal sie niejaki pan Sudol (Sudól?). Mial dawac Fructopolowi pieniadze na zakup surowca, a w zamian przejal sprzedaz koncentratu Fructopolu. Ustalono cene l zl za kilogram koncentratu. I znów, dopiero po pewnym czasie, zaloga Fructopolu dowie­dziala sie szeptana poczta, ze p. Sudol jest kolega prezesa - Ryszarda Matkowskiego -bylego pracownika (podobno) zakladu w Swarzedzu. Wkrótce po zawarciu umowy z Sudolem, bez zadnych uzgodnien z zakladem, Matkowski wniósl aneks do tej umowy. Zmniejszyl w nim o polowe cene surowca - ze zlotówki na 50 groszy, czyli 20 mld (starych zl) schudlo do 10 mld.


W 1999 roku prezes Matkowski wynalazl firme - spólke akcyjna Agrico z Leczycy i rejentalnie przekazal jej w dzierzawe zaklad w Kluczkowicach. Agrico mial tym samym realizowac wszystkie obowiazki wobec 80-osobowej zalogi Kluczkowic, placic swiadczenia z tytulu pracy i ubezpieczen, wynagrodzenia, odprawy emerytalne, itp. Agrico chcial calkiem wykupic zaklad, ale kredyty byly nadal nie splacone, odsetki puchly, wiec bank PKO w Opolu Lubelskim oglosil przez komornika licytacje kluczko-wickiego zakladu. Agrico wykupil od komornika zaklad kluczkowicki za siedem min zlotych. Z ta chwila, A-U natychmiast dal wypowiedzenie calej zalodze Kluczkowic! Zobowiazal sie tez wyplacic jej naleznosci za zalegle urlopy i wszystkie inne swiadczenia finansowe wynikajace z warunków zwolnienia grupowego. A przeciez ten obo­wiazek spoczywal juz na nowym wlascicielu zakladu, czyli na Agrico w Leczycy. Wkrótce potem zostala ogloszona upadlosc Agro-Uniwersalu i w tym kontekscie prawie zrozumiala staje sie nadopiekunczosc A-U wobec Agrico w Leczycy: wiedzac o swoim planowanym (?) bankructwie, A-U zobowiazal sie do swiadczen na rzecz zalogi zakladu, który juz nie byl jego wlasnoscia! Co sie za tym krylo? - pytali ludzie dopominajacy sie swoich swiadczen a to w Agrico, a to w Uniwersalu.


Znów, dziwnym trafem, tropy wiodly do Przemysla: syndykiem upadlosciowym zostal czlowiek z Rzeszowa, ale z siedziba jego biura w Przemyslu. Syndyk stwierdzil, ze umowa Agrico z A-U jest nieprawna w zakresie zobowiazan wobec zwolnionej zalogi zakladu kluczkowickiego. Zapowiedzial, ze zadnych odszkodowan wyrzuconej zalodze nie wyplaci, bo jest to obowiazek Agrico!


I o to wlasnie chodzilo w tej koronkowej „przewalance", w tym bezczelnym przekrecic: rozmyc wspólodpowiedzialnosc za zaloge!


To wszystko dzialo sie w lutym 2000. Kwota sporna - okolo 500 000 nowych zlotych, czyli okolo piec miliardów starych.

Agrico z chwila kupienia Kluczkowic, z dnia na dzien nie wpuscilo do zakladu nikogo z zalogi ani nawet dyrekcji, wszak poslusznej poprzedniemu wlascicielowi. Postawili wlasnych ochroniarzy, a dotychczasowych strazników zakladu zatrzymali rano w bramie i kazano im wracac do domu.



176

W marcu i kwietniu zaloga nie pracowala, nie otrzymywala poborów. Kiedy to pisze, jest koniec maja 2000: ludzie sa nadal bez srodków do zycia - chodzi o ponad 50 osób, poniewaz Agrico wybiórczo zatrudnilo ponownie okolo 30 pracowników, ale na nowych warunkach - na czas nieokreslony i z nizszymi placami.

Zdesperowani pracownicy zlozyli 4 kwietnia 2000 r. pozwy do Sadu Pracy w Pulawach, o ustalenie pracodawcy i wydanie im swiadectw pracy. Nie majac tych swiadectw, nie moga pobierac nawet zasilków dla bezrobotnych (!). Niektórzy pracownicy chca przejsc na emeryture, ale nie moga, poniewaz... nie posiadaja swiadectw pracy.

Sad Pracy wyznaczyl rozprawe na polowe czerwca 2000, lecz dalszego ciagu afery juz nie sledzilem.

Jak sie to skonczy?

Pewnie tak, ze czesc swych naleznosci zwolnieni otrzymaj a z Funduszu Swiadczen Gwarancyjnych, czyli od nas wszystkich, bo kazdy zatrudniony obligatoryjnie musi placic na ten Fundusz.


To zaloga. A co z zakladem? Istnieje, ale 20 mld starych zlotych stanowi strate Banku PKO w Opolu, Kluczkowice maj a nowych wlascicieli, nie ma winnych tego zawirowania, ludzie zostali bez pracy.

Dokladnie o to chodzi w setkach podobnych przekretów w PRL-bis, bananowej republice kolesiów.


Kracik za kratki?

Kto trzyma z eurofolksdojczami, kto jest jednym z nich, kto programowo niszczy Polske, ten jest w PRL-bis bezkarny, nietykalny i zawsze „pelni" kryminogenne funkcje.

Przykladem jest posel Stanislaw Kracik, od dwóch kadencji posel Unii Wolnosci. Omówimy tu dokladniej jego niszczycielskie sukcesy nie jako oderwany przyklad naduzyc i malwersacji dokonanych w ramach pelnionych funkcji. Chodzi o to, ze Kracik jest ponurym przykladem skali, jawnosci tych naduzyc, a zarazem naduzyc szokujaco bezkarnych. Pod tym wzgledem jest do pewnego stopnia fenomenem. Zamiast za kratki - pelnil i pelni (2000) wazne funkcje administracyjne i panstwowe.


Dzialalnosc Kracika dwukrotnie zbilansowal tygodnik „Nasza Polska". Po raz pierwszy w nr 13/183/1999, po raz drugi w nr 17/238/2000, pod wymownym tytulem Kracikgate1.

Obie publikacje byly „niszczace", wrecz kasujace kariere Kracika, ale niestety, kasujace go na papierze gazetowym. W „Kne-Sejmie" rzadza inne kryteria ocen. W „Kne-Sejmie", w jego rzadzie pod wodza J. Buzka, za takie m.in. publikacje oskarza sie nieliczne pisma narodowe mianem „antysemickich", „siejacych nienawisc".


Jako posel-burmistrz Niepolomic kolo Krakowa, Kracik naciagnal finanse gminy na straty w wysokosci 78,2 tys. zlotych.


l. Autorzy: Zbigniew Lipinski, wspólpraca Teresa Wójcik.



177

Zalozyl on wraz ze spólka „Delta - L" z Katowic spólke „Robinson". Zajela sie ona produkcja i sprzedaza soków. Koncentraty owocowe sprowadzano - no wlasnie - az z Tel Awiwu!, jakby nie bylo w Polsce soków wlasnych. Musialo sie to zakonczyc i rzeczywiscie zakonczylo sprawa sadowa. Pozwanym oczywiscie nie byl obywatel - bur-mistrz-posel Kracik, tylko gmina Niepolomice. Sad nakazal gminie zaplacic na rzecz Banku PKO:

- 449,7 tys. zlotych naleznosci glównej; i - 311,6 tys. zlotych odsetek (na dzien 18 sierpnia 1998); ]

- 30,8 tys. zlotych kosztów egzekucji; - 10 tys. zlotych kosztów adwokackich;

- 406,5 tys. zlotych dalszych odsetek za czas od dnia platnosci.


Wszystkie te obciazenia spadly na gmine Niepolomice.

Czy posel-burmistrz Kracik spadl za to z foteli burmistrzowskich i sejmowych? l Naiwne pytanie! W zamian za to, stal sie gwiazda telewizyjna jako spec od finansów, co wynioslo go do funkcji szefa Sejmowej Komisji Finansów! Jednoczesnie Unia Wolnosci przesunela go do czolówki jej polityków.


Od samego poczatku tych awansów Kracika, inne o nim zdanie miala Najwyzsza Izba Kontroli. W sprawozdaniu pokontrolnym NIK w gminie Niepolomice odslania sie skandaliczny, wrecz kryminalny obraz gospodarki finansami gminy. Oto wyniki tej kontroli, do których udalo sie dotrzec wspomnianym publicystom „NP". Kontrola objela lata 1998-1999. Dotyczyla glównie „wspólpracy" z podmiotami gospodarczymi, zbywania majatku trwalego gminy oraz reakcji wladz gminy na wczesniejsze ustalenia Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie.


Raport NIK ujawnial czasowo znacznie wczesniejsze zamilowania Kracika do wchodzenia w spólki ze spólkami. Juz w 1993 roku gmina decyzja burmistrza Kracika przystapila do spólki o nazwie - nomen omen „Pralnia". Tak, to byla „pralnia":


(...) do czasu wpisania tej spólki do rejestru handlowego nie zostal wniesiony kapital zakladowy w pelnej wysokosci i formie przewidzianej w umowie tej spólki. (...) Nieprawdziwe oswiadczenie o dokonaniu wplat na pokrycie kapitalu zakladowego w pelnej wysokosci, zlozone zostalo przez prezesa i czlonków zarzadu spólki „Pralnia".


Gmina wniosla udzial do spólki w wysokosci 49 000 zl. Kiedy wplacila? To istotne: rejestracja spólki nastapila w grudniu 1993 roku, a gmina wplacila swój udzial dopiero pod koniec lutego 1995. Bylo to kolo ratunkowe rzucone „Pralni", albo dokladniej

- pieniadze swiadomie wyrzucone w bloto „Pralni". Ale to dopiero poczatek przekretów.


Gmina zakupila uzywane maszyny pralnicze za

30 000 zlotych. Protokól stwierdza na podstawie wyceny rzeczoznawcy, ze przeplacono o ponad 15 000 zlotych wiecej niz wynosila ich wycena dokonana przez bieglego sadowego. Maszyny te gmina wydzierzawila „Pralni" w 1994 roku na czas nieograniczony. Jak wyliczyli biegli NIK, suma tzw. aportu rzeczowego Gminy Niepolomice do spólki, w tym maszyn pralniczych, przekroczyla 49,7 tys. zlotych.


Nastepnie spólka ulegla (planowej?) likwidacji we wrzesniu 1996 roku, a maszyny sprzedano nowym wlascicielom za 6,5 tys. zlotych, czyli za cen,e o 17 tys. zlotych nizsza od ceny zakupu!


178

Kolejna „nieprawidlowosc" dotyczyla wyceny wartosci spólki w momencie jej likwidacji. Posiadala ona majatek trwaly wartosci 49 tys. zlotych i obrotowy wartosci 25 tys. zlotych, przy zobowiazaniach nie przekraczajacych 24,5 tys. zlotych.


Przekret z „Pralnia" zachecil Kracika do nastepnego. W 1994 roku tworzy wspomniana spólke „Robinson". Samo powolanie spólki stanowilo razace zlamanie ówczesnej ustawy o samorzadzie terytorialnym, gdyz gminie nie wolno bylo podejmowac dzialalnosci gospodarczej wykraczajacej poza zadania o charakterze publicznym.


Kolejnym zlamaniem prawa bylo udzielenie zabezpieczenia kredytowego, hipotecznego dla „Robinsona", co stanowilo naruszenie kompetencji Rady Miasta i Gminy w ustawie o samorzadzie terytorialnym (art. 18 ust. 2, p. 9). Co wiecej, gmina nie wniosla okreslonego w umowie spólki aportu rzeczowego w postaci dwóch samochodów ciezarowych volvo, co stanowilo kolejne naruszenie prawa, tym razem art. 160 ko­deksu handlowego/. Wprawdzie gmina zawarla ze spólka nowa umowe, wedlug której za samochody miala dostarczac energie, wode i odbierac scieki (laczna wartosc tych swiadczen wyniosla 73,5 tys. zl), to jednak wartosc tych dostaw nie wyniosla wiecej jak 37,8 tys. zl, czyli 51,4 proc. ustalonego aportu rzeczowego.


Udzielajac poreczenia wekslowego „Robinsonowi", burmistrz - posel naruszyl kolejne przepisy: wymogi art. 46, ust. l i 3 ustawy z 8 marca 1990 roku. Burmistrz udzielil gwarancji wekslowej sam, podczas gdy wspomniany zapis ustawy wymaga wiedzy i zgody Zarzadu, skladania oswiadczen woli w imieniu gminy przez dwóch czlonków zarzadu lub jednego czlonka zarzadu i osoby upowaznionej przez zarzad, oraz kontrasygnaty skarbnika lub osoby przez niego upowaznionej.


To poreczenie wekslowe, nawet przy spelnieniu wymienionych warunków, i tak byloby nielegalne, gdyz przekraczalo to upowaznienia Zarzadu przyznane mu przez Rade Miejska w 1995 roku, moca której Zarzad mial przyzwolenie do podejmowania zobowiazan na kwote nie przekraczajaca 100 tys. zlotych, gdy to wlasnie poreczenie burmistrza Kracika opiewalo na sume 200 tys. zlotych.


Spólka „Robinson" nie wywiazala sie z zadan finansowych, zatem do UMiG we wrzesniu 1996 roku wplynelo wezwanie do zaplaty 449,8 tys. zlotych. Doszla kwota odsetek - 308 tys. zlotych i 52 tys. zlotych kosztów sadowych. Nie koniec na tym. Jak czytamy w protokole NIK, te sume:


(...) nalezy powiekszyc o konsekwencje finansowe wynikajace z zajecia kont, w tym poglebienie sie zaleglosci w odprowadzaniu zaliczek podatku dochodowego od osób fizycznych i skladek na ubezpieczenia spoleczne.


NIK skontrolowal 17 zamówien publicznych UMiG Niepolomice na sume l 339 tys. zlotych. Ustalono, ze 16 tych zamówien (na sume l 321 tys. zlotych) dokonano badz z calkowitym pominieciem ustawy o zamówieniach publicznych na kwote 695,8 tys. zlotych, badz z naruszeniem przepisów w zakresie postepowania przewidzianego ustawa.


l. Do powstania spólki wymagane jest wniesienie calego kapitalu zakladowego.



179

Przyklady:

— Zamówienie na utrzymanie zieleni i czystosci, zostalo podpisane ze spólka w niedziele 10 maja 1998 - na dzien przed zgloszeniem spólki do ewidencji gospodarczej UMiG!

— Jednego dnia gmina zlozyla cztery zamówienia tej samej firmie na wykonanie tyn-ków w szkolach z calkowitym pominieciem zasad ustawy o zamówieniach publicznych. Firma byla takim pewniakiem, ze rozpoczela prace juz przed jej zgloszeniem do ewidencji gospodarczej UMiG Niepolomice. W tych czterech zamówieniach brak jest wyszczególnienia wartosci zleconych prac, nadto zabezpieczen interesu gminy.

Kumplowskie zlecenia z naruszeniem wszelkich zasad przetargów na uslugi, kosztowaly gmine 2,2 tys. zlotych: protest wniósl jeden z uczestników przetargu i w postepowaniu odwolawczym przyznano mu racje, co kosztowalo gmine owe 2,2 tys. zlotych i nakaz powtórzenia postepowania przetargowego.

A jak reagowal Kracik na wnioski pokontrolne Regionalnej Izby Obrachunkowej w Krakowie? Z 12 wniosków, gmina spelnila cztery, a dwóch nie zrealizowala do czasu zakonczenia kontroli NIK.


W zwiazku z zajeciem kont gminy i przekraczaniem terminów odprowadzania zaliczek podatku dochodowego od osób fizycznych, gmina zostala narazona na dodatkowe koszty w wysokosci 69,4 tys. zlotych.

Gmina nie przestrzegala zasad przetargów na zbywanie nieruchomosci bedacych wlasnoscia skarbu panstwa lub gminy. Ignorowano m.in. wymóg oglaszania w prasie takich przetargów. Rezultat byl taki, ze na „przetarg" czterech nieruchomosci o znacznej wartosci, w trzech przypadkach zglosilo sie tylko po jednym oferencie.

I wreszcie, jak posel-burmistrz Kracik, smakosz soków z Tel Awiwu, zareagowal na ustalenia pokontrolne NIK? Zareagowal stosownie do wizji swego poslannictwa z ramienia Unii Wolnosci „na odcinku" pod nazwa Niepolomice. Zwrócil sie otóz, w liscie otwartym, do Marszalka „Kne-Sejmu" o... dokonanie kontroli w krakowskiej Delegaturze NIK! W pismie - liscie zarzuca Delegaturze nierzetelnosc i klamliwosc podniesionych w nim zarzutów.

Co posla-burmistrza Kracika sklonilo do takiego protestu, zwlaszcza protestu publicznego, bo majacego charakter „listu otwartego"? Tym czyms byla troska o dobre imie NIK:

Uznalem, ze jako posel na Sejm RP mam szczególne zobowiazania do ochrony dobrego imienia NIK jako kontrolnego organu Sejmu. Ten fragment Kracikowego protestu wyszczególniam grubym drukiem, lecz nie az tak grubym, jak grube byly kwoty obracajace sie w ruletce Kracikowego sobiepanstwa...

- Kracik rozdawal ciosy na lewo i prawo, ale nie nalezy tych kierunków mylic z tradycyjna konotacja politycznej lewicy czy prawicy. „Dolozyl" dwóm sadom i to az dwa razy: Sadowi Okregowemu i Apelacyjnemu:

Do czasu rozpatrzenia przez Sad Najwyzszy kasacji gminy, pozostanie tajemnica krakowskiego Sadu Okregowego i Sadu Apelacyjnego, dlaczego mój jeden podpis na wekslu, zlozony na podstawie upowaznienia zarzadu miasta, uznano za wystarczajacy do zajmowania konta gminy z tytulu poreczenia kredytu.



180

Autorzy „Kracik-gate" pytaj a rezolutnie:

Wiec po co podpisywal sam?

A jednak byly tez ciosy w tradycyjna prawice. Ciosy mialy byc nokautujace. W „liscie otwartym" Kracik oskarza NIK, ze klamal na zlecenie. Na czyje zlecenie? To jasne -na zlecenie KPN - Ojczyzna! Jest ofiara podlego spisku o charakterze politycznym:

Poniewaz jednak w ulotkach kolportowanych przez KPN - O straty mialy wynosic 800 tys. zl, to NIK- sie do tej kwoty przychylil, powiekszajac ja o dalsze 10 tys. zlotych.


Na tym nie koniec spisku na linii NIK - KPN-0. Posel-burmistrz Kracik demaskuje NIK, ze zatail przed opinia publiczna, iz do windykacji naleznosci wierzycieli doszlo dlatego, ze ktos z konta spólki „Robinson" skradl pieniadze!! Posel Kracik stwierdza otwarcie charakter tego spisku:


Zarzuty wobec dzialania NIK w Krakowie powinny zostac wyjasnione, w przeciwnym bowiem razie NIK (...) wykonujacy wobec poslów zamówienia polityczne dla jednych „na tak", dla drugich „na nie", naraza takze Sejm na utrate dobrego imienia.


Przedstawiciel krakowskiej Delegatury NIK tak oto zbija ten agresywny kontratak oparty na zasadzie „Lapaj zlodzieja!":


Pan posel-burmistrz kwestionowal glównie, ze nie uwzgledniono innych wyliczen finansowych, ale ani w toku kontroli, ani w odwolaniu nie przedstawil zadnych dokumentów. Gdybysmy takowe posiadali, to odnotowalibysmy w informacji.


I wreszcie - co na to „Kne-Sejm", jego „Feld-Marszalek" Plazynski!? Nic. Marszalek cierpial na chwilowy zanik sluchu, gdy posel A. Slomka z

KPN-O zagrzmial o niewiarygodnosci posla Kracika w roli szefa Sejmowej Komisji Finansów Publicznych. Zamiast posla Kracika publicznie wytargac za pejsy, Marszalek udal gluchego. Ale gdyby nawet odwazyl sie wytargac, to nie mógl tego uczynic z tej prostej przyczyny, ze posel Kracik przezornie nie hoduje takowych...


Od czasu pozornego upadku prosowieckiego komunizmu w Polsce, uwlaszczeni komunisci z SLD i UW prowadza masowa wyprzedaz obcym podmiotom i samym sobie tego, co wypracowaly dziesiatki pokolen Polaków. Walka o powszechna prywatyzacje majatku narodowego w imieniu 30 milionów doroslych Polaków, tkwi w tym samym miejscu niemoznosci, z jakiego wyszla w 1990 roku.

Zydokomuna blokuje wszelkie dzialania w tym kierunku. To zrozumiale: gdyby uwlaszczyc Naród, zostalby przerwany dywersyjno-sabotazowy proceder wyprzedazy obcym i kradziezy przez nich samych. Na naszych oczach powstaly niebotyczne fortuny milionerów i miliarderów, którzy jeszcze kilkanascie lat temu petali sie pod kantorami lub trwoznie drzeli o swój byt niedouków partyjnoesbeckich.

Dzis zapelniaj a kolorowe kolumny „Wprost" w uroczych rankingach najbogatszych „Polaków". Tak jak Al. Capone w Chicago, jak najwieksi oszusci bankowi swiata typu Rockefellerowie i Rothschildowie, mydla oczy okradanego narodu „balami charytatywnymi", wykupywaniem „serduszek" „Owsiakowizny", aukcjami dziel sztuki na cele „charytatywne".



181

Dzialaja od lat Obywatelskie Stowarzyszenia Uwlaszczeniowe. Wspomaga je w tym Ruch Katolicko-Narodowy. Obydwa stowarzyszenia zorganizowaly w marcu ( 2000 zbiorowy protest przed budynkiem „Kne-Sejmu".

Domagano sie rozpoczecia prac

nad projektem grupy poslów zakladajacym przekazanie na wlasnosc lokali mieszkalnych — spóldzielczych i komunalnych, ogródków dzialkowych oraz gospodarstw rolnych na ziemiach zachodnich i pólnocnych. Bony uwlaszczeniowe powinny zostac rozdane wszystkim doroslym Polakom, a nie tylko pracownikom aktualnie zatrudnionym w prywatyzowanych zakladach. Zaklad jest bowiem wlasnoscia calego narodu a nie nowych uzurpatorów, ani tez wspólwlasnoscia aktualnie zatrudnionych pracowników.


Powszechne uwlaszczenie Narodu bylo podstawowym punktem wyborczego programu sitwy uzurpatorów z AWS i UW. Zdradzili, nie dotrzymali obietnic i w tej sprawie. Lider ruchu Katolicko-Narodowego Antoni Macierewicz powiedzial wówczas, ze nie chce wierzyc, iz AWS zlamie swoje najwazniejsze zobowiazanie.


Posel A. Macierewicz podczas glosowania nad wotum nieufnosci wobec ministra skarbu Emila Wasacza, handlarza majatkiem Narodu, glosowal przeciwko jego odwolaniu. Mówilo sie, ze posel Macierewicz uwierzyl wtedy w zapewnienia ministra, ze zostanie przeprowadzone powszechne uwlaszczenie. Nie posadzajmy posla Macierewicza o taka doze naiwnosci. Posel chyba obawial sie, ze wyrzucenie Wasacza uruchomi zjawisko domina, upadnie rzad, rozpadnie sie koalicja knesejmitów, a do wladzy „powróca" komunisci.

Powróca? Skad? Oni byli i sa u wladzy! Oni ja maja, te wladze nad ubezwlasnowolnionym i ograbianym narodem. Tworza zwarty blok okupantów wraz z Zydami ulokowanymi w innych partiach i partyjkach.


E.Wasacz miesiac pózniej stwierdzil publicznie, ze trzeba „opracowac" nowa ustawe uwlaszczeniowa. Kolejne dziesiec lat? Nie, o wiele juz mniej. Za kilka lat wszystko zostanie rozdane, „wyprzedane", rozgrabione. Wtedy i owszem — niech sie Polacy uwlaszczaja!

Polski ma nie byc!

Tak wlasnie - Polski ma nie byc. Ma zostac skasowana, unicestwiona, a jej terytorium ma powiekszyc obszar Eurokolchozu. Taki jest strategiczny program Unii Wolnosci - polskojezycznej ekspozytury Unii Europejskiej.

Tak wlasnie te kasacyjna antypolska dzialalnosc ocenili autorzy raportu po nazwa:

Dokad zmierzasz Polsko? Dziesiecioletni bilans rozbiorowych szalenstw polskojezycznej agentury w Polsce z miedzynarodowego nadania, jest przerazajacy. Wiele jego elementów skladowych wskazuje na to, ze jest to bilans zniszczen juz nieodwracalnych. Kazdy kolejny raport, kazde patriotyczne wolanie o ratunek dla ginacej Polski, juz po jego opublikowaniu staje sie niemal nieaktualne - kazdy bowiem dzien i tydzien dorzu­ca do tej inwazyjnej dywersji coraz to nowe fakty.



182

Od czasu opublikowania wspomnianego raportu: Dokad zmierzasz Polsko?, galopujace wzrosla inflacja, bezrobocie, pogorszeniu ulegla sytuacja rolników, zadluzenie eksportowo-importowe, deficyt budzetowy. Dzialo sie to w czasie, kiedy gaulajterzy Polski na swoim, czyli na Unii Wolnosci zjezdzie w dniu 9 kwietnia 2000, z niewiarygodnym cynizmem zapewniali ustami swego genseka - wicepremiera i ministra finansów Leszka Balcerowicza, ze celem tej „partii" jest staly wzrost dobrobytu, dynamiczny dalszy rozwój „polskiej" gospodarki, likwidacja bezrobocia i stabilizacja w rolnictwie/


Ten spadkobierca swych stalinowskich pobratymców wiernie powielal stalinowsko-gierkowsko-jaruzelskie „propagandy sukcesu". Rzucal te obelgi w oczy dziesiatków milionów polskich ogladaczy telewizji udreczonych bieda jednych, nedza drugich. Szydzil w ten sposób z 2,5 min bezrobotnych, z rolników pozbawionych mozliwosci produkcji i sprzedazy ich produktów; ze zniszczonej sluzby zdrowia i milionów jej pacjentów; rzucal te obelgi zdemolowanemu programowo i strukturalnie szkolnictwu; wyniszczonej, wyprzedanej za bezcen gospodarce, zwlaszcza pracownikom nieistniejacego juz wielkiego przemyslu; pracownikom wyprzedanego przemyslu cukrowniczego i plantatorom buraka cukrowego; przemyslowi chmielarskiemu, przemyslowi rolno-spozywczemu juz bedacemu wlasnoscia obcego kapitalu.

Mówil to milionom Polaków poddawanych terrorowi zorganizowanej i pospolitej przestepczosci;

setkom tysiecy ludzie z wyzszym wyksztalceniem poszukujacym pracy i chleba; milionom mlodziezy po szkolach srednich skazanej na wegetacje bez pracy, spychanej w przestepczosc, beznadzieje perspektyw.


Wprowadzenie tzw. „wielkich czterech reform" bylo strategicznie podporzadkowane temu samemu wspólnemu celowi - pozbawieniu panstwa wladzy i odpowiedzialnosci za jego podstawowe funkcje. Odebranie mu tych prerogatyw poprzez wprowadzenie owych „reform", wspierane niszczeniem budzetu to nic innego, jak praktyczna realizacja hasla: „Polski ma nie byc!" Pozbawione swych podstawowych funkcji i obowiazków panstwo, traci racje dalszego istnienia. Takie panstwo staje sie niepotrzebne, anachroniczne. Oczywistym i jedynym wyjsciem z takiego panstwa - skansenu jest jego anihilacja, wlaczenie jego juz bezpanstwowego terytorium do euro-kolchozu. To jedyny srodek zaradczy przeciwko dalszemu chaosowi.


Tak zwane „wdrazanie" reformy sluzby zdrowia, po roku wykazalo niezbicie, ze jedynym celem tej „reformy" bylo pozbawienie panstwa jego podstawowego konstytucyjnego obowiazku, jakim jest zapewnienie opieki nad zdrowiem obywateli. Szpitalnictwo w ciagu pierwszego pólrocza wyczerpalo swoje roczne fundusze. Kasy Chorych sa kasami zachlannych biurokratów bezkarnie grabiacymi dwudziestokrotnosci srednich dochodów na swoje bizantyjskie pensje. Ludzie umieraja przed szpitalami lub w domach, bo brak pieniedzy na benzyne dla karetek pogotowia, na podstawowe oprzyrzadowanie szpitali w narzedzia, srodki pomocnicze, w leki.

Mlodzi lekarze blakaja sie w poszukiwaniu pracy, a ci, którym udaje sie „zalapac" na etat, zarabiaja po kilkaset zlotych.


l. Telewizyjne „Wiadomosci", 9 kwietnia 2000.



183

Tak zwana „reforma szkolnictwa", to gigantyczne oszustwo o swiadomie zalozonym strategicznym celu, jakim jest udreczenie dzieci i rodziców, oddalenie ich od szkoly, a takze prymitywizacja programu nauczania. Likwiduje sie szkoly zbudowane czesto zbiorowym wysilkiem lokalnych spolecznosci, wygodne, funkcjonalne. W telewizji i prasie raz po raz sledzilismy dramatyczne obrony zamykanych szkól przez rodziców i nauczycieli, choc przeciez tylko znikoma czesc tych konfliktów dostawala sie na lamy prasy i telewizji. Byly to doskonale sposoby na antagonizowanie lokalnych spolecznosci, na pozbawianie ich utrwalonych przez dziesieciolecia integracyjnych ról szkoly. Chodzi o uczynienie .z wiekszosci malych osad i wsi cywilizacyjnych pustyn.


„Reforma administracji", czyli podzial Polski na przyszle euroregiony, po roku wykazala ten sam strategiczny dywersyjny cel. Wylonione powiatowe potworki sa pozbawione mozliwosci finansowych. Starostwa staly sie pasozytami pozerajacymi resztki mozliwosci finansowych - zatrudnienie w administracji wzroslo ponad dwu­krotnie. Uzupelnia te beznadzieje chaos kompetencyjny: powiat patrzy w góre do województwa i centrali, a jednoczesnie ma pretensje do wójtów, bo ci z trudem lecz jeszcze jakos sobie radza. Cala administracyjna krzatanina powiatów idzie juz tylko na latanie dziur w jezdniach i szosach. Od lat nie remontowane, rozjezdzone przez miedzynarodowy ruch kolowy wschód-zachód, drogi i szosy staja sie pulapkami. Powiaty stac jedynie na zakup tablic ostrzegawczych: „Uwaga wyboje!".


Administracja czeka na podatek katastralny - to bandyckie wtórne opodatkowanie wszystkiego co obywatel posiada: domu, wyposazenia, calego dobytku jego zycia. Kiedy go mozolnie gromadzil, byl wielekroc opodatkowywany w jego czesciach skladowych. Teraz znów musi placic podatek od podatku.


Tak wlasnie realizuje sie niereformowalny, niezniszczalny atawizm zydo-socjalu niedawnych dygnitarzy PZPR, takich jak Kwasniewski, Balcerowicz, Geremek i reszty tej nacyjnej kamaryli: opodatkowac wszystko i wszystkich, nastepnie to samo opodatkowac ponownie pod innymi pretekstami, czyli odebrac milionom Polaków chec posiadania czegos wiecej niz M-3 i „fiata" z przydzialu - wzorzec czterdziestolecia rzekomo minionego komunizmu.


Musza opodatkowywac naród pod coraz to nowymi pretekstami, grabic juz raz zagrabione7, aby niszczone panstwo pograzylo sie w calkowitym chaosie i bezmocy. Do kiedy? Do czasu az przestanie istniec, az wszystkie obowiazki nieistniejacego juz panstwa przejma euroregiony. Jest to wiec dzialanie dorazne na przetrwanie do czasu ostatecznego formalnego rozbioru Polski.


Musza grabic zagrabione, aby miec i dla siebie, prywatnie i pod pretekstem funkcjonowania w trybach okupacyjnej wladzy: w „Kne-Sejmie", w rzadzie, ministerstwach, placówkach „dyplomatycznych". Musza zdzierac z narodu na luksusowe samochody sluzbowe i prywatne, na komfortowe gabinety, na niebotyczne apanaze, diety, dodatki. Musza grabic juz raz zagrabione na ksztalcenie ich pomiotu w Harwardzie, Sorbonie, Oxfordzie.

l. Slynna maksyma Zyda Lenina.

184

Tacy cynicy jak Balcerowicz maja czelnosc publicznie mówic o dobrej sytuacji w gospodarce, kiedy polska gospodarka praktycznie juz nie istnieje, jest wlasnoscia ich pobratymców z miedzynarodowych korporacji lub wlasnoscia kumpli partyjnych. Zagraniczne hieny zostaly zwolnione w polowie lat 90. z podatków na dwa, trzy i wiecej lat. Kiedy zaczal dobiegac konca ten czas ich „wakacji podatkowych", klika okupantów obnizyla im stawki od dochodów.


Finanse, banki, tym samym mozliwosci sterowania budzetem panstwa, wymknely sie w obce rece. Banki juz w 70 procentach sa wlasnoscia obcych. Nazywa sie ich „podmiotami strategicznymi" przy kazdej kolejnej licytacji resztek majatku narodowego.


Komunistyczny tryumfalizm zydo-socjalu swieci swoje sukcesy z jawna buta, bezczelnoscia, poczuciem calkowitej bezkarnosci. Kpi z wolan o lustracje zbirów zydo-stalinowskiego terroru, kpi z niekonczacych sie „wyborów" prezesa Instytutu Pamieci Narodowej, co uniemozliwialo podjecie pracy tego Instytutu. Zaczal te ochrone zbirów stalinizmu Lech Walesa, kontynuowaly ja troskliwie wszystkie kolejne edycje „Kne-Sejmu" i spiskowców Okraglego Stolu. Kiedy którys z troglodytów stalinizmu umiera, media pisza: „Odszedl czlowiek prawy, wielkiego serca i zaslug"!


Przypomnijmy raz jeszcze najwazniejszych tuzów zydo-komuny z UD, potem UW oraz ich polskich slugusów glosujacych zgodnie przeciwko kolejnym próbom uczynienia „krzywdy" bylym oprawcom: J. Kuron, A. Potocki, J. Taylor, A. Wielowieyski, H. Wujec, M. Balicki, A. Bober, J. Ciemniewski, J. Braun, M. Dabrowski, W. Frasyniuk, B. Komorowski, W. Liwak, J. Meisel, P. Piskorski, T. Pokrywka, T. Szczepula, K. Szczygielski, A. Urbanowicz, G. Wójcik, J. Zdrada.


Dlaczego od dziesieciu lat nie moze zakonczyc sie proces morderców dziewieciu górników kopalni „Wujek"? Kpia sobie z oskarzen, z sadu, groza odwetem wobec swiadków, nie stawiaja sie na rozprawy, kolejne sklady sedziowskie kompromituja siebie i wymiar tej (nie)-sprawiedliwosci.


Wstrzasajaca jest lektura ksiazki Mariana Szczesniaka: Idz i zabij. To chronologia tej tragicznej kpiny z ofiar „Wujka", buty oskarzonych, tryumfalizmu wspólnoty esbeckich terrorystów z ich rzadowo-sadowymi wspólnikami i opiekunami.


Dopóki nie rozpedzi sie pogrobowców stalinowskiej zydo-komuny skupionej w UW, SLD, rozstawionych sztafetowe w AWS i innych kanapowych partyjkach -dopóty kaci beda drwic z ofiar, pobierac wysokie emerytury i renty za swoje zbrodnie na narodzie polskim, a ich opiekunowie i duchowi wspólnicy beda prawic o demokracji, wolnosci, oskarzac Polaków o „ksenofobie", „antysemityzm", nazywac ich „palantami narodowymi".


Obraz moralno-etyczny tzw. „elit" jest adekwatny do skutków ich dzialan na rzecz kasacji Panstwa Polskiego. „Kne-Sejm" byl zmuszony oficjalnie przyznac, ze w Polsce szaleje, poza korupcja gospodarcza, tradycyjna, korupcja polityczna: w rzadzie i „Kne-Sejmie" zalatwia sie sprawy, które potem przekladaja sie na konkretne decyzje, a te z kolei, na materialne. Jeden z urzedników Unii Europejskiej, oczywiscie „anoni­mowy" oswiadczyl, ze w „Kne-Sejmie" mozna za trzy miliony dolarów „zalatwic" kazda sprawe polityczna, przeforsowac ustawe preferujaca interesy euroglobalizmu, Unii Europejskiej czy konkretnej korporacji. Cena: trzy miliony dolarów, ale chyba i za mniejsze sumki daje sie podniesc do góry raczki wiekszosci glosujacych sejmitów.



185

Zaufanie obywateli do ludzi sluzb panstwowych spadlo do zera. Zdradzie narodowej towarzysza nieuchronne afery. Podczas dyskusji nad poprawkami budzetowymi, lider KPN Ojczyzna Adam Slomka oskarzyl posla UW (Unii Wolnomularskiej?) S. Kracika | - sprawozdawce Komisji Finansów (!) o malwersacje finansowe. Koalicja rzadowa zdecydowala, by budzet referowal nam dzis czlowiek, który stoi pod znacznie wiekszym zarzutem (...) transferu pieniedzy publicznych zagranice, do Izraela.


Marszalek „Kne-Sejmu" Plazynski na to dictum powiedzial w kuluarach, ze nie doslyszal kwestii posla Slomki. Wobec tak razacej gluchoty Marszalka, Kolo Poselskie KPN skierowalo do Komisji Etyki Poselskiej wniosek o rozpatrzenie sprawy posla Kracika (...): bezprawnych dzialan skutkujacych utrataprzez gmine Niepolomice, blisko miliona zlotych na rzecz banku w Izraelu.


I co? I nic. Jak zawsze w PRL-bis. Dodajmy, ze Kracik, kiedy to pisze (maj 2000), jest nadal burmistrzem Niepolomic, poslem, radnym Unii Wolnosci, sprawozdawca i przewodniczacym Sejmowej Komisji Finansów. Cztery wazne synekury jednoczesnie, ale Kracik i tak nie jest pod tym wzgledem rekordzista. Kilkakrotnie wiecej lukratywnych, przewaznie „okolo-bankowych" funkcji pelnil swego czasu Andrzej Olechowski.


Po dziesieciu latach nieprzerwanie ponawianych postulatów, „Kne-Sejm". wreszcie zatwierdzil ustawe uwlaszczeniowa. Jakze znamienna byla reakcja zwartego frontu wlascicieli wiekszosci juz rozgrabionego majatku narodowego, czyli zydokomuny z SLD i UW, czesci PSL, AWS, Unii Pracy. Odpowiedzia byly histeryczne klamstwa, przeinaczenia, oszczerstwa. Zgodnie przelaly sie przez prase, radio i telewizje w ko­mentarzach, w programach informacyjnych.


Dlaczego ten wrzask? Generalnie - bo odbiera zlodziejom mozliwosc przywlaszczenia tego, czego Jeszcze nie zdolali ukrasc, przywlaszczyc.

Ich „argumenty":

- To jest niesprawiedliwe, bo niektórzy przedtem wykupili mieszkania, a teraz inni dostaja takie za darmo!

- Odpowiedzmy: to bedzie sprawiedliwiej, jezeli milionom innych kaze sie takze wykupic?

- Jedni dostaja za darmo mieszkania wieksze, inni mniejsze!

- Odpowiedzmy: to dajmy wszystkim jednakowe jak w komunizmie, albo wszystkim sprzedajmy!7

-Biedni dostana mieszkania, których nie beda w stanie ani utrzymac, ani remontowac!

- Odpowiedzmy: biedni musza placic niezaleznie od uwlaszczenia za czynsz i remonty. Czy sprawiedliwiej bedzie, jezeli nadal beda placic na biurokratyczne ADM-y?

- A WS popiera, byla nomenklature, bo wlasnie oni maja najwieksze mieszkania przydzialowe, teraz dane za darmo!

- Odpowiedzmy: nomenklatura SLD - UW juz dawno pobudowala sobie luksusowe wille, albo wykupila luksusowe mieszkania za grosze, jak np. J. Oleksy, I. Sekula, Kwasniewski i wielu,wielu innych.


l. Te klamliwe „argumenty" demaskuje M. Sokolowski w „Glosie" z 5 VIII 2000. ,



186

- Jak mozna zmuszac ludzi do wziecia na wlasnosc mieszkania w domu przeznaczonym do rozbiórki?

- Odpowiedzmy: kazdy moze zrezygnowac, zgodnie z ustawa, z uwlaszczenia bezposredniego i moze wybrac posrednie a mieszkac nadal jako najemca. Przy okazji tow. Marek Borowski z SLD, syn Zyda Bermana, stalinowca (choc nie Jakuba!), straszyl sluchaczy TV przyszlym podatkiem katastralnym wedlug logiki komunistycznej, ze najlepiej nie miec nic, jak w komunizmie, a luksusowe wille niech maja przedstawiciele klasy robotniczej!

- Jedni dostana, drudzy nie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:48, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy




202


W tym samym czasie zagraniczne hieny, owe „podmioty strategiczne" otrzymywaly zaklady niemal za darmo, za juz narosle zadluzenia, a po laskawym ich przejeciu za bezcen, byly zwalniane na 3-5 lat z podatków.

W 1992 roku „zadluzenie" górnictwa wynioslo 22 biliony starych zlotych i lawinowo nadal roslo.

Ale tego bylo malo sabotazystom. Narzucono energetyce niskie ceny wegla, zawsze wedlug zasady: ceny dla odbiorców energetyki nizsze od kosztów wydobycia. W 1997 roku tona wegla dla energetyki kosztowala 32 dolary, a importowanego - tylko 27 dolarów. Wniosek prosty: zlikwidowac „nieoplacalne" wydobycie, przejsc na bardziej „oplacalny" import. Dzieki temu sabotazysci rzadowo-sejmowi osiagneli dwa skutki: przyspieszyli bankructwo górnictwa, a jednoczesnie „wypracowali" ogromne zyski w energetyce, która stala sie lakomym kesem dla zagranicznych korporacji.


Górnictwo ratowalo sie systematycznym zwiekszaniem cen wegla dla odbiorców prywatnych. Dzis wiadomo - za tone wegla pierwszego gatunku trzeba prywatnie zaplacic okolo 100 dolarów. Ale nie sa to dolary kopalni. Wiekszosc z tej setki zabieraja posrednicy — spólki nomenklaturowe, pasozyty toczace jak rak chory organizm górnictwa.


Nie próznowala nasza „zlota Hania", czyli Hanna Gronkiewicz-Waltz, eurofolks-dojczka usadowiona przez eurokratów brukselskich na fotelu prezesa NBP. Na ich polecenie przez szereg lat obnizala wartosc dolara w stosunku do zlotówki. Na dystansie 1990-1997 zlotówka zostala nadwartosciowana w stosunku do dolara o 180 proc. Ktos powie, ze Walz nie odpowiadala za lata 1990-1993. Tak - ale odpowiadala ta sama zydokomunistyczna sitwa kolejnych edycji „rzadu" i „Kne-Sejmu", z Balcerowiczem zawsze niewymienialnym, zawsze nietykalnym. Dwoje tych polskojezycznych „komisarzy ludowych" narzuconych Polsce przez neo-euro-faszyzm, czyli Balcerowicz i „pani Hania", slusznie wiec zostali laureatami prestizowych nagród pism „Euro-money" i „Global Finance" w kategorii „najlepszych" ministrów finansów i „najlepszych" prezesów banków narodowych7.


W uzasadnieniu nagród posluzono sie szyderczym klamstwem, które odtad wbija sie do glów Polaków niemal codziennie: „Polska gospodarka jest zaliczana do najszybciej rozwijajacych sie gospodarek swiata" - tak to formulowal wiceprezes Banku Swiatowego - Johannes Link.


Eksperci Górniczej Izby Przemyslowo-Handlowej ustalili: w latach 1990-1997 na arbitralnej, niszczycielskiej polityce cenowej wobec polskiego górnictwa, polskojezyczni niszczyciele z Ministerstwa Finansów, pod wodza glównie L. Balcerowicza, wydusili z górnictwa haracz w wysokosci 26,8 miliardów nowych zlotych!


W tym samym czasie budzet panstwa przekazal dla górnictwa zaledwie 6,7 mld zlotych. Niszczycielski zysk, to 20,3 mld zlotych. Przy sprzyjajacej polityce cenowej wobec tej zlotej dozynanej kury, zysk górnictwa powinien byl zamknac sie kwota okolo 7 miliardów, a w rzeczywistosci zamknal sie deficytem 13 miliardów.


W nakazach Banku Swiatowego z 1991 roku, rozpoczeto likwidacje okolo 60 kopalni. Do wykonania dyrektywy polskojezyczni sabotazysci zabrali sie z godna podziwu gorliwoscia i konsekwencja.


1: fryumtalnie o tym poinformowaly otepialych Polaków „TelAwizyjne" „Wiadomosci" z 5 pazdziermka 1998 roku.



203

Oczywiscie, to generowalo coraz wieksze protesty pauperyzowanych zalóg górniczych, wzmagalo desperacje. Od 1998 roku na Slasku wrze od protestów, strajków okupacyjnych, glodówek w kopalniach. Bez skutku. Okupant jest bezlitosny.

Oto chronologia tej nowej kleski wrzesniowej, tym razem z 1999 roku, ustalona przez cytowanego publicyste „Naszej Polski"7:


4.01. Zwiazek Zawodowy „Kontra" kieruje do NIK wniosek o zbadanie rzadowego programu reformy górnictwa wegla kamiennego w Polsce w latach 1998-2002. Zwiazek zarzuca programowi, ze brak w nim rzetelnej analizy oplacalnosci eksportu wegla kamiennego, zalozono wypieranie wegla z bilansu paliwowo-energetycznego oraz nieuzasadnione ekonomicznie i spolecznie zamykanie kopaln. Wedlug „Kontry", program ten jest równiez sprzeczny z kodeksem handlowym, który zabrania dzialan na szkode wlasnego przedsiebiorstwa.

5.01. Rozpoczyna sie dlugotrwaly protest górników przeciw „restrukturyzacji" przemyslu weglowego.

12.01. ZZ „Kontra" informuje, ze „restrukturyzacja" górnictwa zaklada do 2003 r. likwidacje 105 tys. miejsc pracy i zamkniecie 28 kopaln. Do 2012 roku ma byc zwolnionych z górnictwa dalszych 204 tys. pracowników.

14.01. Demonstracja 2000 górników przed Urzedem Wojewódzkim w Katowicach przeciw antyspolecznej polityce rzadu. Wojewoda Marek Kempski (z AWS) nie wyszedl do górników.

17.01. Wiceminister gospodarki Janusz Szlazak informuje, ze dotychczas w górnictwie zatrudnienie zostalo zmniejszone o 37 tys. osób.

31.03. Wzmocnienie protestów górniczych z powodu braku rozmów z rzadem.

18.04. 25 kopaln przewidziano do likwidacji. 26.05. Po zablokowaniu przez górników torów kolejowych na Slasku dochodzi do porozumienia z rzadem. Wladze przeznaczaja na pakiet socjalny dla górników 400 min zl.

30.07. Protest przeciw likwidacji KWK „Siersza" w Trzebini (1637 zatrudnionych).

8.08. Rada Nadzorcza Nadwislanskiej Spólki Weglowej w Tychach zadecydowala o likwidacji KWK „Siersza".

17.08. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów pod przewodnictwem wicepremiera Leszka Balcerowicza domaga sie przyspieszenia likwidacji kopaln i zwolnienia dodatkowo 10 tys. górników.


„Nasze banki, wasze ulice" - tak nalezy uaktualnic przedwojenne zydowskie porzekadlo; „Wasze ulice, nasze kamienice". Ta zamiana przedwojennych kamienic na banki trwa od czasu Okraglego Stolu. Dokladnie opisalem ten „skok stulecia" na narodowe finanse Polaków w Piatym rozbiorze Polski... Przedstawilem tam przekrety w Banku Inicjatyw Gospodarczych, Kredyt Banku S.A., w Banku Handlowym, Banku Slaskim, Banku Gospodarki Zywnosciowej, Agro-Banku, a takze slynny rabunek narodowych finansów w ramach tzw. Funduszu Obslugi Zadluzenia Zagranicznego.


1. Zbigniew Lipinski, 5 I 2000, op. cit. 204



Trzy nastepne lata przyniosly dalsze zawlaszczanie polskiej bankowosci przez „podmioty" zagraniczne, upadlosc Banku Staropolskiego i sabotazowe wyzbywanie sie strategicznego wplywu panstwa na jego finansowy krwiobieg.


Winni tych afer przebywaja nie tylko na wolnosci, lecz nadal zajmuja eksponowane stanowiska w bankowosci, wystepuja w mediach w roli ekspertów, autorytetów finansowych. Slynny oszust Boguslaw Bagsik, winny okradzenia finansów Polski na wiele milionów dolarów, po pobycie w areszcie zostal wypuszczony na wolnosc, udziela wywiadów, doradza, wykupil wiekszosciowy pakiet Kurowskich Zakladów Futrzarskich i natychmiast stal sie obiektem kontroli NIK., która stwierdzila, ze zamówienie kurtek dla polskich lotników zostalo wycenione prawie trzykrotnie wyzej niz wynosily koszty7.


Zagraniczni akcjonariusze przejmuja polskie banki dla krociowych zysków, bowiem ich polskojezyczni pobratymcy sterujacy tym procederem, stwarzaja im maksymalnie korzystne warunki. Ze sprzedazy sektora bankowego rzadowa sitwa uzyskuje kolejne setki milionów dolarów na latanie coraz wiekszych dziur budzetowych. O przyszlosc sie nie martwia- aby tylko dotrwac do 2003 roku - do piatego rozbioru Polski pod nazwa „wejscia" do Unii Europejskiej.


Na te inwazje, zlotousta „pani Hania" ma poetycka odpowiedz:

Rwacej rzeki nie mozemy zatrzymac, mozemy sie skupic jedynie na umacnianiu brzegów, aby nas nie zalala - tak odpowiadala na pytanie o jej stosunek do nasilajacej sie ekspansji kapitalu obcego na polski system bankowy.


Pod naciskiem zachodnich „doradców", z polskiego prawa bankowego zostal usuniety zapis uzalezniajacy otwarcie na zagraniczny kapital od potrzeb gospodarki narodowej. Istniejaca tzw. Komisja Nadzoru Bankowego moze odtad badac tylko wiarygodnosc akcjonariusza i gwarancje dla bezpieczenstwa depozytów - interes gospo­darki narodowej nie jest juz brany pod uwage.


Komisja idzie jeszcze dalej - z reguly zgadza sie na kazdy dyktat, zatwierdza kazde warunki. Na zarzuty odpowiada sie jezykiem „pani Hani" i geniusza Balcerowicza: rzeka plynie, na nic zdadza sie grymasy, wszystko idzie ku unifikacji unijnej.


Dziwna to unifikacja, skoro w krajach Unii obowiazuja odmienne reguly. Kraje te przez dziesieciolecia chronily swój a bankowosc przed kapitalem zagranicznym, nie do pomyslenia jest u nich, aby obcy kapital zdominowal strategie finansowa panstwa. Z reguly udzial kapitalu zagranicznego w bankach tych krajów nie przekracza kilkuna­stu procent. Nawet obecnie panstwa te dostosowuj a wspólnotowe przepisy do wlasnych interesów. Przykladem bankowosc niemiecka. Niemiecki nadzór bankowy odrzuca mozliwosc wiekszosciowego udzialu kapitalu zagranicznego w bankach niemieckich. „Nasi" eurofolksdojcze zalecaja cos calkiem odwrotnego. W Niemczech szczególowo analizuje sie takie operacje bankowe, które groza przekazaniem do „banku-matki" najcenniejszych operacji finansowych. Sa to wewnetrzne, niemieckie regulacje. Nie stoja one w sprzecznosci z prawem unijnym, nie sa wiec kwestionowane przez bossów UE. Ale na taka samodzielnosc moga sobie pozwolic tylko wielcy czlonkowie tej euro-sitwy.


l. Szerzej - w innym rozdziale.



205

Krajom ekonomicznie podbijanym przez UE, nie pozwala sie na obrone wlasnej bankowosci. Na zachodzie zachowaly sie liczne banki lokalne dzialajace w pewnych strefach sektorowych, regionalnych, zawodowych - obslugujaje i nie koliduja z glównym nurtem narodowej bankowosci. Nie sa narazone na przejecie przez globalizujace sie giganty bankowe. Maja klientele i nie grozi im totalna „globalizacja", w tym równiez zniewolenie przez internetowy system operacji bankowych.


Kolejna sabotazowa sprzecznosc polskiej bankowosci na tle zachodniej, to sprawa tzw. akcjonariatu rozproszonego. Minister E. Wasacz okreslil go jako „kosztowna utopie"7 , rzekomo bowiem prowadzi do niekontrolowanego przejecia. Te troske - zauwazmy, wyrazil czlowiek ubolewajacy nad tym, ze w 1999 roku nie udalo mu sie „sprywatyzowac" tyle ile zamierzal!

Tymczasem, w bankach zachodnich akcjonariat rozproszony jest powszechnie praktykowany i wrecz przeciwnie - jego rozproszenie utrudnia jednemu inwestorowi przejecie kontroli nad bankiem. Banki niemiec­kie zwieraja szeregi w swoim gronie, a nie lacza sie z obcymi. Tak polaczyly sie Deutsche Bank i Dresdner Bank. Beda dysponowac kapitalem lacznym wielkosci okolo biliona dolarów.


I tu warto powrócic do owej przenosni o rwacej rzece, czyli o rzekomej nieuchronnosci zalania polskiej bankowosci przez kapital obcy. Gdy polaczyly sie wspomniane dwa niemieckie giganty, to ich laczny kapital wyniósl tylko jeden bilion dolarów: tymczasem kapital pozostajacy w jeszcze nie przehandlowanych polskich bankach, szacuje sie na osiem bilionów dolarów! Gdyby nasi eurofolksdojcze mysleli kategoriami interesu narodowego, to by dazyli do takiego wlasnie zwarcia szyku. Wówczas polska ujednolicona bankowosc bylaby gigantem nawet wobec polaczonych zasobów dwóch niemieckich gigantów!


Przewodniczaca wspomnianej Komisji Nadzoru Bankowego jest... no wlasnie -pani Hanna Gronkiewicz-Waltz. Wcale nie niepokoi jej fakt, ze kapital zagraniczny posiada juz w „polskich" bankach 70 proc. udzialu.2


„Pani Hania" wyjasnia: Kapital podaza z kraju do kraju za zyskiem, to on decyduje, a nie element narodowy. Dlatego wlasnie pieniadze depozytariuszy moga zostac w kazdej chwili przeniesione w dowolny zakatek globu i tam zainwestowane.


Jest to pouczajacy przyklad zaklamania i nieprawdy. Inne panstwa, w tym potegi gospodarczo-finansowe, dbaja o wlasny „element narodowy" w bankowosci, stawiajac tamy inwazji na ich bankowosc na okreslonych szczeblach - o tym Gronkiewicz-Waltz „zapomina". Mozna wiec - jej zdaniem, wydrenowac (wydrelowac) jak wisnie caly system bankowy, wywiezc finanse za granice i jest to jej zdaniem normalne, bo pieniadzem rzadzi niekontrolowany przeplyw. Nie wyjasnia, dlaczego to polskimi bankami tak namietnie interesuja sie banki obce, tak zaciekle je wykupuja. Czy to bezinteresowny altruizm?


Waltz podobnie wyjasnia powody, dla których polskie banki nie moga obslugiwac polskiej gospodarki, zwlaszcza jej zadluzonych segmentów, takich zwlaszcza jak górnictwo.


1. Malgorzata Gross: „Nasz Dziennik", 14 marca 2000.

2. Wyprzedzaja nas pod tym wzgledem tylko Wegrzy okupanci tego kraju przehandlowali juz 85 proc. Kapitalu wegierskiego.



206


Powód: nadzór bankowy me moze banków do tego sklaniac, poniewaz taki bank móglby zbankrutowac, a klienci by stracili depozyty. Tymczasem Bank Staropolski ani myslal wspierac górnictwa a jednak zbankrutowal - tu juz nie doczekalismy sie wyjasnien - dlaczego zbankrutowal.


Pojawia sie wiec rezolutne pytanie: jezeli banki zachodnie nie beda finansowac polskiego, dogorywajacego górnictwa, wyniszczonego hutnictwa, domierajacego rolnictwa, sparalizowanego przemyslu obronnego - to w takim razie po co sie do nas tak pchaja drzwiami i oknami?

Pani prezes ciagnie swa frywolna poetyke: pytanie, co robic aby zatrzymac meia1. I odpowiada - zatrzymaniu meza, czyli kapitalu, sluzyc ma obnizanie podatków, kosztów pracy i dobra infrastruktura.


Obnizanie podatków jest mozliwe tylko przy dynamicznie rozwijajacej sie gospodarce, a polska gospodarka wlasnie byla przez lata „zwijana" przez sitwe Balcero-Walt-zowa. Miliony ludzi jest glodnych, bezrobocie siega 15 proc., brakuje pieniedzy doslownie na wszystko, od górnictwa po hutnictwo, na wymiar (nie-) sprawiedliwosci pod wodza „Hani-bis" czyli Suchockiej; na wojsko, policje, szkolnictwo, lecznictwo, na pomoc spoleczna, a naród jest pozbawiany wlasnosci narodowej i jest najemnikiem obcych w jego wlasnym kraju.


Globalizacja wymusza obnizenie kosztów pracy, jest to bowiem kapitalizm do potegi, kapitalizm dziki, drapiezny, bezlitosny, ten z polowy XIX wieku, tylko doskonale zorganizowany w jeden swiatowy system wyzysku. Ofiara stalego obnizenia kosztów pracy jest zbiorowisko ludzkich robotów, którym odmawia sie dostepu do ksztalcenia, wypoczynku, kultury, godziwego mieszkania, wyzywienia.


Znów pójdziemy po nauke do banków niemieckich, tych samych, które tak zajadle wykupuja nasze banki. Banki niemieckie udzielaja preferencji kredytowych dla tych inwestorów, którzy uslugi lub inwestycje zamawiaja u innych klientów tego banku. W ten sposób rozwija sie bank i cala narodowa niemiecka gospodarka. Ta sama zasada bedzie przez nie stosowana w polskich bankach przez Niemców wykupio­nych - korzystac beda tylko niemieccy inwestorzy, niemieccy klienci tego juz niemieckiego banku z siedziba w bylej Polsce!


I znów pytanie - dlaczego sie do nas tak pchaja? Proste: maja nie tylko udzial w zyskach banków, ale przede wszystkim przechwytuja -za psie pieniadze, nasz rynek finansowy. I dlatego, ze tzw. miedzynarodowe podmioty gospodarcze, w ramach globalizacji swiata przejmuja kontrole nad polska gospodarka, a przejawszy ja - zrobia z nia wszystko co zechca, czyli potraktuj a ja jak teren nowej kolonii.


Co zyskujemy z wyprzedazy banków? Tylko przedluzanie agonii - pieniadze na latanie coraz wiekszych dziur w kadlubie tonacej Polski.


Jest tez szerszy kontekst tego globalnego procederu: uczynienie z globalnej konkurencji i zysku fetysza, jedynego wyznacznika sukcesu, staje sie zagrozeniem dla bytu wielu narodów, dla ich wolnosci, dla wolnosci jednostek, slowem - totalitaryzmem na skale, przy której hitlerowski socjalizm narodowy i lenino-stalinowski bolszewizm, byly jedynie lokalnymi incydentami.


l. „Nasz Dziennik", op. cit.



207

Próby oporu polskich patriotów nie zdaja sie na nic w warunkach pelnej okupacji kraju przez eurofolksdojczy. Oto niektóre z takich prób podejmowane w 1999 roku:


- W lutym 1999 Patriotyczny Ruch Ojczyzna zazadal od ministra W. Wasacza i wicepremiera Balcerowicza - informacji o przejeciu przez Deutsche Bank udzialów w polskich bankach i firmach ubezpieczeniowych. Dodatkowo informowali ich, ze Deutsche Bank pól wieku temu finansowal budowe mordowni Auschwitz.

- W marcu Bank Wlasnosci Pracowniczej S.A. w Gdansku zostal przejety przez dunski Unibank AS. Kupil akcje za 17,3 min zlotych: kolejny „sukces" Wasacza i sitwy.

- Polowa marca: lider ZChN Marian Pilka, w petycji do ministra Wasacza protestuje przeciwko wyprzedazy banków, które juz w 48 procentach sa w rekach kapitalu obcego.

- Czerwiec: wloskie konsorcjum Unicredito Italiano S.P.A. oraz niemiecki Allianz AG, wykupily 52,09 proc. kapitalu akcyjnego Banku Polska Kasa Opieki S.A.

- Czerwiec: irlandzki Allied Irish Banks polknal 80 proc. akcji Banku Zachodniego za 582 min USD: „sukces" Wasacza i zmniejszenie o kilka milimetrów wyrwy w kadlubie tonacej Polski.


- Lipiec: „Kne-Sejm" akceptuje umowe miedzy Europejskim Bankiem Inwestycyjnym a Polska, czyli miedzy polskimi eurofolksdoj czarni a ich brukselskimi panami. EBI zyskal prawo do:

- emisji obligacji zlotówkowych;

- mozliwosci gromadzenia polskiego kapitalu; - wylaczenia go spod nadzoru NBP;

- ich pracownicy korzystaja z immunitetu dyplomatycznego;7

- nie placi cla przy transferze kapitalu za granice;

- moze nabywac bez ograniczen nieruchomosci na terenie Polski;

- nie podlega polskiej jurysdykcji;

- praktycznie posiada przywileje eksterytorialne;

- Sierpien: Bayerische Hypo und Yereinbank „kupil" 5,5 proc. akcji Banku Prze-myslowo-Handlowego S.A. Przedtem kontrolowal juz nieco ponad 50 proc. udzialów tego banku, teraz jest to juz 55,6 proc.

- Trzecia dekada sierpnia: Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów - mumia takiego samego Komitetu z czasów PRL, zatwierdzil stanowisko rzadu w sprawie polityki wobec prywatyzacji resztek polskich banków. Ponad 60 proc. kapitalu tych resztek polskich banków przejal kapital zagraniczny.

Maz odchodzi, ale „Pani Hania" zegna go z usmiechem: spotkamy sie w Brukseli, w Deutsche Bank lub na Rivierze...


Pierwsza dekada maja 2000: „Kne-Sejm" na swym 78 posiedzeniu odrzucil informacje rzadu o aktualnym stanie i przyszlosci sektorów - bankowego i ubezpieczeniowego. Projekt rzadowy byl tak jawnie antypolski, ze odrzucilo go az 206 poslów! Spójrzmy na mozaike partyjna glosujacych, a zrozumiemy spontanicznosc tego sprzeciwu bez wzgledu na podzialy polityczne.


l. Moga wiec wwozic i wywozic w walizkach wszystko co sie w nich zmiesci - sa poza kontrola celna!



208

Za odrzuceniem byli poslowie SLD, PSL i kól: Porozumienia Polskiego, KPN-Ojczyzna, Polska Racja Stanu, ROP-PC, PPS oraz 16 poslów AWS7.

Przeciwko odrzuceniu tego projektu glosowala w calosci Unia Wolnosci oraz wiekszosc poslów AWS. Tak wiec mamy wyrazna dywersyjna, antypolska granice demarkacyjna w „polskim" „Kne-Sejmie". Ku przepasci ciagna Polske dwaj koalicjanci -„Zydunia Wolnosci" oraz jej bekart AWS, cynicznie wykorzystujacy w swej nazwie historyczne slowo „Solidarnosc".


Jednoczesnie „Kne-Sejm" przyjal poselski projekt uchwaly w sprawie kierunków prywatyzacji PKO BP, BGZ SA. oraz PZU S.A. Uchwala zobowiazuje rzad do przedstawienia w ciagu trzech miesiecy zasad prywatyzacji tych dwóch wielkich banków oraz PZU S.A.


Za przyjeciem tej uchwaly glosowalo 210 poslów SLD (!), PSL, wymienionych Kól Poselskich oraz tylko 17 z 200 poslów AWS, a wsród nich Jan Maria Jackowski, Ryszard Matusiak, Henryk Goryszewski.


Uchwala nie posiadala mocy ustawy, lecz jest widomym sygnalem grozy sytuacji i trzezwienia kilkuset postów i senatorów. Posel Bogdan Pek powiedzial, ze ten propol-ski odruch samoobrony przed zmasowanym antypolskim nihilizmem jest oznaka narastania swiadomosci, ze sprzedaz resztek polskiego systemu bankowego i ubezpieczeniowego-graniczy2 ze zdrada interesów narodowych. Sprywatyzowanie tych podmiotów, czyli oddanie ich w obce rece, oznaczaloby bowiem calkowita likwidacje polskiego systemu kapitalowego.


W paragrafie pierwszym uchwaly Senatu, p. 1-2, czytamy:

Interes gospodarczy i spoleczny Polski wymaga, aby dalsza prywatyzacja banków, w tym PKO BP i BGZ, przebiegala w sposób zgodny z intencja spoleczenstwa i Sejmu PRL oraz w sposób zabezpieczajacy polska racje stanu. W zwiazku z powyzszym. Sejm zwraca sie do rzadu RP, aby w terminie 3 miesiecy, liczac od daty przyjecia uchwaly, przedstawil Sejmowi zasady, jakie beda obowiazywaly przy prywatyzacji banków, w tym PKO BP i BGZ.


Z poprzednich fragmentów tej ksiazki juz wiemy, ile zakladów zamierzali oddac w pacht obcym geszefciarzom w 2000 roku. Spójrzmy wstecz na to, co oddali w 1999 roku. Do konca listopada 1999 wyzbyto sie udzialów (akcji) 80 proc. zakladów. Brak miejsca na ich wyliczanie. Byly to: cementownie, huty, kopalnie, Zaklady Naprawcze Taboru Kolejowego, banki, zaklady miesne w tym slynne ze strajków, blokad, interwencji neo-ZOMO zaklady „Tormies". Roztrwonili przedsiebiorstwa budowlane. Rozpoczeli wyprzedaz nielicznych juz gigantów, takich jak PZU S.A. - 30 proc. akcji przejal kapital portugalski, co dla Wasacza oznaczalo ogromny sukces, Z PRL „Lot" 10 proc. akcji przejal Swaissair. Antypolska sitwa podjela decyzje o „prywatyzacji" PKP. Polski handel w miastach dogorywa, wypierany przez supermarkety zachodnie: maja w swych lapach juz 15 proc. handlu detalicznego, co przy skali tej inwazji jest dopiero poczatkiem potopu. „Kne-Sejm" skreslil zapis, wedlug którego 51 proc; udzialów w polskiej lacznosci powinno pozostawac w rekach panstwa7.


1. Tylko 16 z 200!

2. Dlaczego tylko „graniczy" ze zdrada, a nie jest jawna zdrada?



209


Media zostaly prawie w calosci przejete przez kapital zagraniczny, miedzy innymi dlatego trwa w nich nie­przerwany festiwal propagandy pro-unijnej. Na 90 wydawnictw o zasiegu krajowym, w 41 uczestniczy kapital zachodni, a 15 wydawnictw przejal w calosci. Prasa lokalna -w 50 proc. juz niepolska. Pisma mlodziezowe i kobiece - niemal w 100 proc. obce;

sieja nihilizm, propagande wszelkich form wyuzdania, „wolnosci", umyslowej pustki, pseudoproblemów, pseudo-wartosci. Zorganizowano Polski Koncern Naftowy, jeden z najwiekszych w Europie - ale tylko po to, aby za jednym pociagnieciem oddac te zlota kure w obce lapy.


I wreszcie - KERM zgodzil sie na sprzedaz akcji Skarbu Panstwa znajdujacych sie w 13 spólkach nalezacych do Narodowych Funduszy Inwestycyjnych. Odstapil takze od publicznego trybu sprzedazy oferowanych papierów wartosciowych.


Mafia robila i robi co chce. Szulerskie karty wymienia pod stolem. Kpi, szydzi, grabi i niszczy z usmiechem na polskojezycznych gebach.


Glównym „bohaterem" tych przekretów byl stale minister E. Wasacz, oczywiscie wiemy poslugiwacz Balcerowicza i niemieckich wplywów.

W grudniu 1999 i styczniu 2000 grupa po polsku myslacych i czujacych poslów rozpoczela kampanie na rzecz „obalenia" Wasacza. Oto chronologia tej calomiesiecznej, niestety daremnej batalii2. Streszczam ja po to by wykazac, jak bezradni sa propolscy poslowie i politycy, jak wielka jest skala zniewolenia Polski. Uderzenie poszlo w kierunku Wasacza, lecz posel Jan Lopuszanski z trybuny „Kne-Sejmu" powiedzial jakze slusznie:

Dziwi mnie, ze to uderzenie dotknelo akurat pana Wasacza, który rzeczywiscie jest reprezentantem i wykonawca tej polityki, ale nie glównym sprawca. Przeciez sa sprawcy wyzej umocowani politycznie. Jest pan wice-premier Balcerowicz, jest pan premier Jerzy Buzek — osoby, które te polityke autoryzuja...

22 grudnia na rece marszalka Sejmu zlozony zostaje wniosek o odwolanie ministra skarbu, podpisany przez 74 poslów AWS reprezentujacych wszystkie nurty tego ugrupowania. Pomyslodawca wniosku byl posel Adam Biela, wspólautor projektu powszechnego uwlaszczenia. Poslowie zarzucili ministrowi „bledy" w prywatyzacji, szczególnie sektora bankowego i przemyslu cukrowniczego, brak spójnej polityki prywaty­zacyjnej, zly nadzór wlascicielski nad przedsiebiorstwami skarbu panstwa. Tuz po swietach w sprawie tej wypowiedzieli sie:


Rzecznik Akcji Piotr Zak- uznajac wotum nieufnosci dla wlasnego ministra za pomysl niefortunny i sekretarz klubu Kazimierz Janiak wyrazajacy ubolewanie z powodu nie poddania wniosku pod dyskusje na forum klubu. Zak zapowiedzial równiez, ze najblizsze posiedzenie klubu poswiecone zostanie tej sprawie. Liderzy akcji próbuja jednoczesnie namówic niektórych poslów do wycofania podpisów, pytajac jednoczesnie a marszalka, czy bedzie mozna wówczas wycofac wniosek w zwiazku z brakiem wystarczajacej ilosci podpisów. Marszalek Plazynski odpowie niebawem kierownictwu AWS, ze nie ma takiej mozliwosci i wniosek musi byc glosowany.


1. Juz ten zapis zlamano prywatyzujac telekomunikacje.

2. Przedruk z: „Glos", 4/810.



210



4 stycznia dochodzi do posiedzenia klubu. Przeciwnicy wniosku próbuj a metoda kij a i marchewki zmusic przeciwników Wasacza do uleglosci. Czesc poslów podpisanych pod wnioskiem stwierdzila, ze wprowadzono ich w blad, gdyz sadzili, ze podpisuja wniosek skierowany do wladz klubu, a nie [do] parlamentu. Twierdzenia takie padly glównie ze strony poslów SKL, a premier na tej podstawie zagrozil skierowaniem do prokuratury oskarzenia o falszerstwo wymierzone w inicjatorów i liderów „rebelii" -poslów Tomasza Wójcika, Adama Biele i Gabriela Janowskiego.

Politycy z SKL proponuj a ponadto na posiedzeniu klubu:

— wprowadzenie dyscypliny przy glosowaniu;

- cofniecie przez klub rekomendacji dla przewodniczacych komisji sejmowych, którzy podpisali sie pod wnioskiem (dotyczy to poslów Tomasza Wójcika, Gabriela Janowskiego i Jana Marii Jackowskiego).

Poslowie ZChN proponuja zas, aby na posiedzeniu klubu przeglosowac wotum wobec Wasacza i od jego wyników uzaleznic dymisje ministra. Poslowie Rybicki i Janiak uwijaja sie jak w ukropie, aby do glosowania nie dopuscic. Aby udobruchac wnioskodawców padaja enigmatyczne propozycje „dyskusji merytorycznej" z premierem nad polityka Wasacza oraz uwzglednienie postulatów uwlaszczeniowych w programie rzadowym. Ostatecznie klub zobowiazuje Janowskiego do wycofania wniosku. Gdyby do tego nie doszlo, klub ma ustanowic dyscypline w glosowaniu.


5 stycznia - Janowski stanowczo odmawia wycofania wniosku. Jak twierdzi, nie moze podejmowac decyzji za innych... W odpowiedzi na to grozi sie usunieciem Janowskiego z klubu za nagminne lamanie dyscypliny. Wkrótce nadzorujacy klubowa dyscypline posel Andrzej Szkaradek oglasza liste najczesciej lamiacych dyscypline poslów Akcji, która staje sie ulubionym tematem „analiz" prasowych i telewizyjnych. Zaczyna sie wyliczanka „brzydkich kaczatek".


6 stycznia pojawiaja sie pogloski o dymisji Wasacza, dementowane przez jego ministerstwo. W obronie Wasacza staje Leszek Balcerowicz. Premier J. Buzek spotyka sie z sygnatariuszami wniosku. Takze inne zespoly „negocjacyjne" próbuja zmiekczyc przeciwników ministra. Jednoczesnie wladze klubu decyduja, ze o postepowaniu klubu wzgledem „rebeliantów" zdecyduje Rada Krajowa AWS na specjalnym posiedzeniu.

7 stycznia na lamach „Wyborczej" posel Aleksander Hall z SKL oskarza swoich klubowych kolegów o warcholstwo i anarchie wracajac do sprawdzonej retoryki Urbana z czasów stanu wojennego. Marian Krzaklewski grozi, ze osoby glosujace za odwolaniem Wasacza nie otrzymaja miejsca na listach wyborczych AWS'. Szybko orientuje sie, ze zbyt ostre postawienie sprawy pozbawi koalicje wiekszosci, dlatego za odebraniem miejsc na listach wyborczych nie pójdzie jego zdaniem usu-niecie'z AWS-u.



l. To jedna z licznych „tajemnic" pózniejszej wyborczej kleski Krzaklewskiego - przyp. H.P.



211

Premier prowadzi negocjacje tlumaczac wnioskodawcom niemoznosc spelnienie niektórych z ich postulatów. SKL i RS AWS najostrzej wypowiadaja sie za ukaraniem „rebeliantów".

10 stycznia lider AWS-SKL Miroslaw Styczen rzuca propozycje reformy funkcjonowania klubu, czyli zmniejszenia liczby czlonków prezydium klubu z 20 do 10. Liderzy gdanskiej „Solidarnosci" „spontanicznie" apeluja o przykladne karanie poslów AWS lamiacych dyscypline; w tym niedopuszczanie ich do stanowisk rzadowych i na listy wyborcze.


11 stycznia Rada Krajowa „Solidarnosci" uznaje, ze powinno sie usuwac z wladz klubu i list wyborczych Akcji poslów lamiacych dyscypline. Jednoczesnie czlonkowie Rady wyrazali zaniepokojenie i niezadowolenie z konfliktowej sytuacji w klubie. W tych dniach ulubionym obiektem prasowych przycinek i nagonki ze strony liderów RS AWS oraz AWS-SKL staje sie posel Janowski. Premier poprzez media krytykuje przeciwników Wasacza, jednoczesnie prowadzac z nimi w Sejmie rozmowy.


12 stycznia Marian Krzaklewski podczas pobytu w rodzinnej Kolbuszowej wyraza przekonanie, ze wystarczy zdyscyplinowac Akcje, aby jej notowania w sondazach podskoczyly o 10%.


13 stycznia w palacu w Jablonnie przez 9 godzin obraduje Rada Krajowa AWS. Ustala miedzy innymi, ze poslowie lamiacy dyscypline nie beda umieszczani na listach AWS i nie beda wysuwani na stanowiska w organach wladzy - jednoczesnie nie ma mowy o usunieciu ich z klubu. Zwolennicy restrykcji nie byli jednak przekonani, czy okaza sie one skuteczne (znalazlo to wkrótce potwierdzenie w toczacych sie nadal negocjacjach premiera z wnioskodawcami). Przeciwnicy Wasacza komentuja zlosliwie, ze podejmujacy te decyzje czlonkowie wladz wejda do parlamentu nawet przy niklym poparciu dla Akcji. Ponadto pytaja, czemu nie reagowali tak ostro, gdy posel Aleksander Hali z SKL lamal dyscypline klubowa?


Poslowie ZChN ponownie apeluja o wewnatrzklubowe glosowanie nad Wasaczem proszac, aby wladze Akcji nie ignorowaly zdania 74 poslów AWS. Jednoczesnie czesc ZChN z prezesem Pilka na czele proponuje zmiane premiera. Zostac mialby nim Marian Krzaklewski. Tymczasem nabieraja wigoru zadania AWS-SKL domagajace sie odwolania premiera Buzka. Wsród kandydatów na nowego premiera najczesciej wymienia sie osobe marszalka Sejmu Macieja Plazynskiego.


14 stycznia - sad kolezenski RS AWS decyduje o wykluczeniu z Ruchu Spolecznego Gabriela Janowskiego - to szczytowy moment nagonki na posla ruchu ludowego. Janowski twierdzi, ze nie byl czlonkiem RS AWS, jednoczesnie zapowiada, iz nie wycofa wniosku o odwolanie Wasacza. Liderzy akcji wylewaja przed dziennikarzami swoje dylematy: niezrecznie bedzie usunac z klubu 40 poslów przeciwnych Wasaczowi, gdyz wówczas koalicja utraci wiekszosc parlamentarna a wówczas...


Podrzuca sie takze „rebeliantom" wyjscie „honorowe" - czyli nieobecnosc podczas glosowania. Powraca w Akcji dyskusja o zmianach w rzadzie.



212

16 stycznia na posiedzeniu dzialaczy ludowych zwiazanych z Akcja wyrazono pelne poparcie dla dazen Gabriela Janowskiego i innych poslów chcacych odwolania Wasacza. Przez wiele godzin rolnicy oczekiwali posla Janowskiego. Póznym popoludniem jego najblizsi wspólpracownicy (Marek Czwarno i doktor Zygmunt Hortmanowicz) prowadza go wyraznie niedysponowanego wprost przed obiektywy licznie zgromadzonych dziennikarzy.


19 stycznia w srode rozpoczyna sie decydujace posiedzenie Sejmu. Obrady odbywaja sie na uboczu konfliktu o Wasacza. Premier nadal pertraktuje z liderami przeciwników ministra - Adamem Biela i Tomaszem Wójcikiem, szukajac porozumienia. Liderzy Akcji do czwartku w poludnie zdradzaja duze zdenerwowanie. Z obu stron widac wyczekiwanie na rozwój wypadków.


20 stycznia w poludnie tuz przed odlotem do Lizbony premier opuszcza spiety i wyraznie wycienczony pokój, w którym prowadzone byly rozmowy z liderami wnioskodawców. W wygloszonym mediom krótkim oswiadczeniu sygnalizuje, ze wszystko jest na dobrej drodze: „bedziemy musieli zajac sie powaznymi problemami", jak holding cukrowy, uwlaszczenie i prowadzace do niego przemiany w procesie prywatyzacji... Posel Wójcik stwierdza, ze pojawila sie realna szansa porozumienia. Zapewnia jednoczesnie, ze tym razem bedzie ono realizowane i obejmie zarówno utworzenie z czesci cukrowni holdingu Polski Cukier jak i program powszechnego uwlaszczenia.


21 stycznia nieoficjalnie dowiadujemy sie, ze posel Wójcik jest w posiadaniu pisemnego zobowiazania sie premiera do realizowania podjetych w czwartek ustalen. Jednak wieczorem widac wyrazne rozdraznienie i zalamanie przeciwników Wasacza. Liczni poslowie dementuja istnienie pisemnego porozumienia.


22 stycznia glosowanie w Sejmie nad wotum nieufnosci dla ministra Wasacza. Kierownictwo AWS i premier wykazuja wyjatkowy spokój. Do odwolania potrzeba 231 glosów. Za usunieciem ze stanowiska ministra glosuje 229 postów, wstrzymuje sie 2, przeciwko odwolaniu jest 176, a 53 nie uczestniczylo w glosowaniu'.



Czym skorupka za mlodu...

To stare porzekadlo odniesmy do premiera Jerzego Buzka, jak wiadomo bezwolnej kukly zachodnich eurokratów, eurofolksdojcza w randze premiera z nadania AWS-o-wskich niszczycieli Polski sterowanych przez Unie Wolnosci.

Tatus Jerzego Buzka, to przedwojenny senator. Tenze senator - Józef Buzek, byl przed wojna wspólzalozycielem Komitetu Organizacyjnego Unii Paneuropejskiej. Tu nieco kontekstu historycznego. Twórca zglajszlachtowania panstw europejskich w tzw. Unie Paneuropejska byl slynny mason Richard Coudenchove-Kalergi, mieszaniec niemiecko-zydowsko-japonski. -


1. W 30 dni dookola Wysacza. „Glos" 4/810.



213

Twórca Pan-Europejskiego pomyslu, groznej utopii realizowanej praktycznie dopiero pól wieku pózniej, wylozyl swoje racje w ksiazce Pan-Europa (Wieden 1923). Potrzebe zmiksowania narodowych panstw Europy uzasadnial tym samym, czym uzasadniajajego pogrobowcy: rzekomo lepszymi mozliwosciami utrzymania pokoju europejskiego, obrona przed komunistyczna Rosja, a takze powrotem Europy do jej przywódczej roli w swiecie. W innych swoich pracach, mniej dostepnych, Richard Coudenhove-Kalergi mówil wyraznie, ze te procesy unifikacyjne, polegajace na zagladzie panstw narodowych maja na celu dokonczenie dziela emancypacji Zydów, odzyskiwania przez nich przywódczej roli w swiecie jako przedstawicieli narodu „wybranego". Jerzy Chodorowski, autor ksiazki: Qy zmierzch panstwa narodowego?1 przytacza kilka „zlotych mysli" tego prekursora ukolchozowienia Europy.

Tysiacletnia niewola pozbawila Zydów, z rzadkimi wyjatkami, gestów panskosci (...). Tak to zydowski, duchowy naród panów (das geisti-ge Heer einvolk der Juden) musi cierpiec pod brzemieniem cech niewolnika, które wycial na nim jego rozwój historyczny.

Jezeli juz wiemy, ze Europe nalezy oddac we wladanie narodu panów, Coudenhove-Kalergi uzasadnia zbawienne skutki takiego dobrowolnego ujarzmienia swiata gojów przez zydowski naród panów:

Od tysiaca lat Europa usiluje wytepic naród zydowski. Tymczasem zamiast zniszczenia Zydów, dokonala wbrew swej woli, droga kunsztownej selekcji ich uszlachetnienia i wychowania do roli, która moga spelnic w przyszlosci jako naród - przywódca. Nie dziwi wiec, ze naród ten wyrwawszy sie z wiezienia getta, rozwija sie w duchowa szlachte Europy. Jak juz wiemy - prawdziwej selekcji, radykalnego, ludobójczego oddzielenia wielomilionowego motlochu zydowskiego od zydowskiej „szlachty", dokonal dopiero hitleryzm, uzbrojony militarnie i gospodarczo do tej roli przez swiatowe zy-dostwo, zwlaszcza amerykanskie. Coudenhovc mówi dalej niemal proroczo to, co ponad pól wieku pózniej wiernie podejmuja Z. Brzezinski i Rockefeller, forsujac pomysl budowy trzech centrów swiata, trzech mega-supermarketów: Eurazji, Ameryki i Japonii. Wlasnie Coudenhove zapowiadal powstanie eurazjatyckiej rasy panów:

Eurazjatycka rasa przyszlosci, zewnetrznie podobna do staro-egipskiej, zastapi róznorodnosc narodów przez róznorodnosc osobowosci.


Polski publicysta Stanislaw Sopicki juz wtedy2 latwo rozszyfrowal te globalistycz-ne plany ówczesnego zydoniemieckiego faszysty i rasisty piszac:

Jest rzecza jasna, ze idea „Pan-Europy" najsympatyczniejsza wydac sie musi tym narodom, które (jak Zydzi) nie maja w Europie swojej ojczyzny i tym, które (jak Niemcy) moga ufac, ze dzieki swojej sile liczebnej i go­spodarczej, zajma w nowym organizmie politycznym stanowiska pierwszorzedne. Istotnie, stosunkowo najwiecej wyznawców znalazly idee Coudenhovego miedzy Zydami i Niemcami.


1. Wyd. Wers, Poznan 1996, s. 108.

2. „Prad", 1926,s. 89-95.



214

Istotnie - dodajmy madrzejsi o prawie 80 lat - idea Unii Europejskiej najwiecej zwolenników posiada w tychze dwóch agresywnych i rasistowskich nacjach.


Powrócmy do maci, naci i klanu Buzków. Kasacyjny program Europy zmiksowanej pod wodza Zydów i Niemców, w Polsce a wkrótce potem i w Europie zachodniej zaczal napotykac na coraz wiekszy opór w miare wzrastania potegi hitlerowskiej III Rzeszy. Sprawa stanela na doslownym ostrzu hitlerowskiego noza od czasu, kiedy Hitler zaczal coraz brutalniej domagac sie tzw. „korytarza", który by polaczyl III Rzesze z Prusami Wschodnimi. Niemiecki „korytarz" oznaczalby praktycznie odciecie Polski od Baltyku. Jak wiadomo, polski rzad powiedzial twarde „nie!" ustami ministra Becka. Skutek - druga wojna swiatowa.


I wlasnie dla przelamania oporów Polaków, polskiego rzadu w sprawie „korytarza", przedwojenni eurofolksdojcze powolali tzw. Komitet Organizacyjny Unii Paneuropejskiej - blizniaczego prekursora dzisiejszej „Narodowej" Rady Integracji Europejskiej pod wodza Buzka - Juniora. Obydwie te antypolskie agentury mialy i maja ten sam cel - propagande kasacji Polski.


Oto sklad tego przedwojennego komitetu zdrady narodowej:

- Aleksander Lednicki - przewodniczacy;

- senator Józef Buzek - ojciec premiera Jerzego Buzka;

- emerytowany minister Hipolit Gliwic;

- byly posel Witold Kamieniecki;

- senator Stanislaw Posner;

- hrabia W. Rostworowski;

- plk Walery Slawek;

- dr Mieczyslaw Szawlewski;

- minister Józef Targowski 7.

Istnieje pewna ponura prawidlowosc laczaca tych intemacjonatów - poza Józefem Buzkiem oraz hr. W. Rostworowskim - wszyscy wymienieni byli masonami. Ich przynaleznosc masonska stwierdzono na podstawie ustalen policyjnych w Archiwum Akt Nowych. Wszystkich wymienia, z podaniem wolnomularskich afiliacji i biogramów, Ludwik Hass w ksiazce: Wolnomularze polscy w kraju i na swiecie 1921-1999. Slownik biograficzny. Uzupelnia on wczesniejsze ustalenia Leona Chajna w: Wolnomularstwo -w II Rzeczypospolitej.


Zatrzymajmy sie, nie bez powodu, przy Hipolicie Janie Gliwicu (1878-1943). Posród niezliczonych funkcji pelnionych przed druga wojna swiatowa, ten socjalista byl w latach 1927-1930 delegatem rzadu na VIII i IX Zgromadzenie masonskiej Ligi Narodów. Byl wieloletnim czlonkiem Unii Miedzyparlamentarnej, prekursorki Parlamentu Europejskiego oraz Zwiazku Paneuropejskiego. Jego zaslugi masonskie, to m.in. czlonkostwo w lozy „Kopernik". W latach 1933-1936 piastowal godnosc Wielkiego Sekretarza Wielkiej Lozy Narodowej Polski, a w latach 1937-19382 - Pierwszym


1. Jerzy Chodorowski: Richard Coudenhove-Kalergi i jego doktryna zjednoczenia Europy. „Wolna Polska" nr 154, s. 23.

2. Do czasu rzadowego zakazu istnienia i dzialania masonerii w Polsce.



215


Wielkim Namiestnikiem tej lozy7. W 1922 roku nadano mu stopien kawalera Rózanego Krzyza. Byl masonem miedzynarodowej rangi, m.in. przedstawicielem Rady Najwyzszej na obszar Polski przy Radzie Najwyzszej USA Jurysdykcji Poludniowej oraz Radzie Najwyzszej USA Jurysdykcji Pólnocnej.

Synem Hipolita Gliwica byl Tadeusz Gliwic (1907-1994). Przed woj na piastowa? szereg godnosci masonskich w lozy „Kopernik" i lozy „Staszic", a w 1961 roku byl czlonkiem zalozycielem (reanimatorem) lozy „Kopernik" - od 1991 roku nazywanej Wielka Loza Narodowa Polski. Zyskal przedostatni 32 stopien masonskiego wtajemniczenia, nadany mu 20 pazdziernika 1991 roku przez „American Military Scottish Rite Bodies" (ryt szkocki) w Mannheim w Niemczech. Wolnomularska kariere uwienczyl najwyzszym, 33 stopniem masonskiego wtajemniczenia uzyskanym w 1993 roku, z nadania Rady Najwyzszej USA Jurysdykcji Poludniowej w Waszyngtonie. Nastepnego dnia po tym awansie - 19 pazdziernika 1993 roku zostal wybrany Wielkim Komandorem Polskiej Rady Najwyzszej.


General Józef Haller dokonal uroczystych zaslubin Polski Odrodzonej z Baltykiem. Zbezczescil tamten historyczny akt Buzek-Junior, syn tamtego Józefa Buzka, wspólzalozyciela Komitetu Organizacyjnego Unii Paneuropejskiej. Robiac doslownie wszystko co w jego mocy na rzecz kasacji suwerennosci Polski, Jerzy Buzek „zaslubil" Baltyk - dla kogo? Dla Niemców, dla europejskiej zydomasonerii. Robil przeciez wszystko jako premier, aby Niemcy powrócili nad Baltyk w roli panów.


Posel Jan Lopuszczanski z Porozumienia Polskiego, podczas sejmowej debaty dotyczacej „przystapienia" Polski do Unii Europejskiej2 wywalil Buzkowi i jego euro-folksdojczom prosto w oczy:

- Panie Premierze! Czy nie boi sie Pan, ze w takiej sytuacji rzucanie pierscienia do Baltyku moze byc odczytane jako karykatura tamtego patriotycznego gestu? Czy Pan nie sadzi, ze gdyby gen. Haller ozyl i wzial w swe rece rzady w Polsce, to tych, którzy uczestnicza w wyprzedazy dobra Narodu, po prostu postawilby pod sciana?


Wysoki Sejmie! Czy ci, którzy dzis uczestnicza w dobijaniu Polski nie zastanawiaja sie, ze moze przyjsc czas, w którym Naród Polski otworzy liste imion zdrajców, którzy otrzymawszy z rak Narodu prawo pelnienia sluzby publicznej, nie wykorzystali jej dla dobra Narodu, ale do jego niszczenia i ze oskarzenie przeciw nim zostanie postawione w imie prawa Narodu do niepodleglosci i suwerennosci w swoim wlasnym panstwie i w imie zasady karania zdrajców. Czy ci, którzy uczestnicza w dobijaniu Polski nie przypuszczaja, ze Ojczyzna nasza, dzis; ubezwlasnowolniona, ograbiana, upokarzana, wróci do swej sily i dopelni sadu nad zdrada?

Te pytania, wprawdzie przerywane oklaskami poslów polskiego pochodzenia, pozostaly bez odpowiedzi. Niektórzy zdrajcy i jawni wrogowie jedynie spuscili lby i slepia... I dalej robia swoje.

1. Ludwik Hass, tamze, s. 140.

2. Debata odbyla sie 16 lutego 2000.



216

Premier Jerzy Buzek byl skrajnie szkodliwym dla Polski czlowiekiem o mentalnosci lokaja: bezkrytyczny potakiwacz, tak w tej roli wytrwaly i konsekwentny, ze gdyby przewidziec jego postawe na progu jego kariery jako premiera, mozna by bylo nagrac na magnetofon jego przyszle przemówienia w konkretnych kwestiach i potem przez kilka lat odtwarzac na posiedzeniach „Kne-Sejmu" i rzadu.


Nie sprzeciwil sie nigdy swym politycznym i ideowym wspólnikom - zydoko-munistom z Unii Wolnosci i SLD. Uczynil to tylko raz i natychmiast skutkowala ta jego niesubordynacja rozpadem „koalicji" rzadowej.

Poszlo o stajnie Augiasza, której nazwa brzmi: Warszawska Gmina Centrum, lukratywne gniazdo korupcji i marnotrawstwa, nepotyzmu politycznego i personalnego o niewyobrazalnej skali7. Mocodawcy J. Buzka postanowili poskromic zydokomunistyczna Rade Gminy, postawic tam komisarza do czasu wyborów nowej rady. Zakotlowalo sie: Balcerowicz okrzyknal to zamachem na demokracje, lamaniem prawa, „zrywaniem" umowy koalicyjnej. Unia Wolnosci postanowila „wystapic" z koalicji, w której w rzeczy samej praktycznie nigdy nie byla, pozostawala bowiem w stalym ideowym i programowym sojuszu z zydokomuna spod znaku SLD.


Co dzialo sie w Gminie Centrum? Przede wszystkim korupcja, kupczenie terenami centrum Warszawy, gdzie cena jednego metra gruntów jest zawrotnie wysoka. Siedmiuset radnych, lukratywne pensje, siedmiu zastepców burmistrza Gminy Centrum. Jednym z radnych byl i jest (lipiec 2000) niejaki Bogdan Tyszkiewicz. Jezdzil najnowszym modelem Mercedesa za 60 000 dolarów. Byl bezkarny. „Rzeczpospolita", za nia „Gazeta Polska" (31 V 2000) opisywaly wydarzenie, kiedy to pan radny Tyszkiewicz - pijany, wymachiwal pistoletem, na który nie mial pozwolenia, krzyczac, ze wszystkich wystrzela. Lokal, w którym wtedy balowal, jest okreslany jako „znany z gangsterskich spotkan". Ochroniarze Tyszkiewicza, u których znaleziono kolejna nielegalna sztuke broni pana radnego, sa dobrze znani policji ze zwiazków z tzw. mafia pruszkowska („Rzeczpospolita"). Inny radny tej gminy, naprawde inny bo prawdomówny zapewnial: Jako lekarz uwazam, ze dzialal on (Tyszkiewicz - H.P.) nie tylko pod wplywem alkoholu, lecz równiez narkotyków. „Rzeczpospolita" i „Zycie" informowaly, ze radny Tyszkiewicz pelnil jednoczesnie: funkcje panstwowe, byl doradca ministrów Janusza Tomaszewskiego (zdjetego za udowodniona wspólprace z Bezpieka) i min. Ja­cka Debskiego. Tyszkiewicz nie ma wyzszego wyksztalcenia, ponadto byl jednym z najmniej aktywnych samorzadowców.


Bagno zwane wladzami Gminy Centrum kislo od pierwszych lat „posierpniowego" Okraglego Stolu. Od 1992 roku tworzono ksiegi wieczyste dla nieruchomosci o nieuregulowanej sytuacji wlasnosciowej! Byla to prosta kontynuacja bezprawia zapoczatkowanego przez rezim stalinowski za czasów Bieruta. Przyklady: na ulicy Sosnowej wybudowano biurowiec na tylach Holiday Inn - ulicy tej juz praktycznie nie ma, budowa jest zwarta, numery sa inne. Nagminnie narusza sie stany wlasnosci przedwojennej. „Wyprodukowano" wiele nowych ksiag wieczystych, a prawdziwym wlascicielom poszukujacym starych ksiag utrudniano dostep do nich. Tak rezyserowany balagan i naruszanie praw wlasnosciowo-notarialnych otworzylo droge do fali nowych uwlaszczen.

„Pracowala" tam Ludmila Wujec, zona Henryka Wujca z UW, córka bylej wysokiej ranga funkcjonariuszki UB -Reginy Okret (lub Okrent).



217

Dokonano „zwrotu" dzialek róznym dziwnym pretendentom, niekoniecznie slusznym'. Byli to jacys funkcjonariusze SB, jacys wysocy funkcjonariusze partii, którzy wykupowali roszczenia od przedwojennych wlascicieli na dziesiatki sposobów. Oto trzy „pietra" takich peerelowsko-SLD-owsko-Unijnych zagrywek na przykladzie pewnej kamienicy. Przyklad wrecz szkoleniowy, szczególnie ponury, bo dowodzacy nienaru­szalnej ciaglosci systemu powojennego terroru z systemem krypto-terroru po-okraglostolowego: -


W latach 70. atrakcyjna kamienice otrzymala urzedniczka KC PZPR, odbylo sie to na zasadzie „odkupienia" roszczen wlasnosciowych. W latach 90. - a wiec juz za „demokracji", kamienice „odzyskala" córka tamtej partyjniaczki, nastepnie obiekt ten sprzedano firmie zagranicznej!


Podobnie - przy ulicy Brackiej, a wiec w centrum Warszawy, nieruchomosc zawlaszczyl jakis ubek w czasach stalinowskich a teraz „odzyskali" ja jego zapewne juz rózowi „spadkobiercy". Takimi sposobami zawlaszczono wiele gruntów i domów, choc ich wlasciciele lub prawowici spadkobiercy zyja, ale w warunkach dzialania wladz Gminy sa bezsilni. Kiedy uroczyscie dokonywano otwarcia tzw. „Zlota Center", skrzyknela sie dosc liczna rodzina prawowitych wlascicieli nieruchomosci: przyszli z transparentem informujacym o tym bezprawiu. W atmosfera B skandalu, konsternacji i tego desperackiego „naglosnienia", wlascicielom cos tam wyplacono za te grabiez w bialy dzien, dokonana „w panstwie prawa".


Jeszcze inny przyklad: dr Ceremuzynski (!) ze Szpitala Kardiologicznego imj| Pilsudskiego zwrócil sie do Gminy Mokotów o przydzial dzialki w czasie, kiedy przydzialy byly zamrozone. Teren byl w calosci prywatny, zamieszkaly przez starszych ludzi, wlasnie starajacych sie o zwrot terenu zabranego im przez Bieruta. Sporzadzono j jednak akt notarialny - niewazny wedlug radnej Pitery. Powstala wkrótce sporna zaleglosc z tytulu nieplacenia oplaty dzierzawnej, zatem okrojono z tego terenu l 400 metrów kwadratowych i „zwrócono" gminie. Tak przy okazji „rozwiazano" sprawe domu'| znajdujacego sie na tym terenie - a mozna go bylo zwrócic wlascicielom i choc w czesci zaspokoic ich krzywde. Dzialo sie to w 1996 roku. Nastepnie rozpoczeto przygotowania do budowy „apartamentowców". Na interwencje radnej Piterowej, prezydent War­szawy M. Swiecicki (ziec stalinowca Szyra - „bohatera" z wojny domowej w Hiszpanii)zaprzeczyl, by rzekomo zamierzano tam budowac apartamentowce.

Tymczasem wiadomosc o apartamentowcach wyszla od samego dr. Ceremuzynskiego. Powiedzial to podczas konferencji prasowej w szpitalu przy ulicy Grenadierów. Jezeli mial to byc obiekt szpitalny publiczny, to chyba prywatny, bo budowy szpitali juz sie nie rozpoczyna w zwiazku z katastrofa finansowa panstwowej sluzby zdrowia. Jezeli zas mialaby to byc prywatna klinika - to dlaczego angazuje sie w to gmina, depczac prawo? Inwestycja jednak nie powstala, bo zbankrutowala firma budowlana, która miala ja wznosic, ale przedtem jeszcze „zdazyla" kupic teren przy ulicy Kruczej i Pieknej (absolutne centrum stolicy!) oraz przy ulicy ks. Skorupki - teren nastepnie „przekazala" niemieckiemu bankowi.

l. „Nasza Polska" 24 V 2000. Wywiad z uczciwa, spoza ukladów radna Gminy — Julia Pitera.




218

Bylo to kolejne naruszenie prawa: kiedy notarialny zamiar budowy upada - gmina ma prawo pierwokupu danego terenu - Gmina Centrum nigdy nie skorzystala z tego prawa! Radna Pitera:

...Bo przeciez ja wiem o trzech urzedniczych domach w budowie, które maja sie nijak do zarobków ich wlascicieli, znam wielu urzedników (gminy Centrum - H.R), którzy jezdza bardzo drogimi samochodami i wy-mieniajaJe na jeszcze drozsze, co tez ma sie nijak do ich zarobków (...). Jeden z moich kolegów powiedzial, jeszcze w pierwszej kadencji, ze tak naprawde Warszawa jest biurem posrednictwa w obrocie nieruchomosciami.


I takiego to przestepczego Eldorado o stazu równym wiekowi „III RP", wiedzac o tym bagnie doskonale - bronili szlachetni obroncy prawa i praworzadnosci - Balcerowicz z jego pretorianami - czyli „demokratyczna" Unia Wolnosci. Bronili wspólnie ze swymi wspólnikami z SLD. To przeciez gensek SLD L. Miller powiedzial, ze za zamach na Gmine Centrum premier J. Buzek powinien kiedys stanac przed Trybunalem Konstytucyjnym! Byloby dobrze, gdyby Miller sam przedtem stanal przed Trybunalem Konstytucyjnym za setki tysiecy dolarów „pozyczonych" od KPZR!


Szary mieszkaniec czekal na zalatwienie prostej sprawy miesiacami. Inni - z „niewiadomych" powodów cieszyli sie ekspresowym przyspieszaniem swych spraw - jak stwierdzal komisarz Andrzej Herman. Ustawowe terminy postepowania administracyjnego, w tym obslugi spraw mieszkanców, byly fikcja.



Mec. Herman mówil w wywiadzie dla „Naszej Polski" (31 V 2000):

Akta wedruja od wydzialu do wydzialu, a czlowiek jest bezsilny wobec tej biurokracji. Jest np. takie malzenstwo, w którym maz jest ciezko chory na serce, po zawalach, i chca zamienic mieszkanie na czwartym pietrze na mieszkanie na parterze. Byli gotowi wziac mieszkanie nawet do remontu. Zwrócili sie do gminy, a tu bezduszni urzednicy odpowiadaja, ze nie ma mieszkan. Tymczasem to nieprawda! Bo sa rózne mozliwosci.


Na pytanie dziennikarzy „NP", dlaczego nie zalatwiono tej prostej sprawy, mec.

Herman podaje powód:

- Po prostu urzednicy sugerowali temu malzenstwu koniecznosc zastosowania róznego typu „przyspieszaczy". Oni jednak na to nie poszli. Komisarz Herman oswiadczyl, ze przyszedl tu z decyzji premiera Buzka, aby ukrócic korupcje. Ale okazalo sie, ze po dwóch latach swego urzedowania premier pa­nstwa jest figurantem - urzednicy dzielnic Wola i Ochota nie chcieli ustapic, oddac kluczy do biur, a wójt Gminy Wieteska w obecnosci kamer telewizyjnych, na oczach milionów telewidzów zerwal plomby zalozone na gabinecie przez nowa ekipe wladzy Centrum. Inne wydarzenia przebiegaly jak na gangsterskim filmie, m.in. wymiana ekip ochroniarzy starej wladzy na ekipe nowej...


Cale zawirowanie poszlo o wielkie pieniadze, o stolki, o samochody, o decyzje w sprawach gruntów. Bylo w gminie Centrum 18 sluzbowych samochodów o pojemnosci 2 000 cm marki opel. W ostatniej chwili wystawiono na licytacje osiem luksusowych opli vectra. Najbardziej lukratywne „przyspieszacze" to grunty gminy Centrum. Bylo tam wiele dzialek o nieustalonych wlasnosciach, w tym pozydowskich.



219

Tereny tej gminy, to tereny niemal calej przedwojennej Warszawy, a slynna zasada:

„Wasze ulice, nasze kamienice", posiadala w przedwojennej Warszawie szczególnie „zageszczona" praktyke.


Rozbicie tej mafii doslownej i przenosnej przez premiera J. Buzka stalo sie pretekstem „Zydunii Wolnosci" do zerwania „koalicji" z AWS. Upór Balcerowicza co do bezwarunkowej dymisji J. Buzka byl tu znamienny: Buzek ma odejsc w kazdym wariancie ewentualnych rozmów nad ponownym kleceniem koalicji! Ze strony Unii do dymisji podali sie: Balcerowicz, Geremek, Onyszkiewicz, Suchocka. W prasie opozycyjnej (nie mylic z „opozycja" w rodzaju SLD - „Trybuna") pojawily sie uzasadnione spekulacje nad tym trzasnieciem drzwiami przez Unie: szczury opuszczaja tonacy okret, „Titanic" (polska gospodarka i finanse) idzie na dno, odpowiedzialnosc za sabotaz zdrajców spadnie tym samym na AWS, która pozostanie przy wladzy w roli rzadowej mniejszosci.


Potem nastapily kolejne etapy tej ponurej komedii:

- „nieprzyjecie" przez Buzka rezygnacji wymienionych tuzów;

- glosy zagranicy: Balcerowicz i Geremek powinni pozostac „dla dobra" przemian ustrojowych i poprawnej „wizji" Polski na arenie miedzynarodowej;

- glosy zydomediów: Geremek musi pozostac, aby nie nastapilo

przerwanie „procesu przyjmowania Polski do UE".


Wielce pouczajace okazaly sie dwie pierwsze przymiarki do chwilowo opuszczonego premierostwa. Pojawil sie najpierw pierwszy kandydat - Boguslaw Grabowski, Przy blizszym przyjrzeniu sie temu czlonkowi Klubu AWS, okazalo sie, ze jest to „wtyka" „Zydunii" w AWS.


Grabowski jest czlonkiem Rady Polityki Pienieznej - nieformalnego „Komitetu Centralnego" zarzadzajacego polskimi finansami - niszczonymi przez sitwe Balcerowicza. Ukonczyl Uniwersytet Lódzki i... University of Windsor w Kanadzie. Od 1985 roku byl wykladowca ekonomii na Uniwersytecie w Lodzi. W latach 1988-1998 pracowal w NBP, w dep. Analiz i Prognoz Ekonomicznych7. Wykladal takze na Sussex University w Anglii. W 1993 roku byl zastepca wojewody lódzkiego. W 1997 roku - przewodniczacym Petrobanku S.A. Po roku powolano go do Rady Polityki Pienieznej.


Dobre zdanie mieli wiec o Grabowskim: L. Balcerowicz, rzecznik UW „Potocki", rzecznik NSZZ „Solidarnosc" w Lodzi Kajus Augustyniak, unicki lizus w AWS -Wieslaw Walendziak - wiceprezes Stronnictwa Konserwatywno-„Ludowego". Nazwal on Grabowskiego „bardzo dobrym kandydatem AWS". Nieco inaczej widzieli go niektórzy liderzy ZChN. Artur Zawisza powiedzial otwarcie, ze bylby to premier bliski UW2.


Alisci - Grabowski nieoczekiwanie „zrezygnowal". Powolal sie na swoje niewielkie doswiadczenie polityczne. Przedtem przez dwa dni tajemniczo usmiechal sie do kamer, niczego nie odmawial.


Drugi kandydat na slugusa UW w fotelu premiera, to marszalek „Kne-Sejmu" Maciej Plazynski.

1. „Gazeta Polska" 31 V 2000.

2. Tamze.



220


Glówni politrucy AWS przyznawali, ze Plazynski nadaje sie na premiera, bo jest „strawny" dla UW. Tu mijali sie z prawda: Plazynski to komprador UW i UE w AWS. Podczas apogeum konfliktu i wówczas jeszcze nieoficjalnych „przymiarek" do fotele premiera, Plazynski udzielil wywiadu „Gazecie Wyborczej" i przede wszystkim odniósl sie do sprawy „winy" za konflikt. Oswiadczyl, ze nie ma tu winy UW: decyzje podejmowali politycy AWS. Nie wyjasnial, czy to politycy AWS zadecydowali o zerwaniu koalicji z UW, czy tez mial na mysli decyzje Buzka i AWS o rozbiciu lokalnej sitwy UW-SLD w Gminie Centrum. W wywiadzie frontalnie zaatakowal polityke J. Buzka i M. Krzaklewskiego co dowodzilo, ze ten komprador UW juz wtedy palil za soba mosty pozorów. „Gazeta Polska"7 zestawila dossier Plazynskiego:


- W pazdzierniku 1999 podczas glosowania nad ustawa o dekomunizacji zlamal dyscypline klubowa AWS i wstrzymal sie od glosowania, czyli w praktyce glosowal przeciwko dekomunizacji;


- Opowiadal sie przeciw lustracji kandydatów do urzedu prezydenta. Wiazalo sie to z planowanym przez Plazynskiego objeciem stanowiska premiera, a nastepnie kandydowania na stanowisko prezydenta.


- W czasie rzadów T. Mazowieckiego w 1990 roku Plazynski w wieku 32 lat zostal wojewoda gdanskim. Jego kandydature wysunal Aleksander Hall, wtedy jeden z bossów Unii Demokratycznej, potem „oddelegowany" z Unii Wolnosci do AWS.


- W kwietniu 1998 roku Marszalek Plazynski skierowal do Trybunalu Stanu podpisany glównie przez poslów AWS wniosek o pociagniecie do odpowiedzialnosci konstytucyjnej bylego wiceministra Marka Belke, bylego premiera W. Cimoszewicza, bylych ministrów Z. Siemiatkowskiego i L. Kubickiego (zwiazani z SLD). Okazalo sie, ze sluzby Marszalka nie sprawdzily list z podpisami - widnialy tam podpisy i nazwiska niektórych poslów glosujacych dwukrotnie. „Pomylke" (!) naglosnili komunisci nazywajac liste skandalem.


- Plazynski mial pelne zaufanie L. Walesy jako przedstawiciel Skarbu Panstwa w Stoczni Gdanskiej. Towarzyszyl Danucie Walesowej w wielu uroczystosciach pod nieobecnosc samego Walesy. Po cichu nazywano go w Gdansku „zarzadca folwarku Walesy".


- Plazynskiemu sprzyjala grupa „Polsat" - politycy z orbity (kasy?) Zygmunta Solorza i pozostalosci tzw. „spóldzielni" zwiazanej z Januszem Tomaszewskim. W AWS stanowia grupe okolo 30 poslów.


Do tego dossier dodajmy od siebie, ze Plazynski ponosi znaczna odpowiedzialnosc, jako byly wojewoda gdanski i potem marszalek „Kne-Sejmu" - za zawlaszczenie Stoczni Gdanskiej przez kilku koszemych szulerów, którzy mieli ciche poparcie u waznych tuzów UW i AWS, m.in. M. Krzaklewskiego.


Ciekawe bylo otoczenie Plazynskiego w Kancelarii Sejmu.

- Szefem Kancelarii byl Maciej Graniecki - desygnowany tam przez komunistów;

- Bliskim wspólpracownikiem Plazynskiego (choc temu zaprzecza), byl (j^t?) g™-Henryk Jasik - wysoki ranga byly oficer Bezpieki, w czasach szefowania UOP-em przez A. Milczanowskiego - szef wywiadu;

- W otoczeniu Plazynskiego .pojawil sie Gromoslaw Czempinski - byly szefUOP;

l. Piotr Lisiewicz: Kandydat Unii Wolnosci, 31 V 2000.



221


— Doradca prasowym Plazynskiego byla Irena Popoff - za rzadów Milczanowskiego w UOP pelnila funkcje rzecznika tej zacnej instytucji, potem pracowala w UOP na innym stanowisku. Nalezala do SKL, jest (byla?) radna gminy Warszawa - Wlochy;

— Drugim jego doradca do spraw mediów jest (byl?) znany „brunet" Grzegorz Miecugow, dziennikarz TVN.

— Z Plazynskimjest zwiazany byly szef „Gromu" gen. S. Petelicki - do czasu dymisji wicepremiera J. Tomaszewskiego uwazany za czlowieka wicepremiera.

Gesto tu wiec od esbeków i uopowców. Czy ma to jakis zwiazek z „niechecia" J Marszalka do lustracji? .

I wszystko zostalo po staremu! Buzek pozostal premierem, Geremka zastapil ste-tryczaly mason7 W. Bartoszewski, zaciekly opluwacz polskosci2; „paserski" minister Wasacz dlugo jeszcze wyprzedawal resztki majatku narodowego; kurs na rozbiór resztek Polski przez Unie Germano-Zydowska nawet nabral przyspieszenia. ,



Wasze ulice, nasze kamienice

Jednym z przykladów powrotu do realizacji przedwojennego porzekadla: „Wasze ulice, nasze kamienice", sa losy reprezentacyjnej kamienicy w centrum Poznania. Jej los jest o tyle odstepstwem od owego porzekadla, ze „odzyskali" ja spadkobiercy przedwojennego jej wlasciciela, a ten byl hitlerowskim kolaborantem. Kamienica o wartosci okolo dwóch min zlotych powinna byla pozostac wlasnoscia Skarbu Panstwa. Przedwojenny jej wlasciciel Wincenty Jankowski podpisal w czasie wojny liste rodowitych Niemców. „Nasz Dziennik" (23 sierpnia 2000) zdobyl oryginal pisma skierowanego przez Wincentego Jankowskiego z 12 czerwca 1942 roku, adresowanego do Reichsfuhrera III Rzeszy - H. Himmlera, gdzie pisal m.in. (...) Mieszkamy od wielu lat w Poznaniu3, ale od zawsze czujemy sie Niemcami. Nigdy nie zarejestrowalismy sie jako Polacy (...) Heil Hitler!


Mieszkancy kamienicy wspominaja, ze reichsdojcz Jankowski nie pozwalal im na rozmowy w jezyku polskim. Stanowisko Polski podziemnej bylo wobec folksdojczy i reichsdojczy jednoznaczne: kula w leb! Pismo „Szaniec" ostrzegalo w 1942 roku, ze Polak nie moze byc ani folksdojczem ani komunista, bo wtedy automatycznie przestaje byc Polakiem.


Powojenne prawo dawalo wieksze prawa folksdojczom i reichsdojczom, niz ludziom antyhitlerowskiego ruchu oporu. Folksdojcze mieli prawo do rehabilitacji. Takiej jednak nie otrzymal Jankowski. Pomimo tego, jego krewny Robert Jankowski, dla którego kolaborant Wincenty byl stryjecznym dziadkiem, w Polsce „posierpniowej" prawnie odzyskal kamienice i rozpoczal wyrzucanie jej lokatorów, m.in. córki powstanca wielkopolskiego, co dodatkowo bylo czyms w rodzaju hitlerowskiej zemsty zza grobu.

1. Zob. tzw. „Lista Piecucha" - w ksiazce tego autora: Imperium Sluib Specjalnych, Warszawa 1997.

2. Zob. H. Pajak: Piaty Rozbiór Polski...

3. Jego zona byla Niemka.



222

Jednak na skutek interwencji lokatorów, sprawa zajal sie poznanski sad okregowy, który w Archiwum Panstwowym „dokopal sie" do cytowanego dokumentu z „Deutsche Volksliste", nigdzie jednak sad nie mógl odnalezc dokumentu o rehabilitacji Wincentego Jankowskiego. Sprawa utknela w sadzie, a lokatorzy kamienicy zaczeli „spac na walizkach". Nowi „wlasciciele" staraja sie jak najszybciej wyprzedac mieszkania w tej kamienicy - nie czuja sie pewnie co do ostatecznego wyniku sprawy. Rezultat: oszukani lokatorzy, „oskubany" Skarb Panstwa.


Powrócmy jednak do Warszawy, do innej jej enklawy - gminy Sródmiescie. Tam dopiero dzieja sie „przewalanki" godne kryminalnego filmu.


Zaczac trzeba ten watek od niejakiego Marka Machtyngera, obywatela austriackiego, zrodzonego z matki Antoniny Chlopczyk - obywatelki wprawdzie jeszcze Polski, lecz juz na stale zamieszkalej w Wiedniu. Zwrócmy uwage, jak lawinowo bedzie promieniowac wplyw chlopczyka pani Chlopczyk, czyli Marka Machtyngera, na kilka „przewalanek" wlasnosciowych w gminie Sródmiescie7.


Zacznijmy odjedenastopietrowego wiezowca zbudowanego w latach 70. przy rogu ulicy Madalinskiego i Alei Niepodleglosci. Dom mial podwyzszony standard, za co otrzymal tytul „Mister Warszawy". Czternastu glównych lokatorów wykupilo zamieszkale przez siebie mieszkania. Znajdowaly sie pod zarzadem Warszawskich Zakladów Maszyn Elektronicznych - „Warmelu".


„Warmel" upadl, lecz na krótko przedtem otrzymal tenze budynek na wlasnosc. Akt uwlaszczenia „Warmelu" jako „osoby prawnej" pochodzi z 1994 roku. Za ten i tysiace podobnych „przeksztalcen wlasnosciowych" byl odpowiedzialny ówczesny minister J. Lewandowski. Dlaczego wlascicielem tak cennego wiezowca zostal zaklad, o którym bylo wiadomo, ze wkrótce zniknie, ze przeciez musi upasc sladem tysiecy innych, „prywatyzowanych" przez Lewandowskiego, potem Kaczmarka? Odpowiedz tkwi w dalszych losach wiezowca.


Zanim „Warmel" ostatecznie wyzional ducha, pospiesznie sprzedal wiezowiec na pokrycie czesci swych dlugów. Kupila go spólka akcyjna o nazwie „Motozbyt", powstala z Polmozbytu. Spólka zaplacila miliard 600 tysiecy zlotych, czyli obecne 160 tys. zlotych. I oto przesledzmy, jak gwaltownie zaczela malec wartosc kamienicy. Zaledwie rok po sprzedazy - w 1997 roku, Motozbyt sprzedal budynek razem z jego mie­szkaniami wlasnosciowymi, z 616 metrami kwadratowymi gruntu i trzema garazami na szesc samochodów — tejze pani Antoninie Chlopczyk. Transakcji dokonal jej pelnomocnik i rodzony synal - Marek Machtynger. Zaplacili szesnasta czesc tego co zaplacil Motozbyt, czyli 10 tysiecy zlotych! Dlaczego Motozbyt zdecydowal sie, zaledwie po r


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
narodowiec9
Administrator


Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 630
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Malopolska

PostWysłany: Wto 22:51, 31 Sty 2012    Temat postu:

ciag dalszy




Ostatnie oszustwo Balcerowicza

Wspólnym wysilkiem mózgowców Ministerstwa Pracy i samego Balcerowicza -wicepremiera i ministra finansów, zrodzil sie rzadowy dokument pod nazwa: Narodowa strategia wzrostu zatrudnienia i rozwoju zasobów ludzkich'. Sam tytul jest zuchwalym szyderstwem z rzeczywistosci ekonomicznej i gospodarczej.


Sam tytul tego elaboratu zawiera kilka pieter takich szyderstw i falszów. Przede wszystkim - „narodowa". Tym slowem, bezlitosnie wyszydzanym przez zydomedia w innych kontekstach, autorzy tej falszywki w randze dokumentu rzadowego staraj a sie sprawic wrazenie, ze dokument dotyczy calego polskiego Narodu i jego jeszcze istniejacego panstwa.


Drugie slowo falszywie nadwartosciujace nedzna tresc dokumentu, to „strategia". Wiadomo: jezeli „strategia", to cos skonczenie precyzyjnego, rzetelnego, przemyslanego, perspektywistycznego.


Trzecie oszustwo, uprawiane zreszta masowo, to rzekomy „wzrost zatrudnienia", który nastapil w rezultacie stosowania owej „narodowej strategii".


Czwarty belkotliwy watek samego tytulu, to wymienianie jednym tchem owego „wzrostu zatrudnienia" oraz wzrostu „zasobów ludzkich". W komunizmie ludzie byli nazywani „sila robocza". „Zasoby ludzkie" to dokladnie to samo co „sila robocza", robole, bezosobowa masa, która nalezy ugniatac, formowac i eksploatowac dowolnie.


Ale nie w semantyce tytulu tkwi nikczemnosc tego dokumentu, tylko w jego tresci.


Owszem, dokument posiada „strategie", lecz jest to strategia Unii Germano-Eu-ropejskiej, nakazana do realizacji polskim eurofolksdojczom.


l. Zatwierdzony przez rzad 4 stycznia 2000. To oszustwo jest kontynuowane przez jego nastepce-niszczenie panstwa jest zadaniem kazdego eurofolksdojcza niezaleznie od partyjnego szyldu.



230

Autorzy dokumentu wcale tego nie ukrywaja piszac, ze idee zawarte w Narodowej strategii... sa zgodne z aktualnymi rezolucjami (czytaj - poleceniami) wytycznymi OECD i Unii Europejskiej w dziedzinie polityki zatrudnienia1.


Juz to stwierdzenie zadaje klam slowu „narodowa" strategia rozwoju. Nie jest to strategia narodowa tylko eurounijna, globalistyczna, inwazyjna, niszczycielska, kasacyjna wobec narodu polskiego.


Polskojezyczni eurofolksdojcze - autorzy dokumentu wyjasniaja dalej, ze przyjete przez nich pseudo-rozwiazania tej pseudo-strategii uwzgledniaja zalecany w krajach Unii Europejskiej sposób wyrózniania wezlowych kategorii problemowych - tzw. filarów, na których powinny sie wspierac narodowe polityki zatrudnienia.


Zwrócmy uwage na slowo: zalecany przez Unie Europejska. Wynika z tego slowa, ze nie sa to jeszcze dyrektywy, tylko zaledwie zalecenia. „Nasi" nadgorliwi eurofolksdojcze czynia z tych zalecen obowiazujace dyrektywy i przyjmuja je do realizacji rzadowej. Nazywaja je „wytycznymi", a nie zaleceniami.


Dalej okazuje sie, ze nie jest to „strategia" czasowo az tak odlegla, aby usprawiedliwiala uzycie slowa „strategia". Wyjasniaja, ze plan obejmuje okres 2000-2006. Dlaczego taki okres? Bo taki zakres czasowy przewiduje sie na realizacje procesu „przedakcesyjnego". Kazdego Polaka nawet nie .przesadnie uwrazliwionego na czystosc i normalnosc jezyka polskiego moze przyprawic o ból zeba samo slowo „przed-al-caryjTry-", a-A? w cibA-ciYi-ftaiTYW- i Tram-^' •NKafc- iws'fvk J\a?asa? pwAyih-r^K-A- f^TawAywia1?. Nie wymagajmy jednak zbyt wiele w zakresie jezyka polskiego odludzi, którzy sa zaledwie polskojezyczni.


Autorzy dokumentu, jak przystalo na nadgorliwych eurofolksdojczy, powoluja sie na inspirujacy ich program szczytu panstw G-8 z 1988 roku. Przyjeto tam rzeczywiscie strategiczna zasade odchodzenia od modelu panstwa opiekunczego. Nalezy rozumiec pod ta maskujaca formulka - strategie likwidacji niezawislych i suwerennych panstw poprzez programowy rozklad ich samodzielnosci gospodarczej, budzetowo-fmansowej, co z zelazna konsekwencja zaslugujaca na pluton egzekucyjny, realizowala juz od wielu lat banda polskojezycznych eurofolksdojczy na czele z Balcerowiczem.


Powrócmy do owej strategii zatrudnienia, przyjetej przez eurofolksdojczy. Opieraja ja na czterech zapowiedzianych „filarach". Pierwszy z nich to poprawa zatrudnienia, która definiuja jako zatrudnialnosc


Drugi filar to - uwaga: rozwój jakosci zasobów ludzkich. Tak jak daje sie zwiekszac jakosc np. masla, samochodu czy jakosc odbioru telewizyjnego ekranu, tak oni beda zwiekszac jakosc zasobów ludzkich - tej bezosobowej masy roboli.


Trzeci filar, to poprawa zdolnosci adaptacji przedsiebiorstw i ich pracowników do warunków zmieniajacego sie rynku, wzmocnienie równosci szans na rynku pracy.


Czwarty filar, to oklepany rozwój przedsiebiorczosci.


Wszystkie cztery filary doslownie wisza w powietrzu, bujaja w oblokach: ani slowa o podstawowym warunku likwidacji bezrobocia, jakim jest rozwój gospodarczy, inwestycje, czyli powstawanie nowych miejsc pracy.

l. Z. Lipinski: Nowy etap Balcerowicza, „Nasza Polska", 17 V 2000.



231

Zamienianiem milionów pracowników, a takze juz bezrobotnych w bezwolna mase roboli, polskojezyczni eurofolksdojcze cofaja sie w glab wieku XIX, do prymitywnego drapieznego kapitalizmu, z jego bezlitosnym wyzyskiem pracownika pozbawionego praw, wlacznie z prawem do strajku, do demonstrowania sprzeciwu i gloszenia postulatów7. Na rzekomej obronie tych praw wyrósl przerazajacy polip komunizmu, jego klamliwa retoryka o „prawodawstwie pracy", „opiece socjalnej", „prawach zwiazkowych".


Tu powrót do polowy XIX wieku polega na zanegowaniu, odrzuceniu nawet tych werbalnych uprawnien, na przeksztalcaniu pracowników w mase roboli o „uprawnieniach" bydla roboczego.


„Narodowa strategia" nie proponuje zadnych proinwestycyjnych dzialan rzadu. Polega ona na zonglerce slownej o charakterze edukacyjnym, prawnym, jak tez gospo-darczo-fiskalnym.


Rzad Balcerowicza - Buzka - Geremka uznawal za niewystarczajace w zakresie zwalczania bezrobocia, regulacje prawne swych poprzedników rzadowych, czyli koalicji SLD - PSL, podejmowane pod katem biznesu partyjno-nomenklaturowego, z przewaga zagranicznego. Chodzi im o takie regulacje prawne, które wprowadzaja dyktat pracodawcy w zakresie wydajnosci, kosztów produkcji. Wydajnosc ma byc zwiekszana, koszty zmniejszane. Ich wysoki poziom powoduje zwiekszenie popytu na prace rejestrowana i zmusza do pracy „na czarno".


Rzad proponuje zlikwidowanie w obecnym Kodeksie Pracy obowiazku informowania wlasciwego inspektora pracy i wlasciwego panstwowego inspektora sanitarnego o rozpoczeciu, zmianie i zaprzestaniu dzialalnosci przedsiebiorstwa.


To jest ten wlasnie „dziki kapitalizm". Innymi slowy - zlikwidowac nadzór sluzb panstwowych nad warunkami zatrudnienia i warunkami pracy. Wyjasniaja ten powrót do dzikiego czyli bezlitosnego, bezkarnego kapitalizmu tak oto:


Obecnie regulowanie bezpieczenstwa zatrudnienia nastawione jest na maksymalne gwarancje prawne i socjalne pracowników. Co w sposób niedoskonaly gwarantowal realny komunizm, ma byc zlikwidowane w ramach powracajacego realnego kapitalizmu;


Istniejace regulacje sprawiaja, ze przedsiebiorstwa nie sa zdolne elastycznie reagowac na wciaz postepujacy rozwój technologii. Nadmierna regulacja generuje wysokie koszty (...) Dlatego konieczne jest podjecie dzialan deregulacyjnych - czytaj -likwidacja regulacji bioracych w obrone pracownika przed niekontrolowanym wyzyskiem.


Te „elastycznosc pracy", rzadowy dokument rozwija w pieciu punktach. Pierwszy jest dosc obojetny dla pracownika, bo mówi o mozliwosci stosowania róznych form organizowania sie firm, np. przeksztalcania wydzialów w samodzielne jednostki organizacyjne. Drugi punkt to jawny cios w pracownika, w jego uprawnienia chronione dotad przez rzad. Dopuszcza bowiem stosowanie róznych form umowy o prace, takich jak praca dorywcza, nietypowe formy zatrudnienia, praca w niepelnym wymiarze godzin. Oznacza to w praktyce stala niepewnosc zatrudnienia przez zmniejszanie mozliwosci osiagania przyzwoitych i coraz wiekszych zarobków, wynikajacych chocby ze stazu pracy.

l. Na demonstracje trzeba w PRL-bis („Trzeciej RP") miec pozwolenie!



232

Trzeci punkt dopuszcza stosowanie róznych harmonogramów pracy i norm czasowych, czyli nieprzestrzeganie tygodniowego pulapu godzin zatrudnienia, wiosna 2000 roku wynoszacego 42 godziny.


Czwarty punkt zapowiadal dopuszczanie zmian w zakresie zadan pracownika w miare zmian w zadaniach firmy. To kolejna zapowiedz niewolniczego podporzadkowania pracownika interesom firmy.



Piaty punkt jest juz calkowicie pozbawiony skrupulów, nawet werbalnych. Zapowiada dopuszczalnosc obnizania stalej czesci placy i wzrostu czesci placy warunkowanej wydajnoscia i efektami pracy. Zaloga zakladu staje sie stadem roboli poddanych dyktatowi wlasciciela. Bedzie mial prawo obnizania nawet stalych plac pod pretekstem zmniejszonej wydajnosci zakladu, wydzialu albo pracownika.


Eurofolksdojcze - rzadowi nadzorcy polskiego stada ida jeszcze dalej. Likwiduja place minimalna! Zapowiadaj a ponowne zdefiniowanie spolecznej funkcji placy minimalnej, potrzebe jej ustalania, jak i obszary regulacji: przestrzenne, kwalifikacyjne i zwiazane z wiekiem pracowników. Uwazaja, ze obecny poziom placy minimalnej jest za wysoki i ma skutki negatywne w stosunku do ludzi mlodych bez kwalifikacji. Wyjasnijmy bez oslonek - chodzi o zatrudnianie tej najliczniejszej obecnie grupy mlodych bezrobotnych - na warunkach placowych ponizej gwarantowanego minimum. Jest wiec potrzebne zróznicowanie przestrzenne: w regionach o wielkim bezrobociu chca placic grosze, ale statystycznie bedzie to oznaczac likwidacje bezrobocia.


Obluda eurojudaszy ujawnia sie w ich rzekomej trosce o rozwój malych i srednich przedsiebiorstw: te wszystkie wyzej wymienione kagance i samowolki tym wlasnie usprawiedliwiaja. Temu równiez sluzy - rzekomo - skrócenie ustawowego okresu wypowiedzenia do 2 tygodni.


W tym zapisie swieci tryumfy cyniczna praktyka wyrafinowanego klamstwa, merytorycznego terroryzmu jako narzedzi strategii antynarodowej, a nie „narodowej".

Bo przeciez:

- zamiast zaprzestania dyskryminacji polskiego drobnego kapitalu, drobnej przedsiebiorczosci;

- zamiast zaprzestania przeróznych form preferencji, faworyzowania, zwlaszcza podatkowego - wielkich molochów zagranicznych;

- zamiast poluzowania sruby podatkowej wobec malych firm;

- zamiast wprowadzenia zasady odliczania wydatków inwestycyjnych od podatku;

- zamiast powiekszania lawiny utrudnien formalno-biurokratycznych przy zakladaniu firmy;

- zamiast coraz ostrzejszych utrudnien fiskalnych;

- zamiast tego wmawia sie milionom polskich roboli, ze to ich nadopiekuncze prawa pracownicze utrudniaja rozwój drobnej wytwórczosci! Trzeba wiec te prawa zlikwidowac albo zmodyfikowac, aby w ten sposób doszlusowac do Europy, wypelnic dyktat brukselskich eurofolksdojczy.



233

TERROR „DEMOKRACJI"

Rzez generalów

Terroryzm zydokomuny rzadzacej Polska w latach 1990-2000 najlatwiej weryfikuje pasmo „niewykrytych" i nieukaranych zbrodni i morderstw politycznych. Ta bezkarnosc w mordowaniu ludzi niewygodnych rozpada sie na dwie grupy ofiar. Jedna stanowia ludzie niegdys stanowiacy trzon wladzy komunistycznej w czasach PRL, druga- zabójstwa osób czynnie stawiajacych opór w PRL i PRL-bis.


Wniosek z tego zróznicowania moze byc tylko jeden: prominentów PRL morduja w czasach „Trzeciej RP" sluzby obcych panstw i wywiadów. Dzialaczy opozycji narodowej morduja „szwadrony smierci" rodzimej Bezpieki.


Serial glosnych morderstw na prominentach komunistycznych stanowia zabójstwa generalów: Piotra Jaroszewicza z malzonka, Fonkowicza, Dubickiego i Papaly. Wszyscy czterej mieli tytuly generalów, co posluzylo publicyscie Krzysztofowi Kako-lewskiemujako tytul do cyklu ponad 100 publikacji w „Naszej Polsce": Generalowie gina w czasie pokoju.


Piotr Jaroszewicz byl premierem PRL, generalem LWP. Posiadal nieprzebrana wiedze o kulisach PRL-ZSRR. Byl po wojnie zaangazowany w poszukiwania skarbów III Rzeszy na Dolnym Slasku 7. Istnieje pogloska, ze posiadal tajne konto w Szwajcarii: czy jednak zawartosc tego konta stala sie powodem morderstwa, skoro w jego willi po zabójstwie nie zginely precjoza o ogromnej wartosci? Na polecenie jakich sluzb zostal zamordowany? Sowieckich? Niemieckich? Mossadu? CIA?

Generalowie Dubicki i Fonkowicz, z pochodzenia Zydzi, byli wysokiej rangi funkcjonariuszami wywiadu i kontrwywiadu. Czy wiedzieli zbyt duzo o tajemnicach na| styku PRL-ZSRR, PRL-CIA-Mossad, ze musieli zginac?

General Papala byl Komendantem Glównym Policji - zostal zamordowany przed swoim domem przez jak zwykle „nieznanych sprawców".


To wrecz nieprawdopodobne: czterech generalów ginie w czasie pokoju i w zadnym z tych przypadków mordercy nie zostaja wykryci, osadzeni! Pomijajac motywacje tych morderstw, zapominajac o politycznej i sluzbowej przeszlosci tych ludzi, trzeba sie zgodzic z ponurym faktem, ze w PRL-bis nie istnieja suwerenne sluzby sledcze, suwerenna policja, nie istnieja suwerenni sternicy panstwa zdolni wspólnie wykryc sprawców morderstw na swiecznikowych postaciach dawnej i aktualnej wladzy! Z tych faktów wieje groza. Zyjemy bowiem w panstwie nieobliczalnego bezprawia.

1. Zob.: Henryk Piecuch: Skarby III Rzeszy, Warszawa 1999.



234

W zakresie przestrzegania prawa, scigania zbrodniarzy, panstwo to nie jest juz panstwem, jest bezpanstwowym terytorium, w którym obce sluzby robia co chca, wlacznie z mordowaniem najwazniejszych postaci wymiaru „sprawiedliwosci", wladzy, wywiadu, kontrwywiadu.

Liste „nieznanych sprawców" smierci znanych ludzi mozna wydluzyc o szereg innych postaci, jak np. Andrzej Jarecki i Kazimierz Dziewanowski. Obaj jednoczesnie przebywali na placówkach dyplomatycznych w USA. Zgineli w „wypadku" samochodowym. Mozliwe, ze celem zamachu byl tylko Dziewanowski. To wazna postac. Czlonek Okraglego Stolu, czlonek „Klubu Europa", czlonek Rady Polityki Pienieznej, czlonek Rady Polityki Zagranicznej, a takze lokator listy masonów zgromadzonej przez SB (zob.: H. Piecuch, Imperium Sluzb Specjalnych). Jako publicysta pisywal o „narodowym smrodku" i polskim ciemnogrodzie, ale nie za to przeciez zginal... Krzysztof Kakolewski pisal enigmatycznie o innej okolicznosci: Dziewanowski niebezpiecznie zblizyl sie do spraw kredytów zaciagnietych przez PRL, a zatem i do kwestii FOZZ1.


Podobnie nagle, w kwiecie wieku, bez wyraznych powodów (np. zawalu?) zmarl korespondent w USA Jacek Kalabinski, bo naruszyl milczenie wokól handlu bronia.

Inne, równiez zagadkowe nagle smierci ludzi w sile wieku, to smierc prof. Jana Strzeleckiego, poety Witolda Dabrowskiego. Na zagadkowy udar serca zmarl dyrektor Archiwum Akt Nowych, historyk prof. Skowronek - czy za to, ze uparcie walczyl o powrót do Polski akt wywiezionych przez sowietów, dokumentów „niewygodnych" dla powojennych okupantów Polski z nadania sowieckiej zydokomuny?


W tym kontekscie nie powinnismy sie dziwic niewykrywalnosci sprawców licznych zbrodni na ludziach opozycji. Jezeli bezkarnie gina generalowie aparatu terroru, to w dziesiecioleciu 1990-2000 w zasadzie bezsensowne bylo wszczynanie procesów w sprawie zabójstw ludzi opozycji. Nikt ze sprawców nie zostal ustalony, ukarany, tak jak nie zostali wykryci i ukarani mordercy generalów - ludzi z drugiej strony barykady.

Pozornie zostali wykryci mordercy ksiedza Jerzego Popieluszki. Nie zostali. G. Piotrowski zostal uznany za morderce ksiedza, ale to polowa prawdy: ukarano miecz a nie reke, wykonawce a nie zleceniodawce lub zleceniodawców.

Nie ukarano morderców górników kopalni „Wujek". Parodia procesu toczy sie od 17 lat - winnych nie ma. Wiadomo tylko tyle, ze strzelal ustalony pluton ZOMO. Kto dal rozkaz? - nie wiadomo. W „Gazecie Polskiej" z 4 maja 2000 ukazal sie obszerny artykul: Strzelali w leb i na komore. Jest to omówienie tzw. raportu taterników - trzech bylych taterników, którzy w 1982 r. urzadzali szkolenia dla funkcjonariuszy plutonu specjalnego, uczestniczacego w pacyfikacjach slaskich kopalni. Z relacji tych „taterników" - Jacka Jaworskiego, Janusza Kierzyka i Ryszarda Szafirskiego wynika, ze masakra górników „Wujka" byla samowola dowódcy plutonu - Romualda Cieslaka ps. „Walerek". Dziwni to relanci ci taternicy: Jaworski wcale nie ukrywa, ze po 13 grudnia 1981 roku uczestniczyl w pacyfikacjach strajkujacych zakladów Malopolski, za co zostal odznaczony przez plk. Kazimierza Wilczynskiego medalem przyznanym z okazji X rocznicy powolania plutonu specjalnego w Krakowie!

l. „NP" 5 V 2000.


235

Teraz Jaworski utrzymuje, ze w latach 80. stale wspólpracowal z opozycja. Cos z tamtego ich raportu przypomina sobie jej ówczesny czlonek opozycji Zbigniew Romaszewski. Otrzymal ten raport dopiero wiele lat pózniej, w 1999 (!) roku i skierowal go do Leszka Piotrowskiego, bylego pelnomocnika oskarzycieli posilkowych w procesie „Wujka". Raport rzekomo dostarczyli „taternicy" zakonnikowi cystersów - o. Hugo. Zakonnik przestraszyl sie Jacka i spalil raport.


Teraz (2000) sad ma powolac „taterników" na swiadków oskarzenia. Ostroznie! - chcialoby sie doradzic sadowi. Ostatecznie mozna uwierzyc zasluzonym „taternikom", z których jeden zostal odznaczony za wyczyny w ZOMO - ale tylko co do drugorzednych szczególów. Z pewnoscia nie w glówna teze i cel rewelacji „taterników" - ze mord na górnikach byl wylacznie inicjatywa i samowolna decyzja dowódcy plutonu. Lokalizowanie sprawstwa i sprawców zbrodni politycznych dogorywajacej PRL i jej sluzb na niskich szczeblach, to stala dzis metoda. Tak bylo z Piotrowskim - nigdy nie ujawnil swych zleceniodawców7!

Teraz odpowiedzialnosc za masakre górników „Wujka" ma zostac ostatecznie „zaklepana" na wysokosci dowództwa plutonu ZOMO.

Kto rozumie elementarna koniecznosc istnienia zelaznej struktury dowodzenia na poszczególnych szczeblach terrorystycznej wladzy spod znaku ZOMO-SB-MO, ten nie moze ani przez chwile dopuscic mysli, ze rozstrzelanie górników „Wujka" moglo byc aktem niesubordynacji dowódcy plutonu ZOMO. Taka samowolke wyklucza precyzyjna struktura dowodzenia sluzb specjalnych nie tylko w PRL, lecz wszystkich innych panstw, wszystkich wywiadów, kontrwywiadów, policji, ete.


Zarówno w regularnej armii jak tez w policji i sluzbach specjalnych, w kazdych warunkach bojowych, wojennych czy w stanie wojennym, nizszy ranga dowódca bezwzglednie wykonuje rozkazy swego najblizszego przelozonego, w przeciwnym razie grozi mu sad polowy. Jezeli w warunkach bojowych, podczas wojny, ginie jego bezposredni dowódca, nizszy ranga stara sie nawiazac kontakt z wyzszym kregiem dowodze- i nia. Jezeli i to zawodzi, dowódca jednostki przejmuje dowodzenie nad podlegla mu jednostka i odtad dowodzi samodzielnie, tak jakby nie istniala armia, lacznosc radiowa, szczeble dowodzenia; jakby jego oddzial byl samodzielna armia a on sam -jej najwyzszym dowódca.

Nic takiego nie mialo zastosowania w przypadku decyzji o strzelaniu do górników „Wujka". Struktura dowodzenia oddzialami ZOMO na szczeblu wojewódzkim i centralnym funkcjonowala bez zaklócen. Wladza polityczna i jej zbrodnicze formacje silowe panowaly niepodzielnie nad sytuacja w kraju, w regionach, województwach, miastach, a tym samym nad otoczona przez wojsko, ZOMO, czolgi - kopalnia „Wujek" i jej bezbronna zaloga.

l. Ali Agca - podobnie! '



236


Zomowcy Cieslakabyli bezpieczni. Strzelali z oddalenia. Gdyby ich strach oblecial - mogli sie latwo wycofac, choc i na to musieli by otrzymac rozkaz swych bandyckich przelozonych.


Kolejna kpina ze sprawiedliwosci odgrywana przez wladze PRL - bis, to zbrodnia na Grzegorzu Przemyku, niewinnym maturzyscie, ale synu opozycjonistki Barbary Sadowskiej.


Glównym podejrzanym i oskarzonym jest - po kilkunastu latach, po obowiazujacej przez 10 lat wersji winy sanitariuszy - milicjant Ireneusz Kosciuk, funkcjonariusz z posterunku, gdzie zmasakrowano Przemyka7.

Pelnil wtedy funkcje zastepcy komendanta posterunku w randze porucznika. Dzis zaslania sie niepamiecia, wszystkiemu zaprzecza. Podobnie Jan Wit-Jablonski, dowódca plutonu ZOMO, który zatrzymal Grzegorza Przemyka i jego kolege.


Swiadkowie - koledzy Przemyka mówia tyle i az tyle, ze Kosciuka mozna by bylo skazac na podstawie ich zeznan, albo za nakazanie smiertelnego pobicia chlopca, albo za sprawstwo z tytulu samego dowodzenia posterunkiem w trakcie bicia, jezeli juz nie za osobiste bicie.

Jeden z nich stwierdzal: Jedyne, co mi wtedy wieczorem powiedzial Grzegorz Prze-myk (juz w domu - H.P.), ze bili go w brzuch...

Jakub Kotanski:

- Stojac przed komisariatem slyszalem krzyk bitej osoby i mialem wrazenie, ze byl to krzyk Grzegorza.


Kosciuk byl juz w skladzie plutonu ZOMO, który zatrzymal i odwiózl Grzegorza na posterunek. Kosciuk jako milicjant w skladzie patrolu ZOMO, formalnie podlegal w tym momencie Witowi Jablonskiemu. Ten zas przyznaje, ze Kosciuk juz wtedy bil Przemyka palka po rekach!


Kiedy to pisze - koniec czerwca 2000 - taki stan „sledztwa" i procesu przekazuja dzienniki i tygodniki. Niektóre z nich, za zgoda sadu, pokazuja twarz i sylwetke Kosciuka: typowy osilek, butna twarz, zimne oczy, krótkie wlosy. Przed nim, w lawie obronców dwóch adwokatów, ale za nimi, w symbolicznym tle, w roli obronców, stoi cala ta obecna PRL-bis, zwana szyderczo „Trzecia RP"!


Jak bylo nieuchronnie do przewidzenia, Kosciuk zostal uniewinniony z zarzutu smiertelnego pobicia Przemyka. Winnych nadal brak.

Kosciuk jako domniemany wspólmorderca Grzegorza Przemyka, pracuje w Komendzie Powiatowej Policji w Bilgoraju i wladze samorzadowe tego miasta jak i województwa lubelskiego akceptuj a te kontynuacje „misji" Kosciuka. Pro f. Ryszard Bender -czlonek Sejmiku Województwa Lubelskiego, podczas sesji Sejmiku (14 VII 2000) zaproponowal poszerzenie porzadku obrad o rozpatrzenie sprawy Ireneusza Kosciuka.

Niestety - za wnioskiem prof. R. Bendera glosowalo zaledwie trzech radnych AWS - czwartym byl glos wnioskodawcy. Klub AWS w Sejmiku Lubelskim liczy 19 czlonków i ogromna wiekszosc z nich byla obecna2!


1. Jest teraz policjantem. Mieszka w Bilgoraju. Zob.: „Nasz Dziennik", 20 VI 2000.

2. Zob.: „Glos" 22 VII 2000.



237


Nie ma i nie bedzie ukarania morderców ksiezy z lat 1990-1994: Niedzielaka, Su-chowolca, Zycha, Kusa, Zareby, Fidury, Durczynskiego, Gabki, Kosciuczyka, Pawlowskiego, Kiliana, Kotlarza, Stokowskiego, Kowalczyka, Kocinskiego, choc

„sledztwa" w tej sprawie byly prowadzone i wznawiane, bo przeciez ksiezy mozna mordowac bezkarnie od 1945 roku do dzis. To grupa spoleczna o charakterze duchowych przywódców, z formacji katolickiej, dlatego jest poddawana przesladowaniom i skrytobójstwom niezaleznie od aktualnie rzadzacych frakcji, formacji ustrojowych, ekip sejmowych i rzadowych, niezaleznie od geopolitycznej zaleznosci Polski, czy to sowieckiej czy zydomasonskiej.

Nie dowiemy sie najpewniej nigdy, kto zlecil zamordowanie Andrzeja Krzepkowskiego, bezkompromisowego demaskatora posierpniowej zydokomuny, dzialacza „Solidarnosci" Ursusa.


Nigdy sie nie dowiemy, jaki to „zawal serca" smiertelnie powalil Michala Faizma-na, trzydziestoparoletniego inspektora NIK, który bezkompromisowo zdemaskowal sprawców grabiezy funduszu FOZZ i okolo 20 mld dolarów „wyprowadzonych" z Banku Handlowego.

Nigdy sie nie dowiemy, kto i jak „zmajstrowal" wypadek drogowy, w którym zginal minister prof. Walerian Panko, szef NIK, interesujacy sie afera FOZZ.

Nigdy sie nie dowiemy, kto zamordowal - zwlaszcza na czyje polecenie, dzialacza „Solidarnosci" chlopskiej - Piotra Bartoszcze7.

Nie dowiemy sie, kto zamordowal i na czyje zlecenie krakowskiego studenta Stanislawa Pyjasa.

I nigdy sie nie dowiemy, kto zamordowal i na czyje zlecenie, okolo 90 innych „niewygodnych" ludzi opozycji w czasach stanu wojennego i dlugo po odwolaniu tej wojny Jaruzelsko-polskiej.

Nigdy nie stana przed sadem ZOMO-milicjanci, mordercy Piotra Majchrzaka, zamordowanego w Poznaniu w 1982 roku - do dzis nazwiska czlonków oddzialu ZOMO-morderców sa utajnione 2.


Nigdy sie nie dowiemy, czy obroncy Stoczni Gdanskiej - kpt z.w. Boleslaw Hutyra i Marian Mocko zgineli (15 IX 2000) w normalnym czy nienormalnym „wypadku samochodowym" (Zob. rozdzial: Stoczniowców wojna trzydziestoletnia).

A. nie dowiemy sie dlatego, ze:

- zyjemy w panstwie bezprawia;

- w panstwie systemowo programujacym kryminalizacje wszystkich sluzb (nie-) ladu, (nie-) bezpieczenstwa, (nie-) sprawiedliwosci;


Obydwa te kierunki programowanej destrukcji sluza celowi strategicznemu, jakim jest rozklad panstwa polskiego w calosci, jego likwidacja jako panstwa.


1. Jego zwloki znaleziono 8 lutego 1984 r. w betonowej studzience niepodal domu. „Sledztwo" wtedy umorzono, a „wznowione" w 1990, zostalo umorzone ponownie, tym razem decyzja ministra „sprawiedliwosci" W. Cimoszewicza.

2. Zob. „Gazeta Polska" 17X 1997. Matka Piotra Majchrzaka-Teresa Majchrzak juz od 17 lat walczy samotnico ustalenie nazwisk tych morderców. W czasie mszy sw. odprawianej przez Ojca Swietego 3 czerwca 1997 w Poznaniu, szla w procesji z darami, potem Papiez przez dluzsza chwile z nia rozmawial.



238

Terror w pelnej bezkarnosci

Tak wiec „rzady prawa" w Polsce posierpniowej sa w istocie rzadami terrorystycznego bezprawia: skrytobójstw, pobic, wlaman przez nieznanych sprawców, podsluchu, szarz na strajkujacych rolników, górników, hutników, na patriotyczna mlodziez pokojowo demonstrujaca swój sprzeciw.

W telewizyjnych „Wiadomosciach" widzialo sie szarze policjantów bijacych uczestników antykomunistycznych manifestacji i rzucajacych pogrózki w stylu: Szkoda, ze was nie wykonczylismy w stanie wojennym!


Zacznijmy ten spacer po panstwie bezprawia od akcji stosunkowo „niewinnych" -od kontroli korespondencji i podsluchu telefonicznego. W 1997 roku naglosnil to „Dziennik Poznanski", a te praktyki dotyczyly nie tylko Poznania, lecz z cala pewnoscia byly i sa stala praktyka w calej Polsce. Dziennikarz tej gazety Krzysztof Owczarek ustalil, ze w Poznaniu pod nadzorem UOP znajduje sie okolo 2000 nazwisk ludzi „podejrzanych", niewygodnych dla rezimu zydokomuny posierpniowej.


W pokoju UOP na poczcie przy ulicy Glogowskiej znajdowala sie mapa 5x2 metry, na której widnialy adresy i nazwiska osób pozostajacych „na celowniku" UOP. Korespondencja do tych osób byla wstepnie opraco­wywana (po otwarciu), kserowana i odkladana do specjalnych teczek. Spece od otwierania korespondencji sa szkoleni tak samo jak za czasów SB - w Legionowie, gdzie poznaja techniki otwierania, opracowywania, zamykania korespondencji, zacierania sladów, zabezpieczania przed planowana obróbka chemiczna, która odbywa sie w specjalnych laboratoriach.

Podzial w UOP jest prosty: Warszawie podlega cala korespondencja zagraniczna, natomiast takie oddzialy jak poznanski, zajmuja sie korespondencja krajowa. Oto zwykly dzien „pracy" bezkarnych pajeczarzy na poczcie poznanskiej:


Po weryfikacji wstepnej, która ma na celu sprawdzenie, czy przesylki nie maja specjalnych zabezpieczen, zabieraja sie za odklejanie kopert. Sa trzy podstawowe metody. Najszybsza polega na otwieraniu kopert zaklejonych zwyklym klejem („na sline") za pomoca urzadzenia nazywanego „garnkiem". Sa w nim otwory, przez które paruje woda, podgrzana przez grzalke. Inna metoda jest umieszczenie listów w specjalnej „wannie", gdzie z czasem koperty odklejaja sie same. W wypadku, kiedy klej jest mocniejszy, badz koperty sa zaklejone tasma, uzywa sie zwyklej benzyny i specjalnego pedzelka.

Szczególnym zainteresowaniem policji cieszyly sie manifestacje i aktywisci mlodziezowej Ligi Republikanskiej. W 1997 roku Zbigniew Sobótka, ówczesny wiceminister spraw wewnetrznych i posel SLD z województwa piotrkowskiego, zapowiadal traktowanie takich akcji Ligi jako „folkloru politycznego", a jesli nie oslabna, beda karac przed kolegami, a jesli i to nie pomoze, podejmiemy inne, bardziej zdecydowane dzialania'.

„Gazeta Polska" 17 X 1996.



239


Nie wszystkie mlodziezowe akcje uliczne byly traktowane jednakowo. Oto przyklad z Zamoscia, listopad 1996 r. W ramach obchodów Swieta Niepodleglosci, zamojska mlodziez miala przejsc z rozwinietymi sztandarami pod Ratusz. W trakdB zbiórki zauwazyli grupujacych sie wokól nich skinów i anarchistów, zachowujacych sie wobec nich prowokacyjnie. Kiedy mlodziez narodowa ruszyla w kierunku rynku, nadjechaly wozy policyjne. Kazano sie rozejsc, lecz mlodzi narodowcy nie posluchali wezwania. Kiedy jeden z nich - Krzysztof Lesniak cos mruknal przeciwko temu poleceniu, natychmiast oberwal palka7. Prawdziwe palowanie rozpoczelo sie wtedy, gdy tyly i poczatek spokojnej kolumny mlodych zablokowaly policyjne samochody. Atakowano i bito nawet tych, którzy schronili sie w kosciele redemptorystów. Oberwaly nawet dziewczeta. A co z „punkami"?

- W tym czasie uzbrojone w drewniane paly punki szly duza grupa i rozgladaly sie w poszukiwaniu ofiar. Za nimi wolno podazala policyjna nysa pilnujaca, aby punkom nic sie nie stalo2. W 1996 roku Urzad Rady Ministrów zazadal od sluzb operacyjnych w wojew? dziwach, donoszenia o wszystkich protestach w Polsce i szczególowych informacji o organizatorach takich protestów. Co ciekawe -jak zapewnil Romuald Siepsiak, wice­dyrektor Biura Analiz i Prognoz URM - informacje te nie byly przeznaczone dla UOP. Zatem URM -jak zapewnil dyr. Siepsiak, byly przeznaczone dla szefa URM - Leszka Millera. Dostep do tych informacji miala równiez Rada Ministrów. Dyr. Siepsiak zapewnial, ze UOP nie otrzyma zadnych z tak zgromadzonych informacji. Czyz wiec mamy jakby dwa UOP: ten oficjalny, wnuk UB a syn SB, oraz UOP-URM?


Pragnacy zachowac anonimowosc pracownik Urzedu Wojewódzkiego w Wars wie powiedzial:

- Aby odpowiedziec na wszystkie pytania zadane w ankiecie, musielibysmy miec nie tylko specjalny sztab ludzi tropiacych manifestantów, ale jeszcze do tego tajnych wspólpracowników w zakladach pracy. Bylo to latwiejsze w latach szescdziesiatych, kiedy urzedy wojewódzkie mialy powiazania z SQ3.

W listopadzie 1996 roku Narodowe Odrodzenie Polski i Stronnictwo Polityki Reat-nej zawiadomily prokurature o popelnieniu przestepstwa przez grupy mlodziezy zwiazane z Unia Pracy, Unia Wolnosci i Polska Partia Socjalistyczna.


Mlodzi milosnicy „demokracji i tolerancji" spod znaku Unii Wolnosci, uzbrojeni w kamienie, palki, lomy i siekiery (!) zaatakowali.idaca legalnie i spokojnie manifestacje zorganizowana w dniu 11 listopada, a wiec w dniu Swieta Narodowego. Zydolewackie bojówki zaatakowaly równiez jadace trasa W-Z samochody i pojazdy komunikacji miejskiej. Z autobusu wyciagneli 15-letniego Marka Kaminskiego i ciezko go pobili, mial uszkodzenie czaszki.

Liderzy Unii Pracy, Unii Wolnosci i PPS, 8 listopada 1996 r. spotkali sie na Uniwersytecie Warszawskim, a nastepnie wspólnie z grupami „antyfaszystów" zorganizo walimarsz „przeciw nietolerancji i faszyzmowi". -

1.Tamze, 21 XI 1996.

2.Tamze.

3.„GP", 17 X 1996.



240


W trakcie marszu rozdawano ulotke pod tytulem:

Róz... -ac faszystów'.

Ciekawe byly reakcje prasy komunistycznej na te i inne wydarzenia zwiazane z obchodami 11 Listopada. W „Przegladzie Tygodniowym" z 27 listopada 1996 niejaka Zuzanna Dabrowska w artykule Faszyzm ogólnodostepny nawiazuje do tego oto fragmentu publikacji w pismie „Ojczyzna":

Nie ma chyba zadnego innego kraju w Europie, gdzie byloby az tyle semickich twarzy w naczelnych or­ganach panstwowych, wyzszych urzedach, wyzszych uczelniach, telewizji, filmie, teatrze i oczywiscie dziennikarstwie. O co wiec chodzi w bredniach o polskim antysemityzmie, moze o to, by wyprzec z warstwy rzadzacej panstwa polskiego ostatnich juz Polaków?

To stwierdzenie oczywistej realnosci o dominacji „wybranej" mniejszosci nad drugiej kategorii wiekszoscia, posluzylo Z. Dabrowskiej do bicia w dzwony alarmowe o narodzinach „faszyzmu" w Polsce, w której toleruje sie takie wypowiedzi i takie pisma! Artykul zdobia jakze znamienne dwie fotografie, ilustrujace ten pochód „faszyzmu". Jedna z nich przedstawia kilku mlodych usmiechnietych uczestników jakiegos pochodu, najpewniej podczas obchodów tegoz nienawistnego dla obronców „demokracji" Swieta Niepodleglosci: niesli wysoko uniesiona flage bialo-czerwona. Na drugim zdjeciu widnieje haslo: „Wladza i wlasnosc w rece Polaków" 2.


Tak, to jest przestepstwo! Nie wolno upominac sie o Polske dla Polaków! Gdyby ktos wzniósl transparent z napisem: „Cala Polska dla Zydów!" - to by go nie dostrzegl ani jeden obiektyw reporterów!

Rok 1996 obfitowal w szczególnie brutalne interwencje policji i tajniaków podczas okazjonalnych uroczystosci anty-pierwszomajowych. Manifestacje antykomunistyczne odbyly sie wtedy w Krakowie, Warszawie, Lublinie, Katowicach, Radomiu. Wiekszosc z nich miala forme humorystycznych happeningów (np. protest przeciwko pogodzie). Demonstracja krakowska byla od poczatku jawnie antykomunistyczna, dlatego mlodzi oberwali tam szczególnie mocno. Doszlo do brutalnych interwencji policji w stylu z epoki tow. Kiszczaka. W Warszawie zatrzymano siedmiu demonstrantów. W czasie przewozenia na komisariat byli bici piesciami i palkami3. W Krakowie zatrzymano 16 osób. Prase obiegl opis uderzenia piescia w twarz dzialacza Ligi Republikanskiej. Przez kogo? Przez posla SLD Zaborowskiego.


Z wizyta do Wieliczki przybyl 21 lutego 1997 roku Aleksander Kwasniewski. Na „powitanie" udala sie tam 15-osobowa grupa czlonków Ligi Republikanskiej. Jeden z uczestników - Pawel Sabuda zostal zatrzymany i przewieziony na posterunek przy ul. Zamojskiego w Krakowie7.

1.„GP", 18X1 1996.

2.„Ojczyzna" 2/97.

3.„Nasza Polska" 2 V 1996.



241

Zarzucono mu lzenie prezydenta przy uzyciu plakatu. W jego domu dokonano rewizji, potem oddano Sabude pod dozór prokuratora. Podobnie postapiono z dwoma innymi czlonkami Ligi za to, ze podczas happeningu w dniu 3 marca, pod pomnikiem Mickiewicza ustawili klatke na nutrie z napisem: Pusta cela dla Millera. Bicie manifestujacych robotników i rolników stalo sie normalna praktyka neo--ZOMO i policji. Podczas manifestacji Stowarzyszenia Represjonowanych Huty Katowice w Warszawie (4 VI 93) - brutalnie wyrwano sztandar Stowarzyszenia, a jednego z czlonków stowarzyszenia bezpodstawnie zatrzymano. Równie brutalnie neo-ZOMO potraktowalo innych manifestantów.

Szefem resortu byl wtedy A. Milczanowski, prezydentem L. Walesa. Cztery lata pózniej okaze sie, ze MSW kierowane wtedy przez A. Milczanowskiego prowadzilo nielegalna inwigilacje dzialaczy prawicowych partii i stowarzyszen. Inwigilacja objela wtedy Porozumienie Centrum, Ruch dla Rzeczypospolitej kierowany przez Jana Olszewskiego i Ruch Trzeciej Rzeczypospolitej Jana Parysa.


Inwigilacja trwala w latach 1992-1993. Ujawnil to w pazdzierniku 1997 roku, najwyrazniej w odwecie na rzekomo „prawicowym" szefie MSW czyli Andrzeju Milczanowskim - koordynator sluzb specjalnych, komuch Zbigniew Siemiatkowski. Harmonogram wyczynów Bezpieki z tego okresu czyta sie jak kryminal!:

Oto przyklady dzialania „nieznanych sprawców" przeciwko prawicowej opozycji, w czasie kiedy MSW kierowal Andrzej Milczanowski2.

6.12.1992. Byly minister obrony (w rzadzie Olszewskiego) Jan Parys ulegl wypadkowi samochodowemu. W jego aucie niespodziewanie pekly przewody hamulcowe, i 6.01.1993. W peugeocie bylego ministra wspólpracy gospodarczej, z zagranica Adama Glapinskiego (byl ministrem za rzadów Jana Olszewskiego) nieznani sprawcy przecieli przewody hamulcowe. W autoryzowanym serwisie peugeota potwierdzono, ze przewody zostaly przeciete celowo.


Styczen 1993. W samochodzie Jaroslawa Kaczynskiego nieznani sprawcy nakluli opony w taki sposób, ze pekly by dopiero w czasie jazdy.

8.01.1993. Nieznani sprawcy wlamali sie do lokalu Ruchu Trzeciej Rzeczypospolitej. Skradziono dokumentacje RTR.

3.06.1993. W przeddzien pierwszej rocznicy obalenia rzadu Jana 0lszewskigo funkcjonariusze UOP zdzierali plakaty informujace o manifestacji, w której mieli wziac udzial sympatycy bylego premiera.

4.06.1993. Oddzialy prewencyjne policji brutalnie spacyfikowaly manifestacje zwolenników Jana Olszewskiego.


Czerwiec 1993. Po opublikowaniu listy konfidentów, prokuratura nakazala rewizje w redakcji „Gazety Polskiej". Kierownictwu „Gazety" i jej redaktorom wytoczono sprawe karna. Czlonków redakcji „GP" wielokrotnie przesluchiwano w prokuraturze, usilujac zmusic ich do ujawnienia, skad pochodza informacje o konfidentach.

Lipiec 1993. Wlamanie do siedziby redakcji „Gazety Polskiej". Lokal zdemolowano, skradziono sprzet biurowy.

1. „Mysl Polska" 16 III 1997.

2. „Gazeta Polska" 31 X 1997.



242


Wrzesien 1993. Kilku mezczyzn próbowalo naklonic Adama Glapinskiego, by wsiadl do ich samochodu. Glapinski nie zgodzil sie i odjechal wlasnym autem. Chwile pózniej dwa samochody mercedes i BMW zajechaly Glapinskiemu droge. Byly minister z trudem uciekl z tej pulapki. W nastepnych latach nie zelzalo. Napady na lokale Ruchu Trzeciej Rzeczypospolitej, podcinanie hamulców, zastraszanie dzialaczy a nawet ich dzieci, powtarzaly sie za rzadów kolejnej polskojezycznej milosniczki demokracji, wolnosci i tolerancji, czyli Hanny Suchockiej. To jej biernosc ponosi posrednia odpowiedzialnosc za kilkadziesiat napadów na ludzi i lokale prawicy. Jak wiemy, Z. Siemiatkowski ujawnil to dopiero pod koniec 1997 roku, czyli wtedy, kiedy silna grupa walesowców (nie mylic z wlasowca-mi) zajmowala wazne stanowiska w AWS. Byli to Jasik, Fonfara, Miodowicz Jr., Mil-czanowski.


Komentujac te bandyckie dzialania w tradycyjnym stylu SB i ZOMO, mec. Jan 01-szewski dodal inny smaczek personalny: po czerwcu 1992 roku ówczesny minister Jan Maria Rokita w publicznych wypowiedziach wskazywal na „srodowisko bylego premiera Olszewskiego"7. Poza takimi figlami jak podcinanie hamulców, podsiuchy, byly wlamania do lokali i grabiez materialów komputerowych.

W 1997 roku, juz z neutralnego dystansu czasu i funkcji, Piotr Woyciechowski -byly szef Wydzialu Studiów MSW wyznal:

- Metody przyjete przez UOP w ciagu ostatnich lat niech zobrazuja nastepujace przyklady.


W 1992 roku Zarzad Wywiadu UOP pod kierownictwem gen. Henryka Jasika i gen. Gromoslawa Czempinskiego podjal próbe werbunku senatora mniejszosci niemieckiej Gerharda Bartodzieja. Szantazowano go ujawnieniem faktu, ze byl tajnym wspólpracownikiem wywiadu PRL. Ten werbunek nie udal sie ze wzgledu na powiadomienie o sprawie ówczesnego szefa UOP Piotra Naimskiego, który zatrzymal ten proceder.


W 1993 roku wyszla na jaw instrukcja 0015, która dawala wydzialom analitycznym UOP mozliwosc dzialan operacyjnych skierowanych przeciwko partiom politycznym. Sledztwo wszczete przez UOP po to, by ujawnilo zródlo przecieku tej instrukcji, spowodowalo wielka akcje represyjna przeciwko ludziom, którzy przyszli do pracy w cywilnych sluzbach specjalnych po 1990 roku. Sledztwo ukierunkowane bylo sztucznie przeciwko ludziom z nowego naboru. Poddano ich wielogodzinnym drastycznym przesluchaniom, na wariografach2 takze, poddano inwigilacji, proponowano werbunek necac szybka kariera i pieniedzmi, albo straszac utrudnieniami. Pare osób z tzw. rozdania solidarnosciowego musialo opuscic UOP. W ten sposób Urzad marginalizowal element obcy (nie es-becki - H.P), jakim byli ludzie zwiazani z ekipa solidarnosciowa.


Chcialbym tez przypomniec noc z 3 na 4 czerwca 1993 roku'', kiedy to funkcjonariusze kontrwywiadu zostali zdegradowani do roli czyscicieli slupów ogloszeniowych, na których Liga Republikanska rozklejala plakaty nawolujace do demonstracji prolustracyjnej w rocznice obalenia rzadu 01-szewskiego.


1. Jak wiemy, w czerwcu 1992 roku rzad premiera Olszewskiego zostal odwolany po zapowiedzi ujawnienia agentury Bezpieki (slynna „Lista Maciercwicza").

2. Wariograf - wykrywacz klamstw.

3. Pierwsza rocznica obalenia rzadu J. Olszewskiego.



243


Taka kompromitacja UOP w normalnym demokratycznym kraju spowodowalaby dymisje przynajmniej kierownictwa kontrwywiadu. W Polsce funkcjonariusze, którzy realizowali te akcje, byli sowicie wynagradzani - premiami przewyzszajacymi wielokrotnie premie kwartalne w UOP7.

Ubeckie i esbeckie szwadrony smierci zostaly zastapione tylko troche mniej krwawymi „nieznanymi sprawcami". Repertuar prawie taki sam, lecz udoskonalony o nowoczesne techniki. Wlamania do plebanii, bicie i nekanie ksiezy2, wlamania do redakcji pism prawicowych takich jak „Nasza Polska" (dwukrotnie), „Glos", to tylko niektóre wizytówki terrorystycznej dzialalnosci „nieznanych sprawców".

W ciagu jednej nocy z 20 na 21 wrzesnia 1996 roku, „nieznani sprawcy" obrabowali redakcje pisma „Glos" oraz usilowali wlamac sie do samochodu wydawcy tego pisma, bylego szefa MSW (!) Antoniego Macierewicza. Kilkanascie godzin pózniej, w niejasnych okolicznosciach zostal zastrzelony Andrzej Stankiewicz, szef Biura In­terwencji Regionu Mazowsze.


Z redakcji „Glosu" zginely wtedy cztery wysokiej klasy komputery, skaner, faxy, telefon bezprzewodowy i profesjonalna drukarka - wszystko co warunkuje istnienie i druk wspólczesnego pisma. Ukradziono tylko to, co bylo potrzebne do wydawania, „Glosu",

A. Stankiewicz zostal smiertelnie postrzelony, zmarl w szpitalu, ale slugus zydo-komunistycznych oligarchów - Maciej Jankowski - szef regionu Mazowsze (!) oswiadczyl, ze zabójstwo Stankiewicza „jest raczej kwestia srodowiska dzielnicy"'5. Nazajutrz niemal wszystkie polskojezyczne dzienniki podawaly, ze Stankiewicz „naj­prawdopodobniej" sam sie postrzelil. „Express Wieczorny" twierdzil nawet, ze Stankiewicz byl pijany. Stankiewicz byl wtedy drugim w 1996 roku zamordowanym dzialaczem „Solidarnosci". Pierwszym byl Andrzej Krzepkowski - rzecznik prasowy „Solidarnosci" w Ursusie.


„Nieznani sprawcy" dawali i wciaz daja znac o sobie Zygmuntowi Wrzodakowi -szefowi „Solidarnosci" zakladowej w „Ursusie". Akcje nekania, zastraszania przybieraly charakter stalej presji psychicznej. Jednym ze sposobów bylo filmowanie zabudowan gospodarczych i domu Wrzodaka, jak np. w nocy 14/15 lipca 1993, zatem filmowac musieli specjalna kamera z noktowizorem4. Polityczna zmasowana akcje wyzwisk i oszczerstw pod adresem Z. Wrzodaka przez „autorytety moralne" opisalem m.in. w ksiazce: Piaty rozbiór Polski 1990-2000. Tu dorzuce jeszcze jeden watek, znany mi bezposrednio. Zygmunt Wrzodak wyslal zyczenia wielkanocne (kwiecien 2000) do swego przyjaciela Romana Kafla, zamieszkalego w Dallas, gdzie ten osiadl po wyrzuceniu go z Polski za dzialalnosc w rzeszowskim Regionie „Solidarnosci". Pozdrowienia dotarly do odbiorcy w polowie lipca! „Szly" (pieszo?) przez trzy miesiace.

1. „Gazeta Polska" z 3 wrzesnia 1997.

2. Szczególnie upodobali sobie nekanie o. T. Rydzyka - dyr. Radia Maryja i ks. H. Jankowskiego z Gdanska.

3. „Gazeta Polska" 3 pazdziernika 1996.

4. „Gazeta Polaka", sierpien 1993.



244


Przesylka nosila slady otwierania. Pan R. Kafel zwierzyl mi sie z tego rekordu szybkosci po tym, jak sie okazalo, ze pewna ksiazka, wyslana przeze mnie do niego przed dwoma miesiacami jako przesylka polecona - jeszcze do niego nie dotarla, a wreszcie otrzymal ja razem z pozdrowieniami od Z. Wrzodaka7.

W ciagu kilku lat 1992-1996 i pózniej, „nieznani sprawcy" wielokroc atakowali polityków, duchownych, wlamywali sie do redakcji pism niezaleznych, siedzib partii politycznych. Oto lista takich akcji, sporzadzona przez redakcje „Gazety Polskiej" (3 X 1996):

8.01.1993. Nieznani sprawcy wlamali sie do lokalu Ruchu Trzeciej Rzeczpospolitej. Skradziono dokumentacje RTR.


Lipiec 1993. Wlamanie do siedziby redakcji „Gazety Polskiej". Lokal zdemolowano, skradziono sprzet biurowy. Wlamanie nastapilo bezposrednio po opublikowaniu przez nas listy konfidentów SB.

K-wiecien 1995. Pieciu bandytów napadlo na ks. Zdzislawa Prusa, proboszcza parafii w Korabiewicach. Ks. Prus byl torturowany. W przeszlosci ks. Prus dal sie poznac jako zdecydowany przeciwnik komunizmu.


4.09.1995. Napad na ks. Adama Nowaka. Uzbrojony w pistolet napastnik sterroryzowal ksiedza, zwiazal go, a nastepnie ukradl zebrane tego dnia ofiary pieniezne.

Wrzesien - Pazdziernik 1995. Nieznani sprawcy dwukrotnie napadli na plebanie parafii w Sobótce. Bandyci nie ukrywali, ze przyszli po ks. Marka Bieniasza. Ksiedza nie zastali (za pierwszym razem czekali na ksiedza ponad trzy godziny).


Pazdziernik 1995. Dwóch bandytów napadlo na ks. Franciszka La-chowskiego z parafii w Bidzinach. Ks. Lachowski byl torturowany. Napastnicy próbowali zmusic go, by powiedzial, gdzie trzyma pieniadze. Bezskutecznie.

27.06.1996. Kilku uzbrojonych bandytów obezwladnilo Waldemara Grudzinskiego - czlonka Rady Naczelnej ROP. Bandyci ukradli mu samochód. Trzy dni po napadzie nieznany osobnik powiadomil telefonicznie Grudzinskiego, ze jezeli zlozy okup, to odzyska swój samochód. Masz pieniadze na dzialalnosc ROP-u, to mozesz zaplacie - uslyszal.

Noc z 18 na 19.07.1996. Nieznani sprawcy wlamali sie do siedziby Zarzadu Glównego ROP. Skradziono komputery, w których przechowywano bazy danych z informacjami o dzialalnosci partii.

Wlamania „nieznanych sprawców" do lokali narodowych poslów czy partii sa stala praktyka w PRL-bis, rzekomym „panstwie prawa i demokracji". Kiedy to pisze, poczatek sierpnia 2000, prasa narodowa znów przynosi kolejny kwiatek z tej terrorystycznej laczki. Oto w nocy z 23 na 24 sierpnia 2000 „nieznani" wlamali sie do warszawskiego biura poselskiego posla Michala Janiszewskiego - przewodniczacego KPN-Ojczyzna. Zabrali komputerowe bazy danych oraz faksy, lecz glównym celem wlamania zdawaly sie byc listy podpisów pod kandydatura prezydencka posla Dariusza Grabowskiego. Zniknela czesc teczek dotyczacych wyborów prezydenckich. Nie tknieto natomiast pieniedzy i innych wartosciowych przedmiotów.


l. Wystana 5 maja 2000, wreszcie dotarla do adresata 11 lipca 2000..



245


Wlamanie nastapilo po konferencji dzialaczy KPN-0 z 23 lipca, na której dostarczyli oni kilkadziesiat tysiecy podpisów pod kandydatura posla D. Grabowskiego. Na szczescie tylko kilka tysiecy podpisów przechowywano w lokalu KPN-0. Posel Tomasz Karwowski wlamanie wiazal z wczesniejszym opublikowaniem w periodyku: „Nasza Niepodleglosc", fotokopii notatki sluzbowej UOP o inwigilacji prawicy, w tym KPN. Byc moze wlamywacze spodziewali sie znalezc wieksza ilosc tego rodzaju zasobów archiwalnych. Bylo to juz dziewiate wlamanie do lokalu Konfederacji. Nasilily sie one gwaltownie po wniosku KPN-0 o lustracje premiera J. Buzka. Dzialacze KPN-0 nie moga uscislic, której to orientacji w UOP - „prawicowej" czy „lewicowej" zawdzieczaja takie zageszczenie nocnych wizyt. Sprawcy tych wlaman nigdy nie zostali wykryci, pod wzgledem technicznym byly to wlamania skomplikowane i profesjonalne7.


Wyjatkowo podejrzany byl „wypadek" samochodu, w którym jechal kandydat na prezydenta Jan Olszewski. O pólnocy 16 sierpnia 2000 samochód skarbnika ROP Waldemara Grudzinskiego uderzyl w przyczepe samochodu ciezarowego marki TIR, który nagle „wtargnal" na szose z drogi podporzadkowanej. Zginal Grudzinski, J. Olszewski wyladowal w szpitalu.


Pojawilo sie wiele „fachowych" interpretacji zdarzenia, lecz w zadnej z nich nie postawiono elementarnego pytania, które stawiam sam sobie jako kierowca z 25-letnim, stale czynnym stazem:

Jak móglbym wjechac z drogi podporzadkowanej, w nocy, na glówna, widzac zblizajacy sie z lewej strony snop swiatel samochodu na szosie glównej?

W dzien jest to mozliwe przy nieuwadze kierowcy, ale w nocy?

Wyjatkowo brutalne, okrutne bylo pobicie ksiedza Zdzislawa Prusa. Byl to oczywisty odwet polityczny, bo ksiadz Prus od lat byl znany z ostrych, bezkompromisowych, a co gorsze - patriotycznych homilii. |

- Gdy zobaczylem ksiedza, to zrobilo mi sie cieplo. Byl caly zbroczony krwia, mial zwiazane rece2 - relacjonowal mieszkaniec domu sasiadujacego z parafia w Korabie-wicach kolo Zyrardowa. Gospodarz prosil, aby nie podawac jego nazwiska. Nigdy nie wiadomo, czy nie przyjda sie zemscic - wyjasnil swój lek.

Do mieszkania ksiedza wdarlo sie pieciu zbirów. Pytali o pieniadze. Bili ksiedza takze obuchem siekiery. Potem kluczem znalezionym w plebani! otworzyli kosciól, tabernakulum, podeptali hostie. Czy w tabernakulum szukali pieniedzy? Ksiadz ocalal tylko dlatego, ze przy pomocy zyletki znalezionej w lazience, w której go zamkneli, przecial sznury na nogach. Wydostal sie przez okno i uciekl.


Policja pojawila sie po trzech godzinach. Komentarz zbyteczny...

Dodajmy, ze w posierpniowym „panstwie prawa" dokonano i wciaz dokonuje sie wlaman do kosciolów. Maja one charakter satanistyczny, ale i rabunkowy. Wykrywalnosc sprawców - niemal zerowa. Oto dwa przyklady. W jednym z najstarszych kosciolów w Siedlcach, w sierpniu 1997 r., skradziono zlote i srebrne wota. W nocy z 7 na 8 sierpnia tegoz roku ciagle „nieznani sprawcy" zniszczyli w Lublinie obraz Matki Bozej na frontonie Bramy Krakowskiej.

1. „Nasza Polska" 2 VII 2000.

2. „Gazeta Polska" 11 V 1995.



246

Obraz powrócil na swoje miejsce dopiero po 1988 roku po tym, jak w 1954 roku zostal usuniety przez ówczesna zydokomune.

Stala praktyka jest wypuszczanie groznych przestepców, w tym morderców na wolnosc po symbolicznym okresie odsiadki wieloletnich wyroków. Niedoscignionym wzorem jest tu morderca ksiedza Popieluszki G. Piotrowski, wielokrotnie zwalniany „na przepustke". Wiosna 2000 po takiej przepustce udzielil wywiadu telewizji lódzkiej, gdzie grzmial, ze jest „niewinny". Ten skandal naglosniony przez media zakonczyl sie dymisja kierownictwa telewizji lódzkiej. „Zapomniano" tylko zapytac, kto i dlaczego zwalnia takiego morderce? Kto za tym stoi?


Ireneusz M. - morderca ksiedza w Zaglobie w pow. opolskim na Lubelszczyznie, skazany na 15 lat wiezienia, po czterech latach wyszedl na wolnosc. Zamordowal w pazdzierniku 1993, wyszedl w lipcu 1997. Morderca zostal zwolniony czasowo, na poprawienie stanu zdrowia psychicznego (!), ale w nastepnym roku juz mógl ubiegac sie o calkowite zwolnienie. Nawet polskojezyczna „Tel-Awizja" podaje przyklady takich skandalicznych zwolnien i kpin z wyroków. Oto jeden z przykladów z wiosny 2000: sprawca smiertelnego pobicia wyszedl na wolnosc po dwóch latach „na przepustke", po czym natychmiast zgwalcil i zamordowal piecioletnia dziewczynke! Niestety, nie byla to córka któregos z sadowych wspólmorderców dziecka, którzy zwolnili tego bydlaka z wiezienia.


Powrócmy na chwile do bicza „antysemityzmu" -jednego z podstawowych narzedzi moralnego i fizycznego terroryzowania Polaków mówiacych prawde. Oto w dniu 11 czerwca 1995 roku ksiadz pralat Henryk Jankowski z Gdanska, zostal wezwany do prokuratury na przesluchanie z oskarzenia o wyszydzanie i obrazanie Zydów. Ksiadz stawil sie, lecz odmówil skladania zeznan. Dziennikarzowi „Mysli Polskiej" wyjasnil, ze we wszystkich encyklopediach swiata, obok hasla: „Antysemityzm", powinno znajdowac sie haslo: „Antypolonizm". Dodal, ze w „polskich" powojennych encyklopediach nie ma hasla: „Honor".


- Moim obowiazkiem jest dostrzegac zlo w kazde/formie i mówic o tym glosno. Zwierzyl sie, ze czuje sie jako polski obywatel przesladowany przez mniejszosc zydowska.

— Orla Bialego codziennie sie opluwa i nikt z tego powodu nie wszczyna postepowania karnego - mówil po wyjsciu z prokuratury gdanskiej'.


Doniesienie o popelnieniu przez ksiedza „przestepstwa" zlozyla zydowska organizacja mlodziezowa z Wroclawia. Usilujaca przesluchac ksiedza Jankowskiego prok. Maria Kamirska-Jezowska powolala sie na art. 274 par. l w zbiegu z art. 193 par. l:

lzenie mniejszosci z powodu jej przynaleznosci etnicznej, narodowosciowej i wyznaniowej. Zagrozenie - do trzech lat wiezienia. Ksiadz Jankowski skomentowal:

— Nastapil powrót totalitaryzmu komunistycznego i dyktatu obcej niepolskiej polityki w stosunku do Kosciola katolickiego i narodu polskiego.

A oto mój komentarz do komentarza ksiedza pralata: nie „powrót" tylko niezmienna kontynuacja od 1945 roku!

„Nasza Polska" 2 lutego 1997.



247


Nie wolno wystepowac publicznie w obronie polskosci, Polski i Polaków. Niestety, ten stale stosowany w praktyce choc niepisany artykul bezprawia wprawdzie nie istnieje w kodeksie, ale istnieje w praktyce. Sa jednak chwalebne „amnestie". Oto przyklad:

- Lódzki sad uniewinnil dzialacza Federacji Mlodziezy Walczacej, oskarzonego o zorganizowanie nielegalnej manifestacji w obronie Polaków na Wschodzie. Sad zachowal sie przyzwoicie: uniewinnil mlodego czlowieka orzekajac, ze nielegalnie zachowal sie wojewoda lódzki Andrzej Peczak (potem sekretarz stanu w ministerstwie Gospodarki, odpowiedzialny za „prywatyzacje" Polski, nastepca ministra Wieslawa Kaczmarka). To wojewoda kazal bic demonstrantów. Podczas akcji policji pobito równiez dziennikarza „Gazety Polskiej". Zatem nie wolno demonstrowac przeciwko dyskryminacji Polaków na Litwie, Bialorusi, Ukrainie; o powrót przynajmniej czesci z 200 000 Polaków z Kazachstanu, deportowanych tam po aneksji Kresów Wschodnich przez zydokomune stalinowska.


Jezeli ktos jest w kartotekach Bezpieki, musi trzymac sie z dala od policji w kazdej sytuacji. Witold Newelicz, dzialacz krakowskiej Ligi Republikanskiej zostal zatrzymany i pobity nawet w dalekiej Lebie, gdzie pojechal na wakacje. Naiwnie podszedl do radiowozu zapytac o droge. Zostal zrewidowany, potem powalony ciosem przez policjanta, nastepnie wrzucony do radiowozu. Na posterunku policyjny zbir który go pobil, wyglosil nastepujaca oracje:

- Orzel ma dziób zwrócony w prawa strone, ale zawsze patrze na lewo i bede tluki takich gnojów jak wy. Znam cie dobrze, ty zadymiarzu, przed kazda akcja ogladamy filmy z twoja morda i mordami twoich kolesiów.


Nastepnie zadzwonil do Warszawy z meldunkiem, ze maja wlasnie takiego zady-miarza i oczekuja rozkazu. Wymienil swoje nazwisko: podkomisarz Piotrowski z IV kompanii prewencji z Warszawy. Wszedzie sami swoi, czy to w Krakowie, Lebie czy Warszawie. Dawniej mówiono: „Spij spokojnie, ORMO czuwa!" Aktualne, wiec Naród spi!


W sierpniu 1997 roku przed kolegium do spraw wykroczen stanelo w Lublinie pieciu czlonków Ligi Republikanskiej. Zarzut: 14 kwietnia 1997 roku przed Domem Nauczyciela przy ulicy Radziszewskiego glosnym krzykiem, slowami obelzywymi pod adresem Józefa Oleksego i policjantów zaklócili porzadek publiczny. Rzeczywistosc byla nieco inna. Kilku czlonków Ligi usilowalo uzyskac autograf Józefa Oleksego na wlasnie wydanej Bialej Ksiedze'. Zostali brutalnie zaatakowani i poturbowani przez cywilnych policjantów, tym razem z Wydzialu Przestepstw Gospodarczych2!


Skrytobójczo strzela sie do politycznych ofiar z ostrej amunicji, ale podczas strajków i demonstracji - na razie z gumowej, ale jakze groznej. Doswiadczyl tego dziennikarz „Naszego Dziennika". Stracil oko. Strzelano do manifestantów jak do kaczek, czyli „w leb i na komore" jak do górników „Wujka". Doswiadczyl sily gumowej kuli znany lider Samoobrony Rolników - Andrzej Lepper. W sierpniu 1999 roku zostal postrzelony w ramie (zob. foto) podczas okupacji olsztynskiego urzedu wojewódzkiego


1. Zawiera dokumenty obciazajace Oleksego wspólpraca z towarzyszami z mocnych sluzb radzieckich...

2. „Nasza Polska" 9 lipca 1997.



248


Szef „Samoobrony" Andrzej Lepper pokazuje pocisk gumowy i krwiak - po zajeciu przez rolników Urzedu Wojewódzkiego w Olsztynie, (Z: „GW", 14-15.08.2000)

Szyld ksiegami narodowo-katolickiej przy ul. 3-Maja w Lublinie - oblany farba przez obronców demokracji i tolerancji wraz z grupa zdesperowanych nedza rolników. Policja zapewniala potem, ze nie miala i nie uzywala broni.

249


Dzien pózniej przyznala, ze miala 7.

Protestujacy przygotowali z wieszaków i law barykade i próbowali wywazyc drzwi do gabinetu kryjacego w srodku bezcenna osobe wojewody Zbigniewa Babalskiego. Do urzedu wdarlo sie 250 policjantów. Rozgorzala bitwa. W ruch poszly wieszaki, dragi, hydranty. ^ Sanitariusz, swiadek bitwy relacjonowal: H

- Policjanci nie patrzyli kogo bija. Zachowywali sie jak w amoku.

Nic nie bylo w stanie ich zatrzymac. Uderzona zostala takze nasza kolezanka. Wiele osób zostalo skopanych. W pogotowiu ratunkowym znalazlo sie kilkudziesieciu poturbowanych rolników. Dziesiec osób trafilo do szpitala.

Kula gumowa trafila nie tylko Leppera. Oberwal takze Adam Olakowski, czlonek „Samoobrony". Kula zatrzymala sie na kosci przedramienia. Strzelano do niego z kilku metrów. Blizej niz w „Wujku", ale tak samo: „w leb i na komore".

Na lidera „Samoobrony" bylo juz kilka zamachów grozacych utrata zycia. Ten z wiosny 2000 tylko dzieki przypadkowi nie zakonczyl sie jego smiercia. Podpalono („nieznani sprawcy") budynek rolnika, u którego na nocleg sie zatrzymal. Jego samochód splonal. Lepper uratowal sie dzieki ucieczce przez okno.

Niedawni esbecy, zomowcy, milicjanci, cala ta armia liczaca ponad 160 000 nieuków i nierobów- z marszu, niemal czwórkami przeszla z SB, MO i ZOMO do agencji ochroniarskich. Gdy zechca, w ciagu kilku godzin sa w stanie obezwladnic cale panstwo: administracje, policje, obecny UOP, „Kne-Sejm", rzad. Przejac wladze i dokonac samosadu na kimkolwiek zechca.

Korumpuja urzedników. Wymuszaja haracze. Inwigiluja, podsluchuja. Uprowadzaja dzieci dla okupu. Kolportuja falszywe pieniadze. Raz po raz donosi o tym prasa, bo sama chwilami trzesie portkami niezaleznie od swych politycznych afiliacji.

Agencje ochrony sluza kazdemu bogatemu przestepcy, kazdemu nowobogackiemu, bylemu partyjniakowi, bylemu esbekowi. Dokonuja zuchwalych napadów na pie-1 niadze przewozone przez nich samych z banku do banku2.

Spólki detektywistyczne staly sie monopolem i matecznikiem wyzszej hierarchii) Kiszczakowego MSW. Przykladem spólka detektywistyczna WART-SERWIS. Mie-1 scila sie (1994) w budynku Komendy Stolecznej Policji przy ulicy Wisniowej w Warszawie. Powstala niemal natychmiast po okraglostolowej zmowie Jaruzelskich i Kiszczaków z Zydami KOR i spólki. Firma zatrudniala juz wtedy okolo 1000 osilków, ma ekspozytury i oddzialy w niemal wszystkich dawnych województwach i obecnych regionach. Ich pelnomocnikami sa tam z reguly byli komendanci wojewódz-, cy MO lub ich pierwsi zastepcy ds. Sluzby Bezpieczenstwa3.

1. „Gazeta Wyborcza", 14-15 sierpnia 1999.

2. Slynne uspienie kilku konwojentów przez dwóch ich kumpli. Plon: milion dolarów. Wpadli w Niemczeck,| deportowani do Polski.

3. Zob.: Niedaleko pada esbek od ochrony. Maria Argus (pseudonim na wszelki wypadek!), „Gazeta Polska" 6J pazdziernika 1994.



250

Glówne „asy" sa po moskiewskich szkolach KGB. W zarzadzie spólki odnalazl sie wieloletni dyrektor Biura „C" SB (archiwum i ewidencja) -plk Piotrowski. W tej „firmie" jest niemal cala dyrekcja Departamentu Techniki SB. Zadbali o kamuflaz: glównym udzialowcem tej poteznej spólki bezpieczniaków jest nikomu przedtem nieznany byly ormowiec i taksówkarz.

Inna spólka bylej SB, ZOMO i milicji jest spólka DAKOTA. Jej zalozycielem i wlascicielem byl skazany na 9 lat wiezienia Marek Zielinski - przewodniczacy Krajowego Zwiazku Pracodawców Agencji Ochrony7. Po aresztowaniu ojca, firme prowadzila córka Zielinskiego.

Skrzykneli sie nasi bezpieczniacy z kumplami z enerdowskiej STASI. Przykladem agencja ALWAS w Poznaniu. Specjalizuje sie w dozorze przewozów miedzynarodowych. Z trzech glównych udzialowców tej firmy, dwaj sa funkcjonariuszami Woj. Urzedu Spraw Wewnetrznych - P. Jeske i Marek Szulc. Trzeci to obywatel Niemiec KnutYoight-funkcjonariusz i rezydent STASI w Warszawie w latach 1986-1989. Ta rezydentura rozpracowala m. in. poznanskie struktury „Solidarnosci" oraz kanal przerzutowy „Solidarnosci" Berlin-Poznan. Voight byl jednoczesnie prezesem NRD-o-wskiej spólki „Ogólnego Nadzoru i Bezpieczenstwa" o nazwie „ALWAS". Spólka po rozpadzie NRD obracala w RFN fortuna STASI.


Nikogo w posierpniowej Polsce, wlacznie z wywiadem i kontrwywiadem, nie zaniepokoily te koneksje. Teraz nie ma to juz zadnego znaczenia, bo i tak „nasz" UOP jest filia Mossadu, CIA i wywiadu niemieckiego, rywalizujacych tu z wywiadem rosyjskim. Tak bylo i w czasach PRL. Wszak szef STASI - Zyd Markus Wolf wyjechal do Izraela po rozpadzie NRD, a co przekazywal Mossadowijako wieloletni szef STASI - wie tylko on i Mossad.

Inna prawidlowoscia bylo i jest zatrudnianie w agencjach „ochrony" bylych esbe-ków, milicjantów i zomowców przez ludzi wielkiego a naglego biznesu, pokroju Gawronika i Leksztonia. Gawronik zostal nawet senatorem, a to przeciez jeden z glównych filarów afery ART-B i nr 6 na liscie 100 najbogatszych („Wprost").

W kwietniu 1993 roku aresztowano w Gdansku trzech bylych funkcjonariuszy SB, w tym szefa agencji detektywistycznej, w zwiazku ze sledztwem o przemyt materialów rozszczepialnych. Jednym z nich byl major SB Jerzy Fraczkowiak. Podczas rewizji w siedzibie agencji znaleziono pól kilograma sproszkowanego tlenku uranu, a takze mikrofilmy akt operacyjnych dzialalnosci m.in. Lecha Kaczynskiego, L. Walesy, Bogdana Lisa.

Gawronik posiadal Agencje Ochrony Mienia i Osób pod nazwa „SEZAM", w polowie lat 90., stworzyl oddzial komandosów pod nazwa „System Ochrony SEZAM Alarm Control A. G.", a faktycznie osobista ochrone pana prezesa i jego rodziny.

Kontekst Gawronika i ART-B. uruchamia niedawne wspomnienia o aferze dwóch Zydów bez grosza, wkrótce potem polskich miliarderów - Bagsika i Gasiorowskiego.


Powrócmy raz jeszcze do swietlanej a nietykalnej postaci Bagsika. Nowosc z czerwca 2000, to sledztwo prokuratury pulawskiej wszczete przeciwko Bagsikowi, tym razem jako prezesowi zarzadu Zakladów Futrzarskich w Kurowie. Zarzut: nie zglosil upadlosci spólki, choc zobowiazania firmy na 31 marca 2000 przewyzszaly jej wartosc7.


l. Tamze.


251


Bagsik mial takze przedlozyc Radzie Nadzorczej nieprawdziwe dane dotyczace stanu finansów firmy, nadto zanizyl kwote zobowiazan krótkoterminowych. Doniesienie do prokuratury o tych przestepstwach Bagsika zlozyl Slawomir Grela, czlonek Rady Nadzorczej firmy reprezentujacy Skarb Panstwa. W czerwcu w kurowskich zakladach prowadzila kontrole NIK.

Przewalanki z Zakladami Futrzarskimi w Kurowie maja dluzszy zyciorys. Zaczely sie od nabycia pakietu wiekszosciowego tej firmy przez niejakiego Wieslawa Peciaka - bardziej znanego jako Wieslaw P., skazanego (wyrok jeszcze nieprawomocny) za uprowadzenie, przetrzymywanie i torturowanie czlonków tzw. gangu karateków. Peciak to technik mechanik, byly prezes sekcji zuzlowej lubelskiego Motoru. Posiada duzy majatek niewiadomego pochodzenia.

Zyd Markus Wolf, szef STASI - bezpieki NRD.

Jego bardzo dobrymi znajomymi byli - uwaga! - slynny gangster „Pershing" zastrzelony w grudniu 1999 roku w Zakopanem oraz Ireneusz Sekula - zmarly w szpitalu w maju 2000 po trzech „samobójczych strzalach".


Wkrótce po przejeciu firmy kurowskiej okazalo sie, ze firma zawarla kontrakt z Dowództwem Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej na dostawe 2000 kurtek lotniczych. Kurtki wyceniono na 1700 zlotych za sztuke. Tak kosztownych kurtek nie nosza lotnicy chyba najbogatszych panstw! - cene kurtki zawyzono o polowe. NIK kontroluje glównie ten ko


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Zawsze po stronie Narodu! Strona Główna -> KSIĄŻKI / Biblioteka Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
cbx v1.2 // Theme created by Sopel & Programy